Polska lekarka została odbita przez siły czadyjskie w akcji dynamicznej; doszło do wymiany ognia, ale ona nie doznała żadnych obrażeń - przekazał PAP we wtorek rzecznik MSZ Paweł Wroński.
„Polska lekarka została odbita przez siły czadyjskie w akcji dynamicznej. Tam była wymiana ognia, jej (polskiej lekarce) nic się nie stało, nie doznała żadnych obrażeń, została przewieziona śmigłowcem. Pan minister gratulował już rodzinie. Wiadomo, że na miejscu są również nasze służby konsularne, są też już na miejscu osoby bliskie” - powiedział PAP rzecznik MSZ.
🇵🇱 Przekazujemy wyrazy uznania i podziękowania żołnierzom francuskim, których działania doprowadziły do uwolnienia naszej obywatelki.
— Sztab Generalny WP (@SztabGenWP) February 13, 2024
Wasza odwaga i poświęcenie nie będą zapomniane!
- - -
🇫🇷 Nous rendons hommage et nous adressons nos plus sincères remerciements aux soldats… pic.twitter.com/K9o3xsnng9
Polka porwana w Czadzie jest już bezpieczna i wkrótce wróci do kraju - informował we wtorek wieczorem wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Wcześniej we wtorek o uwolnieniu Polki informował szef MSZ Radosław Sikorski. „Jest cała i zdrowa, co przekazałem telefonicznie jej najbliższym. Dziękuję za działania siłom lokalnym oraz naszym francuskim sojusznikom” - napisał Sikorski na platformie X.
W zamieszczonym na platformie X przez Sikorskiego nagraniu słyszymy, że szef MSZ informuje w rozmowie telefonicznej rodzinę Polki, że jest ona cała i zdrowa oraz pod opieką lekarzy. Z jego słów wynika, że kobieta ma być przetransportowana śmigłowcem w bezpieczne miejsce. „Mamy też nadzieję przerzucić ją do kraju, jeśli taka będzie jej wola” - dodał Sikorski. „Jesteśmy winni podziękowania siłom lokalnym i naszym francuskim sojusznikom. Państwa modlitwy zostały wysłuchane. Córka będzie wkrótce w kraju” - powiedział szef MSZ.
Czytaj też
Agencja AFP poinformowała w niedzielę o porwaniu polskiej lekarki-wolontariuszki ze szpitala Saint-Michel w miejscowości Dono Manga, administrowanego przez międzynarodową katolicką organizację humanitarną Caritas. Dono Manga leży ponad 400 km na południowy wschód od stolicy kraju Ndżameny.
W poniedziałek rzecznik MSZ informował, że napastnicy podawali się za pacjentów, a z tego, co wiadomo, podłoże porwania miało „bardziej charakter kryminalny”. Zaznaczał, że resort pozostawał w stałym kontakcie z rodziną porwanej.
Czytaj też
Polski resort dyplomacji w poniedziałek poinformował, że w intensywnej akcji poszukiwawczej brały udział siły czadyjskie i francuskie, a na miejscu nadzorował ją minister bezpieczeństwa Mahamat Charfadine Margui.
Rusmongol
Jestem ciekaw czy brali w tym udział nasi albo francuscy specjalsi.
Pucin:)
@Rusmongol - proste, że tak!!!! Czadyjscy specjalsi między sobą komunikują się przy pomocy tam, tamów!!!!! :) Pełna cisza w eterze!!!! :0
Bender
Francuscy operatorzy, bardzo szybko przeprowadzili akcję, nie obyło się bez wymiany ognia, dwóch porywaczy zabitych - tak donoszą media. Brawa i podziękowania dla Francji.