Reklama

Siły zbrojne

Macierewicz dla Defence24.pl: Szczyt NATO tak przełomowy, jak wejście Polski do Sojuszu. Obrona powietrzna i okręty podwodne priorytetami modernizacji

Fot. R. Surdacki/Defence24.pl.
Fot. R. Surdacki/Defence24.pl.

Zmiana jaka się dokonuje teraz na szczycie w Warszawie jest tej samej skali, co wstąpienie Polski do NATO. Ma ten sam stopień przełomu i konsekwencji geopolitycznej, nie tylko dla Polski, ale całego Paktu Północnoatlantyckiego – podkreśla w rozmowie z Defence24.pl Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz. Szef MON w wywiadzie mówi też o priorytetach programu modernizacji technicznej, polsko-niemieckich rozmowach o czołgu nowej generacji oraz wzmacnianiu zdolności wojsk operacyjnych i budowie Obrony Terytorialnej.

Jędrzej Graf: Panie Ministrze, mieliśmy zacząć od szczytu NATO, natomiast w tym tygodniu przekazał Pan informację, że program Wisła, będący kluczowym elementem Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych, wchodzi w nowy etap wraz z podpisaniem listu intencyjnego między koncernem Raytheon a PGZ.

Antoni Macierewicz, Minister Obrony Narodowej: Tak, traktujemy Plan Modernizacji Technicznej priorytetowo i trzeba o tym rozmawiać. Jeżeli chodzi o ostatnie rozmowy, to firmy, które wezmą przykład z Raytheona i przyjmą zasady, że połowa ceny produktu będzie lokowana w polskich fabrykach, wśród polskich inżynierów i robotników, są mile widziane, a na to się zgodził amerykański koncern. Oczywiście to wymagało dosyć twardej postawy, która była przedmiotem bardzo ostrej krytyki. Ja nie mówię, że rokowania się zakończyły, są one w toku i nie wiadomo jak będą przebiegały, ale nie ma wątpliwości, że to jest bardzo interesująca oferta, którą traktujemy jako pierwszorzędną. Przy czym nie mylmy tego z offsetem. Tu nie chodzi o offset. Chodzi o to, że połowa ceny produktów będzie realizowana przez polską zbrojeniówkę. Dzięki temu, jeśli dojdzie do tego kontraktu, dostarczony Patriot będzie jedynie służył jako wersja polska. Będzie to de facto wspólny produkt. Na to zgodził się Raytheon już na tym etapie rokowań. To jest rzecz dla nas naprawdę korzystna i interesująca.

Czy w takim razie jest jakaś perspektywa czasowa w związku z programem Wisła?

Z punktu widzenia Wojska Polskiego musimy sprawę programu Wisła zamknąć do końca roku. Dlatego też będę dążył do tego, bez względu kto będzie po drugiej stronie, żeby podpisanie umowy nastąpiło w tym roku.

W swoich wypowiedziach podkreślał Pan, że doszło do przełomu w zakresie oferty współpracy przemysłowej. Czy z taką zmianą mamy do czynienia również w przypadku propozycji konfiguracji systemu? Czy na stole negocjacyjnym mamy istniejący zestaw w wersji PDB-8, o którym mówiło się wcześniej?

Istniejący Patriot, jeżeli w ogóle zostanie wprowadzony, będzie służył jako wersja pomostowa, a nie docelowa. Nowy zestaw będzie de facto wspólnym produktem przemysłu amerykańskiego i polskiego.

Czytaj więcej: Szczyt NATO w Warszawie

W ostatnich tygodniach pojawiały się wypowiedzi ze strony Pana Ministra i Sekretarza Stanu Bartosza Kownackiego dotyczące niedoszacowania programu modernizacji technicznej Sił Zbrojnych.

To jest złe sformułowanie, albowiem program modernizacji proponowany przez poprzednią ekipę był po prostu fikcyjny. Skoro był on proponowany na 91 mld zł, a naprawdę NIK wyliczył, że żeby go zrealizować należałoby wydać 235 mld zł, to jak dla mnie nie jest to niedoszacowanie. Można by było pomylić się o 1/10, a nie praktycznie o dwukrotną sumę.

Macierewicz
Fot. Rafał Surdacki/Defence24.pl

Kiedy w takim razie zostanie przedstawiony zmodyfikowany i uaktualniony program modernizacji?

Nasz nowy plan PMT będzie ogłoszony jesienią tego roku, najpierw rządowi a potem opinii publicznej. Jest obecnie przedmiotem prac ministra Bartosza Kownackiego, ale już teraz najważniejsze kierunki zostały wskazane. Chcę podkreślić, że dla nas najbardziej priorytetowa jest obrona powietrzna, którą przygotowujemy w różnych wariantach. Drugim bardzo istotnym kierunkiem są okręty podwodne. Tutaj rozmowy idą w dobrym kierunku. To są nasze priorytety, przy czym obrona antyrakietowa jest rozumiana zarówno jako program Wisła i inne systemy antyrakietowe, jak i jako środki uderzeniowe artyleryjskie, czy rakietowe, takie jak haubice, systemy Homar, które uważamy za jedne z najistotniejszych do jak najszybszego wdrożenia w polskiej armii.

Czytaj więcej: Brakuje pieniędzy na modernizację. Kownacki: "Bez szans na realizację przy obecnym PKB"

Czy potwierdza Pan nieoficjalne informacje, że MON rozważa rozpoczęcie nowego programu myśliwca wielozadaniowego w ramach aktualizacji PMT?

Oczywiście pojawiają się takie informacje i potwierdzam, że dotarły również do ministerstwa – nie jako plotki, ale jako rodzaj oferty i to rozważamy. Nie jest to kwestia, która z naszej perspektywy jest najbardziej priorytetowa.

Od rozpoczęcia kadencji prowadzony jest szeroko zakrojony program budowy obrony terytorialnej, jak i skokowo wzmacniane są wojska operacyjne, co ma zwiększyć liczebność armii do 150 tysięcy. Czy resort obrony dysponuje wystarczającymi środkami w celu realizacji tych planów?

Przede wszystkim odtworzyliśmy wojska operacyjne. Na nich nałożono nieprawdopodobny gorset limitów, na służbę żołnierzy szeregowych zawodowych przez 12 lat, awansowych na podoficerów i oficerów. Naprawdę dowódcy płakali, że nie są w stanie rozwijać armii, ponieważ nie mają podoficerów. Wszędzie nakładano sztuczne ograniczenia, po to żeby armię utrzymywać „pod kluczem”, jak najmniejszą. To było coś nieprawdopodobnego. Oczywiście ja rozumiem z czego to wynikało. To wynikało z fatalnej diagnozy merytorycznej, że nie będzie wojny, że armia nie będzie potrzebna, że nic nam nie grozi. W związku z tym myśleniem, na niej można oszczędzać, ograniczając ją do właśnie bardzo małego zestawu ludzi. Taka była diagnoza poprzedniego rządu. Armia była tym budżetowym miejscem, gdzie cięto pieniądze, a równocześnie występowały bardzo szkodliwe zjawiska korupcyjne. Ta sieć powiązań, która szła od polityków przez dowódców, po obce służby specjalne po prostu demoralizowała i niszczyła armię od środka.

Czy jednak w świetle niedoszacowania istniejącego programu modernizacji oraz zapowiedzi zwiększania liczebności armii obecny rząd bierze pod uwagę zwiększenie finansowania Sił Zbrojnych powyżej poziomu 2 proc. PKB? Czy takie działania są możliwe do zrealizowania biorąc pod uwagę inne plany rządu, na przykład program 500+, czy podwyższenie wydatków socjalnych?

My podnieśliśmy budżet do 2 proc., liczone według systemu NATO-wskiego. To jest więcej niż do tej pory było i będzie stanowiło trwały współczynnik finansowania armii. Finansowanie będzie zależało oczywiście od stopnia zagrożeń, a z drugiej strony od gospodarczych możliwości państwa. Jednak realistycznie rzecz biorąc liczymy się z tym, że będziemy zmierzali do podwyższenia liczebności armii do 150 tys. żołnierzy i zwiększenia budżetu do 3 proc. Jednak to perspektywa poza przyszłym rokiem, ponieważ w przyszłym roku utrzymamy jeszcze obecny stopień finansowania. Będzie też to zależało od oceny bieżącej sytuacji, czyli żadnych że tak powiem założeń ideologicznych nie czynimy, ale jeśli będzie zagrożenie Polski, agresywność rosyjska, to będziemy musieli powiększać armię zgodnie z możliwościami i koniecznościami jakie przed Polską stoją.

Czytaj więcej: Tarcza na rozdrożu? Gen. Duda dla Defence24.pl o negocjacjach ws. Wisły i programie modernizacji technicznej

Na szczycie NATO w Warszawie mają zostać podjęte istotne decyzje na temat wzmocnienia obecności bojowej NATO w państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Czy zdaniem Pana Ministra szczyt przyniesie długotrwałą zmianę i powrót Sojuszu do podstawowej misji obrony krajów członkowskich, wraz z wyrównaniem statusu wszystkich państw członkowskich?

Decyzje, które zostały podjęte na kolejnych konferencjach - ostatnia odbyła się w Brukseli w czerwcu bieżącego roku - które przygotowywały szczyt NATO właśnie kierują się taką filozofią, którą pan przywołał. Dojdzie do zrównania statusu państw, nie będzie czynienia tego dotychczasowego rozróżnienia na państwa pierwszej i drugiej kategorii. Jest to bardzo ważne, bo Polska wraz z krajami Europy Środkowej była w sposób oczywisty państwem drugiej kategorii, ponieważ Rosja „warowała” sobie, a Sojusz akceptował rosyjskie „prawo weta”. Sytuacja ta była oczywiście uwarunkowana zachowaniem rządów tych krajów. Tak było w Polsce z poprzednią ekipą, która akceptowała taki stan rzeczy i nawet nie domagała się tego, co było możliwe. Nawet nie pokazywała stopnia zagrożenia, przez co w jakimś sensie uczestniczyła w procesie „mydlenia oczu” światu co do rzeczywistych intencji prezydenta Władimira Putina. Całe zachowanie tego rządu w sprawie tragedii smoleńskiej, abstrahując od rozstrzygnięć jaka była jej przyczyna, gdy rząd angażował się w tłumaczenie całemu światu, że zachowanie służb pana Putina jest absolutnie wiarygodne, ponadnormatywne, wychodzi z założenia chęci dojścia do prawdy. W momencie kiedy mieliśmy do czynienia z kłamstwem na kłamstwie, i w tej sprawie nie ma cienia wątpliwości, było to działanie na szkodę nie tylko państwa polskiego, ale i całej Europy. Jest to jeden z problemów, oczywiście jest ich dużo więcej. Tutaj chcę bardzo jasno potwierdzić, że nasze zachowanie będzie zależało od zachowania strony rosyjskiej.

W jaki sposób należy ocenić długoterminowe skutki szczytu NATO w kontekście budowy odporności na potencjalne zagrożenia ze strony Rosji?

Zmiana jaka się dokonuje teraz na szczycie w Warszawie jest tej samej skali, co wstąpienie Polski do NATO. Ma ten sam stopień przełomu i konsekwencji geopolitycznej, nie tylko dla Polski, ale całego Paktu Północnoatlantyckiego. Sojusz już teraz podjął decyzję, że będzie się zmieniał. To jest wynik w olbrzymim stopniu zrozumienia lekcji rosyjskiej, jaka jest całemu światu tak brutalnie serwowana przez Kreml. Widoczne to było dla mnie, gdy spotkałem się po raz pierwszy z ministrami obrony krajów Unii Europejskiej, czy później NATO na kolejnych spotkaniach zarówno zbiorowych, jak indywidualnych, pełne zrozumienie. Z którym czasami tak trudno jest w Polsce, a tam pełne zrozumienie. Bez względu na to, czy rozmawiałem z ministrem obrony Malty, Grecji, Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii stwierdzano, że choć zagrożenia na flance wschodniej i południowej mają inną naturę, inną strukturę, inny kształt, to źródło jest to samo. Dlatego też wszyscy zdają sobie sprawę, iż prowadzona jest wielka gra, której celem jest uczynienie z Europy oblężonej twierdzy i wymuszenie w ten sposób na Europie i Stanach Zjednoczonych odrzucenia fundamentów idei jakie stały za powołaniem Paktu Północnoatlantyckiego. Stąd cofnięcie się do źródeł Sojuszu – do misji bezwzględnej obrony jego członków. Stąd przekreślenie tej fatalnej maniery, koncepcji rozróżnienia tych członków, którzy mogą korzystać z pomocy i mogą dysponować na swoim terytorium rozmieszczonymi wojskami sojuszniczymi, i tych wobec których Rosja ma prawo weta. To zostaje odrzucone na tym szczycie i stanowi przełom w historii NATO i bezpieczeństwa Polski.

Czytaj więcej: Szatkowski: Newport pokazało, że można tchnąć nowe życie w NATO. Następny krok - w Warszawie

Do 2014 roku NATO nie przykładało w powszechnej opinii dostatecznej wagi do oceny zagrożenia jakie stanowi Rosja. Sojusz zamierza ustanowić trwałą obecność jednostek bojowych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Czy będzie to jednak związane również ze wzmocnieniem innych szeroko pojmowanych środków obronnych, na przykład aktualizacją planów ewentualnościowych?

Szczegółowe ustalenia szczytu mogą przynieść zaskoczenie i będą dużo bardziej pokazywały głębokość zaangażowania NATO i Stanów Zjednoczonych na flance wschodniej. W nieporównanie większym stopniu, niż wyobrażaliśmy sobie to do chwili obecnej.

Czy w takim razie może Pan przekazać, na czym będą polegały te ustalenia, również w zakresie planowania – planów ewentualnościowych?

Mogę potwierdzić, że dojdzie tutaj do przełomu, ale jest hierarchia w tej sprawie. To są kwestie które przekażą opinii publicznej szefowie rządów, sekretarz generalny NATO. To jest ich odpowiedzialność i przywilej.

min obrony Antoni Macierewicz
Fot. Rafał Surdacki/Defence24.pl

Nadchodzący szczyt przynosi z jednej strony wzmocnienie obecności wojsk NATO na wschodniej flance, a zarazem pojawiła się zapowiedź powrotu do rozmów rady NATO-Rosja. 

Wydaje mi się, że nie jest zupełnie trafne takie zestawienie, że z jednej strony stawia się trwałą obecność, a z drugiej powrót do rozmów NATO-Rosja. Przecież warunkiem drugiej strony było to, żeby takie rozmowy NATO-Rosja dotyczyły właśnie uzgodnień szczytu w Warszawie, czyli żeby odbyły się przed szczytem. Z niczym takim nie będziemy mieli do czynienia. Rozmowy będą toczyły się wtedy, gdy wszystkie decyzje zostaną podjęte i nie będą już przedmiotem żadnych negocjacji.  Będziemy rozmawiali z Rosją z pozycji, nie chciałbym powiedzieć siły, bo NATO jest sojuszem obronnym i nikomu nie grozimy, ale z pozycji wewnętrznej solidarności, spójności i determinacji w realizacji podstawowego obowiązku jakim jest wspólna i solidarna obrona. Nieważne czy to jest mała Estonia, czy jakiekolwiek większe państwo. Formuła związana z batalionowymi grupami bojowymi mówi, że muszą być zdolne do całkowitej i pełnej dyspozycji takich środków, które będą wystarczające dla obrony danego odcinka frontu, na którym będą zlokalizowane, i zdolne do ewentualnego wycofania się oraz powstrzymywania przeciwnika, aż do czasu nadejścia szpicy, potem Sił Wsparcia NATO, a wreszcie ewentualnej pomocy zza morza.

Jakie zagadnienia mogą być poruszane podczas spotkania Rady NATO-Rosja?

Na pewno są kwestie, które muszą być przedmiotem rozmów. Przykładowo ostatnie, ewidentnie prowokacyjne działania rosyjskich statków powietrznych, które wyłączając transpondery, czyli będąc niewidoczne z punktu widzenia przestrzeni powietrznej, doprowadzały do zagrożenia statków powietrznych NATO nad Bałtykiem. W rozmowie z fińskimi przywódcami prezydent Putin przyznał się, że tak rzeczywiście było i jest gotów rozmawiać o tym, żeby rosyjskie samoloty włączały transpondery. Rzeczywiście „łaska pańska” można by powiedzieć, ale to pokazuje jak podstawowe rzeczy z punktu widzenia codziennego bezpieczeństwa w powietrzu i na morzu muszą być ustalone. Takie rzeczy będą przedmiotem tych rozmów, a wiec dążenie do zapobieżenia przypadkowemu wybuchowi konfliktu zbrojnego, gdyż działania rosyjskich samolotów zwiększają ryzyko w tym zakresie.

Czytaj więcej: Niemiecki ekspert o działaniach NATO. "Putin na pewno jest zaskoczony"

Niemcy jako jedyne państwo kontynentalnej Europy zdecydowały się na objęcie roli państwa ramowego w zakresie trwałej, wysuniętej obecności na wschodniej flance NATO. Jak Pan ocenia zaangażowanie Niemiec we wzmocnienie bezpieczeństwa państw Sojuszu w Europie Środkowo-Wschodniej?

Chcę zaznaczyć pewną rzecz, którą powtarzam - okazuje się nieskutecznie. Mam wrażenie, że istnieje determinacja części polskich mediów, która powoduje wprowadzanie w błąd, przede wszystkim polityków a poprzez nich opinii publicznej, żeby sytuować Niemcy jako głównego przeciwnika trwałej obecności NATO na wschodzie i wzmocnienia Sojuszu w naszym regionie. Jest to niebywałe. Od siedmiu miesięcy powtarzam - to nie Niemcy! Nie tutaj mamy główne problemy, ale nadal to systematycznie jest powtarzane przez niemieckie gazety a za nimi przez wzorujące się na nich media polskie. Jeszcze mogę raz powtórzyć, że to nie ministerstwo obrony RFN sprzeciwia się wdrażaniu środków wzmocnienia, choć są różnice w rządzie niemieckim. W resorcie obrony jest duże zrozumienie obecnej, bardzo trudnej sytuacji geopolitycznej. Natomiast w rządzie niemieckim są różne nurty jeżeli chodzi o zaangażowanie w NATO i one znajdują odzwierciedlenie w wypowiedziach poszczególnych polityków.

Jeżeli spojrzeć długofalowo, jakie mogą być szanse na rozwój polsko-niemieckiej współpracy przemysłowo-obronnej po szczycie NATO?

Chcę powiedzieć, że podejmujemy współpracę i ona rysuje się bardzo interesująco we wspólnej konstrukcji czołgu następnej generacji. Trwają rozmowy w tej sprawie. Wydaje mi się, że istnieje wielka szansa, że taka kooperacja zostanie podjęta. Rozmawiamy również o współpracy przy kwestiach dowództwa morskiego, która jest na pewno możliwa do osiągnięcia. Niemcy popierają Polskę jeśli chodzi o sytuowanie na flance wschodniej dowództwa, wywiadu i rozpoznania. Akceptując tym samym polską propozycję w tym wymiarze. Tak więc tych pól współpracy jest bardzo dużo, od przemysłu poprzez struktury dowódcze i współdziałanie bojowe.

Czytaj więcej: Ekspert dla Defence24.pl: Niemcy pokazują minimum solidarności sojuszniczej

Czy kooperacja miałaby także dotyczyć modernizacji polskich zdolności w zakresie okrętów podwodnych?

Nie chciałbym nic deklarować w tej sprawie, bowiem jesteśmy w trakcie negocjacji z różnymi partnerami. Dlatego to wymaga swobody w rozstrzyganiu.

Panie Ministrze, wróćmy do współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Wiemy, że w Polsce będzie rozlokowana batalionowa grupa bojowa.

To jest pana sformułowanie. Na pewno będzie ciężka brygada.

W ostatnich miesiącach Państwo deklarowali wzmocnienie współpracy wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi w obszarach takich jak obrona powietrzna, cyberbezpieczeństwo, budowa obrony terytorialnej, czy lotnictwo wojsk lądowych. Czy może Pan Minister podać więcej szczegółów dotyczących tej współpracy?

Bardzo się cieszę, że wymienia Pan wszystkie te dziedziny, w których ta współpraca jest bardzo dobra i się rozwija. Jeśli chodzi o obronę terytorialną, to dyrektor Bartłomiej Misiewicz na bieżąco kontaktuje się z oficerami Gwardii Narodowej USA ze stanu Illinois, którzy pomagają, radzą, my zaś konsultujemy się nimi i czerpiemy z ich doświadczeń przy konstrukcji Wojsk Obrony Terytorialnej. We wszystkich wymienionych obszarach jest taka współpraca, ale ona nie wyczerpuje problemu. Stany Zjednoczone podjęły decyzje o bardzo daleko idącym zaangażowaniu swojego potencjału wojskowego we flance wschodniej, ze szczególnym naciskiem na działania w Polsce. Taka jest prawda o wielkiej zmianie jaka nastąpiła i która w dużym stopniu przyczyniła się do tego, że szczyt NATO w Warszawie ma szanse na olbrzymi sukces.

Panie Ministrze, czy wszystkie ustalenia planu trwałej obecności wojsk NATO są już doprecyzowane czy jest jeszcze jakiś margines niepewności?

Zakres głównych decyzji tak, ale na pewno nie cała architektura, która została zaprogramowana i będzie w szczegółach przyjęta na szczycie w Warszawie. Istnieją kwestie, o których już wiemy, że będą musiały być przedyskutowane i doprecyzowane po szczycie, a przed następną konferencją ministrów obrony. To jest wielka struktura, machina wojskowa, która jest zaprogramowana, ale niektóre szczegóły muszą być jeszcze uzgodnione, np. relacje dowódcze i współdziałanie, ponieważ na przykład dywizja i ciężka brygada amerykańska będzie musiała współdziałać z siłami NATO-wskimi, w której też będą Amerykanie. To jest kwestia całej struktury dowódczej, gdzie będą zlokalizowane dowództwa związane z poszczególnymi oddziałami czy zgrupowaniami oddziałów. Główne ustalenia mają zostać podjęte na szczycie, ale pewne szczegóły techniczne zostaną doprecyzowane już po spotkaniu w Warszawie.

W ostatnim czasie mówi się, że cyberprzestrzeń może zostać uznana na szczycie NATO za domenę działań wojennych. Jak może wyglądać w tym wypadku mechanizm uruchomienia artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego? Wydaje się, że ten problem jest kluczowy biorąc pod uwagę liczbę zagrożeń, jak i wielość obszarów w cyberprzestrzeni – infrastruktury krytycznej, czy wojskowej. Panie Ministrze, czy możemy się spodziewać daleko idących zmian w tym zakresie na najbliższym szczycie w Warszawie?

Należy przypomnieć, że taka zmiana została już dokonana w odniesieniu do zagrożeń hybrydowych. Już te zagrożenia zostały uznane za przestrzeń wojenną, która powoduje możliwość odwołania się do art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego. A przecież zagrożenia hybrydowe mają w sobie również tę trudność definicyjną oraz niejednoznaczność. Pamiętam tych prężących się, dobrze wyszkolonych młodych wojskowych rosyjskich, którzy udawali, że nie są żołnierzami, a zajmowali Krym i eliminowali wojska ukraińskie na Krymie, a później w Donbasie. Ochrzczonych być może zbyt pieszczotliwie, i myślę że była w tym ważna intencja, „zielonymi ludzikami”. To był po prostu Specnaz, żadne zielone ludziki. Jak sądzę, będziemy szli tym samym tropem, co przy uznaniu zagrożeń hybrydowych za obszar działań wojennych. To oznacza możliwość odwołania się do konsekwencji art. 5 traktatu w tej dziedzinie, czyli dziedzinie w której atak nastąpił.

W jaki sposób przekłada się to na możliwość zwrócenia się z prośbą o wsparcie sojusznicze? Czy należy się spodziewać podjęcia szczegółowych ustaleń w tym zakresie?

Jeżeli mówimy o odwołaniu się do pomocy innych sojuszników, w związku z atakiem cybernetycznym, to ta pomoc będzie uruchomiona w sferze ataku cybernetycznego. Na najbliższym szczycie pojawią się doprecyzowujące mechanizmy. Chcę tutaj wyrazić pozytywną opinię o działaniach Unii Europejskiej. Będzie podpisane porozumienie z UE - akt wspólnej deklaracji w sferze zagrożeń cybernetycznych i hybrydowych. Został on wypracowany przez panią przewodniczącą Frederikę Mogherini, aby synchronizować te działania, ciągle odrębne. Wspólny wysiłek w ich zwalczaniu będzie moim zdaniem przydatny. Jest naturalne, że niektóre państwa będące w UE i NATO na przykład mniejszą wagę przykładają do zagrożenia wschodniej flanki, a niebezpieczeństwo cybernetyczne traktują równie poważnie bez względu na, to gdzie jest ono groźne. Znajdujemy więc punkty wspólne. Dlatego też, patrzę z dużo większym optymizmem na spójność NATO i wolę działania, przeciwstawienia się zagrożeniom, z którymi mamy do czynienia, niż to się odbywa w dyskusjach medialnych czy też u niektórych polityków, gdzie są takie katastroficzne głosy, czerpiące jeszcze z polskich doświadczeń z Września 1939 roku. Musze powiedzieć, że przynajmniej wśród ministrów obrony narodowej świadomość stopnia zagrożenia dla bezpieczeństwa Europy, płynącego w dużym stopniu ze wschodu chociaż udzielającego się także z południa, jest naprawdę bardzo duża. Stopień mobilizacji społeczeństw współczesnej Europy, a przynajmniej rządów, jest większy niż widać to w mediach.

Wydaje się jednak, że decyzja obywateli Wielkiej Brytanii o opuszczeniu Unii Europejskiej może znacząco osłabić transatlantycką architekturę bezpieczeństwa.

W tej kwestii nie zgadzam się. Brexit będzie miał efekt dokładnie odwrotny w sferze bezpieczeństwa, niż to się wydaje wielu z państwa. Rozwiąże ręce władzom w Londynie, tak przynajmniej patrzą na to moi rozmówcy ze strony Wielkiej Brytanii. Pozwoli na większe zaangażowanie w budowie swojego bezpieczeństwa na wschodzie. Szersze niż było dotąd, gdyż jak twierdzą Brytyjczycy musieli oni się liczyć z ograniczeniami ze strony Unii Europejskiej, które krępowały właśnie wysiłek wojskowy. Zaangażowanie Londynu na wschodniej flance wzrasta w ciągu ostatnich 8 miesięcy. Naprawdę, Wielka Brytania może być silniejsza, a nie słabsza. Nie zdajemy sobie sprawy z tego jak duży potencjał ma Londyn na całym świecie. Więc sprowadzenie go tylko do przestrzeni kontynentalnej, Unii Europejskiej raczej widziane jest przez Brytyjczyków jako ograniczenie i osłabienie ich potencjału.

Dziękuję za rozmowę.

Jędrzej Graf

Czytaj więcej: Brytyjski ekspert o szczycie NATO: "Pomoże uleczyć część ran, które powstały po Brexit"

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (38)

  1. artur

    autorem organizacji szczytu NATO w Warszawie był Prezydemt Komorowski. Bardzo łatwo sobie przypisywać zasługi innych.

  2. AS

    Zabranie samolotów z nad Polski samolotów AWACS to jest ten początek przełomu jaki tzw. sojusznicy Francja i Niemcy nam po szczycie zafundowali. W tej sytuacji należy rozdać proce Obronie Terytorialnej, lub medale politykom.

  3. Szwejjakobyły

    Obawiam się, że ten szczyt NATO będzie raczej przełomowy dla przejmowania zasobów naturalnych Polski (przede wszystikm metali rzadkich w "Przesmyku Suwalskim") przez wuja Sama.

  4. amator

    Tylko wykorzystajmy ten czas (krótki) wzmacniania wschodniej flanki do szybkiej odbudowy własnych zdolności i obronnych i odstraszania a w dążeniu do tego celu można sprzymierzyć się nawet z diabłem. Kraść technologie kłamać, mataczyć wymyślać kombinować jak kasy brak. Zesrać się a możliwości obronne i ofensywne mieć musimy niestety w relatywnie szybkim czasie.

    1. kapralek

      "Kraść technologie kłamać, mataczyć" Świetny pomysł, ochrona wschodniej flanki zostanie wtedy zlikwidowana od razu, bo nie sądzisz że okradani niekoniecznie będą chcieli chronić złodzieja?

  5. Edward

    Gdy wybory wygra Trump, a niestety wiele na to wskazuje, wszystkie ustalenia z tego szczytu staną się nic nie warte.

  6. Joker

    Nie jest nam potrzebna obrona przeciw rakietowa bo nie obronimy się przed potencjałem pocisków balistycznych Rosji .Nawet Usa nie są w stanie się obronić przed rosyjskimi pociskami. Obronić się można tylko poprzez posiadanie własnego potencjału pocisków, to działa na zasadzie równowagi i żadne panstwo nie zaatakuje drugie państwo które posiada taką broń. To jest zbędny wydatek .Polska jest jeszcze za słabym państwem żeby podejmować suwerenne decyzję w kwestii bezpieczeństwa, dlatego posiada strategicznego sojusznika zza oceanu. Natomiast potrzebna jest nam obrona przeciw lotnicza Narew.

    1. nikt ważny

      Dzień Dobry. Nie pan pierwszy wpadł w sidła bajań o świecie idealnym i perfekcyjnym. Nic nie jest skuteczne na na 100% a i z drugiej strony aby coś nie działało na 100% musi zwyczajnie nie istnieć. W budowaniu czegokolwiek chodzi o uzyskanie jak największej skuteczności w rzeczywistym środowisku zaś w przypadku OPR o to by potencjalny system minimalizował skutki potencjalnego ataku. Prościej - jeśli na 100 rakiet strąconych będzie pięć to jest 5 celów ocalonych chyba że dla pana te 5 potencjalnych celów nie robi różnicy bo co tam np. szpital, szkoła, dom mieszkalny i kilkadziesiąt a może kilkaset ofiar. Dla pana to pewnie dopuszczalne bo szkoda pieniędzy na jakąś tam OPR. Mam dla pana niezwykle cenną informację: Życie ludzkie jest bezcenne. O ile mógłbym się zgodzić że wydawanie pieniędzy na środki typowo ofensywne w naszych realiach to jakieś bzdury (bo odstraszanie uderzeniem odwetowym nakręca tylko potencjalną spiralę śmierci) to nie budowanie wszystkiego co służy obronie przed czołgami, samolotami, rakietami czy pociskami uważam za porażkę myślową tak twierdzącego. Dwoistej natury mogą by,ć dyskusje na temat powszechnego prawa do posiadania broni (do obrony) bo tu decydują nie tylko techniczne i naukowe argumenty a rozważania o nich w czasie przyszłym, lecz jeśli dyskusja miałaby być o powszechnym dostępie do kamizelek kuloodpornych (czy hełmów) to moim zdaniem strona przeciwna nie ma rzeczowych argumentów na obronę swoich poglądów. Pozdrawiam

  7. gizmo

    Ktos tego gościa traktuje na poważnie? To chodzące nadmuchane Ego, nic więcej.

  8. generał armi zbawienia

    Co oprócz mszy świętych, sztandarów z Maryją Królową Polski oraz Apelu Smoleńskiego to nasze Wojsko Polskie w tym roku jeszcze dostanie od Dobrej Zmiany? Co chwila nowe priorytety. Słowa, słowa, słowa. Gdzie kontrakt na Caracale? Co z Krukiem? Co z Leopardem, Krabem, Homarem, Borsukiem, Gepardem? Co z Mustangiem? Panie, panie, panie ... co pan? Okręty podwodne? Może jeszcze lotniskowiec? Taki kit to pijącym mamrota pod Biedronką.

  9. Koba

    ..."Chodzi o to, że połowa ceny produktów będzie realizowana przez polską zbrojeniówkę. Dzięki temu, jeśli dojdzie do tego kontraktu, dostarczony Patriot będzie jedynie służył jako wersja polska. Będzie to de facto wspólny produkt. (...) Nowy zestaw będzie de facto wspólnym produktem przemysłu amerykańskiego i polskiego." Nie chcę się czepiać - które elementy (oprócz nośników) będą produkowane przez polski przemysł. Bo polski przemysł nie ma zdolności do produkcji aż 50% systemu. Na razie jedynie podwozia Jelcza. Ale mam nadzieję, że dzięki podpisanej umowie przez Pana Ministra Antoniego Macierewicza nastąpi tak wielki transfer technologii do polskiego przemysłu zbrojeniowego, że jeszcze za mojego życia będziemy samodzielnie produkowali 100% systemu. A nawet więcej!

    1. Jaksar

      taki sam jak przy zakupie F-16, bredzisz człowieku nie wiedząc sam o czym. Patrioty są z półki i nie ma żadnego udziału Polskiego przemysłu w tym projekcie bo z czym ? Pozatym Macierewicz zapomina o czymś ważnym, a mianowicie do rozmów w sprawie pocisków dla wyrzutni Patriot upoważniony przez Senat USA jest jedynie Fa. Locked Martin, Raytheon nie może i nie ma prawa do podpisywanbia zobowiązujących umów z innymi krajami...no chyba, że chce nam sprzedać samą skorupę bez oprogramowania i pocisków!

    2. che

      nasze jelcze będą w cenie zestawu rakietowego :) w ten sposób wyjdzie nam 50-50

    3. (nie)profesjonakny

      A ile w tych Naszych Jelczach jest polskiego? Niech zgadne 20%?

  10. KrzysiekS

    Mam duże wątpliwości co do tego co uzyskaliśmy. Ponadto pamiętajmy że po wyborach w USA możemy nie otrzymać nawet tego. Większy wpływ na naszą obronność miała moim zdaniem wizyta Prezydenta Chin.

  11. marcin

    a co jest takiego przełowego, żeby porónać do wejścia do sujuszu?

  12. ministrateg

    Po co nam tak drogie okręty podwodne i to jako priorytet, gdybyśmy na nich mieli po 40 głowic jądrowych jak W Brytania to co innego a tak to szkoda pieniędzy. Jest jeszcze inny problem,Bałtyk jako akwen morski jest stosunkowo dobrze monitorowany przez Rosję a po wybudowaniu rurociągu i budowie kolejnej nitki, które są wykorzystywane także do monitorowania głębin morskich praktycznie nic się tam nie ukryje. Poza tym siły morskie na Bałtyku naszych sprzymierzeńców są stosunkowo poważne i nasz wkład nie jest tam tak ważny.

  13. Wołyń

    Skoro okręty podwodne mają być aż tak ważnym elementem naszego uzbrojenia to w jaką broń mają one być wyposażone? Bo jeśli głowice mają być konwencjonalne to chyba trochę przesadzamy z tym znaczeniem okrętów podwodnych. Prawda?

    1. rolnikZpola

      Powiedz jaki będzie skutek trafienia pociskiem z głowicą konwencjonalną w elektrownię atomową , którąkolwiek z wielu jaka jest po drodze na wschód ?

    2. ZSMW

      Jeśli polska armia profesjonalna - w co wątpię - nikt nie będzie wiedział jakie są głowice na tym okręcie. Teraz nie ma szans na głowice atomowe ale za 5- 10 lat kto wie....

    3. Marek

      Wystarczająco groźną, by zniechęcić co poniektórych do beztroskiego wypływania na Bałtyk z Królewca lub Kronsztadu.

  14. ktoś

    W naszym wojsku niestety większość sprzętu jest priorytetem przy modernizacji. Nie mówiąc o tym że Polsce brakuje 3-4 dywizji do pełnego zabezpieczenia wschodniej granicy. I chodzi o 3-4 dywizje żołnierzy nie niedzielnych wojaków. Bo OT jak nazwa wskazuje i definicja jest formacją tyłową stricte defensywną przeznaczoną do zabezpieczenia tyłów walczących formacji oraz ochrony obiektów o znaczeniu strategicznym dla państwa.

    1. Marek

      Nazwą bym się nie przejmował, bo w wojsku jak wiadomo chlebak jak sama nazwa wskazuje, służy do noszenia granatów. I tyle Ci powiem, że wolę ludzi, którzy idą do OT na ochotnika, od niekoniecznie chętnych do służby "pospolitaków" z poboru. Gwardię Narodową w USA, gdzie także służba jest jak to ująłeś "niedziela", jakoś daje się radę dobrze wyszkolić.

  15. Arturo

    Zwiększenie stanu osobowego armii do 150tys.,OT będzie skutkować tym,że zmniejszy się pula pieniędzy na modernizację techniczną wojska.Co z tego,że chłopa będzie więcej jak nowoczesnego sprzętu wojskowego będzie mniej? Do tego dojdą skutki przedłużenie służby wojskowej kontraktowych.Za jakiś czas nabędą uprawnienia enerytalne i trzeba będzie im wypłacać z budżetu MON emerytury.Jak myślicie z czego te pieniądze będą zabrane żeby je wypłacić? Pytanie oczywiście jak najbardziej retoryczne...

  16. lef

    Rzeczywiście przy budowie Planu 2013-2022 nie ustrzeżono się błędów nikt i tak nie zwiekszy wysiłku finansowego z 90 do ponad 200 mld zł, choćby z powodu 2% PKB. Obecna ekipa w MON wykonała niektóre ruchy po mistrzowsku. Np. wydatkowanie ponad 3 mld pod koniec ubiegłego roku, tyle, że nie wiadomo jak to się wpisuje w plan 2013-2022 i potrzeby SZ. |Zniesienie 12 letniej służby to również majstersztyk, bo to dotyczy ludzi którezy na emerytury będą odchodzić za 10-15 lat, a więc nie będzie to dotyczyło obecnej władzy w postaci zwiększenia wydatków emerytalnych z ok. 20 % do 30. Ale na tym się kończą osiągnięcia obecnego kierownictwa MON. Pospieszne budowanie OT, wychowanie w duchu religii katolickiej i gremialny udział wojska w kultywowaniu żołnierzy wyklętych, z których wielu było po prostu bandytami, przekreśla szanse tej ekipy na zbudowanie nowoczesnych SZ RP.

    1. Mietek

      Trzeba widzieć, że wiele rzeczy wniosła ekipa poprzednia, za min. T.Siemoniaka. Obecna odcina z niej kupony. Realna weryfikacja własnego wkładu będzie niebawem. Do do zniesienia 12 letniej służby - majstersztykiem byłoby, gdyby nie było zwiększonych wydatków emerytalnych za 10-15 lat. A tak jest to po prostu decyzja która ma skutki pozytywne i negatywne - odsunięte. Jedno jest pewne - patrzeć na ręce.

    2. Chris

      Wychowanie w duchu patriotycznym,to akurat rzecz,która się nie tylko udała obecnemu MON,ale wręcz była i jest bardziej, niż potrzebna, PO 8 latach odcinania się w wojsku od wyższych wartości.Czym jest wojsko bez patriotyzmu i odwołania do tradycji?Bezkształtną masą,niezdolną do poświęceń.Co do żołnierzy wyklętych,to są o niebo lepszym wzorem od zbrodniarzy z KBW czy UB...

  17. Unrug

    priorytetem to powinno byc dokonczenie i uzbrojenie "Slazaka"

    1. Franek

      Mam nadzieje ze to ironia... ;)

  18. dk

    A te gigantycznie kosztowne okręty podwodne, jeśli bez możliwości stacjonowania na nich broni jądrowej, zaszkodzą Rosji, "wystraszą" Rosję, jakby uciął ją komar.

    1. GsG-Point

      Tak samo mozna powiedziec o wisle i ataku saturacyjnym z moskwy ktory przeciazy system, okrety podwodne sa potrzebne i koniec...

    2. Zagłoba

      Rzeczywiscie wydawanie mld $ na OP tylko po to by w razie W odpalił kilka piekielnie drogich rakiet z głowicami poniżej 0,5 t wydaje się nieracjonalne. Ale kto powiedział, że nie będzie tam głowic nuklearnych? Kupujemy JASSM'y zamierzamy kupić rakiety manewrujące i wszystkie one mogą przenosić głowice nuklerne. Eweintualny wróg który posiada broń nuklearną musi się poważnie zastanowić zanim ją użyje bo sam może oberwać i mieć u siebie pustynię. Nawet jeśli dzisiaj nie mamy takich głowic to nasz 'wielki brat' w każdej chwili może je podrzucić szczególnie jeśli będzie miał swoje jednostki na terenie Polski. Jeśli tak jest to już zmienia postać rzeczy. Natomiast nie zmienia to faktu , że musimy mieć nowoczesne , świetnie wyszkolone wojska lądowe.

  19. poznaniak

    Panie ministrze dla Wisły system Patriot a dla systemu Narew jaki system,Narew ma dużo większe znaczenie.Czyżby szykowała się produkcja leoparda 2a4pl od postaw u nas?To była by naprawdę dobra wiadomość.Okręty podwodne są naprawdę ważne ale ja osobiście nie wchodziłbym we współpracę z Niemcami,ich konstrukcja nie jest idealna,zwłaszcza chodzi tu o jednostkę napędową.My potrzebujemy okrętu oceanicznego z gotowym systemem rakietowym i z rakietami opl.Bardzo interesującą konstrukcją jest koreański kss III-przypomnę,że współpraca z Koreą układa się nam dobrze,mamy zakupione bardzo dobre podwozie dla haubic i warto by pomyśleć o dalszej współpracy zwłaszcza w kwestii op. i bwp .

    1. JB

      System AIP okrętów 212 i 214 jest najlepszym AIP-em na świecie. Jeżeli wiesz coś innego to podziel się wiedzą

    2. Teodor

      W 1939r. posiadaliśmy jednostki oceaniczne, jedną nawet zatopiono i do dzisiaj łobuz nie chce się przyznać. Wszyscy wiemy, że uciekły one do Anglii. Co prawda przez to po 1945r. PRLowska rzeczywistość miała silną flotę na Bałtyku. Do obrony własnych portów wystarczą rakiety i potencjalnie niewielkie okręty podwodne.

    3. Davien

      Na Narew najlepsze w tej chwili są NASAMS i MEADS. Co do OP z pociskami manewrującymi to obecnie jest tylko jeden który ma mieć to w standardzie zintegrowane, czyli Scorpene, pozostałe trzeba by przerabiać i kupować oddzielnie pociski.

  20. ja

    Czy ktoś może się jakoś sensownie wypowiedzieć po co nam te OP? Nawet z pociskami manewrującymi? Nie lepiej te Tomahawki umieścić na wyrzutniach lądowych? Ruscy pokazali pomysł na rakiety kontenerze wyglądającym, jak zwyczajny morski. Mobilna wyrzutnia lądowa, a raczej 20-30 takich wyrzutni będzie kosztować ułamek tego, co op, do zniszczenia będą trudniejsze, a wystrzelenie pocisku z lądu trudniej wykryć niż spod wody.

    1. zx

      Wyrzutnie lądowe są łatwe do wykrycia, i mniej więcej wiadomo skąd takie rakiety przylecą, więc można dostosować obronę przeciwrakietową. Natomiast wyrzutnie na okrętach mogą przepłynąć nie postrzerzenie gdziekolwiek. A zbudowanie obrony przed tym wzdłuż całej granicy morskiej Rosji jest bardzo kosztowne i nie możliwe. Poza tym jesteśmy w NATO, musimy też być gotowi działać w obronie nie tylko własnych granic, więc wypadałoby coś takiego posiadać. Kolejna sprawa ale jeśli dobrze pamiętam to jakieś traktaty zabraniają posiadania mobilnych wyrzutni rakiet średniego czy dalekiego zasięgu. Dopuszczają tylko stałe wyrzutnie lądowe, czy np. właśnie na okrętach. (Niech ktoś rzuci jakimś szczegółem jeśli łaska, bo chwilowo nie mam siły szukać tego traktatu)...

    2. wolf

      Przy tak ograniczonych zasobach finansowych , kiedy nie mamy odpowiedniej ilości podstawowego sprzętu (pociski ppanc, granatniki, czołgi, śmigłowce...ITD) inwestujemy w okręty podwodne, które będą takich rozmiarów ( zapewne wyporność pow. 2000 ton), że w pierwszym dniu wojny będą ewakuować się z Bałtyku. Przy rosyjskim zwiadzie satelitarnym, lotniczym, nasłuchu elektronicznym....będzie to dość łatwy cel. Bałtyk ma średnie zanużenie 70 m. A jak odpalą pierwszy pocisk to ruski już ich nie wypuści z obserwacji i tropienia. A kasa na ten projekt to kosmos. Dodatkowo może wreszcie czas zacząć wymagać od naszego przemysłu jakiś realnych cen....bo 900PLN za granat 40 mm, 1600 $ za Beryla ( to aż tak skomplikowana broń nie jest), ceny UKM-2000, czy karabinów wyborowych to są poziomy cenowe najbardziej markowych produktów. O Popradach i systemach celowniczo-noktowizyjnych nie wspomne przez litość. Może czas przemodelować zakupy stawiając jako priorytet uzbrojenie armii a później utrzymanie przemysłu, który co chwilę popisuje się takimi możliwościami(sektor państwowy), że żal. Jeśli rezygnujemy z modernizacji PT-91 to znaczy, że utrzymywanie całego parku produkcji czołgów w Bumarze to wyrzucona kasa. Modernizacja Leo wg niemieckiej specyfikacji to zadanie, z którym poradzi sobie co najmniej setka prywatnych firm z sektora maszynowego, działko hydra 35 mm HSW osadziło na podwoziu, które jest rodem z I wojny światowej.....ta platforma to jakiś żart. Gdzie mobilność, szybkość przemieszczania się, jakaś integracja z pociskami 8 km...możliwość prowadzenia bezpiecznego ognia na wprost. To działko 35 mm, a nie haubica kolejowa, żeby taką platformę projektować. Szkoda gadać. Wydamy kasę na modernizację i tylko armii za wiele nie przybędzie.

    3. Asams

      Na przeszkodzie stoi traktat INF z 1987 roku o likwidacji rakiet średniego i pośredniego zasięgu. Co prawda to pakt podpisany pomiędzy USA i ZSRR, a Polska nie jest jego stroną to nieformalnie jest jasne, że dostarczenie amerykańskich rakiet o zasięgu 500 - 5500 km do któregoś z krajów NATO będzie traktowane jako jego złamanie. A Amerykanie na razie nie chcą upadku tego porozumienia pomimo, że Rosja coraz usilniej je łamie (testy K-500, lądowych Kalibrów).

  21. Teodor

    Gdyby w swoim czasie te 10mld zabrane wojsku trafiło na uzbrojenie polskiej armii, wówczas mielibyśmy mniej kłopotów. A taka zmiana "nie będzie chóru będzie balet" jest nie na miejscu. Podstawowa jest na pewno obrona przeciwlotnicza, ponieważ bez niej nic nie ruszy się po żadnym trakcie. Natomiast i tak tych 140mld nie wydadzą w rok tylko w 10 lat. Okręty można zamówić już teraz, jednak za dwa, czy cztery lata trzeba niestety mieć na nie pieniądze. A wojska lądowe również potrzebują przede wszystkim artylerii i czołgów czy BWP. Łatwiej podesłać NATOwski okręt podwodny niż tysiąc czołgów.

  22. historyk-pacyfista

    W dziedzinie obronności jestem całkowitym dyletantem ale uważam że pan Macierewicz to najlepszy minister MON, to po prostu przełom. Ten doświadczony polityk wie co mówi, no i jak mówi. Od razu czuję się bezpiecznie.

    1. fan BH

      Zwłaszcza o Krabie czy homarze jako podstawie naszego OPL-u.

    2. mgr filologii

      w wojsku nie byłem ale robiłbym dokładnie to samo co minister, dobrze mu idzie

  23. jacki

    to wszystko mydlenie oczu nie bedzie zadnej modernizacji juz zaczynaja pobakiwac o trudnym budrzecie na 2017r socjialne rozdawnictwo naszych publicznych pieniedzy niestety kosztuje mimio ze sprzedali koncesje na LTE 9 mld juz porzyczyli na procent przez 1/2 r ponad 30 mld a obligacjie polskie poszly z 2%na 3,26 i bedzie dylemat ukradlismy ludziom kaske z OFE czy dac na 500+ czy na modernizacjie armii co wygra nie trudno zgadnac zgadnac

  24. soko

    Nie będzie żadnej modernizacji armii. Za 20 lat będzie tak samo jak dziś czyli różne postępowania i analizy. Jeśli ktoś wierzy w te super zakupy to jest totalnym naiwniakiem. Najwyżej kupią kilkaset opancerzonych konfesjonałów oraz nowoczesne modlitewniki w formie elektronicznej.

  25. Oki

    Nie rozumiem: 1. Nowelizacje ustawy o przebudowie i finansowaniu armii wprowadził poprzedni Sejm więc Minister chwili się na wyrost. Pogadamy jak zobaczymy pierwszy rok wykonaniu budżetu MON za PiS. 2. Jak niby obecność Wielkiej Brytanii w UE krępowała jej zdolności wojskowe? Przecież Brytyjczycy w przeciwieństwie do naszych socjalistów sami zdecydowali i zaplanowali zrównoważony budżet. 3. Siły operacyjne to teoretycznie 100 tys. ludzi, NSR 20 tys. ludzi, projektowana OT to 35 tys ludzi, co daję 155 tys. wojska i o żadnym inny powiększeniu skoro minister mówi o 150 tys. wojska nie będzie jak rozumiem. 4. Pewnie że PO nie doszacowała programu, nauczyli się od PiS po słynnym programie budowy dróg z 2007 r. 5. Listy intencyjne podpisuje się dla tego że nie wiążą się z żadnymi faktycznymi zobowiązaniami :) 6. Czekam na ciężką brygadę USA w Polsce, wskaźnik 3% na wojsko do końca kadencji :) 7. Rozumiem, iż na trudne pytanie przetarg śmigłowcowy zabrakło po prostu czasu? :)

    1. franca

      "7. Rozumiem, iż na trudne pytanie przetarg śmigłowcowy zabrakło po prostu czasu? :) " Jest jeszcze możliwość, że po zadaniu 23 pytań, które pozostały bez odpowiedzi dał sobie spokój, lub że fragment odpadł przy autoryzacji. Mnie zastanawia ten fragment. "Czy kooperacja miałaby także dotyczyć modernizacji polskich zdolności w zakresie okrętów podwodnych? Nie chciałbym nic deklarować w tej sprawie, bowiem jesteśmy w trakcie negocjacji z różnymi partnerami. Dlatego to wymaga swobody w rozstrzyganiu." A w prasie "zachodniej" można przeczytać, z detalami, o podpisaniu protokołu porozumienia z Niemcami w tej sprawie.

    2. GsG-Point

      1.Proszę trzymac sie faktow 2.ilość przepisów unijnych odnośnie chociażby przetargów jest porażająca.. 3.150tyś wojsk zawodowych to nie zlepek NsR gdzie trudno nazwac ludzi wyszkolonymi i ot, zlituj sie tak liczac to juz mamy 300tyś wliczajac policje, straz i gajowego z srotowka... 4. Programy dróg gdzie nie bylo ustawy o gruntach zawsze byly grubo niedoszacowane 5. List intencyjny podpisuje sie celem przedłożenia oferty, i dla Raytheona jest to zabezpieczenie iż nie dostanie kar umownych gdyby pgz robila problemy.. 6. Czy ciezka czy nie wazne aby byla a na 3% kazdy czeka ale podatki nie wszyscy placa :) 7. A co mial sie znowu powtarzac? Przeciez dzien czy dwa wczesniej byl o to pytany, ale przypomne obecnie negocjacje tocza sie airbus vs ministerstwo rozwoju ws. Offsetu

Reklama