Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

USA: Kolejne miliony dolarów na przeciwokrętowe Tomahawki

Wystrzelenie rakiety Tomahawk z okrętu podwodnego USS "Florida". Fot. U.S. Navy
Wystrzelenie rakiety Tomahawk z okrętu podwodnego USS "Florida". Fot. U.S. Navy

Koncern Raytheon otrzymał 349 milionów dolarów na dokończenie pierwszej fazy rozwoju rakiety manewrującej Tomahawk przystosowanej do zwalczania poruszających się celów nawodnych. Będzie to zupełnie nowa generacja tego rodzaju uzbrojenia, dająca możliwość atakowania obcych okrętów nawet w odległości 1000 Mm od platformy-nosiciela.

Pentagon poinformował, że dowództwo systemów lotnictwa morskiego (US Naval Air Systems Command) wydzieliło dla koncernu Raytheon 349 milionów dolarów na dokończenie pierwszej fazy prac w ramach programu Maritime Strike Tomahawk (MST). Finałowym efektem tego programu ma być rakieta przeciwokrętowa oparta na taktycznym pocisku manewrującym Block IV Tactical Tomahawk, która będzie w stanie atakować okręty przeciwnika na odległości większej niż 1000 Mm (ponad 1850 km) .

Prace nad tego rodzaju uzbrojeniem rozpoczęły się w 2016 r. Zakładano wtedy, że potrzeba będzie około dwustu przeciwokrętowych Tomahawków, ale przeznaczone na ten program środki finansowe wyraźnie wskazują na możliwość nawet kilkakrotnego zwiększenia tego zamówienia. Tym bardziej, że zgodnie z założeniami planuje się wykonać aż 36 lotów testowych w celu dokonania oceny zdolności pocisków Maritime Strike Tomahawk do działań.

Zakończenie fazy pierwszej programu, oznaczającej pełną integrację rakiety oraz testy, planowane jest na 2023 rok. To właśnie w tym czasie do pocisku manewrującego Tomahawk Block IV ma być dołożona wielomodowa głowica poszukująca, zapewniająca wykrycie i atakowanie poruszających się celów nawodnych. Prace nad taką głowicą mają w amerykańskiej marynarce wojennej najwyższy priorytet (Rapid Deployment Capability), dlatego przypuszcza się, że gotowe już do testów rozwiązanie pojawi się w 2021 roku.

Jeżeli sprawdzenia będą się odbywały zgodnie z planem, to nowe uzbrojenie zostanie bardzo szybko wprowadzone do amerykańskich sił morskich. Jest ono szczególnie wyczekiwane na okrętach podwodnych U.S. Navy, które po wycofaniu w latach dziewięćdziesiątych rakiet Harpoon były pozbawione rakietowego uzbrojenia przeciwokrętowego.

Na przywrócenie pocisków tego typu zresztą nie naciskano, ponieważ ich zasięg był na zbyt mały (do 100 Mm), by atak mógł być przeprowadzony ze strefy bezpiecznej dla atomowych okrętów podwodnych. Wprowadzenie pocisków MST całkowicie zmienia sytuację, ponieważ amerykańskie okręty podwodne będą mogły w sposób skryty przenosić pod wodą uzbrojenie do rejonów, skąd nikt nie spodziewa się ataku.

Zasięg ponad 1000 Mm dla poddźwiękowej rakiety oznacza jednak, że nie może ona opierać się tylko na danych wskazanych przez okręt podwodny-nosiciel, ponieważ po około dwóch godzinach lotu pocisku będą one nieaktualne. To, co było więc możliwe w odniesieniu do celów stacjonarnych na lądzie, nie jest możliwe dla poruszających się szybko obiektów nawodnych. Dlatego w nowych rakietach zakłada się wykorzystanie dwukierunkowego łącza satelitarnego, którym można wskazać cel ataku jak również przeplanować misję poprzez: zmianę trasy (unikając w ten sposób nagle pojawiających się systemów antyrakietowych) lub poprzez dostarczenie innych współrzędnych celu niż planowano wcześniej.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Komentator

    Niemożliwe. USA przeznaczą setki milionów dolarów na przystosowanie Tomahawkow do atakowania poruszających się celów nawodnych? A nie taniej byłoby zapytać Daviena? Przecież twierdził on że te Tomahawki już dawno taką zdolność posiadają.

    1. JW

      Defence24.pl z dnia 6 lutego 2016r.: "Pociski Tomahawk Block IV są zdolne do zwalczania celów na odległości do około 1600 km. Obecnie wykorzystywana przez US Navy wersja posiada np. łącze danych, pozwalające na przesyłanie informacji do i z pocisku w trakcie lotu, czy też krążenie w rejonie celu w oczekiwaniu na atak. Rakiety Tomahawk były pierwszy raz użyte bojowo w trakcie operacji Pustynna Burza w 1991 roku." Kolejna informacja z D24.pl z dnia 18 sierpnia 2017r. "Amerykańskie siły zbrojne odebrały 4000. pocisk manewrujący Tomahawk Block IV. (...). Najważniejsze zmiany dotyczą systemu łączności z pociskiem (pozwalającym na korygowanie trasy oraz celów już w trakcie lotu) oraz głowicy naprowadzającej (dającej również możliwość atakowania celów ruchomych – np. okrętów). ". Jak widać Davien ma rację.

    2. GB

      Bo miały. Ale je wycofano ze służby operacyjnej. Od tego czasu były produkowane generacje Tomahawków w wersji do ataków lądowych. Teraz ostatnią generację trzeba po prostu przystosować do ataków na cele morskie.

    3. Marek

      Jak się coś pisze, to dobrze jest wiedzieć o czym się pisze. TASM, czyli przeciwokrętowa wersja Tomahawka na wyposażeniu US Nawy jest od dawna. Trzeba także umieć przeczytać artykuł ze zrozumieniem. Jak się to zrobi w sposób należyty od razu wiadomo, że chodzi w nim o dwa razy większy zasięg nowej wersji przeciwokrętowego Tomahawka.