Zwycięzca wyborów prezydenckich Donald Trump zapewnił podczas rozmowy telefonicznej z prezydent Korei Południowej Park Geun Hie, że Stany Zjednoczone będą nadal zaangażowane w obronę Korei Płd. w ramach obecnego sojuszu - podaje agencja Yonhap. Swoje wsparcie dla idei kolektywnej obrony NATO wyraził natomiast przywódca republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell, który ostrzegł równocześnie Rosję przed atakiem na którekolwiek z państw Sojuszu.
Prezydent Korei Południowej Park Geun Hie potwierdziła, że rozmowa z Donaldem Trumpem istotnie miała miejsce i że wykorzystała ją, by złożyć mu gratulacje z powodu zwycięstwa w wyborach.Prezydent nie podała jednak czego dotyczyła dyskusja – pisze agencja Reutera i przypomina, że w trakcie kampanii prezydenckiej kandydat GOP Donald Trump sugerował wycofanie jednostek amerykańskich z Korei Południowej, jeśli Seul nie zwiększy swego udziału w finansowaniu ich dyslokacji.
W bazach wojskowych w Korei Południowej stacjonuje obecnie 28 500 żołnierzy amerykańskich.
Wsparcie dla NATO
Sprawą wojskowego zaanagażowania USA na świecie zajmuje się przed swoim odejściem Barack Obama. Prezydent omawiał z Republikaninem McConnellem priorytety na najbliższą przyszłość. Ustępujący prezydent chce też w wkrótce rozmawiać z republikańskim spikerem Izby Reprezentantów Paulem Ryanem.
W wywiadzie udzielonym w lipcu dziennikowi "New York Times" Donald Trump, zapytany o zagrożenie dla trzech krajów bałtyckich ze strony Rosji, powiedział, że zadecyduje, czy przyjść im na pomoc dopiero po rozpatrzeniu, czy kraje te "wypełniają zobowiązania wobec nas". "Jeśli wypełniają te zobowiązania, to odpowiedź brzmi: tak" - oświadczył ówczesny kandydat Republikanów cytowany przez "NYT".
Jak relacjonował dziennik, Trump mówił w wywiadzie, w jaki sposób "zmusi sojuszników do poniesienia kosztów obrony, które Stany Zjednoczone ponosiły przez dziesięciolecia i jak zerwie długoletnie traktaty, które uważa za niekorzystne dla kraju". Trump mówił, że "wolałby być w stanie kontynuować (zobowiązania)", ale pod warunkiem że USA będą "rozsądnie wynagradzane za ogromne koszty" ochrony innych państw, a wielu przypadkach są one - jak zaznaczył - "ekstremalnie bogate".
Po raz kolejny zasygnalizował też, że może wycofać wojska amerykańskie rozmieszczone na świecie. Powiedział w tym kontekście, że USA "wydają fortunę na wojsko, żeby stracić 800 miliardów dolarów na układach handlowych". "NYT" zwracał uwagę, że Trump "zdefiniował globalne interesy Ameryki niemal wyłącznie w kategoriach ekonomicznych" i krytykował obecność sił USA w bazach w różnych krajach na świecie.
PAP/MR
kris
Czyli co Pucia dalej w odwrocie, a taką miał nadzieje ze Trump bedzie prezydentem-idiotą i pozwoli Puci rozrabiac w Europie
dfd
mało tego. Wczoraj w Foxie jeden z generałów kojarzonych z republikanami powiedział że USA potrzebują reorganizacji i przede wszystkim modernizacji sił lądowych - w tym konstrukcję zupełnie nowego typu czołgu który zrównoważylby rosyjskie postępy w tej dziedzinie. Pence przecież we wrześniu stwierdził ze usA powinno rozmieścić w Polsce i Rumunii tarczę antyrakietową. Rudy Giuliani - dziś przymierzany na miejsce Kerry'ego, nazwał niedawno putina mordercą który bez wątpienia wydawał rozkazy zabicia pewnych ludzi. Szykuje się niezła rozróba. Z nami w roli poligonu. Trzeba sobie zdawać sprawę ze mimo całej siły przydenta w uSA dalej tak naprawdę rządzi Kongres i prezydent jest silny jeśli dobrze z kongresem żyje. Jeśli żyje źle to kończy jak Obama który okazał się prezydentem dość bezbarwnym i często slabym. Wyczuł to Putin i stąd USA zbiera cios za ciosem w Syrii. Z republikanami nigdy tak nie było.