Reklama

Siły zbrojne

THOR amerykańskim sposobem na roje dronów

Broń mikrofalowa koncernu Raytheon. Fot. Raytheon.
Broń mikrofalowa koncernu Raytheon. Fot. Raytheon.

Amerykanie testują stacjonarny system THOR do ochrony swoich baz przeciwko bezzałogowym aparatom latającym. Jeżeli testy się powiodą i ruszy produkcja to będzie to pierwsze na świecie system zdolny do zwalczania roju dronów.

Wychodząc naprzeciw zagrożeniom, jakie mogą pochodzić od rojów dronów, amerykańskie siły powietrzne opracowały taktyczne działo mikrofalowe dużej mocy THOR (Tactical High Power Microwave Operational Responder). THOR to więc akronim, ale Amerykanie podkreślają, że nazwę tą wybrali nieprzypadkowo - wzorując się na sławnym filmie Marvela o superbohaterach „Avengers: Endgame”.

Bo rzeczywiście ma to być supersystem uzbrojenia, zdolny do szybkiego strącania na ziemię jednocześnie dużej liczby bezzałogowych aparatów latających poprzez wysyłanie krótkich impulsów elektromagnetycznych o tak dużej mocy, że mogą trwale zakłócić działanie systemów pokładowych dronów i strącić je na ziemie. Amerykanie twierdzą, że wystarczy jedynie trafić dron jednym impulsem, by go wyłączyć z działania i później zająć się kolejnym zagrożeniem. Będzie to więc tak naprawdę pierwsze, seryjnie produkowane działo mikrofalowe na świecie.

Całe urządzenie zewnętrznie przypomina stare radary artyleryjskie. Na kontenerze z aparaturą nadawczą i generatorem zainstalowano więc poruszaną w azymucie (360º) i elewacji kulistą antenę. To właśnie w niej skupiana jest energia elektromagnetyczna i wysyłana w kierunku zagrożenia, który jest namierzany wcześniej i śledzony za pomocą zintegrowanej głowicy elektrooptycznej (wyposażonej także w kamerę termowizyjną).

Już pierwsze próby wykazały, że THOR jest w stanie stracić na ziemię o wiele większą liczbę bezzałogowców niż rakietowo-artyleryjskie systemu uzbrojenia, czy np. specjalne sieci. Jak na razie cały program jest realizowany głównie przez laboratorium badawcze amerykańskich sił powietrznych AFRL NM (Air Force Research Laboratory) w bazie lotniczej Kirtland w Nowym Meksyku.

Sukces jest tym większy, ze zadanie udało się zrealizować w ciągu 18 miesięcy tylko za około 15 mln dolarów. THOR ma być gotowy do sprawdzenia na pełnej mocy już we wrześniu 2019 r. Należy przy tym pamiętać że nie stworzono modelu, ale gotowy do produkcji prototyp, w którym można sprawdzić np. system składania anteny przyspieszających przygotowanie zestawu do działań oraz do opuszczania stanowiska. Zastosowanie kontenera upraszcza też transport – również droga lotniczą i morską. Już wskazuje się np. na możliwość wykorzystaniu THOR-a jako modułu zadaniowego na okrętach, pozwalając im realizować zadanie ochrony sił własnych (Force Protection).

Jak na razie opracowano system krótkiego zasięgu. Jeżeli jednak rozwiązanie zostanie zatwierdzone przez Departament Obrony i dopuszczone do eksploatacji to przygotowane są kolejne dwie wersje THOR-a: średniego i dalekiego zasięgu (w ramach programu CHIMERA – Counter-Electronic High-Power Microwave Extended-Range).

Z zatwierdzeniem prac mogą jednak wystąpić trudności, ponieważ wcześniej Departament Obrony nie wyrażał poważnego zainteresowania podobnymi rozwiązaniami. Tak był np. z programem realizowanym trzy lata wcześniej w amerykańskich wojskach lądowych. Wtedy koncern Raytheon zaproponował podobne rozwiązanie jak AFRL NM - chociaż z innym systemem antenowym. Filmy z prób wyraźnie pokazują, że system ten był skuteczny w odniesieniu do niewielkich dronów, jednak później nie uruchomiono prawdopodobnie jego seryjnej produkcji.

Reklama

Komentarze (6)

  1. dim

    Zauważcie też, owo urządzenie z roku 2013, wtedy zapewne czysto testowe, czy pomysł zadziała. A pod podwoziem leżą także niedbale zwinięte (na ziemi) jakieś bardzo grubaśne kable. Owymi kablami urządzenie podłączone było zapewne do stacjonarnej sieci energetycznej. Gdyż wymagana jest porządna moc mikrofalowa. Np. by szybko zniszczyć termicznie płyty elektroniki drona, przez nagrzanie ich pudełek. Pudełek metalowych, czyli ekranów, chroniących dron przed zakłóceniami w rodzaju polskiej "Lancy". A niszcząca w ciągu sekundy moc Mikrofal wymaga oczywiście również wielkiej mocy zasilania. I to dlatego czytamy na razie o urządzeniach stacjonarnych, nadających się jedynie do ochrony obiektów stałych. Zestawy ruchome musiałyby wozić ze sobą także niezły blok energetyczny. Czyli to nie jest (na razie) rozwiązanie ochrony wojsk przeciw rojom, w wojnie manewrowej. To, co widzimy na zdjęciu. A co mają już dziś, tego nie zdradzają. - No ale przecież panowie przekonujecie mnie, że rojów smart-dronów nie ma i nie będzie ?

    1. Po prostu

      Nie znasz te technologii,kuchenka mikrofalowa powstała jako uboczny produkt badań militarnych,wspominasz o tym efekcie,stopił czekoladę w kieszeni technika zgodnie z anegdotą mikrofale to szerokie pojęcie o można usłyszeć o różnych próbach zastosowania w technologiach cywilnych,to nie tylko efekt podgryzania obiadu,ten efekt masz od lat w domu, zresztą zapominasz,że rój musi dokładnie obliczać pozycję elementów roju o celu.poza tym popełniasz błąd, system sterowany elekroniką musi pobierać dane,one zostają zamienione na impulsy elektryczne,jak widzisz są otwarte drogi do wnętrza każdego systemu który ma interakcję z otoczeniem

  2. Przemo

    Fazer mikrofalowy... normalnie Star Trek. Ciekawe czy ta płaska antena, robi jednocześnie za radar AESA? W takim wypadku jedna antena, byłaby jednocześnie sensorem wykrywającym i śledzącym obiekty oraz bronią niszczącą obiekty powietrzne. Kolejna kwestia, czy dałoby się zbudować na tyle mocną antenę+nadajnik, żeby podobny zestaw, był w stanie podgrzać i detonować pociski artyleryjskie?

    1. Muniek

      podgrzewanie już sie dzieje od jakiegoś czasu.....

    2. madox

      Wyłącznie antena paraboliczna jest w stanie skupiać wiązkę wystarczająco skutecznie

    3. Fanklub Daviena

      To IMHO nie jest antena. Antena nadawcza IMHO jest w dachu i wiązka przez system zwierciadeł jest emitowana na cel, po to by zapewnić odporność na ostrzał małokalibrowy.

  3. Fanklub Daviena

    Pytanie z jakiej odległości to skuteczne jest? Gdyby to było proste, to cały świat coś takiego by robił. Te całe Tomahawki z głowicą EMP to z trudem i przeważnie nie na na stałe (wystarczyło wyłączenie z siedzi, policzenie do 30 i włączenie) kasowało domowe (a więc nie ekranowane) PC-ty w promieniu 400m. Jeśli to działa tylko na 400 m do słabiutko. Tymczasem by działało na 1200m (też słabiutko!) to potrzeba 9x większej mocy, na 2400m już 36x (!!!!) bo moc spada z kwadratem odległości. Owszem starczy to na wolne, modelarskie drony, ale na szybsze profesjonalne, które z kilku km mogą ustalić kurs na cel i trzymać go nawet bez elektroniki (np. rozwiązaniami typu żyrolotki czy coś podobnego, np. logiką "pneumatyczną" rozwijaną swego czasu w Układzie Warszawskim). Zastanawiam się na ile przeciw rojom dronów byłyby skuteczne głowice paliwowo-powietrzne? Układ celowniczy mógłby być prosty (nie jest wymagana duża celność), tym bardziej, że nie jest wymagany duży zasięg i nawet przy dużym kalibrze głowicy pocisk byłby dość tani, bo z uwagi na zasięg napęd byłby mały. Jakiś "miniaturowy TOS" czy nawet wieloprowadnicowy moździerz z głowicami detonowanymi zdalnie lub z ustawianym w momencie odpalenia czasem detonacji, tak by głowice wg SKO detonowały w powietrzu w środku roju dronów. Może taki system by się sprawdzał?

    1. Z uwagą, że moc spada z kwadratem odległości, ale emitowana dookólnie, że nie powiem co, jeśli sferycznie. Tu jest antena kierunkowa, a jej własności nie znamy.

  4. dim

    i zauważcie, że filmik przedstawia test urządzenia z roku 2013. Czyli ujęcie czysto historyczne.

  5. tak myślę

    "roje dronów" i to jest to czego należy się obawiać oprócz ataków w cyberprzestrzeni. Trzeba i w naszych zakładach opracowywać takie systemy.

  6. Gacek

    A taka sobie mikrofalówka

Reklama