Turcja zmienia reguły gry na morzu

Autor. Solid AERO
W Turcji ujawniono projekt bezzałogowca samobójczego Talay, którego układ konstrukcyjny przypomina ekranoplan. Maszyna może zrewolucjonizować wojny morskie – donosi agencja Anadolu.
Talay ma zostać zaprezentowany na tegorocznych targach IDEF i trafić do produkcji w roku 2026. Do służby w Tureckich Siłach Morskich (Türk Deniz Kuvvetleri) ma wejść o rok później.
Inny od Szahida
Pomysł jest stosunkowo prosty. Projektanci mało znanej tureckiej firmy Solid AERO postanowili stworzyć samobójczy bezzałogowiec, wykorzystując układ konstrukcyjny ekranoplanu. Maszyny te, określane anglojęzycznym skrótowcem GEV (Ground-Effect Vehicle), wykorzystują zjawisko efektu przypowierzchniowego. Jest to swego rodzaju „poduszka” powietrzna, która wytwarza się pod obiektem, który leci tuż nad lądem lub wodą. W efekcie powstaje statek powietrzny, który porusza się na bardzo niskim pułapie, zużywa znacznie mniej paliwa w stosunku do klasycznego samolotu i może przenosić większe ładunki.
Ekranoplany kojarzą się dzisiaj głównie z wielkimi maszynami, np. stworzonym w ZSRR „Potworem z Morza Kaspijskiego”. W ostatnim czasie idea tej klasy rozwiązań została wskrzeszona w Chinach, gdzie zaobserwowano czterosilnikowy statek powietrzny w tym układzie konstrukcyjnym. Jednak tym razem pomysł polega na stworzeniu maszyny znacznie mniejszej i prostszej, której zadaniem będzie jedynie uderzenie w cel: jednostkę pływającą, infrastrukturę morską albo portową.
Zasięg pocisku Talay jest szacowany na 200 km. Otrzyma 30 kg głowicę bojową, a maksymalna masa startowa wyniesie 60 kg. Będzie to więc środek bojowy wyraźnie lżejszy od bezzałogowca Szahid-136 (którego maksymalna masa startowa wynosi 200 kg) i o dziesięciokrotnie krótszym zasięgu, za to zostanie wyposażony w niewiele słabszą głowicą bojową (Szahid przenosi 50 kg).
Czytaj też
Największe zalety
Najważniejszym atutem pocisku Talay będzie skryte podejście do celu, bo tuż nad powierzchnią wody, co w parze ze sporym zasięgiem, cichym, elektrycznym napędem i bryłą o kształcie utrudniającym wykrycie przez radar może stanowić groźną kombinację.
Talay ma cechować się długotrwałością lotu do trzech godzin i prędkością maksymalną 200 km/h. Oznacza to możliwość manewrowania w zależności od sytuacji czy urzutowania większej liczby maszyn w formację uderzeniową, np. po ich kolejnych odpaleniach przez nosicieli. Naprowadzanie będzie odbywało się przy wykorzystaniu dwóch kamer: dziennej i noktowizyjnej. Prawdopodobnie pocisk będzie mógł być zdalnie sterowany, a w przypadku utraty łączności funkcjonować samodzielnie, kierując się wskazaniami komputera pokładowego zaopatrzonego w bazę celów. Atak może być przeprowadzony na dwa sposoby: poprzez uderzenie w cel z boku, albo od góry, po wykonaniu „górki” w ostatniej fazie lotu. Maksymalny pułap jest szacowany na 100 metrów.
Czytaj też
Prędkość 200 km/h jest niższa niż w przypadku pocisków przeciwokrętowych, a nawet bombowców nurkujących i samolotów torpedowych z czasów drugiej wojny światowej. Kluczem do sukcesu będzie więc wspomniana skrytość podejścia oraz duża liczba maszyn użyta w jednym ataku. Tak czy inaczej, Talay może okazać się istotnym krokiem w ewolucji morskich dronów samobójczych, takich jak te, których dzisiaj używa np. Ukraina.
Oczywiście nieduży ekranoplan wymaga dość płaskiej powierzchni do efektywnego działania, a więc nadaje się do wykorzystania jedynie w określonych warunkach, które panują na spokojniejszych akwenach, takich jak okalające Turcję morza: Czarne, Egejskie i Śródziemne. Trudniej byłoby wykorzystać taką broń np. na Bałtyku.
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie