Reklama
  • Analiza
  • Polecane
  • Wiadomości

Pandemia COVID-19 a znaczenie wojskowej symulacji

Pandemia koronawirusa, prowadząca do niemal całkowitego zawieszenia cywilnego ruchu lotniczego oraz zamknięcia granic na nieokreślony czas pokazała, że zmiany środowiska operacyjnego Sił Zbrojnych mogą następować szybko i niespodziewanie. Kluczowe stają się zasoby, które są na miejscu w kraju – także jeśli chodzi o szkolenie, w tym lotnicze.

Fot.  Airwolfhound (CC BY-SA 2.0)
Fot. Airwolfhound (CC BY-SA 2.0)

Ograniczenia, które wprowadzono w związku z pandemią koronawirusa spowodowały, że Polska, jak i inne kraje, stały się zależna od lokalnej infrastruktury. Ma to swoje skutki również dla Sił Zbrojnych – polegają one w większym stopniu na tych elementach, które znalazły się wcześniej w kraju.

Obecna sytuacja i zakazy podróżowania mogą oddziaływać na niektóre obszary obronności. Przykładem jest lotnictwo myśliwskie i obrona powietrzna. Piloci muszą szkolić się regularnie, aby utrzymać swoje umiejętności. Jeżeli takie szkolenia zostałyby – z dowolnego powodu – wstrzymane, to mogą zostać cofnięte ich uprawnienia do pilotowania samolotów.

image
Fot. Defence24

O te same zasady opiera się cofanie uprawnień u pilotów cywilnych - jeżeli ci nie utrzymują uprawnień do latania. Złożoność operacji lotniczych wymaga z kolei od załóg, by te spędziły pewną minimalną liczbę godzin w symulatorze, celem zachowania zdolności operacyjnych. Utrzymanie samolotów może stać się coraz trudniejsze, podobnie jak prowadzenie szkoleń poza granicami kraju.

Rozproszone szkolenia wirtualne są niejako naturalną odpowiedzią na wyzwania stawiane przez pandemię. Funkcjonujące już w niektórych państwach lokalne centra szkoleń symulatorowych zapewniają możliwość prowadzenia wysokiej jakości szkoleń operacyjnych w sposób ciągły. Żołnierze w różnych lokalizacjach mogą trenować umiejętności indywidualnie i zbiorowo, utrzymując, a nawet rozwijając umiejętności operacyjne i gotowość załóg do działania do czasu zażegnania kryzysu.

image
Fot. Defence24

Poza wysoką dostępnością, centra szkolenia misyjnego oparte na symulatorach pozwalają na ograniczenie ryzyka treningu – są bezpieczne. Umożliwiają też uzyskanie oszczędności finansowych, dzięki zmniejszeniu wydatków przeznaczanych na eksploatację samolotów. To skutek zastąpienia części wylatanych godzin szkoleniem symulatorowym. W przypadku nalotu samych samolotów bojowych, oszczędności te najprawdopodobniej pokryją koszty ustanowienia takiego centrum.

Wszystkie te elementy można by odnieść do programu centrum szkolenia bojowego dla F-16 polskich Sił Powietrznych, który od dłuższego czasu jest tematem dyskusji. Ustanowienie takiego centrum umożliwiłoby też szkolenie o większej dokładności odwzorowania środowiska uwzględniające ponoszenie porażek i analizę przebiegu działań oraz przyjęcie nowych, poprawionych doktryn, jeszcze przed zaangażowaniem w operacyjne loty na samolotach, nie mówiąc już o działaniach z użyciem uzbrojenia.

Wraz z pandemią, miejmy nadzieję, zmierzającą ku rychłemu końcowi, utrzymanie gotowości z jednoczesnym utrzymaniem „społecznego dystansowania” stanowi element kluczowy. Szkolenia wirtualne mogą stanowić odpowiedź na to zapotrzebowanie, tworząc również ramy dla wojskowych potrzeb szkoleniowych w przyszłości. Program centrum szkolenia misyjnego F-16 oraz inne zaprojektowane w sposób kompleksowy programy szkoleniowe oparte o symulację wirtualną powinny stać się priorytetem. Takie rozwiązanie zapewniłoby elastyczność na poziomie krajowym i większą odporność na skutki zdarzeń zewnętrznych. Ponadto, umożliwiłoby bardziej efektywne wydawanie środków finansowych przyszłości, dzięki zmniejszeniu nakładów na utrzymanie posiadanego sprzętu, jak i na szkolenia prowadzone poza granicami kraju.

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama