Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Szef NATO w Polsce – Sojusz zmieni strategię działania?

Fot: MSZ RP/Flickr
Fot: MSZ RP/Flickr

Dwudniowa wizyta Sekretarza Generalnego Sojuszu w Polsce rozpoczęła się od spotkania z szefami polskich resortów obrony i spraw zagranicznych. Anders Fogh Rasmussen zapewnia, że bliskie stosunki NATO z Polską stanowią wyraz odwzajemnienia naszego zaangażowania we współpracę w zakresie polityki bezpieczeństwa w Europie Środkowej.

W swojej wypowiedzi Rasmussen potępił rosyjskie działania we wschodniej części Ukrainy oraz na Krymie, w tym wsparcie Moskwy udzielane sympatyzującym z Federacją Rosyjską separatystom. Sekretarz Generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego niezwykle często porównywał retorykę Kremla do tej, jaką ZSRR stosował w czasie Zimnej Wojny.

Anders Fogh Rasmussen dodał, że Sojusz Północnoatlantycki nie odnotował wycofania się wojsk Rosji spod wschodniej granicy Ukrainy. Podkreślił on, że w związku z kryzysem ukraińskim NATO wzmacnia swoje wysiłki obronne: ma zorganizować więcej ćwiczeń, dostosować doktryny do nowej sytuacji geopolitycznej i lepiej rozlokować swoje wojska w Europie. Sekretarz Generalny Sojuszu odniósł się także do rosyjskich zarzutów o próbie destabilizacji regionu podjętej przez NATO, poprzez zwiększenie obecności swoich sił w Europie Środkowej. Zarzuty Moskwy uznał on za przejaw hipokryzji w odniesieniu do działań, jakie prowadzą Rosjanie.

Szef polskiego MSZ oznajmił, że rozmowy z Sekretarzem Generalnym NATO mają skupić się głównie na kryzysie ukraińskim. Radosław Sikorski podkreślił także konieczność podniesienia wydatków na obronę w innych krajach członkowskich Sojuszu przynajmniej do poziomu 1,95% PKB. Szef resortu obrony, Tomasz Siemoniak dodał, iż obecna sytuacja na Ukrainie jest największym europejskim kryzysem od rozpadu ZSRR. Podkreślił on, że priorytetem jest obecnie zwiększenie obecności sił NATO w Polsce i Europie Wschodniej.

Anders Fogh Rasmussen spotkał się także z prezydentem RP Bronisławem Komorowskim. Po spotkaniu z prezydentem Polski oświadczył on, że zobowiązanie NATO do obrony państw członkowskich jest „twarde jak skała”. Nie wymienił on jednak żadnych konkretnych działań, jakie Sojusz miałby podjąć w celu wzmocnienia swojej wschodniej granicy. Bronisław Komorowski zapowiedział natomiast, że Polska zwróci uwagę na problem obrony terytorium członków Paktu podczas wrześniowego szczytu NATO. Prezydent  RP stwierdził także, że Pakt Północnoatlantycki musi podjąć działania w celu zwiększenia zdolności do obrony terytorium państw Sojuszu, w tym poszerzenia możliwości do „przyjmowania NATO-wskich sił wsparcia na całej flance wschodniej, w tym także w Polsce”.

W opinii Bronisława Komorowskiego w Polsce należy ponadto rozważyć podwyższenie wysokości nakładów na obronę z 1,95 % do 2 % PKB, aby nie tylko zwiększyć oddziaływanie przykładu Polski na inne kraje członkowskie, ale także móc „liczyć na realny wzrost naszych sił zbrojnych, co w zaistniałej sytuacji jest niezbędne”. Anders Fogh Rasmussen spotka się także z premierem Donaldem Tuskiem, głównie w celu omówienia wydarzeń na Ukrainie oraz przygotowań do szczytu NATO, planowanego na wrzesień bieżącego roku.

 

Reklama

Komentarze (2)

  1. z prawej flanki

    - "jak Sojusz zmieni strategie dzialania" w/g Rasmussena? Oto cytaty tylko z dwóch tytulów dzisiejszego wydania n/n serwisu ; "Niemcy niechetni zwiekszaniu wydatków na obrone" i drugi ; "Wlosi kupia o polowe mniej myśliwców F-35". Wystarczy? Kto zatem zechce "umierać za Gdańsk"?

  2. Zgryźliwy

    Proponuję, żeby Polska podczas tego wrześniowego szczytu zorganizowała w kuluarach (albo w innym dostępnym ale odwiedzanym przez decydentów miejscu) wystawę, przypominającą Zachodowi czym dla nas jest TEN miesiąc, z przypomnieniem daty 1 września 1939r włącznie. Zawarł bym tam informacje ilu polskich obywateli i żołnierz zginęło do końca tego dnia, ilu po 3 dniach, po 1-szym tygodniu działań, ilu na koniec Wojny Obronnej 39r. A podsumował bym to wyliczeniami, najlepiej w ujęciu % ile sprzętu zdatnego do użytku oraz zapasów amunicji i MPiS miały Niemcy po zakończeniu działań w Polsce. Może to temu zadowolonemu z siebie Zachodowi uświadomiłoby to, że mogli zakończyć II WŚ zanim na dobre się rozkręciła. I że historia ma to do siebie, że naprawdę może się powtórzyć...

    1. z prawej flanki

      Panie "zgryźliwy" Komentatorze ; te syte ,zgnuśniale w dobrobycie i wylacznej trosce o samych siebie "zachodnie" spoleczeństwa - juź dawno zapomnialy ,nie tylko o II wojnie ale nawet o owej calkiem przecieź niedawnej "zimnej wojnie" i śmiertelnym zagroźeniu dla ich bytów jakie niosla soba sowiecka Rosja. Zreszta ,cóź daleko siegać poza nasze granice - skoro jeszcze u nas kilka m-cy temu slyszalo sie podobne glosy iź "nikt nam nie zagraźa" ,Rosja to juź zupelnie inny kraj a jej prezydent to przecieź "europejski przywódca" przesiakniety na wskroś duchem demokracji...etc...,etc... . Oni wszyscy Niczego sie juź nie naucza ; jak ta ukraińska zadyma troche tylko przycichnie ,gdy europejskie pieknoduchy i wszelakiej maści rusofile przeczekaja czas niezbedny do kolejnego "resetu" - poplyna w kierunku Kremla nowe zapewnienia o "wzajemnej przyjaźni" ,nowe kontrakty ,nowe interesy ,nowe Mistrale i Nord Streamy ; a jak za czas jakiś Rosja zaplikuje tej bezrozumnej Europie kolejna powtórke z rozrywki - poplyna...kolejne slowa potepienia i "stanowczych protestów". Ciekawym tylko ; Gdzie po ich ucichnieciu zatrzyma sie za tym kolejnym razem stopa Kremla?

    2. Jac

      Nie sądzę aby armia francuska przez 2 dekady szkolona do działań defensywnych mogła w szybki sposób zagrozić znacznym terenom III Rzeszy w czasie tak krótkim aby Polsce mogło to pomóc zważywszy na fakt co stało się 17 września. A nawet bez tego i tak byłaby to ciężka i długa wojna. Francuska Armia była mało mobilna a ataki poprzedzone byłby długotrwałymi przygotowaniami materiałowymi. Zresztą tak w skrócie na tym polegała ich taktyka obrona, przeczekać najgorszy okres a następnie wraz z UK zmobilizować swoje zasoby i w ten sposób pokonać Niemców jednocześnie odcinając ich od surowców i wciągając w wojny peryferyjne (domena Brytyjczyków). Na armie UK nie ma co tak szybko liczyć, bo nie zdążyłaby się przygotować i zebrać, choć była dużo bardziej mobilna ale i mniejsza, np. uzgodnienia przed wysłaniem BEF do Francji trwały kilka miesięcy. UK mogło pomóc jedynie flotą i lotnictwem, z tym że efektywność bombardowań to nie ten okres wojny. Osiągnięto ją dopiero około 1943 mając kilkanaście tysięcy maszyn na stanie i to nieporównywalnej klasy a efekty i tak nie złamały morale Niemców. Brytyjskie myśliwce nie mają zasięgu i są potrzebne im. Starsze pancerniki planowano opancerzyć bardziej i stworzyć z nich pływające baterie (takie działa robią wrażenie) ale Polska zbyt szybko padła, choć i tak nie wiele by to pewnie dało. Położenie Polskie przed wybuchem wojny było zwyczajnie tragiczne i nic nie mogło zatrzymać czekającej nas porażki. Można było tylko wybierać między rozwiązaniami tragicznymi i złymi. Wina za taki stan rzeczy jest bardzo rozmyta i my też nie jesteśmy jej pozbawieni. Według mnie wybrano jednak dobrze stając od początku do końca po stronie przyszłych zwycięzców.

    3. anna

      Nawiazujac do 1939. Chcialbym tylko zaznaczyc, ze pod wzgledem militarnym Polska naprawde nie byla slaba. Na glowe bilismy wszystkich naszych sasiadow (poza Niemcami), wlacznie z Rosja, czy Skandynawia. Dlatego Stalin zaatakowal dopiero 17 wrzesnia, kiedy WP wycofalo wszystkie liniowe oddzialy z Kresow. Kleska wrzesniowa byla rzeczywiscie kleska, bo oprocz blednej strategii obronnej, polski rzad plawil sie w uplawach nonsenu, sprzymierzajac z francuzami i anglikami. Generalnie chodzi teraz o to samo. Ja wiem, ze historia nauczyla tylko tego, ze nikogo nigdy i niczego jeszcze nie nauczyla, ale oprocz silnej i nowoczesnej potrzeba nam rozsadnej dyplomacji, co moim skromnym zdaniem oznacza dbanie o dalekosiezne interesy Polski, a nie Ukrainy. BUfor jest potrzebny, zgadzam sie, ale oslabiona, czy okrojona terytorialnie Ukraina bedzie zdecydowanie latwiejszym sasiadem, nizli rozuchwalone bandy neofaszystow. Acha, jeszcze jedno: zamiast trzesc dupami zeby ich nie draznic, bo nam Przemysl jeszcze zabiora, powinnismy coraz glosniej mowic o Lwowie! Tak samo sie to "ne wrati!"

Reklama