- Analiza
- W centrum uwagi
- Ważne
Koło ratunkowe dla przemysłu obronnego. Państwa NATO wydadzą miliardy [ANALIZA]
Kryzys spowodowany pandemią koronawirusa wywiera presję na przedsiębiorstwach sektora zbrojeniowego w wielu państwach. Jednocześnie, pomimo trudnej sytuacji budżetowej, poszczególne kraje traktują wsparcie i finansowanie nowych zamówień we własnym przemyśle jako priorytet, tak aby baza przemysłowa mogła być utrzymywana i mogła się rozwijać.

Globalna pandemia koronawirusa wywiera wpływ na wiele branż, w tym również na przemysł zbrojeniowy. To między innymi zakłócenia w łańcuchach dostaw, czy nawet konieczność ograniczenia działalności w zakładach, z uwagi na sytuację epidemiczną. Z drugiej strony, pojawiają się obawy o długofalową kondycję sektora, szczególnie w świetle załamania cywilnego rynku lotniczego, a także prawdopodobnych cięć w budżetach obronnych państw, dotkniętych pandemią.
Taka sytuacja może oznaczać, że firmy działające zarówno w sektorze cywilnym jak i wojskowym będą borykać się ze spadkiem zamówień na obu rynkach. Jednakże, wiodące państwa w Europie i na świecie już podejmują środki w celu wsparcia własnego przemysłu. Ich zakres jest bardzo szeroki: od przyspieszonych zamówień we własnym przemyśle, aż po uproszczone procedury finansowania prac rozwojowych, tak aby prowadzące je firmy zachowywały płynność i mogły finansować kluczowe technologie.
Z kolei kraje, które rozważają cięcia w budżetach obronnych, planują je w taki sposób, by ograniczyć zakupy sprzętu importowanego, stawiając na własną zbrojeniówkę. Również polski przemysł zbrojeniowy będzie przypuszczalnie potrzebował szeroko rozumianego wsparcia państwa, aby kontynuować rozwój kluczowych projektów. Warto przyjrzeć się przykładom ze świata.

1. Stany Zjednoczone
USA są obecnie chyba najbardziej dotkniętym pandemią państwem NATO. Są też największym producentem i eksporterem uzbrojenia. To, że amerykańska zbrojeniówka ma bardzo duży potencjał, nie uchroniło jej jednak przed skutkami pandemii koronawirusa. Dotyczy to chociażby ryzyka pogorszenia (utraty) płynności przedsiębiorstw znajdujących się w łańcuchu dostaw największych koncernów – co potencjalnie mogłoby wpłynąć na możliwości realizacji przez nie zadań.
W odpowiedzi Pentagon zdecydował się na wprowadzenie szeregu środków zaradczych, koordynowanych przez grupę roboczą (tzw. Joint Acquisition Task Force – JATF). Po pierwsze, zmodyfikowane – na korzyść wykonawców – zostały zasady płatności związane z realizacją podpisanych uprzednio kontraktów. Dzięki temu, do sektora zbrojeniowego ma trafić około 3 miliardów dolarów więcej, niż wcześniej planowano. Te fundusze powinny wspomóc zabezpieczenie płynności przedsiębiorstw sektora. Pentagon apelował, by istotna część z nich trafiła nie tylko do głównych wykonawców, ale też do podwykonawców. Poszczególne umowy są już aneksowane w celu realizacji korzystniejszych harmonogramów płatności. Do 3 kwietnia aneksowano 1400 umów. Przyspieszone płatności będą dotyczyć zarówno dużych firm, jak i małych oraz średnich przedsiębiorstw (tych ostatnich w jeszcze większym stopniu).

To jednak nie koniec. Departament Obrony wprowadził też regulacje pozwalające na anulowanie kar umownych, jeżeli ewentualne opóźnienia w dostawach spowodowane są skutkami pandemii koronawirusa. W komunikacie Pentagonu mówi się wprost, że ma to zapobiec upadłościom przedsiębiorstw z branży. Departament Obrony cały czas zamawia też we własnym przemyśle prace budowlane, materiały i wyposażenie potrzebne do walki z pandemią – niedawno zakontraktowano sprzęt dekontaminacyjny za ponad 400 mln dolarów, który pozwoli na ponowne przygotowanie do użycia 4,8 mln maseczek klasy N95 dziennie. Z kolei w ramach tzw. Defense Production Act dokonano inwestycji za 133 mln dolarów, pozwalających w ciągu 90 dni zwiększyć krajową produkcję maseczek tej klasy do 39 milionów.
Ponadto, wprowadzono rozwiązania pozwalające przyspieszyć realizację prac rozwojowych – kontraktów na budowę prototypów i prac produkcyjnych. Obecnie mogą one być delegowane na niższy szczebel zarządzania. Obecnie umowy o wartości od 100 do 500 mln USD mogą być przyznawane bezpośrednio przez dyrektorów agencji Pentagonu oraz dowódców regionalnych (Combatant Commanders), o ile wcześniej mieli oni uprawnienia do zawierania kontraktów w imieniu Pentagonu. Znacznie uelastyczniono też zasady przyznawania umów o wartości ponad 500 mln USD, m.in. poprzez zwiększenie zakresu uprawnionych, ale też zmiany zasad notyfikowania Kongresu co do kontraktów powyżej tego progu.
Wsparcie dotyczy też największych producentów. Przykładowo, na początku kwietnia USAF zdecydowały o przekazaniu Boeingowi kwoty aż 882 mln USD, wcześniej wstrzymywanej z uwagi na opóźnienia programu tankowca powietrznego KC-46. Jak pisze Defense One, marynarka wojenna przyspieszyła z kolei kontraktowanie pocisków AIM-9X produkcji Raytheona oraz morskich samolotów patrolowych P-8 Boeinga za prawie 2 mld USD, aby wesprzeć płynność przedsiębiorstw sektora obronnego. Planowane są kolejne podobne kroki.
Jak widać, wsparcie Stanów Zjednoczonych dla zbrojeniówki w czasie pandemii koronawirusa ma charakter kompleksowy i dotyczy zarówno przyspieszenia zamówień na produkcję i prace B+R (zarówno sprzętu potrzebnego do walki z pandemią, jak i typowo bojowego), ale też zmian reguł płatności za istniejące umowy – przyspieszenia przekazywania środków finansowych do przemysłu, także w wypadku gdy realizacja umów jest opóźniona. Na razie nie planuje się cięć w bieżącym budżecie Pentagonu. Nie jest jednak wykluczone, że w ciągu kilku lat wymusi je rosnący deficyt czy zmiany polityczne. Wtedy jednak sytuacja gospodarcza powinna być mniej napięta dzięki stopniowemu opanowywaniu pandemii, a więc skutki ewentualnych redukcji nie będą aż tak gwałtowne.
Australia
Podobne kroki, do tych wdrażanych w Stanach Zjednoczonych, podejmują również inne państwa. I tak, rząd Australii podjął decyzję o wdrożeniu środków pomocowych jeszcze w marcu. Zdecydowano o przyspieszeniu o płatności na kwotę ponad 500 mln dolarów australijskich (ok. 320 mln USD) w stosunku do wcześniejszych ustaleń umownych, tak aby przedsiębiorstwa sektora łatwiej utrzymywały płynność. Ponadto, pieniądze mają być przekazywane tuż po zatwierdzeniu wystawionych przez przedsiębiorców faktur przez resort obrony.
Podobnie jak w USA, wprowadzane są specjalne środki po to, aby utrzymać stabilność łańcucha dostaw – z uwzględnieniem wsparcia tak głównych wykonawców, jak i podwykonawców. Resort obrony zapowiada otwartość na zmianę warunków kontraktowych, jeżeli opóźnienia lub inne problemy w ich realizacji są spowodowane skutkami pandemii koronawirusa.

Minister obrony Australii Linda Reynolds powiedziała wprost: „przemysł obronny stanowi istotny wkład do naszej gospodarki” oraz zdolności obrony i bezpieczeństwa. Dlatego będą podejmowane kolejne kroki w celu wsparcia zbrojeniówki, tak aby mogła ona kontynuować realizację ważnych projektów dla bezpieczeństwa i obrony, i to pomimo że w br. – z uwagi na pandemię koronawirusa – przewiduje się spadek PKB.
Czytaj też: Australijskie Pegazy
Wsparcie ma obejmować nie tylko korzystne rozwiązania finansowe, ale też pomoc w pozyskaniu usług, wyposażenia czy nawet pracowników niezbędnych do niezakłóconego kontynuowania działalności. Przykładowo, stworzona w 2018 roku szkoła przeznaczona dla sektora stoczniowo-obronnego (Naval Shipbuilding College) już rozpoczęła kursy przeszkalające pracowników zwalnianych z przedsiębiorstw zaangażowanych w sektorze cywilnym, aby ci mogli znaleźć prace w stoczniach zaangażowanych w prace na rzecz australijskiej floty.
Wart 90 mld dolarów australijskich (ponad 57 mld USD) plan modernizacji floty okrętów nawodnych i podwodnych marynarki wojennej traktowany jest więc nie tylko jako element budowy zdolności obronnych, ale i wsparcie gospodarki. Oznacza to, że będzie traktowany priorytetowo nawet w świetle kryzysu spowodowanego koronawirusem. Australia jest często postrzegana jako państwo szeroko inwestujące we własną bazę przemysłowo-obronną – nawet jeśli dany sprzęt jest pozyskiwany od zewnętrznych przedsiębiorstw, to zwykle jego część jest produkowana w kraju. Dotyczy to nie tylko sprzętu morskiego, ale też np. zakupionych niedawno transporterów opancerzonych Boxer czy zestawów przeciwlotniczych NASAMS.
Czechy
Również nasi południowi sąsiedzi stawiają na wsparcie własnej zbrojeniówki, co znajduje odzwierciedlenie w planach budżetowych resortu obrony. Choć zdecydowano o redukcji nakładów na obronę o prawie 3 mld koron (nieco mniej, niż 500 mln PLN), czyli o ok. 4 proc., to cięcia w zasadzie ominą własny przemysł.
Zaoszczędzone środki będą bowiem pochodzić z zamrożenia zakupu samolotu do przewozu najważniejszych osób w państwie (ponad 800 mln koron), odłożenia w czasie płatności zaliczki za dwa transportowce Airbus C-295, a także z różnic kursowych dotyczących spłat rat leasingowych za myśliwce Gripen. Czeski przemysł nie odgrywa we wspomnianych programach większej roli. Pozostała część funduszy będzie wynikała z przesunięć rezerw i nie będzie mieć wpływu na zakupy w zbrojeniówce.
W Czechach toczy się też dyskusja dotycząca dalszych cięć. Premier Andrej Babiš już stwierdził, że „prawdopodobnie nie potrzebujemy teraz BWP, ale potrzebujemy wiele innych rzeczy do wojny z koronawirusem”. Oznacza to, że wart około 50 mld koron przetarg na nowe wozy może być odłożony w czasie. Nie zakładano przy tym, że nowe pojazdy będą produkowane w Czechach na licencji, choć ich własny przemysł miał uczestniczyć w budowie komponentów czy późniejszym wsparciu eksploatacji.
Czesi zawarli ostatnio kilka dużych umów – powiązanych z transferem technologii – na zakupy izraelskich radarów obrony powietrznej oraz śmigłowców Bella. Na razie nie ma szerzej dostępnych informacji o ich anulowaniu, a za amerykańskie maszyny wpłacono już wcześniej zaliczkę. Należy jednak się spodziewać, że wśród nowych umów będą priorytetowo traktowane te, które będą realizowane przez własny przemysł, jak np. zakupy broni strzeleckiej, być może także systemów artyleryjskich, z kolei inne mogą być odkładane w czasie, podobnie jak BWP. Priorytetem jest więc ochrona własnej zbrojeniówki.
Niemcy
W kontekście polityki zbrojeniowej po pandemii koronawirusa warto przyjrzeć się również Niemcom. Na początku kwietnia weszły w życie – planowane znacznie wcześniej – zmiany w przepisach dotyczących zakupów uzbrojenia. Zgodnie z ich założeniami, rząd federalny będzie mógł dokonywać przyspieszonych zakupów, jeżeli będzie to uzasadnione realizacją bieżących potrzeb sił zbrojnych.
Co więcej, rozszerzono zakres stosowania przepisów wyłączających postępowania konkurencyjne z uwagi na Podstawowy Interes Bezpieczeństwa Państwa. W praktyce otwiera to drogę do realizacji kluczowych zakupów bezpośrednio we własnym przemyśle, z pominięciem procedur przetargowych. Katalog technologii uznanych za istotne jest bardzo szeroki, obejmuje np. pojazdy bojowe, ale też okręty, czy środki walki elektronicznej i systemy sztucznej inteligencji.
Choć te regulacje formalnie nie są związane z pandemią, to faktycznie mogą wpłynąć na kształtowanie niemieckiej polityki przemysłowo-obronnej w najbliższych latach. Trzeba pamiętać, że w porównaniu do innych dużych państw europejskich Niemcy mają bardzo dobrą kondycję finansów publicznych. Od kilku lat federalny budżet notował bowiem nadwyżkę.
Republika Federalna Niemiec – o ile jej przywódcy wykażą ku temu wolę polityczną – może więc utrzymać wzrost wydatków na obronę nawet, jeśli gospodarka zostanie „uderzona” przez koronawirusa. Trudno jednocześnie oczekiwać, by na podobne kroki, zwłaszcza w dłuższym okresie decydowały się takie państwa jak np. Hiszpania czy nawet Francja (nie mówiąc o Włoszech), które są w dużo gorszej sytuacji fiskalnej i gospodarczej.
W niemieckich mediach pojawia się coraz więcej głosów opowiadających się za tym, by to właśnie Niemcy wzięły na siebie większą odpowiedzialność za obronę Europy w ramach NATO, biorąc pod uwagę osłabienie USA i nieuniknione cięcia w części państw kontynentu. W niedawnym artykule w Frankfurter Allgemeine Zeitung eksperci czołowych niemieckich think-tanków pisali wprost, że „europejskie bonsai-armie nie mogą być dalej cięte”, a konwencjonalne zagrożenia „nie znikają” sugerując współpracę z USA i większe zaangażowanie Niemiec. W bardzo podobnym tonie wypowiedział się Matthias Kolb, brukselski korespondent „Suddeutsche Zeitung” który mówi że bezpieczeństwo ma swoją cenę i wzywa do zaniechania cięć wydatków obronnych.
Może się wydawać, że ma to niewiele wspólnego z polityką przemysłową. Nic jednak bardziej mylnego. Niemcy wzywają bowiem do rewitalizacji, we współpracy z USA, koncepcji „państw ramowych”, czyli budowy zdolności wokół najsilniejszych członków NATO. Naturalnym jest tutaj wykorzystanie potencjału niemieckiego przemysłu. Jego rola może dodatkowo wzrosnąć, jeżeli Berlin zwiększy swój udział finansowy we wspólnych projektach – np. w stosunku do Francji czy Hiszpanii, bardziej dotkniętych kryzysem. Jeżeli dodamy do tego przyjęte zasady, pozwalające łatwiej stosować podstawowy interes bezpieczeństwa państwa i ochronę kluczowych technologii, to wszystko daje bardzo silne podstawy do wsparcia niemieckiej zbrojeniówki, nawet gdyby na światowych rynkach, na których jest silnie obecna, doszło do pewnych zawirowań. Jest więc prawdopodobne, że przemysł obronny Niemiec – dzięki połączeniu różnych środków – wyjdzie z pandemii obronną ręką.
Wnioski dla Polski
Widać więc, że różne państwa w świetle pandemii koronawirusa zdecydowanie stawiają na własny przemysł obronny. Obecne wydarzenia pokazują jego rolę nie tylko z punktu widzenia gospodarki i utrzymania miejsc pracy, ale i bezpieczeństwa. Bez własnych zdolności choćby obejmujących serwisowanie, modernizację, remonty wsparcie eksploatacji (czy produkcję np. amunicji, elektroniki, łączności) można narazić się na utratę zdolności bojowych armii (czy jej ważnych systemów), gdy załamie się łańcuch dostaw.
Co więcej, w kryzysie przemysł obronny zapewnia tak potrzebne miejsca pracy i wpływy z podatków (do własnego budżetu, a nie innego państwa), ale też utrzymanie wiedzy, kompetencji i umiejętności budowanych latami i dużym nakładem finansowym. Te są niezbędne do kontynuowania kluczowych programów, ale i szerszego wejścia na rynki, gdy znów poprawi się globalna koniunktura. Potwierdzają to zresztą również doświadczenia restrukturyzacji polskiego przemysłu po 1989 roku, gdy cięcia często prowadzono „na oślep” i bez długofalowej perspektywy budowy zdolności obronnych i rozwoju kompetencji przemysłowych. W tej trudnej sytuacji nie powinno się powielać „starych” błędów.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu