Reklama

Po rozpoczęciu obowiązywania Budget Control Act, wymuszającego ograniczenie wydatków DoD o ok. 500 mld USD w ciągu 10 lat początkowo oczekiwano, że decydenci wypracują porozumienie polityczne, które pozwoli na szybkie anulowanie cięć. Ponadto, postawiony przed faktem dokonanym Departament Obrony musiał zmniejszać wydatki w taki sposób, aby cięcia w jak najmniejszym stopniu spowodowały obniżenie gotowości bojowej wojsk. W ciągu FY2014 DoD finansowany był przez kilka miesięcy na podstawie prowizorium budżetowego, utrzymującego wydatki na poziomie z FY2013.

W grudniu ubiegłego roku przyjęto porozumienie Bipartisan Budget Act, opisywane na łamach Defence24 (link), dzięki któremu maksymalny poziom wydatków w okresach FY2014 i FY2015 został zwiększony w stosunku do pierwotnego kształtu programu automatycznych cięć. Jednocześnie stało się bardziej prawdopodobne, że Departament Obrony będzie musiał funkcjonować w warunkach ograniczonego finansowania przez dłuższy okres czasu, być może nawet do 2023 roku. Konieczna stała się zatem restrukturyzacja sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych, tak aby nie dopuścić do załamania zakupów nowego sprzętu wojskowego i uzbrojenia, i tym samym utraty przewagi technologicznej, która jest podstawą dominacji militarnej USA na świecie.

Reformy – modernizacja za cenę redukcji sił lądowych

Projekt budżetu na FY2015 będzie najprawdopodobniej zakładać wydanie na obronę narodową ok. 520 mld USD, to jest o ok. 30 mld USD więcej, niż przewidywał pierwotny tekst Budget Control Act i o 20 – 25 mld USD mniej, niż Departament Obrony otrzymałby w wypadku anulowania automatycznych cięć budżetowych. W ciągu pięciu lat Departament Obrony miałby otrzymać 115 mld USD ponad poziom finansowania, przewidziany przez Budget Control Act. Prezydencki projekt budżetu będzie przewidywał alokowanie dodatkowych środków w ramach paktu dla wzrostu, stabilności i nowych możliwości rozwoju (Opportunity, Growth and Security Initiative), będącego częścią projektowanego budżetu na FY2015.

Nawet taki poziom finansowania jest jednak znacznie niższy, niż przewidywany przed wprowadzeniem automatycznych cięć. Departament Obrony zaproponował zatem wprowadzenie szeregu redukcji. I tak, liczebność US Army ma zostać ograniczona do ok. 440 000 – 450 000 żołnierzy, w stosunku do ok. 520 000 żołnierzy obecnie. Pierwotnie planowano ograniczenie liczebności US Army do 490 000 żołnierzy. Ponadto, anulowany zostanie program wozu bojowego nowej generacji GCV (Ground Combat Vehicle), a w jego miejsce US Army i USMC mają opracować nowy program pojazdu bojowego o bardziej realistycznych założeniach.

Co istotne, struktura US Army nie będzie już kształtowana w celu  prowadzenia operacji stabilizacyjnych na skalę porównywaną z działaniami w Iraku i Afganistanie. Doświadczenia z tych operacji wskazują, że ich rezultaty są w najlepszym wypadku niepewne, a ich koszty zwyczajnie przekraczają możliwości Stanów Zjednoczonych. Warto pamiętać, że to właśnie ogromne koszty operacji stabilizacyjnych są jedną z przyczyn obecnych cięć, a także wcześniejszych ograniczeń zakupów niektórych perspektywicznych typów uzbrojenia, jak na przykład samoloty myśliwskie V. generacji F-22 Raptor. Zakończenie produkcji Raptorów w naturalny sposób wymusiło przyspieszenie wdrażania samolotów typu F-35. Z tego też powodu zabrakło czasu na dopracowanie programu rozwoju samolotu JSF, co ciągle przyczynia się do ponoszenia dodatkowych kosztów, których wartość nawet dzisiaj nie może zostać wiarygodnie oszacowana.

Redukcje obejmą także siły lądowe Gwardii Narodowej i siły rezerwowe. Ich liczebność zostanie ograniczona o ok. 5 % w stosunku do obecnego stanu. Ponadto, lotnictwo US Army wycofa lekkie śmigłowce OH-58 Kiowa i Bell 206 Jet Ranger, a wszystkie śmigłowce bojowe AH-64 Apache trafią z lotnictwa Gwardii Narodowej do US Army. Gwardia Narodowa otrzyma natomiast z lotnictwa US Army śmigłowce UH-60 Black Hawk, które mogą okazać się przydatne w m.in. operacjach reagowania kryzysowego na obszarze kraju.

Cięcia nie ominą pozostałych rodzajów sił zbrojnych, za wyjątkiem sił specjalnych. USAF zamierza wycofać samoloty szturmowe A-10  oraz samoloty rozpoznawcze U-2, które zostaną zastąpione odpowiednio przez samoloty wielozadaniowe nowej generacji oraz systemy bezzałogowe. Zakupy systemów bezzałogowych różnych typów również zostaną spowolnione. US Navy zamierza natomiast ograniczyć liczbę pozyskiwanych okrętów klasy LCS z 52 do 32. Ponadto, 11 z 22 krążowników klasy Ticonderoga ma zostać przejściowo wycofanych z czynnej służby, z zamiarem przeprowadzenia ich modernizacji w dłuższej perspektywie czasowej.

Departament Obrony zamierza jednak kontynuować zakupy i prace badawczo – rozwojowe w kluczowych obszarach, jak samoloty wielozadaniowe nowej generacji F-35, cyberbezpieczeństwo czy program bombowca nowej generacji LRS-B. DoD zamierza zatem utrzymać przewagę technologiczną Stanów Zjednoczonych, nawet za cenę ograniczenia liczebności sił zbrojnych. Trudno też nie zauważyć, że znaczna część wysiłków modernizacyjnych skierowana jest na zakupy nowych statków powietrznych dla USAF, gdyż obecnie wykorzystywane samoloty bojowe i wsparcia starzeją się nieuchronnie. Siły powietrzne Stanów Zjednoczonych wciąż przecież wykorzystują bombowce strategiczne B-52, a także samoloty tankowania powietrznego i wczesnego ostrzegania oparte o konstrukcje Boeingów 707.  Jednocześnie, realizowane w ostatnich latach programy zakupów sprowadzały się do zakupów nowoczesnych statków powietrznych, jednak w dalece niewystarczających ilościach (bombowce B-2, samoloty myśliwskie V. generacji F-22).

Perspektywy

Budżet Departamentu Obrony na FY2015 jest pierwszym, który bierze pod uwagę realia finansowania w warunkach automatycznych cięć budżetowych. Departament Obrony podjął właściwą decyzję o przywróceniu właściwych proporcji pomiędzy wydatkami na bieżące funkcjonowanie sił zbrojnych (utrzymanie jednostek, wydatki osobowe), a wydatkami inwestycyjnymi i rozwojowymi, których ograniczenie mogłoby mieć w perspektywie katastrofalne skutki w postaci nieodwracalnej utraty przewagi technologicznej Stanów Zjednoczonych.

Oczywiście, ograniczenie liczebności US Army również niesie ze sobą istotne ryzyko, ale w zaistniałej sytuacji jest to wybór „mniejszego zła”, przynajmniej z punktu widzenia USA. Niestety, redukcje w US Army oznaczają dalsze ograniczenie zaangażowania w Europie, co jest zdecydowanie niekorzystne z punktu widzenia Polski. Stany Zjednoczone będą w przyszłości mniej zdolne do reagowania na zagrożenia w obszarach, które nie zostały uznane za priorytetowe.

Należy także przypomnieć, że w wypadku utrzymania po FY2015 obowiązywania automatycznych cięć, zakres redukcji w siłach podległych Departamentowi Obrony byłby jeszcze większy. Według DoD, oznaczałoby to konieczność zmniejszenia liczebności US Army nawet do 420 000 żołnierzy i ograniczenia liczby lotniskowcowych grup bojowych do 10. Według ocen amerykańskich think – tanków, redukcje w strukturach musiałyby być jeszcze większe i obejmować m.in. wycofanie od 2 do 4 lotniskowcowych grup bojowych oraz dalsze ograniczenie liczebności US Army, nawet do poziomu poniżej 400 000 żołnierzy.

Podsumowanie

Długoterminowe cięcia budżetowe w Departamencie Obrony stają się faktem i bez najmniejszej wątpliwości można powiedzieć, że będą one mieć bezpośrednie przełożenie na zdolności sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych w bliższej i dalszej przyszłości. W obecnych realiach ochrona programów modernizacji technicznej oraz wydatków na utrzymanie gotowości bojowej kosztem redukcji stanów liczebnych i wycofywania nieperspektywicznych typów uzbrojenia są trudnym, lecz właściwym wyborem. Podjęcie innej decyzji przyczyniłoby się do wyrządzenia jeszcze większych szkód w amerykańskich siłach zbrojnych.

Ad vocem – co mogłoby być, gdyby wybrano „bieżące potrzeby”

Z sytuacją nagłego ograniczenia środków budżetowych, oczywiście w zupełnie innych realiach i o innej skali mieliśmy doświadczenia w Polsce w latach 90. ubiegłego wieku. Wtedy decyzje o reformach nie zostały podjęte, wskutek czego w momencie wejścia do NATO Polska posiadała na uzbrojeniu ok. 1700 czołgów w 8 dywizjach ogólnowojskowych, nie dysponując jednak w ogóle czołgami III generacji, samolotami wielozadaniowymi, ppk z tandemowymi głowicami kumulacyjnymi, czy wielokanałowymi systemami obrony przeciwlotniczej. Nietrudno się zorientować, że wymienione zapóźnienia jeszcze przez długie lata będą oddziaływać na zdolność bojową SZ RP na współczesnym polu walki.

Jakub Palowski

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (1)

  1. Adam

    20km*8 dywizji=160km obrony granicy. Obecnie 4 dywizje?!*20km=80km obrony granicy. Jesli Rosjanie rzuca na nas 20tys czolgow i 20 tys. transporterow opancerzonych to mozemy ich ciac jedynie poprzez lotnictwo, tylko ze na Bialorusi maja systemy rakietowe, a my takich mamy malo i to stare. Powierzchni 558mk2 w zasadzie nie jestesmy w stanie obronic. A wiadomo ze inni sie na nas wypna kupujac miesiac lub dwa stabilizacji.

    1. JK

      Może od razu miliard czołgów xD A co mi tam, DWA MILIARDY

Reklama