Reklama
  • Analiza

Unijny mur antydronowy to fikcja

Budowa szczelnego muru antydronowego na wschodniej granicy Unii Europejskiej w zakładanym czasie i za zakładany budżet jest niemożliwa. Dodatkowo, jeżeli to, co powstanie, będzie zgodne z założeniami technicznymi polskiego programu Tarcza Wschód, może zostać zniszczone już w pierwszych minutach ewentualnego konfliktu zbrojnego z Federacją Rosyjską.

System antydronowy AUDS z czterema radarami obserwacyjnymi i pełnym zestawem anten zakłócających. Coś takiej wielkości trzeba zamontować na stacjach bazowych Tarczy Wschód
System antydronowy AUDS z czterema radarami obserwacyjnymi i pełnym zestawem anten zakłócających. Coś takiej wielkości trzeba zamontować na stacjach bazowych Tarczy Wschód
Autor. M.Dura

Sam plan zabezpieczenia się krajów Unii Europejskiej przed obcymi dronami jest całkowicie zrozumiały. Coraz częstsze przypadki zakłócania działania lotnisk przez nieznane, bezzałogowe aparaty latające są dowodem na to, że Rosjanie znaleźli kolejny sposób bezkarnego destabilizowania sytuacji w różnych krajach Europy. I trzeba się przed tym zabezpieczyć, w tym również w czasie pokoju. By to zrobić, postanowiono zbudować „mur antydronowy”.

Reklama

Niestety, Komisja Europejska dopiero planuje publikację szczegółów jego budowy. Dlatego trudno jest w definitywny sposób ocenić, jak będzie on działał. Spekulacje, jakie już jednak się pojawiły, m.in. w Sejmowej Komisji Obrony, pokazują, że wielu polityków nie zdaje sobie sprawy z jakim problemem przyjdzie nam się zmierzyć podczas realizacji tego zadania. Ze wstępnych danych wynika bowiem, że na ogromnym obszarze, ciągnącym się setki kilometrów, planuje się stworzyć barierę z systemów antydronowych, których tak naprawdę jeszcze nie ma. Bo rozwiązania, jakie są obecnie proponowane w Polsce i na świecie, w swojej obecnej postaci, się do tego nie nadają.

YouTube cover video

Sytuacja jest o tyle dziwna, że tylko polskie firmy proponowały co najmniej od 2015 roku już gotowe rozwiązania antydronowe, ale nikt na poważnie nie zajął się sprawdzeniem, jak takie rozwiązanie działają i co ewentualnie trzeba w nich zmienić. Zresztą mało kto z decydentów wtedy wiedział, jak takie systemy powinny funkcjonować. Co gorsza wydaje się, że taka sytuacja jest również dzisiaj. A świadczą o tym zarówno plany budowy Tarczy Wschód, jak i wstępne dane przekazywane na temat europejskiej tarczy antydronowej.

Zobacz też

Z danych tych wynika, że przetarg na budowę „muru dronowego” ma zostać ogłoszony już na początku 2026 roku, do końca 2026 roku ma zostać osiągnięta tzw. wczesna gotowość operacyjna, a do końca 2027 roku całość ma być już w pełnej gotowości do działań. Dodatkowo będzie to inwestycja dotycząca wszystkich krajów unijnych, zagrożonych dronami ze strony Federacji Rosyjskiej.

Są więc dwie możliwości: albo ludzie, którzy stworzyli taki plan nie wiedzą kompletnie, o co w tym wszystkim chodzi, albo też liczą na cud.

Polska liderem w planowaniu

Koncepcja budowania przygranicznego „muru antydronowego” jako pierwsza pojawiła się w Polsce w ramach programu Tarcza Wschód. Program ten został uroczyście zaprezentowany 28 maja 2024 roku m.in. przez Ministra Obrony Narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza. Bardzo długo opisywano wtedy między innymi tzw. Taktyczny System Dostępu Bazowego (TSDB). Miał on się składać z sieci stacji bazowych (czyli specjalnych masztów rozmieszczonych wzdłuż granicy z Rosją i Białorusią) oraz centrów operacyjnych (analizujących dane zbierane z poszczególnych stacji bazowych).

System antydronowy polskiej firmy Hertz System zaprezentowany na targach MSPO w Kielcach w 2017 roku
System antydronowy polskiej firmy Hertz System zaprezentowany na targach MSPO w Kielcach w 2017 roku
Autor. M.Dura

Już dzień później na portalu Defence24 pojawił się [artykuł „Antydronowa bariera elektromagnetyczna na granicy to pułapka dla MON \[KOMENTARZ\]”](https://defence24.pl/polityka-obronna/antydronowa-bariera-elektromagnetyczna-na-granicy-to-pulapka-dla-mon-komentarz), w którym wskazałem, że jest to pomysł utopijny, do którego trzeba dążyć, ale którego nie uda się zrealizować w zakładanym czasie i w planowany sposób. Później okazało się, że miałem rację, ponieważ do 10 września 2025 roku praktycznie nic się w tej sprawie nie działo – przynajmniej oficjalnie.

Zobacz też

Potwierdzeniem tego był bezkarny wlot w naszą przestrzeń powietrzną ponad 20 rosyjskich dronów Gerbera. Wtedy okazało się, że po 16 miesiącach trwania programu Tarcza Wschód, nie mieliśmy nic, co mogłoby chociaż część tych dronów odpowiednio zatrzymać (bo na pewno nie powinno się do tego wykorzystywać samolotów F-35). Ale „atak” Gerberów okazał się przydatny, bo spełnił rolę kija włożonego w mrowisko. Natychmiast bowiem wyciągnięto na światło dzienne projekt budowy TSDB, jednak nie chwaląc się tym, co już w tej sprawie „zrobiono”, a właściwie, czego „nie zrobiono”.

Wynika to chociażby z rozmów prowadzonych z polskimi producentami systemów antydronowych, którzy w większości nadal działają „w ciemno” i nie wiedzą czego się od nich dokładnie będzie wymagało w ramach programu Tarczy Wschód. A przecież nie chodzi tutaj jedynie o nich. Taktyczny System Dostępu Bazowego ma bowiem pełnić o wiele szersze zadania - przede wszystkim w dziedzinie walki elektronicznej. Świadczy o tym chociażby prezentowany 28 maja 2024 roku opis punktów bazowych.

Koncepcja Taktycznego Systemu Dostępu Bazowego
Koncepcja Taktycznego Systemu Dostępu Bazowego
Autor. Ministerstwo Obrony Narodowej

Z opisu tego wynikało, że ma być to:

-       Punkt dostępowy bezpiecznej łączności wojskowej;

-       Nośnik sensorów rozpoznania obrazowego IMINT (imagery intelligence), rozpoznania sygnałowego/elektronicznego SIGINT (signals intelligence) i akustycznego opartych na „czułych, kierunkowych mikrofonach” (system ECHO);

-       Nośnik efektorów WRE, których celem ma być nie tylko „obezwładnianie dronów przeciwnika ale również „taktycznych relacji łączności”.

Plany Sił Zbrojnych a „przemysłowa” rzeczywistość

W Polsce nie ma systemu antydronowego, który jednocześnie zakłócałby elektronicznie bezzałogowe statki powietrzne oraz „taktyczne relacje łączności”. Albo więc należałoby opracować jakiś nowy system, albo też zamontować na maszcie dwa oddzielne działające kompleksy WRE. W ten sposób każda stacja bazowa stanie się samodzielnie działającą, stacjonarną stacją walki radioelektronicznej i zwalczania dronów. I wcale nie będzie to rozwiązanie proste, a już tym bardziej nie będzie tanie.

Każdy z sensorów oraz efektorów musi być bowiem kierunkowy, co wymaga albo urządzenia obrotowego, albo wielu anten lub mikrofonów (jak w przypadku sensorów akustycznych). Tylko w ten sposób da się bowiem dokładnie namierzyć zbliżający się obiekt. Urządzenia te muszą być dodatkowo ze sobą powiązane, tak aby antena systemu zakłócającego zwracała się dokładnie w kierunku tego miejsca przestrzeni, gdzie znajduje się np. obcy dron. Musi więc być również wzajemne połączenie pomiędzy systemami akustycznymi, rozpoznania elektronicznego i optoelektronicznego, tak by w systemie były rejestrowane nie trzy wykrywane obiekty, ale jeden namierzony z trzech źródeł.

Reklama

Dodatkowym problemem może być wysokość. Mówi się bowiem o murze antydronowym, a więc o czymś, co zabezpieczy terytorium Unii Europejskiej i NATO przed wlotem wszystkich rodzajów bezzałogowych statków powietrznych. Podobnie jest zresztą w przypadku Tarczy Wschód. Tam również wskazywano na plan budowy „pewnej bariery elektromagnetycznej, która ma uniemożliwić przenikanie: zarówno dronów rozpoznawczych, jak i dronów o charakterze uderzeniowym”. Tymczasem oba te rodzaje bezzałogowców wykorzystują zupełnie inne pułapy lotu.

Drony uderzeniowe, np. FPV, latają najczęściej nie wyżej niż kilkaset metrów. Z kolei drony rozpoznawcze, takie jak chociażby rosyjski Orłan-10, są już „umieszczane” na wysokości nawet powyżej 3000 metrów. Anteny systemów zakłócających i kamery systemu optoelektronicznego muszą więc być obracane nie tylko w azymucie, ale również w elewacji. A to zwiększa ich skomplikowanie i wydłuża czas potrzebny sensorom na przeszukiwanie przestrzeni.

Nie jest też znany sposób zabezpieczenia łączności z poszczególnymi stacjami bazowymi, które mają być przecież rozstawione wzdłuż całej wschodniej granicy. Są to bardzo często tereny pozbawione jakiejkolwiek infrastruktury, i konieczne będzie wymyślenie całego systemu przekazywania danych i komend sterujących do poszczególnych masztów. Dodatkowo ta cała informacja ma zostać wysłana do specjalnych „centrów operacyjnych”. W tym przypadku nie wiadomo, gdzie one się mają znajdować, jak mają wyglądać, co mają robić i, co najważniejsze, na obecnym etapie nie ma możliwości, by określić, ile takich centrów będzie potrzebnych.

W Polsce nie ma firmy, która proponowałaby tak kompleksowe i gotowe rozwiązanie dla muru antydronowego. Podobnie jest zresztą z firmami zagranicznymi. Tego rodzaju rozwiązanie trzeba więc będzie opracować. I tu się pojawia problem czasu. Nie można dokładnie zaprojektować Taktycznego Systemu Dostępu Bazowego, ponieważ do tego potrzebna jest wiedza na temat możliwości poszczególnych stacji bazowych. To bowiem zasięg ich sensorów i efektorów decyduje o odstępie, w jakim muszą być stawiane poszczególne maszty, by stworzyć szczelny mur antydronowy.

Tymczasem nikt takich stacji bazowych wcześniej nie opracował, bo wojsko od maja 2024 roku nikomu tego prawdopodobnie nie zleciło. Opierając się na obecnie dostępnych na rynku systemach antydronowych, można jedynie określić, że stosowane w nich systemy zakłócające są skuteczne w odniesieniu do małych dronów w odległości nie większej niż 5 km. W przypadku systemów dookólnych ten zasięg spada do 1 km. Jeżeli więc nie będzie się stosowało czegoś zupełnie nowego, to poszczególne maszty będzie trzeba rozstawiać co 5 km (zasięgi efektorów poszczególnych masztów muszą się „zazębiać”).

Żeby te obliczenia sprawdzić, trzeba zbudować co najmniej dwa maszty i zbadać je w ramach prób. A to wymaga opracowania odpowiednich i realnych wymagań na stacje bazowe, ogłoszenia przetargu, zamówienia wybranego rozwiązanie w przemyśle, budowy urządzenia prototypowego i przetestowania go razem z jednym centrum operacyjnym, na które również trzeba opracować wymagania, ogłosić przetarg i zbudować rozwiązanie prototypowe.

Reklama

Wtedy dopiero będzie można sprawdzić, jak to, co się zamówiło, spełnia nasze oczekiwania, wprowadzić do tego poprawki, sprawdzić działanie tego, co zostało zmienione i dopiero wtedy zamówić docelową partię stacji bazowych i centrów operacyjnych. I to w tym momencie będzie się można zorientować, ile ich rzeczywiście potrzeba, wiedząc, jak często je trzeba rozstawić, by stworzyć realny mur antydronowy.

Pierwsza koncepcja systemu antydronowego SAND zaprezentowana przez Wojskowe Zakłady Uzbrojenia już na targach MSPO w Kielcach w 2017 roku
Pierwsza koncepcja systemu antydronowego SAND zaprezentowana przez Wojskowe Zakłady Uzbrojenia już na targach MSPO w Kielcach w 2017 roku
Autor. M.Dura

Ale wtedy pojawi się kolejny problem. Mówimy bowiem nie tylko o budowie urządzeń, ale o ich rozmieszczeniu w terenie, który trzeba będzie często wykupić i odpowiednio przygotować, być może nawet na obszarach przyrodniczo–chronionych. Stacje bazowe będą dodatkowo zawierały cenne urządzenia. Trzeba będzie więc zbudować system ich fizycznej ochrony oraz zorganizować system interwencyjny i wsparcia technicznego. No i potrzebny będzie system łączności, łączący to wszystko w jeden system. A to może być związane: albo ze stworzeniem systemu radioliniowego, albo z położeniem linii światłowodowych.

Czy da się to zrobić do końca 2026 roku i w pełni uruchomić rok później? Niestety, na pewno nie. Pamiętajmy przecież, że od oficjalnej prezentacji Tarczy Wschód minęło już 17 miesięcy, a takich stacji bazowych/masztów i centrów operacyjnych nadal nikt jeszcze nie zamówił. Można oczywiście od razu zamówić wszystkie elementy, ale kto odważy się stwierdzić, ile ich potrzeba i wskazać, które rozwiązanie jest najlepsze, bez odpowiednich badań. Dodatkowo trzeba pamiętać o odpowiedzialności za to, gdy po ustawieniu około 140 masztów okaże się, że to nie działa zgodnie z założeniami.

Doświadczenia Straży Granicznej przestrogą i pomocą

Dobry przykład organizacji pracy przy budowie takiego systemu można znaleźć w Morskim Oddziale Straży Granicznej. MOSG również postanowił zbudować swój „mur”, czyli Zautomatyzowany System Radiolokacyjnego Nadzoru polskich obszarów morskich. Miał się on składać z rozstawionych wzdłuż całego wybrzeża punktów obserwacyjnych, z radarami, głowicami optoelektronicznymi i urządzeniami łączności. Jednak nie zaczęto tworzyć od razu całego systemu, ale zaczęto od stworzenia odcinka pilotażowego.

I teraz najważniejsza uwaga. Publiczne otwarcie ofert w przetargu na budowę odcinka pilotażowego Zautomatyzowanego Systemu Radiolokacyjnego Nadzoru (ZSRN) polskich obszarów morskich nastąpiło 19 stycznia 2004 roku, a cały system był w pełni gotowy 25 czerwca 2014 roku. Ponad 10 lat. W rzeczywistości trwało to kilka lat dłużej. Wymagania na odcinek pilotażowy były bowiem opracowane na przełomie 2002 i 2003 roku i przekazane do akceptacji przez Komisję Europejską w lutym 2003 roku. To Unia Europejska współfinansowała bowiem dużą część projektu.

Budowa jednej z wież radarowych wchodzących w skład Zautomatyzowanego Systemu Radiolokacyjnego Nadzoru Polskich Obszarów Morskich Straży Granicznej
Budowa jednej z wież radarowych wchodzących w skład Zautomatyzowanego Systemu Radiolokacyjnego Nadzoru Polskich Obszarów Morskich Straży Granicznej
Autor. Straż Graniczna/Archiwum autora

W ramach odcinka pilotażowego powstały wszystkie przykładowe elementy całego ZSRN (dwie wieże radarowe – w Piaskach i Jastarni, Lokalny Ośrodek Nadzoru, Dywizjonowy Ośrodek Nadzoru oraz fragment linii światłowodowej). Dopiero doświadczenia zebrane w trakcie budowy i eksploatacji próbnej tego odcinka pozwoliły później zbudować cały system. Czy takie podejście było potrzebne? Okazało się, że tak.

O ile bowiem przetarg na budowę odcinka pilotażowego wygrało konsorcjum niemieckiej firmy Atlas Elektronik Gmbh z Warszawskim Przedsiębiorstwem Robót Telekomunikacyjnych, o tyle umowa na dokończenie prac nad docelowym systemem została podpisana w dniu 30 czerwca 2005 roku z konsorcjum, którego liderem była firma SELEX Sistemi Integrati S.A. z Włoch i w skład którego wchodziły firmy Computex Telecommunication oraz Przemysłowy Instytut Telekomunikacji.

Zobacz też

Reklama

Ostatecznie pełne operacyjne użytkowanie Zautomatyzowanego Systemu Radarowego Nadzoru polskich obszarów morskich rozpoczęło się 25 czerwca 2014 roku, a więc 14 lat po rozpoczęciu faktycznych prac koncepcyjnych. A przypomnijmy: jest to system, który zawierał już sprawdzone i produkowane seryjnie elementy (radary, systemy łączności, głowice optoelektroniczne) i który wymagał postawienia „tylko” 19 Posterunków Obserwacyjnych SG z czego osiem to nowe, bezobsługowe wieże radarowe (zbudowane m.in. w Łazach, Rowach, Jastarni, Rozewiu i Piaskach), a pozostałych 11 utworzono w oparciu o Posterunki Obserwacyjne MW (co pozwoliło ograniczyć koszty).

Na każdym z Posterunków Obserwacyjnych SG został zamontowany radar wykrywania celów nawodnych Terma Scanter 200ITD, zdalnie sterowana głowica optoelektroniczna z kamerą LLL TV, kamerą termowizyjną i dalmierzem laserowym, środki łączności radiowej UKF, radiolinia cyfrowa, anteny odbiorcze systemu AIS, własne systemy zasilania (zespoły prądotwórcze i UPS) oraz elektroniczne systemy ochrony perymetrycznej (kamery czujki, systemy alarmowe itp.) - gdyż z założenia cały system ma być bezobsługowy. Co ważne urządzeń tych nie trzeba było integrować, tak jak to trzeba będzie zrobić na punktach bazowych Tarczy Wschód.

Jedna z wież radarowych wchodzących w skład Zautomatyzowanego Systemu Radiolokacyjnego Nadzoru Polskich Obszarów Morskich Straży Granicznej
Jedna z wież radarowych wchodzących w skład Zautomatyzowanego Systemu Radiolokacyjnego Nadzoru Polskich Obszarów Morskich Straży Granicznej
Autor. M.Dura

Mur antydronowy na czas pokoju, czy na czas wojny?

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że koncepcja samego wyposażenia stacji bazowych jest najprawdopodobniej chybiona. Po pierwsze, większość systemów antydronowych wykorzystywanych przez wojsko stosuje do wykrywania bezzałogowców również specjalistyczne radary. Co więcej, nie są to systemy radiolokacyjne z jedną, obrotową anteną, ale kompleksy wykorzystujące trzy, a nawet cztery nieruchome anteny, które dzięki elektronicznemu sterowaniu wiązką zapewniają przeszukiwanie dookólne.

Oczywiście można z tych radarów zrezygnować, tak jak się to planuje zrobić w Tarczy Wschód, ale może się wtedy okazać, że są problemy z wykrywaniem dronów, szczególnie w warunkach złej pogody, gdy kamery mają ograniczenia, mikrofony są bezużyteczne, a urządzenie rozpoznawcze nie odbiera sygnału, bo dron leci bez łączności z operatorem (tak jak jest w przypadku Szahidów i Gerberów). I to dlatego właśnie, w polskich systemach antydronowych wykorzystuje się radary FIELDctrl firmy APS lub radary MHR (Multi-Mission Hemispheric Radar) firmy Rada.

Po drugie, wojsko buduje system za kilka miliardów złotych, który przeciwnik może zniszczyć dronami kosztującymi około 5 tysięcy złotych za sztukę. Na zniszczenie 140 masztów wystarczy więc wydać około 70 tysięcy złotych. To zagrożenie wynika z założenia naszego wojska, że do zwalczania dronów na punktach bazowych będzie się montowało tylko nadajniki zakłóceń.

Tymczasem Rosjanie wykorzystują powszechnie na Ukrainie bezzałogowce naprowadzane światłowodem, które są całkowicie odporne na zakłócenia elektroniczne. Co więcej, są już drony przenoszące ze sobą cewkę z nawiniętym światłowodem o długości ponad 40 km. Wiedząc o istnieniu bariery antydronowej, Rosjanie wyślą więc na pewno to, co ją skutecznie i tanio zniszczy. A wtedy budowany z takim wysiłkiem europejski mur antydronowy zawali się z hukiem.

Oczywiście niektórzy politycy już proponują, by do planowanej tarczy antydronowej włączyć istniejące systemy przeciwlotnicze. Problem polega na tym, że nijak się to ma do koncepcji Taktycznego Systemu Dostępu Bazowego, jaką uroczyście zaprezentowano 28 maja 2024 roku w obecności Ministra Obrony Narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza. I co gorsza, jaką się lansuje jako wzór w Unii Europejskiej.

Reklama

Zobacz również

WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133
Reklama
Reklama