Reklama

Siły zbrojne

Ukraina zwiększy liczbę żołnierzy do 250 tysięcy

Fot. mil.gov.ua.
Fot. mil.gov.ua.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zgłosił do Werchownej Rady projekt ustawy, zwiększającej liczbę żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy.

W poniedziałek 2 marca w ukraińskim parlamencie oficjalnie zarejestrowany został projekt ustawy nr 2269. W jego wstępie zapisano: „wraz z początkiem szczególnego okresu, biorąc pod uwagę zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego Ukrainy w sferze wojennej, które mają charakter długoterminowy, w Siłach Zbrojnych Ukrainy formowane są dwie jednostki dowództwa operacyjnego, jedenaście brygad, cztery pułki, osiemnaście batalionów, szesnaście kompanii oraz trzydzieści plutonów różnego przeznaczenia”.

Aby móc terminowo realizować zadania związane z dyslokacją wojsk, przyjęto, że liczba osób służących w armii powinna być utrzymana na poziomie 250 tys. Zgodnie z nowym projektem, liczba ta ma być zmienna, w zależności od natężenia działań wojennych, sytuacji politycznej, podejmowanych decyzji i metod mobilizacji. Z tego też powodu „liczebność Sił Zbrojnych Ukrainy proponuje się zwiększyć o ilość osób, którym zostało wysłane wezwanie do wojska podczas prowadzonych ostatnio mobilizacji. Ustawa przewiduje zatwierdzenie liczebności SZU w ilości nie przekraczającej 250 tysięcy ludzi, w tym 204 tys. żołnierzy”. Liczba wojskowych będzie zwiększana poprzez prowadzenie dalszych etapów mobilizacji.

O planach zwiększenia liczebności ukraińskiej armii o 68 tys. do 250 tys. osób poinformował także premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk. Zdaniem ukraińskiego prezydenta, armia odradza się dzięki kolosalnym wysiłkom. W 2012 roku Werchowna Rada zatwierdziła liczebność Sił Zbrojnych Ukrainy w granicach 184 tys. osób.

(AL)

 

Reklama

Komentarze (6)

  1. samir

    Takie prościuteńeńkie pytaneczko: A u Ukarina ma kasiorę na utrzymanie takiej ilości woja? Zdaje się że nie a tym samy: po temacie.

    1. Aster

      Nie mają wyjścia. Bez takiej armii nie wygraja z terrorystami. Zresztą właśnie trwa mobilizacja, wiec kase maja.

  2. ppp

    250.000 to za dużo na Ukrainę przy ich budżecie. Kufajek im nie starczy. W swetrach będą walczyć? Spokojnie starczyło by im 100.000 zawodowców, przy zreformowanej armii, pozbyciu się generałów, przy nowoczesnym systemie dowodzenia. W obecnej sytuacji, nawet jak i milion zmobilizują, sytuacji ich to nie zmieni. Co najwyżej spowoduje utratę morale, o ile takie wogóle istnieje. Gdyby od razu pokazali separatystom, gdzie ich miejsce, Rosja nie odważyłaby się na eskalację konfliktu. Ale skoro, wchodzi w nich wszystko jak w masło i to tylko z lądu, to bardzo wygląda zachęcająco dla Putina do przeprowadzenia operacji powietrzno - lądowej. A wtedy to będzie tydzień i po sprawie. Ruski dostaną stosy porzuconego uzbrojenia. A na polskich lotniskach będą zalegać pozostałości po ukraińskich samolotach. Mam nadzieją, że ktoś na Ukrainie się opamięta i zmieni to, co jeszcze można zmienić.

    1. Aster

      Nie mają dziś czasu na takie reformy. Do tego zawodowcy sami nie poradzą sobie na takiej wojnie. Maja duże straty w sile żywej. Potrzebne sa częste rotacje. To można osiągnąć poprzez systematyczną mobilizację. I to robią.

  3. pomorzanin

    ...ale Rosji tez nie stać na zajecie całej Ukrainy. Dlatego chce "odwrocic" ukraine zeby wrocila znow na dobre sprawdzone tory z Rosją . Zajecie całej ukrainy to partyzantka jak w Syrii ...ogromne koszty a skutek inwazji niepewny...

    1. didi

      Raczej było by jak w czasie I wojny czeczeńskiej

  4. muminek

    to fajnie ... tzn. że teraz zacznie walczyć armia a nie bataliony ochotnicze ??

  5. rabarbarus

    Ukraina jest od północy (Białoruś), wschodu i południa (Krym) i południowego-zachodu (Naddniestrze) otoczona przez Rosję. Długość granicy z Rosją i jej wasalami powoduje konieczność utrzymywania stałych sił w razie ataku z Krymu, Naddniestrza lub ze wschodu. Atak od strony Białorusi jest najmniej prawdopodobny. Z drugiej strony Ukrainy nie stać na taką ilość wojska. W ogóle Ukrainy teraz to już właściwie na nic nie stać.

    1. Zgryźliwy

      Skoro od strony Białorusi jest najmniej prawdopodobny to pewnie właśnie stamtąd (jakby co) nadejdzie. Tak to zwykle w historii błyskotliwych kampanii wojennych bywało.. a Rosjanie nie myślą schematycznie, czemu dali wyraz choćby podczas zajmowania Krymu.

    2. Nemido

      Białoruś chociaż bardzo bliski sojusznik Rosji to i tak Łukaszenka nie da zaatakować kogokolwiek z jego terytorium. On stawia dobro swojego kraju ponad stosunki z Putinem.

  6. Roman

    Atak ze strony Naddniestrza? Siły rosyjskie w Naddniestrzu to jakieś 1600-1800 żołnierzy wyposażonych w lekką broń strzelecką, przestarzałe transportery opancerzone i stare uaz i pozbawione jakiegokolwiek lotniska. Magazyny po 14 armii sowieckiej na terenie Naddniestrza po 20 latach "pilnowania" zostały w dużym stopniu rozkradzione, a pozostawiony tam sprzęt wykorzystany jako "źródło" części zamiennych dla sił rosyjskich. Nawet Janukowicz nie zgodził się na przewóz przez teren Ukrainy nowszego sprzętu dla kontyngentu rosyjskiego w Naddniestrzu.

Reklama