• Wiadomości

Ukraina: służby rządowe walczą z Prawym Sektorem. Użyto śmigłowców i transporterów

Na zachodzie Ukrainy, w pobliżu miejscowości Mukaczewo doszło do walk służb rządowych z bojownikami nacjonalistycznej organizacji “Prawy Sektor”. W rejonie działań rozmieszczono m.in. śmigłowce i transportery opancerzone.

Fot. MSW Ukrainy/Youtube

W sobotę 11 lipca w rejonie Mukaczewa doszło do walk pomiędzy bojownikami organizacji nacjonalistycznej “Prawy Sektor” a funkcjonariuszami policji, po tym jak przedstawiciele “Prawego Sektora” starli się z ochroną jednego z parlamentarzystów. W trakcie strzelaniny przestępcy wykorzystali zarówno broń strzelecką, jak i granatniki. Spalono kilka samochodów należących do ukraińskiej policji.

W pobliżu miejsca działań rozmieszczono posiłki ukraińskich służb rządowych, w tym Gwardii Narodowej. Wykorzystywane są m.in. transportery opancerzone i śmigłowce. Władze Ukrainy żądają poddania się bojowników organizacji “Prawy Sektor”. W akcji biorą udział m.in. jednostki Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. W trakcie starć zginęły co najmniej dwie osoby, a kilka innych odniosło obrażenia.

W Kijowie w niedzielę doszło ponadto do demonstracji członków organizacji “Prawy Sektor”. 12 lipca miały również miejsce rozmowy pomiędzy przywódcą “Prawego Sektora” Dmytro Jaroszem, a prezydentem Ukrainy Petro Poroszenką i szefem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Agencja Reuters donosi, że przedstawiciele organizacji poinformowali o rozmieszczeniu na drogach punktów kontrolnych, mających na celu powstrzymanie wsparcia dla sił rządowych.

Należy zaznaczyć, że miejscowość Mukaczewe położona jest na Zakarpaciu, kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Węgrami i Słowacją. Ukraine Today donosi, że Prawy Sektor zagroził “rozmieszczeniem” kilkunastu rezerwowych batalionów, jeżeli nie zostanie odwołany szef ukraińskiego MSW Arsen Awakow.

Wydarzenia w rejonie Mukaczewe świadczą o tym, że na Ukrainie są wciąż obecne i aktywne ugrupowania zbrojne, które nie podporządkowują się poleceniom władz w Kijowie. Ich działania mogą wywrzeć dodatkowy, destabilizujący wpływ na sytuację w kraju. Agnieszka Romaszewska, dyrektor telewizji Biełsat wskazała na podobieństwa pomiędzy obecnymi działaniami grup zbrojnych w Zakarpaciu, a sytuacją jaka miała miejsce w ubiegłym roku w Donbasie. Przypomnijmy, że znaczna część obwodów donieckiego i ługańskiego została zajęta wtedy przez tzw. “separatystów”, wśród których znajdowali się żołnierze sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. 

 

Reklama