Reklama

Siły zbrojne

Tajlandia wybiera chińską broń. Czołgi i okręty podwodne w 2017 roku

  • Fot. mellbin.com
    Fot. mellbin.com
  • Zamówienie na MiGi-29SMT przed końcem kwartału - fot. Alex Beltyukov/wikipedia
    Zamówienie na MiGi-29SMT przed końcem kwartału - fot. Alex Beltyukov/wikipedia

Tajlandia zacieśnia współpracę militarno-wojskową z Chinami. W 2017 roku Bangkok planuje zakup okrętu podwodnego S26T i kolejnych czołgów VT-4 (MBT-3000). Decyzja wynika m. in. z opóźnień dostaw ukraińskich czołgów T-84 Opłot oraz wstrzymania dostaw amerykańskiego sprzętu po puczu w 2014 roku. 

Jak poinformował głównodowodzący tajlandzkiej armii gen. Chalermchai Sittisat w rozmowie z „Bangkok Post”, rząd tego kraju zdecydował się pozyskiwać uzbrojenie w Chinach, zamiast zakupów w krajach zachodnich. Jednym z istotnych argumentów, jak przyznał, były „rozsądne ceny chińskiego sprzętu wojskowego”.  Równie duży wpływ na wybór kraju pochodzenia miały problemy z dostawami ukraińskich czołgów T-84 Opłot oraz decyzja USA o zablokowaniu eksportu wielu rodzajów nowoczesnego sprzętu i uzbrojenia, wynikająca z puczu wojskowego w 2014 roku.

T-84 Opłot-M
Czołg Opłot-M z pierwszej dostarczonej do Tajlandii partii - fot. MO Tajlandii

Kontrakt na pozyskanie przez Tajlandię 49 czołgów T-84 Opłot miał wartość 200 mln USD. Pierwszych pięć maszyn, po przeprowadzeniu testów w kraju producenta, dostarczono w lutym 2014 r, natomiast do końca roku 2016 było ich jedynie 20. Bangkok podjął decyzję o rezygnacji z dalszych konktraktów i ustaleniu ostatecznego terminu dostarczenia pozostałych maszyn na październik 2017 roku. Reszta kontraktu zostanie anulowana.

Czytaj też: Tajlandia kupuje chińskie czołgi VT4. Co z ukraińskimi T-84?

Bangkok już w ubiegłym roku podjął decyzje o zakupie 28 chińskich czołgów VT-4. Kolejne maszyny mają zostać zakontraktowane w bieżącym roku. Potrzeby tajskiej armii szacuje się na co najmniej 200 czołgów. gen. Chalermchai Sittisat zapowiedział, że celem Tajlandii jest nie tylko zakup, ale również rozwój własnego przemysłu zbrojeniowego, przechodząc od produkcji prostszego do bardziej skomplikowanego sprzętu. Chiny zaproponowały projekty współpracy w tym zakresie i wsparcia rozwoju możliwości produkcyjnych Tajlandii, ale też sprzedaż nowoczesnego sprzętu.

Type 39 Chiny
Okręt podwodny Type 39. Fot. SteKrueBe/CC-BY-SA-3.0

Oprócz czołgów VT-4 Bangkok planuje w kupić m. in. chińskie okrety podwodne S26T, które są eksportowym wariantem elektryczno-dieslowskich jednostek Type 039A. Zamówienie na pierwszą jednostkę ma zostać podpisane już w bieżącym roku za sumę 12 mld bahtów (około 337,5 mln dolarów). W ramach rozpisanego na jedenaście lat planu Tajlandia chce pozyskać trzy okręty tego typu. Jest to sprzęt, którego Bangkok nie byłby w stanie kupić na Zachodzie.

Czytaj też: Powstał tajski dywizjon okrętów podwodnych – bez okrętów...

Współpraca tajlandzko-chińska będzie obejmować znacznie szerszy zakres projektów zbrojeniowych i prawdopodobnie wprowadzi Bangkok w bliższą orbitę wpływów Pekinu. Uruchomienie licencyjnej produkcji np. transporterów opancerzonych, broni i elementów bardziej zaawansowanych systemów uzbrojenia to gospodarczo wybór znacznie lepszy niż zakupy na Zachodzie czy - znacznie tańsze - na Ukrainie. W tej sytuacji Tajlandia staje się już kolejnym państwem w regionie, z którego chiński przemysł zbrojeniowym wyprze dostawców z USA i Europy.

Za zależnością od chińskiego sprzętu idą też istotne wpływy polityczne i ekonomiczne. Jest to strategia „podejrzana” w Rosji, która w ostatnim czasie intensywnie „pcha się” na rynki, z których z przyczyn politycznych wycofały się Stany Zjednoczone, takie jak Egipt czy azjatyckie dyktatury. Chiny i Rosja oferują na rynkach blisko i dalekowschodnich technologie zbliżone do zachodniej oferty po niższych cenach i często proponując współpracę uzasadnioną bardziej politycznie niż ekonomicznie. Warto odnotować, że takich polityczno-etycznych wątpliwości jak Waszyngton nie ma Paryż, Berlin czy Londyn. Wspomniany wcześniej Egipt kupuje sprzęt we Francji i Rosji, a Tajlandia we Francji i Wielkiej Brytanii. 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (8)

  1. komentator

    Ten MBT-3000 (VT-4) podobny trochę do leo tej najnowszej wersji

  2. zorro

    Popatrz Pan, Chiny dostarczaja bron azjatyckim dyktaturom. Jak oni tak moga?

    1. boe

      a Chiny to niby co? demokracja?

  3. normalny

    Ukraina na stopie "zmilitaryzowanej" produkuje aż 7 sztuk BTR-4 miesięcznie, a od 2011 r. dostarczyła Tajlandii 10 szt Opłotów. a tutaj fantasmagorie o tym, że będziemy z nimi budować supernowoczesne czołgi i śmigłowce. A Irak zrezygnował z zakupu 420 BTR-4 po dostawie 88 o fatalnej jakości wykonania.

  4. easyrider

    Chiny powoli ale konsekwentnie będą wypierały Zachód i Rosję z rynków. Zachód zatracił już dawno instynkt samozachowawczy i pogrążył się w pseudopacyfistyczno-ideologicznych wojenkach wewnętrznych i zabawach w inżynierię społeczną. Demoralizacja społeczeństw i próby ratowania katastrofalnej sytuacji demograficznej poprzez ściąganie "świeżej krwi" niczego nie zmienią, poza tym, że państwa te stracą stabilność wewnętrzną. Rosja zaś nie toczy wojenek ideologicznych ale również ma olbrzymie problemy z demografią i korupcją. W dłuższej perspektywie zarówno Rosja jak i Zachód będą coraz bardziej przegrywały rywalizację z Chinami na każdym polu. Utrata kolejnych rynków w handlu bronią, to tylko jeden z objawów tego procesu.

  5. Niniu

    Transakcja świadczy o pragmatyzmie Tajlandii. Przecież Chiny wśród pozostałych krajów tego regionu postrzegane są podobnie jak Rosja w środkowo wschodniej Europie - hegemon, potencjalny agresor itp. Nie przeszkodziło to jednak Tajlandi w wyborze Chińskiego uzbrojenia - i nie zachodnie sankcje (bo ich nie ma) o tym zdecydowały tylko jakość i cena. A My jak zwykle zamiast być pragmatyczni to robimy dobrze przyjaciołom za oceanu.

    1. Jojko

      Wbrew pozorom ten "pragmatyzm" opiera się na poczuciu bezpieczeństwa wynikającego z tego, że dla Tajlandii geopolitycznie Chiny są "za górami, za lasami". Oba kraje nie mają nawet wspólnej granicy, a najkrótsza droga lądowa wiedzie przez górzyste tereny Laosu, Birmy lub Tajlandii ze słabą infrastrukturą. Jeśli by ciągnąć analogię z Eur. Środkową, to Tajlandia ma sytuację podobną do Austrii - siedzi sobie na przypiecku i może robić biznes z hegemonem.

  6. nad wyraz zaciekawiony

    Armia tajlandzka posiada na uzbrojeniu wiele typów broni i sprzętu wojskowego made in USA: broń strzelecka (M4, AR15, M16, CAR-15, SR-25, M2, M60), przeciwpancerne pociski kierowane BGM-71 TOW, samochody terenowe (M151, Humvee), samochody ciężarowe (LMTV, M35, M813, M911), transportery opancerzone (M113, V-100, V-150), czołgi (Stingray, M48A5, M60A1/A3), wozy zabezpieczenia technicznego (M578, M881), wozy amunicyjne M992, haubice holowane (M101, M102, M198), samobieżne haubice M109A5, śmigłowce (AH-1F, UH-60L/M, UH-1H, Bell 206, Bell 212, CH-47D). Większość z wymienionych typów broni i uzbrojenia produkcji amerykańskiej pochodzi z wcześniejszych dostaw, w tym amerykańskiego tzw. programu pomocowego. Pomimo ograniczenia militarnej współpracy tajlandzko-amerykańskiej, Bangkok w 2015 roku zakupił 6 śmigłowców wielozadaniowych UH-72A Lakota. Umowa dotyczyła nie tylko samych śmigłowców, ale też wyposażenia dodatkowego, w tym m.in. środków łączności radiowej oraz stacji planowania misji. Tajlandia zamówiła również od amerykańskiego koncernu Northrop Grumman naziemne mobilne radiolokatory AN/TPS-78 przeznaczone do wczesnego ostrzegania i dozoru przestrzeni powietrznej. Wartość tego kontraktu nie została podana do publicznej wiadomości. Brak jest również informacji na temat realizacji dostaw tych radarów.

  7. Judejski

    Jak widać po raz kolejny USA nie jest wiarygodnym dostawcą uzbrojenia. Polska powinna o tym pamiętać.

    1. Davien

      A to USA dostarczało cos Tajlandii??

  8. David

    Cytat: "Warto odnotować, że takich polityczno-etycznych wątpliwości jak Waszyngton nie ma Paryż, Berlin czy Londyn". Na pewno...:) Gdyby tak było, to Arabia Saudyjska czy Katar powinny od minimum 5 lat nie otrzymywać żadnej broni z USA. Zwłaszcza nowoczesnej. O Izraelu to nawet nie ma co wspominać.

Reklama