Reklama

Siły zbrojne

Tajlandia: Wojsko zmieni procedury bezpieczeństwa po strzelaninie w centrum handlowym

Fot. Lance Cpl. Jessica Etheridge/US DoD
Fot. Lance Cpl. Jessica Etheridge/US DoD

Tajlandzkie wojsko zapowiada nowe procedury bezpieczeństwa, by nie dopuścić do powtórki masakry, która rozegrała się w sobotę i niedzielę w mieście Nakhon Ratchasima w północno-wschodniej części kraju.

Naczelny dowódca tajlandzkich sił zbrojnych gen. Apirat Kongsompong zapowiedział w niedzielę zmiany w uzbrojeniu żołnierzy służących w jednostkach wojskowych w całym kraju, poza prowincjami granicznymi. Wojskowi mają dostać zakaz noszenia broni maszynowej i amunicji. Rzecznik armii płk Winthai Suvaree poinformował, że oficerowie zaostrzą kontrolę arsenałów.

W sobotę sierżant Jakkrapanth Thomma służący w jednostce w mieście Nakhon Ratchasima, znanym też jako Korat, po kłótni z dowódcą zastrzelił jego oraz dwie inne osoby. Następnie ukradł z magazynu kilka sztuk broni, amunicję oraz wojskowy samochód terenowy i pojechał do największego w mieście centrum handlowego, gdzie zastrzelił 26 osób, zanim w niedzielę rano sam został zabity przez policjantów. Według policji opuścił jednostkę z czterema sztukami broni, wieloma rodzajami granatów i ponad siedmiuset sztukami amunicji.

Rzecznik wojska przyznał, że sierżant Jakkrapanth był w bliskich stosunkach z innymi żołnierzami w jednostce, w tym ze strażnikami arsenału, więc jego atak całkowicie ich zaskoczył. Jak dodał, siły zbrojne skupiają się obecnie na pomocy rannym i rekompensowaniu strat poszkodowanym. Kiedy „sytuacja ulegnie poprawie”, ma zostać przeprowadzone śledztwo w sprawie całego ciągu wydarzeń.

Na niedzielnej konferencji prasowej premier Tajlandii, generał Prayuth Chan-ocha, nie potrafił wyjaśnić mediom, jakie dokładnie procedury kontrolne muszą przejść przyjmowani do wojska rekruci. Dziennik „Khao Sod” ocenia na portalu, że wyposażenie napastnika i jego wiedza taktyczna stanowiły poważne wyzwanie dla specjalnych jednostek wojska i policji. Akcja uwalniania ludzi ukrywających się w centrum handlowym Terminal 21 i przejmowania kontroli nad budynkiem trwała przez całą noc.

Bezpośrednio po masakrze ze strony mediów, internautów i opozycji pojawiły się krytyczne komentarze wobec wojska i blisko powiązanego z nim rządu. Obecny premier, gen. Prayuth Chan-ocha, zdobył władzę w wyniku wojskowego zamachu stanu w 2014 roku.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. csmaniak2006

    Gdyby każdy miał przy sobie Five-seven, Glocka albo Deset Eagle to atak tego szaleńca skończyłby się w przeciągu minut.

    1. Blob

      ...a co parę dni powtarzałyby się kolejne...

    2. John Rolf

      tylu jest szaleńców, których przed akcją powstrzymuje zaledwie brak spluwy? To dobrze, że także nie mają samochodów bo by nas na chodnikach rozjeżdżali, sznurowadeł bo by nas dusili, itd...

    3. ito

      Bajka. Ilu w społeczeństwie jest komandosów, którzy w takiej chwili się nie stracą i natychmiast przystąpią do sensownej obrony? Ba, przy gwałtownym, niespodziewanym ataku nawet wśród komandosów będą straty- bo ile czasu można zachowywać czujność? Na pewno mniejsza byłaby skala strat, albo nawet gostek, mając świadomość ryzyka, odstąpiłby od akcji, ale na jakieś błyskawiczne, cudowne zerwanie ataku, który już nastąpił, nie ma w takim przypadku co liczyć.

  2. ito

    Wojsko to jednak wojsko- maskowanie (nieudolności) i pozoracja (działań) niezależnie od kraju. Facet UKRADŁ (a raczej: zrabował) z magazynu broń, którą się posłużył, więc czemu ma służyć zakaz noszenia przez żołnierzy broni maszynowej? On jej również nie nosił- póki nie zaczął akcji. A może by tak wprowadzić obowiązkowe okresowe badania psychologiczne, które pozwoliłyby wyłapać delikwentów, którym zaczyna odbijać zanim coś zmalują? Czy to (i u nich i u nas) zbyt trudne?

  3. Ko sa mui

    Do nas ukrytych w salonie masażu nikt nie strzelał