Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz
  • Ważne

Szybkie kroki w Narwi. Pierwszy system we wrześniu [KOMENTARZ]

Jak informuje MON już we wrześniu bieżącego roku do Sił Zbrojnych RP ma trafić pierwsza jednostka ogniowa systemu Narew, w skład której wejdą trzy wyrzutnie pocisków CAMM firmy MBDA oraz polska stacja radiolokacyjna Soła i system kierowania ogniem wraz ze sprzętem towarzyszącym. Jak przekonuje ministerstwo, nie jest to konfiguracja docelowa, ale umożliwi rozpoczęcie szkolenia i szybkie wzmocnienie obrony przeciwlotniczej.

Wyrzutnia CAMM na samochodzie Jelcz. Fot. MBDA.
Wyrzutnia CAMM na samochodzie Jelcz. Fot. MBDA.
Reklama
We współpracy z krajowym i zagranicznym przemysłem obronnym, podjęto decyzję o pozyskaniu elementów systemu efektora CAMM oraz ich dalszej integracji z polskimi komponentami. W wyniku realizacji umowy pozyskane zostaną dwie jednostki ogniowe systemu obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu, z których pierwsza zostanie dostarczona do Sił Zbrojnych RP już we wrześniu br. Druga jednostka ogniowa zostanie przekazana na przełomie 2022 i 2023 roku. Wraz z systemami obrony przeciwlotniczej umowa przewiduje pozyskanie pakietu szkoleniowego, logistycznego oraz wsparcie wykonawcy w eksploatacji sprzętu wojskowego.
Komunikat Ministerstwa Obrony Narodowej

Wcześniej już wspomniano, że każda z tych jednostek to przede wszystkim trzy wyrzutnie iLauncher i stacja radiolokacyjna Soła. Jak przyznaje w tym samym komunikacie MON – „Powyższe ukompletowanie, choć nie stanowi docelowej konfiguracji jednostki ogniowej systemu Narew, pozwoli w szybkim czasie dokonać rewolucyjnej zmiany w zakresie obrony polskiej przestrzeni powietrznej poprzez wykorzystanie wielokanałowych systemów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu." Co to w zasadzie znaczy?

Reklama
M. Rachwalska/Fot. Defence24.pl
M. Rachwalska/Fot. Defence24.pl
Reklama

Nowa jakość: mobilność, skuteczność, wielokanałowość

Reklama

Decyzja pozyskania systemu Narew w postaci wyrzutni iLauncher i stacji radiolokacyjnych Soła wraz z polskim systemem kierowania ogniem i pojazdami takimi jak wozy amunicyjne, to dobry początek. Ale tylko początek modernizacji tego piętra obrony przeciwlotniczej. Na obecną chwilę jest to z pewnością decyzja dobra i przemyślana. Krótko rzecz podsumowując – już we wrześniu polscy przeciwlotnicy zaczną się szkolić w kraju na nowoczesnym systemie obrony przeciwlotniczej. Obecnie posługują się systemami posowieckimi, wyposażonymi w rakiety z półaktywnym naprowadzaniem radiolokacyjnym i pojedynczym kanałem naprowadzania. Co to znaczy? Że niezależnie od liczby rakiet na wyrzutni, jednocześnie można naprowadzać je tylko na pojedynczy cel. Radar systemu, np. 2K12M KUB-M musi aż do trafienia śledzić cel, gdyż rakieta nie posiada własnego radaru a jedynie odbiera sygnał radaru naziemnego odbity od celu.

Zobacz też

Rakiety CAMM i CAMM-ER, które zostały wybrane dla systemu Narew posiadają aktywny system naprowadzania i każdy pocisk posiada własny, precyzyjny radar. Oznacza to, że każdy pocisk znajdujący się na wyrzutni, a jest ich łącznie osiem, może być wystrzelony w stronę innego celu. Radar naziemny służy jedynie wykryciu i wyznaczeniu celu, co pozwala na zastosowanie różnych stacji. W polskiej Narwi jest to zdolna do przerzutu stacja radiolokacyjna Soła, produkcji warszawskiej spółki PIT-RADWAR. Jednak w sytuacji, gdy np. Narew zostanie włączona do IBCS czy innego systemu zarządzania pole walki, dane mogą pochodzić z innych radarów lub też sensorów optycznych czy innych systemów.

Reklama
Na razie nie zakupiono interrogatorów dla zestawów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu, jak Osa (na zdjęciu), Newa-SC i Kub. Fot. Krzysztof Szadziński/8pplot
Na razie nie zakupiono interrogatorów dla zestawów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu, jak Osa (na zdjęciu), Newa-SC i Kub. Fot. Krzysztof Szadziński/8pplot
Reklama

Jeśli chodzi o to jak duży, skokowy wzrost możliwości daje Narew, to warto odnotować, że jednostka ogniowa brytyjskiego systemu Sky Sabre składa się z trzech wyrzutni pocisków CAMM, a także szwedzkiego radaru Saab Giraffe (służącego do wykrywania i śledzenia celów) oraz systemu dowodzenia i kierowania, którego elementy zostały dostarczone przez izraelski koncern Rafael. System ten cechuje się zdolnością do zwalczania nawet 24 celów jednocześnie.

Takie funkcjonowanie umożliwia wyrzutnia iLauncher, którą pierwszy raz było można zobaczyć w Polsce w 2017 roku, a podczas MSPO 2019 w Kielcach była prezentowana prze koncern MBDA posadowiona na podwoziu Jelcz P882.D43 w układzie 8x8 ze standardową ramą kontenerową. Wykorzystanie dowolnego pojazdu w roli nośnika jest o tyle proste, że wyrzutnie tego typu, będące elementem zestawu EMADS (Enhanced Modular Air Defence Solutions) posiadają własne źródło zasilania, łączności i wymiany danych. Mogą one funkcjonować całkowicie samodzielnie. Dzięki siłownikom hydraulicznym oraz systemowi stabilizacji iLauncher może zostać rozstawiony w terenie i pozostawiony przez pojazd-nośnik bez pomocy żadnych dodatkowych urządzeń.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Uzbrojenie wyrzutni stanowi osiem pocisków CAMM lub CAMM-ER CAMM (Common Anti-air Modular Missile – Extender Range) o zwiększonym zasięgu. Obie wersje charakteryzują się wysoką manewrowością, nowoczesnym radarem i systemem przetwarzania danych celu oraz tak zwanym „zimnym startem". Oznacza to, że pocisk CAMM jest najpierw wyrzucany w powietrze za pomocą hydraulicznego tłoka umieszczonego w kontenerze startowym, a dopiero ponad wyrzutnią są uruchamiane jego silniki. Daje to np. możliwość ukrycia wyrzutni w terenie zurbanizowanym, bez niebezpieczeństwa wywołania pożarów, ale też ułatwia wykorzystanie pocisków CAMM na okrętach. Jest to kolejna zaleta tego systemu, gdyż docelowo oznacza to ten sam typ pocisku dla systemu Narew oraz obrony przeciwlotniczej okrętów typu Miecznik.

YouTube cover video

Co równie istotne, z tych samych wyrzutni pionowego startu, pozwalających równie skutecznie zwalczać cele w zakresie 360 stopni, startują zarówno rakiety CAMM (o zasięgu od 1 km do 25 km) jak też CAMM-ER (o zasięgu zwiększonym do 45 km). Pozwoli to z jednej strony na łatwy „upgrade" możliwości, kiedy Polska zakupi pociski CAMM-ER jak też docelowo na organizowanie zintegrowanej obrony wielowarstwowej, przeciwko bardzo różnym celom powietrznym.

Reklama

Wybór pocisku CAMM ma również istotne znaczenie dla polskiego przemysłu. Koncern MBDA od samego początku proponował szeroki udział krajowych firm w wytwarzaniu i rozwoju tego systemu uzbrojenia. Już obecnie polskie firmy produkują elementy różnych pocisków rakietowych dla MBDA, w tym również rakiet CAMM. W związku z wyborem tych pocisków dla Narwi zakres tej współpracy z pewnością wzrośnie, podobnie jak szersza kooperacja z brytyjskim przemysłem zbrojeniowym. Jest to jak się wydaje element szerszego programu takiej kooperacji dwustronnej, gdyż fregaty Miecznik są planowane do zbudowania na podstawie brytyjskiego projektu Arrowhead 140 a ich uzbrojenie stanowią m. in. pociski CAMM.

Narew – kręgosłup obrony przeciwlotniczej

Przyspieszenie programu Narew i zawarcie 14 kwietnia umowy dotyczącej pierwszych dwóch jednostek ogniowych to chyba najszybszy pod względem decyzji i realizacji dostaw ruch w historii Programu Modernizacji Technicznej. Muszę przyznać, że jest to szalenie istotna i bardzo dobra decyzja. Oznacza ona znaczne przyspieszenie w programie zakupu przeciwlotniczych zestawów rakietowych krótkiego zasięgu, które zastąpią dla w Wojsku Polskim posowieckie systemy 2K12M KUB-M oraz 9K33M2 Osa-AK/AKM i Osa-P. Jest to od dawna oczekiwana decyzja, gdyż system Narew to, de facto, podstawowa ochrona zarówno kluczowych obiektów infrastruktury wojskowej i krytycznej, jak też, a może przede wszystkim sił operacyjnych podczas realizacji zadań bojowych i przemarszów.

Reklama
Wizja polskiej fregaty „Miecznik”
Wizja polskiej fregaty „Miecznik”
Autor. PGZ-Miecznik
Reklama

Jest to więc najistotniejsze piętro wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej, umieszczone pomiędzy systemami bardzo krótkiego zasięgu służącymi obronie punktowej, takimi jak Poprad a systemem średniego zasięgu Wisła, który stanowi najwyższe piętro polskiej obrony przeciwlotniczej. Dla Wisły kluczowym zadaniem jest eliminacja zagrożeń takich jak pociski balistyczne i manewrujące oraz obrona celów obszarowych. Na Narwi spoczywa o główny ciężar obrony przeciwlotniczej, przede wszystkim przed samolotami i pociskami manewrującymi przeciwnika.

Planowany jest zakup łącznie 23 baterii Narwii, które wejdą na wyposażenie pułków przeciwlotniczych Wojsk Lądowych (zastępując zestawy Kub i częściowo Osa), 3. Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej (wraz z zestawami Wisła, z którymi Narew ma współpracować w ramach systemu IBCS), a także jednostek naziemnej obrony powietrznej Marynarki Wojennej. Obecna konfiguracja, a więc z trzema wyrzutniami i jednym radarem, jak informuje MON, nie jest docelowa. Można ją nazwać szkolno-bojową, gdyż zapewnia zalążek tych możliwości operacyjnych jakie daje „średnie piętro OPL", ale przede wszystkim pozwoli na szkolenie w Polsce personelu do obsługi zestawów Narew.

Reklama

Jak istotna jest rola tego „piętra" obrony przeciwlotniczej, do którego zalicza się Narew pokazał trwający obecnie konflikt w Ukrainie, podczas którego agresor nie jest w stanie uzyskać dominacji w powietrzu. Jest to przede wszystkim zasługa ukraińskich systemów przeciwlotniczych Tor, Buk, Osa i S-300, które zmuszają przeciwnika do operowania na małej wysokości, gdzie pozostaje on w zasięgu przenośnych wyrzutni takich jak dostarczane przez sojuszników zestawy Piorun, Stinger czy Starstreak. Prawdopodobnie to właśnie ukraińskie doświadczenia były impulsem dla zdecydowanego przyspieszenia dostawy pierwszych systemów Narew.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama