- Analiza
- Wiadomości
Spike, zmodernizowane T-72 i uderzeniowe drony w Górskim Karabachu. Taktyczne aspekty konfliktu
W walkach w Górnym Karabachu, do jakich doszło na początku kwietnia, wykorzystano szereg rodzajów uzbrojenia - od systemów artyleryjskich, poprzez broń pancerną, do pocisków przeciwpancernych Spike i amunicji krążącej Harop. O walkach i uzbrojeniu stron uczestniczących w konflikcie dla Defence24 pisze Marcin Gawęda.
Przejęcie kontroli 5 kwietnia nad górą Lele-tepe miało nie tylko znaczenie symboliczno-propagandowe, ale taktyczne, a nawet operacyjne – daje głęboki wgląd w pozycje przeciwnika i zagraża ostrzałem ważnego odcinka rokadowej drogi Fizuli-Goradiz (co utrudni lub uniemożliwi w przyszłości swobodne przemieszczanie w tym rejonie sił wzdłuż linii rozgraniczenia).
Siły azerskie użyte w działaniach bojowych szacuje się obecnie na dwie brygady zmechanizowane, wsparte przez pododdziały piechoty górskiej oraz sił specjalnych oraz po dwa dywizjony artylerii lufowej i rakietowej na każdym z dwóch kierunków natarcia oraz dwie kompanie pancerne.
Czytaj też: Czterodniowy konflikt między Armenią i Azerbejdżanem. "Rozpoznanie walką"
Artyleria ostrzeliwała głównie przednie linie obrony (maksymalnie do 10 km w głąb), korzystając z systemów bezzałogowych. Klasycznego przygotowania artyleryjskiego nie było, a więc stawiano na zaskakujące działania grup uderzeniowych (specjalnych/szturmowych).
Do ostrzału pozycji ormiańskich użyto rozmaitych systemów artyleryjskich (systemy rakietowe 300 mm Smiercz, 122 mm Grad, lufowe 122 mm D-30 i samobieżne 152 mm 2S3, prawdopodobnie także 2S19 Msta-S). Działania artylerii azerskiej (ostrzał przednich linii obrony, maksymalnie do 10 km w głąb, z zamiarem utrudnienia podciągania rezerw, ześrodkowań sił do kontrataków etc.) oceniane są, także w rosyjskich analizach, jako skuteczne (korygowanie ognia m.in. przez bezzałogowce). Niejasne jest czy zastosowano także systemy TOS-1A (Ormianie twierdzą, że tak, azerskie analizy wskazują przeciwnie).
Na linii walk nie widać było czołgów T-90S, ale pojawiły się zmodernizowane przez Izraelczyków, z udziałem lokalnego przemysłu, czołgi T-72M1 Aslan (wariant zbliżony do gruzińskich T-72 Sim-1 stąd określane są czasami jako T-72 Sim-2).
Mniej wiadomo o siłach ormiańskich. Już 2 kwietnia zaczęto na linię frontu podciągać pododdziały artylerii (m.in. samobieżne 2S3 Akacja), aktywne były także ormiańskie czołgi, stanowiące ważny element systemu obrony. Strona ormiańska zaczęła także mobilizację ochotników, przy czym wielu z nich było weteranami jeszcze poprzedniej wojny.
Obie strony używały czołgów w ramach niewielkich pododdziałów (pluton), jako wozów bezpośredniego wsparcia piechoty (ruchomych punktów ogniowych), w skrajnych przypadkach czołgi wyjeżdżały na pozycje oddawały strzał, po czym natychmiast schodziły z linii ognia korzystając np. z umocnień bądź naturalnych warunków terenowych.
Według oficjalnej wersji Baku w ciągu walk Azerowie utracili tylko jeden czołg, który wjechał na minę, został uszkodzony i ewakuowany. Szacunki strony ormiańskiej o 25 zniszczonych czołgach azerskich są mało wiarygodne, tym bardziej, że nie ma żadnych materiałów foto i wideo potwierdzających rzekome, tak wysokie, straty w sprzęcie pancernym (azerska analiza grupy Istiglal podkreśla, że także w sierpniu 2014 r. Erewań ogłosił tezę o „zniszczonych kolumnach azerskich czołgów”). Doniesienia azerskie, jakoby jedna tylko załoga czołgu w dniach 2-5 kwietnia w rejonie Madagiz zniszczyła dwa czołgi ormiańskie i pięć innych pojazdów, są praktycznie niemożliwe do zweryfikowania.
Większość zniszczonych czołgów przypada na ppk Spike-LR, w które wyposażona była azerska piechota. Według grupy Istiglal tylko 3 kwietnia w rejonie wsi Tałysz łupem azerskich Spike-LR paść miało sześć ormiańskich T-72. W nocy z 2 na 3 kwietnia w starciu pod wsią Gadrut zniszczyć miano jakoby 11 czołgów i BMP – dwa wozy miały paść łupem czołgistów, a dziewięć piechoty (w tym pięć zniszczono rzekomo z użyciem ppk Spike-LR).
Sugestia strony ormiańskiej (i co za tym idzie analiz rosyjskich) jakoby zastosowano najnowsze systemy Spike-NLOS o zasięgu 20 km raczej nie jest prawdziwa, chociaż nie można jej także wykluczyć. W niektórych przypadkach, potwierdzonych materiałem foto, trafienie T-72 z ppk Spike, kończyło się oderwaniem wieży bądź rozerwaniem czołgu.
Bez wątpienia straty wśród czołgów ormiańskich, jak na cztery dni walk, były duże i sięgały kilkunastu maszyn, co w części potwierdzają zdjęcia oraz filmy z systemów bezzałogowych. Warto zauważyć, że straty w czołgach są poważne, mimo że niektóre ormiańskie T-72 znajdowały się na umocnionych pozycjach ogniowych (okopane).
Obie strony użytkowały bezzałogowce, przy czym nie jest to żadna nowość na linii rozgraniczenia. Siły zbrojne Armenii wyposażone są m.in. w systemy Krunk (Krunk-25-1 i 2), z kolei SZ Azerbejdżanu dysponują izraelskimi Orbiter-2M i Aerostar produkowanymi na licencji.
Tym razem jednak inna była skala ich zastosowania, tym bardziej, że strona azerska używała BSP nie tylko do prowadzenia rozpoznania, ale także do korygowania ognia artylerii. Na szczególną uwagę zasługują rozpoznawczo-uderzeniowe BSP Harop izraelskiej IAI, które są klasyfikowane jako „amunicja krążąca” (ang. loitering munnition) lub nazywane dronami-kamikadze, a które zastosowano do ataków „samobójczych”. Najbardziej nagłośnionym atakiem był ten, kiedy Harop uderzył w autobus z ormiańskimi ochotnikami (zginęło siedmiu Ormian), ale łącznie wykonano sześć odpaleń dronów, które zakończyły się zniszczeniem celów (autobus, element OPL, pododdział piechoty itd.).
Warto zwrócić uwagę na zastosowanie przez stronę azerską pododdziałów sił specjalnych, które od początku zaangażowane były w ciężkie walki, m.in. w rejonie wsi Tałysz i Madagoz i w sumie poniosły duże straty (w tym oficera w randze pułkownika). Zadaniem sił specjalnych było nie tylko zajęcie punktów obrony, ale także naprowadzanie ognia artylerii na cele położone w głębi systemu obrony (niezależnie od używania do tego celu BSP). W rejonie Fizuli-Dżebrail zadanie sił specjalnych miało charakter rajdowo-dywersyjny, gdyż nocna infiltracja prowadzona była na dystansie ok. 20 km w głębi systemu obrony ormiańskiej.
Duże straty poniesione przez azerskich komandosów przypadły na przeprowadzoną pierwszego dnia ormiańską zasadzkę, skutkiem której zestrzelony został Mi-24G (wersja Super Hind). Sprowadzony jako wsparcie przez swoich komandosów śmigłowiec szturmowy należał do doborowej 1. Eskadry „Sky Wolf” (sześć operacyjnych, malowanych jednolicie na czarno Mi-24G), która często współdziałała na ćwiczeniach właśnie z pododdziałami sił specjalnych (stąd zwana była nawet „eskadrą sił specjalnych”).
Mi-24G został zestrzelony najprawdopodobniej z RPG-7 z bliskiego dystansu 50 m, chociaż Ormianie mieli na linii frontu znacznie rozbudowany system OPL (w tym liczne MANPADs i lufowe ZU-23-2). Co ciekawe, zginęli wszyscy trzej członkowie załogi Mi-24G, a więc także technik pokładowy (Rosjanie nie latali z trzema członkami załogi już od czasów Afganistanu, także w Donbasie Ukraińcy szybko zrezygnowali z technika pokładowego, co redukuje straty w wyniku zestrzelenia maszyny). Tego samego dnia, 2 kwietnia, uszkodzono także drugi śmigłowiec, który zdołał powrócić do bazy (strona ormiańska ogłosiła zestrzelenie dwóch Mi-24, ale brak potwierdzenia foto drugiej straty). Użycie śmigłowców w tym wypadku było ryzykowne i można chyba uznać je za błąd lub stan wyższej konieczności (po zestrzeleniu maszyny zaprzestano aktywności w powietrzu).
Strona ormiańska poniosła poważne straty w ludziach, które przewyższają sumarycznie straty azerskie. Podawane początkowo oficjalne dane o stratach (stan na 5 kwietnia: 29 zabitych, 28 zaginionych, 101 rannych) ulegały daleko idącym zmianom, gdyż, po pierwsze, odnajdowane są ciała zaginionych, którzy czasami są po prostu poległymi, po drugie, w naturalny sposób już po zakończeniu działań bojowych umierają ciężko ranni, a - po trzecie - także w kolejnych dniach ginęli (i nadal giną) ormiańscy żołnierze (w dniach 6-8 kwietnia trzech kolejnych zabitych w różnych okolicznościach). Oficjalnie 8 kwietnia oficer prasowy MO Armenii podał, że w dniach 2-8 kwietnia zginęło 44 żołnierzy – później podawane liczby były jeszcze większe (ostatnia sumaryczna to 92 zabitych).
Szacunki wzajemne strat przeciwnika, jak to często bywa, są zdecydowanie wyolbrzymione i mało wiarygodne. Przykładowo Baku twierdzi, że zginęło ok. 200 żołnierzy ormiańskich, a 500 zostało rannych.
Podobnie przesadzone mogą być także dane dotyczące strat w sprzęcie: 14 czołgów, 4 BMP, 17 sztuk systemów artyleryjskich (a więc i moździerzy), ponad 10 ciężarówek i samochodów.
Jednakowoż trzeba zauważyć, że duża część strat materialnych znajduje potwierdzenie foto i wideo, materiałów tego rodzaju ze strony ormiańskiej jest znacznie mniej. Przykładowo, informacja o zniszczeniu ormiańskiego punktu dowodzenia 4 kwietnia w rejonie wsi Madagiz ma potwierdzenie wideo (film z BSP). W ataku jakoby zniszczono „grupę wysokich rangą oficerów”. W jednej z analiz rosyjskich uznano, że zniszczeniu uległ sztab szczebla batalionu.
Straty SZ Azerbejdżanu z okresu 2-5 kwietnia oficjalnie wynoszą 31 żołnierzy; ranni podawani są rozmaicie, jednakże dane nie przekraczają 200 wojskowych. Do tego straty w sprzęcie: uszkodzony jeden czołg (mina) i zestrzelony jeden Mi-24G z całą załogą. Straty azerskie podawane przez stronę ormiańską, jak wspomniano, są niewiarygodne: ok. 300 zabitych i ok. 1000 rannych.
Strona azerska poniosła więc mniejsze straty w ludziach i niemal zerowe w sprzęcie oraz utrzymała do czasu zawarcia porozumienia o przerwaniu walk większość zajętych ormiańskich punktów oporu, przesuwając linię rozgraniczenia od kilkaset metrów do kilku kilometrów górskiego, ufortyfikowanego terenu. Trzeba bowiem pamiętać, że linia rozgraniczenia (line of contact) przypomina front I Wojny Światowej, z liniami umocnień (okopów) ciągnących się z obu stron w niedużej odległości, w niektórych miejscach zaledwie kilkuset metrów (np. w rejonie góry Lele-Tepe dystans między liniami okopów wynosił ok. 1 km).
Oczywiście, w oficjalnych wystąpieniach strona ormiańska okazała się stroną zwycięską: zadano przeciwnikowi duże straty, zatrzymano na kierunkach natarcia, nie oddawszy ani jednej strategicznej pozycji, a sukcesy głoszone przez Baku są wynikiem wojny informacyjnej i celowej dezinformacji.
Tymczasem w Azerbejdżanie święci się triumf nad okupantem. Skutecznie zaprezentowano (głównie własnemu społeczeństwu), że wysokie wydatki na Siły Zbrojne przynoszą efekty, zastosowane nowe rodzaje broni (BSP Harop), zdobyto także cenne informacje o mocnych i słabych punktach własnych oraz systemu obrony przeciwnika. Te ostatnie mogą okazać się bezcenne przy kolejnej eskalacji zbrojnej, która wydaje się nieunikniona. Jak na razie trwają sporadyczne ostrzały i – jak od lat – nadal ginął żołnierze (14 kwietnia zginął żołnierz azerski, dzień później kolejny żołnierz ormiański).
Marcin Gawęda
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS