Reklama

Siły zbrojne

Śmierć Bagdadiego: komentarze i reakcje

Abu Bakr al-Bagdadi. Fot. Wikicommons
Abu Bakr al-Bagdadi. Fot. Wikicommons

Od sceptycyzmu, przez churchillowskie „Nie jest to koniec, ani nawet koniec początku”, wzmocnienie patroli po oczekiwania dalszej walki- tak świat przyjął śmierć  Abu Bakra al-Bagdadiego, przywódcy Państwa Islamskiego (IS).

Jak należało się spodziewać, głosy sceptycyzmu popłynęły przede wszystkim z Moskwy, gdzie rzecznik resortu obrony, gen. Igor Konaszenkow, wyrażał wątpliwości co do sukcesu amerykańskiej misji. 

Rosyjskie ministerstwo obrony nie dysponuje wiarygodnymi informacjami na temat działań amerykańskiej armii w strefie deeskalacji w prowincji Idlib (...) dotyczących kolejnej "śmierci"" Bagdadiego (...) w ostatnich dniach w strefie deeskalacji w Idlibie amerykańskie samoloty ani "tak zwana" koalicja międzynarodowa nie przeprowadziły żadnego uderzenia z powietrza. 

Gen. Igor Konaszenkow, rzecznik Ministerstwa Obrony FR

Gen. Konaszenkow mówił o "całkowicie sprzecznych szczegółach" podawanych przez "bezpośrednich uczestników i kraje, które miały brać udział w tej +operacji+", oceniając, że "rodzi to uzasadnione pytania i wątpliwości", czy operacja ta rzeczywiście się odbyła i czy zakończyła się sukcesem. Rzecznik rosyjskiego ministerstwa obrony zauważył, że strefa w prowincji Idlib jest pod kontrolą syryjskiej filii al-Kaidy, Frontu al-Nusra. "Grupa te zawsze zwalczała IS i zabijała jego członków na swoich terenach, postrzegając ich jako rywali w walce o władzę w Syrii" - mówił Konaszenkow. Dlatego, dodał, obecność Bagdadiego na terytorium kontrolowanym przez Front al-Nusra powinna być wykazana przez USA i innych uczestników operacji "bezpośrednimi dowodami".

Z kolei turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan ocenił w niedzielę, że śmierć lidera Państwa Islamskiego (IS) Abu Bakra el-Bagdadiego jest "punktem zwrotnym" w walce z terroryzmem. Zapewnił, że jego kraj będzie kontynuował wsparcie dla działań antyterrorystycznych. "Śmierć lidera Daesz (arabski akronim IS) stanowi punkt zwrotny w naszej wspólnej walce z terroryzmem" - napisał na Twitterze Erdogan. Dodał, że Turcja "nadal będzie wspierała wysiłki antyterrorystyczne, tak jak to robiła w przeszłości".

Jednocześnie tureckie ministerstwo obrony podało, że przed operacją amerykańskich sił, w wyniku której zginął Bagdadi, miała miejsce "wymiana informacji i koordynacja między władzami wojskowymi obu państw". Cytowany anonimowo przez AFP wysoki przedstawiciel tureckich władz mówił, że współpraca ta była ścisła oraz że armia Turcji wiedziała o amerykańskiej akcji. Odmówił jednak potwierdzenia doniesień, według których Turcja miała dostarczyć informacji "ułatwiających" operację.

Wcześniej w przesłanym agencji Reutera oświadczeniu doradca Erdogana Fahrettin Altun oświadczył, że jego kraj "jest dumny, że mógł pomóc USA (...) w pociągnięciu do odpowiedzialności osławionego terrorysty".

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg ocenił, że śmierć przywódcy Państwa Islamskiego (IS) Abu Bakra al-Bagdadiego to ważny etap w walce z terroryzmem międzynarodowym. Lider dżihadystów zginął w czasie operacji sił USA w Syrii "Ogłoszenie przez USA operacji wymierzonej w Abu Bakra al-Bagdadiego to ważny etap w naszych wysiłkach przeciwko międzynarodowemu terroryzmowi" - napisał na Twitterze Stoltenberg.

NATO "pozostaje zaangażowane w walkę z naszym wspólnym wrogiem, IS" - zapewnił.

Śmierć przywódcy Państwa Islamskiego Abu Bakra al-Bagdadiego to "ciężki cios" dla organizacji, lecz to tylko etap; priorytetem Francji jest ostateczne pokonanie IS - ocenił w niedzielę prezydent Francji Emmanuel Macron. "Walka trwać będzie nadal u boku naszych partnerów z koalicji międzynarodowej, aby zniszczyć tę organizacje terrorystyczną. To nasz priorytet w Lewancie" - napisał prezydent na Twitterze.

Francuska minister obrony Florence Parly "pogratulowała amerykańskim sojusznikom operacji", która doprowadziła do śmierci Bagdadiego i wezwała jednocześnie do "nieustającej walki" przeciwko jego organizacji.

W tweetach opublikowanych wkrótce po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa śmierci terrorysty, francuska minister napisała: "Wcześniejsza emerytura dla terrorysty, ale nie dla jego organizacji". "Będziemy bezlitośnie kontynuować walkę z Daesz razem z naszymi partnerami, dostosowując się do nowych warunków regionalnych" - dodała.

W podobnym tonie odniósł się do tego wydarzenia premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. "Śmierć Bagdadiego to ważny moment w naszej walce z terroryzmem, ale wojna ze złem Daesz nie jest jeszcze skończona. Będziemy współpracować z naszymi partnerami z koalicji, by raz na zawsze położyć kres morderczym, barbarzyńskim działaniom Daesz" - napisał na Twitterze Johnson.

Z kolei minister spraw zagranicznych w rządzie Johnsona Dominic Raab podkreślił, że "nie można teraz pozwoli Daesz, by gloryfikował kogoś, kto popełniał tak nieludzkie i odrażające" czyny.

Amerykanom oraz prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi pogratulował także premier Izraela Benjamin Netanjahu, nazywając operację "imponującym osiągnięciem". "To ważny etap, ale wojna trwa" - dodał premier, który składał wizytę w izraelskiej bazie wojskowej.

Władze krajów europejskich - m.in. Francji czy Hiszpanii zdecydowały na postawienie służb bezpieczeństwa publicznego w stan podwyższonego pogotowia. W poniedziałek, władze MSW w Madrycie potwierdziły rewelacje dziennika „La Razon”, który dowiedział się w hiszpańskich służbach o wzmocnieniu patroli policyjnych w miejscach kluczowych dla transportu krajowego oraz międzynarodowego. Z informacji, do których dotarła gazeta, wynika, że zwiększone siły policyjne MSW Hiszpanii skierowało też do ochrony obiektów administracji publicznej i samorządowej w całym kraju. Gazeta ujawniła, że władze MSW analizują już możliwość podniesienia poziomu zagrożenia antyterrorystycznego w kraju z czwartego stopnia na piąty, najwyższy. Zaznaczają jednak, że żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.

W USA zdecydowanie dominuje nastrój zadowolenia i pochwały pod adresem sił zbrojnych. Nawet politycy partii demokratycznej wzywają Donalda Trumpa do dalszej walki z IS, choć - ich zdaniem - utrudnia to jego decyzja o wycofaniu wojsk USA z północy Syrii.

Amerykanie składają hołd heroizmowi, poświęceniu i umiejętnościom naszych wojskowych i naszych służb specjalnych i wyrażają wdzięczność za pracę naszych partnerów w regionie. Odczuwamy ulgę, że nikt z personelu USA nie zginął w tym brawurowym ataku

Nancy Pelosi, należąca do Partii Demokratycznej spikerka Izby Reprezentantów, 

Pelosi ostrzegła jednak, że zabicie Bagdadiego "nie oznacza śmierci IS". Przypominała, że w tym miesiącu Izba Reprezentantów przyjęła rezolucję, która "odrzuca zielone światło wydane przez prezydenta Trumpa na turecką inwazję w Syrii przeciwko kurdyjskim sojusznikom USA i wzywa go, by zaprezentował jasną strategię pokonania IS".

Izba Reprezentantów musi być informowana o ataku, o którym z wyprzedzeniem poinformowani zostali Rosjanie, ale nie najwyższe kierownictwo Kongresu, a także o ogólnej strategii administracji w regionie.

Nancy Pelosi, należąca do Partii Demokratycznej spikerka Izby Reprezentantów, 

W niedzielę, 27 października, prezydent USA Donald Trump poinformował o śmierci przywódcy IS, podając, że wysadził się on w powietrze podczas operacji amerykańskich sił specjalnych w północno-zachodniej Syrii. Amerykański prezydent podziękował za współpracę Rosji, Syrii, Turcji, Irakowi i syryjskim Kurdom. Mówiąc o śmierci Bagdadiego, Trump podał, że podczas operacji osiem amerykańskich śmigłowców przeleciało nad terytorium Turcji oraz strefą kontrolowaną przez Rosjan w Syrii. Rosja "traktowała nas wspaniale" - ocenił Trump. Rosjanie "nienawidzą IS tak samo jak my" - zapewnił. Według "Newsweeka" Bagdadi został zabity w czasie nalotu, w syryjskiej prowincji Idlib.

image
Prezydent Trump podczas operacji. Fot. Shealah Craighead/White House.

Sam prezydent nie powiedział, gdzie konkretnie odbyła się operacja, jednak iracka armia informowała, że jej służby wywiadowcze zlokalizowały kryjówkę Bagdadiego właśnie w prowincji Idlib. Także organizacja Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowała o ataku przeprowadzonym w nocy z soboty na niedzielę na północ od miasta Idlib, w pobliżu miejscowości Barisza, przez eskadrę ośmiu śmigłowców, wspieranych przez samolot bojowy, należących do sił koalicji międzynarodowej do walki z IS. Celem miały być m.in. domniemane kryjówki bojowników Państwa Islamskiego.

Islamistyczną organizacją Bagdadi kierował od 2010 roku, kiedy IS było jeszcze gałęzią Al-Kaidy w Iraku. Porażki IS w Mosulu w Iraku i w Ar-Rakce w Syrii w 2017 roku spowodowały sukcesywny upadek samozwańczego kalifatu o nazwie Państwo Islamskie. Bagdadi stał się uciekinierem, który ukrywał się wzdłuż pustynnej granicy Iraku z Syrią.

Informacje o jego śmierci pojawiły się już w lipcu 2017 r. 11 lipca irańska agencja prasowa Mehr oraz rosyjskie media donosiły, że terroryści IS potwierdzają, iż ich przywódca nie żyje. O jego śmierci nie poinformowała jednak powiązana z IS propagandowa agencja Amak. Również Pentagon oświadczył wówczas, że USA nie mają informacji, aby móc potwierdzić śmierć Bagdadiego. 

PAP/Defence24.pl

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. Bagdadiczłowiek Moskwy?

    Wszyscy gratulują i wszyscy się cieszą oprócz Rosji.Hmm...

    1. Davien

      Iran tez niezbyt zadowolony, ciekawe:)

    2. sża

      Ty tak poważnie, czy żartujesz? A komu Trump dziękował za współpracę?

    3. Davien

      No popatzr a niejaki gen Konaszenkow twierdzi ze nie było zadnych śmigłowców i współpracy:)

  2. Sceptyk

    Pewnie terrorysta nie żyje od lipca 2019r. Ale Pentagon wykorzystał teraz scenariusz rodem z Holywood aby wzmocnić Trumpa. Po druzgocącej krytyce w USA w sprawie Kurdów potrzebował sukcesu i odwrócenia uwagi. A przecież nikt "poważny" nie zakwestionuje bajeczek opowiadanych przez wojskowych bo wszystko tajne/poufne.