Siły zbrojne
Rosjanie boją się utraty Krymu? [FOTO]
Rosjanie przygotowują swoje wojska powietrzno-desantowe do szybkiego wzmocnienia garnizonu wojskowego, rozmieszczonego na Półwyspie Krymskim. Może to oznaczać, że w planach rosyjskich założono zniszczenie Mostu Kerczeńskiego w przypadku ewentualnego konfliktu zbrojnego z Ukrainą i konieczność korzystania przy uzupełniania sił w pierwszej kolejności z drogi powietrznej.
Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że wojska powietrzno-desantowe stacjonujące na terenie Południowego Okręgu Wojskowego ćwiczyły desantowanie z powietrzna i morza na teren Półwyspu Krymskiego. Zadanie realizowano w czasie kilkudniowych ćwiczeń, w ramach których wcześniej dokonano przerzutu spadochroniarzy wraz ze sprzętem na Półwysep Krymski z ich stałego miejsca bazowania w Krajach Stawropolskim i Krasnodarskim. Później pododdziały 247. gwardyjskiego, desantowo-szturmowego pułku kozaków kaukaskich ćwiczyły ładowanie sprzętu do samolotów transportowych na lotnisku „Kirowskoje” na Krymie (na północ od Teodozji).
W epizodzie manewrów na lotnisku „Kirowskoje” dokonano załadunku trzech bojowych pojazdów desantu BMD-2K-AU na samoloty Ił-76MD wojskowego lotnictwa transportowego rosyjskich sił powietrzno-kosmicznych. Wcześniej pojazdy te miały odbyć długi przemarsz po drogach polnych i asfaltowych w realnych warunkach życia cywilnego. Transport odbywał się więc pod nadzorem wojskowej policji drogowej, a na całej trasie funkcjonowały posterunki regulacyjne.
Wszystkie załadowane pojazdy oraz 350 żołnierzy zostało później przebazowanych drogą lotniczą i desantowanych na spadochronach we wskazanym rejonie Półwyspu Krymskiego (poligon „Opuk”). Ich wsparciem i zabezpieczeniem byli komandosi kompanii szturmowej wysadzeni ze śmigłowców Mi-8AMTSz. Dodatkowo część żołnierzy oraz sprzęt artyleryjski wysadzono na brzeg z okrętów desantowych rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Teren desantowania był wcześniej rozpoznany z wykorzystaniem bezzałogowych statków powietrznych „Orłan-10”. W sumie według resortu obrony Rosji, w całych manewrach bierze udział ponad 2 tysiące żołnierzy i ponad 500 sztuk sprzętu wojskowego pod dowództwem generała-majora Andrieja Suchowieckiego, który na co dzień jest dowódcą 7. gwardyjskiej, górskiej dywizji desantowo-szturmowej z Noworosyjska.
Nie jest to zresztą nic dziwnego, ponieważ pododdziały przerzucone na Krym pochodziły właśnie z wchodzących w skład 7. dywizji: 247. gwardyjskiego, desantowo-szturmowego pułku kozaków kaukaskich ze Stawropola oraz 1141. gwardyjskiego pułku artylerii z Anapy. W działaniach wykorzystuje się dodatkowo siedem samolotów wojskowego lotnictwa transportowego Ił-76MD, samoloty szturmowe i lotnictwo armijne.
Ćwiczenie wojsk powietrzno-desantowych na Krymie może budzić zdziwienie, ponieważ teoretycznie łatwiejszym sposobem wzmocnienia garnizonu krymskiego jest wykorzystanie drogi lądowej przez Cieśninę Kerczeńską (dzięki przeciągniętemu tam mostowi drogowo-kolejowemu) lub drogi morskiej (dzięki okrętom desantowym). Rosjanie zaczęli sobie jednak prawdopodobnie zdawać sprawę, że Ukraina posiada już systemy uzbrojenia, które mogą przerwać morskie linie komunikacyjne lub, jeżeli nie zniszczyć, to przynajmniej uszkodzić most kerczeński.
Dlatego do wzmocnienia obrony Półwyspu Krymskiego przewidują również wysłanie tam wojsk powietrzno-desantowych do czasu, gdy pomoc nie przebije się drogą lądową – przede wszystkim przez wschodnią Ukrainę. W pierwszej kolejności planuje się oczywiście użycie sił stacjonujących na terenie Południowego Okręgu Wojskowego i dlatego są one teraz przygotowywane do działania w specyficznych warunkach, jakie panują na Krymie i ograniczeń z tym związanych. Ćwiczono m.in. odbicie lotniska „zajętego przez nielegalne grupy zbrojne”, by przygotować je do przyjmowania samolotów transportowych ze wsparciem.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie