Reklama

Reaktywacja Wojskowej Akademii Medycznej to konieczność?

Autor. WIM-PIB/X

Za tą decyzją idzie odpowiedzialność za śmierć lub życie setek tysięcy ludzi – powiedział PAP Mariusz Gierej, rzecznik Wojskowego Instytutu Medycznego, odnosząc się do planów resortu obrony o reaktywacji WAM. Dodał, że nie powinno się zbyt mocno rozdzielać medycyny cywilnej od wojskowej.

Mariusz Gierej, rzecznik Wojskowego Instytutu Medycznego, został zapytany przez PAP o opinię na temat pomysłu MON, aby reaktywować Wojskową Akademię Medyczną, która została zlikwidowana w 2002 r. Wojsku dramatycznie brakuje lekarzy - jak sam przyznał, na 1419 etatów armia dysponuje dziś 829 lekarzami, co jest niewystarczającą liczbą na 200-tysięczne obecnie siły zbrojne, nie mówiąc o tych, które mielibyśmy rozbudować do 300-400 tysięcy.

Reklama

Gierej stwierdził, że „medycyna jest medycyną” i to był główny argument podnoszony przy likwidacji Wojskowej Akademii Medycznej w 2002 r. „Pytanie jest takie, czy odtwarzanie czegoś, co było dobre w poprzedniej rzeczywistości polityczno-wojskowej, będzie dobre dziś, kiedy mamy zupełnie inny świat i inną armię” - wskazał.

Wyjaśnił, że ten model kształcenia - z jedną wojskową uczelnią medyczną - został utrzymany przede wszystkim w krajach bloku wschodniego, natomiast zachodnie trendy są takie, aby „robić interdyscyplinarne wojskowe kierunki medyczne na najlepszych uniwersytetach - tak jest chociażby w Stanach Zjednoczonych, Francji, Izraelu i w wielu innych państwach NATO, gdzie wojskowi lekarze mają dostęp do najlepszej kadry akademickiej” - podkreślił.

    Rzecznik WIM zauważył, że należałoby się zastanowić, w jaki sposób chce się uzupełnić kadrę nowo tworzonej WAM i „czy nie spowoduje to drenażu kadr, np. z wojskowych instytutów badawczych i szpitali wojskowych, nie mówiąc o tym, że trzeba będzie ostro konkurować o kadry z uczelniami cywilnymi”.

    Dodał, że kolejnym dylematem jest czas, w jakim ta uczelnia powstanie, gdyż kiedy powstawała WAM w PRL-u do tego, żeby uzyskała ona pełną samodzielność dydaktyczną, potrzeba było 20 lat. „Można się też zastanawiać, jak ma funkcjonować ta uczelnia, skoro w Łodzi nie ma nawet wojskowego szpitala. Studenci będą dojeżdżać na zajęcia praktycznie do Krakowa, Warszawy?” – zapytał.

    Autor. st. szer. Sławomir Kozioł 18.DZ

    Mariusz Gierej jest zdania, że nie powinno się zbyt mocno rozdzielać medycyny cywilnej od wojskowej „zwłaszcza że, jak mówi gen. broni Grzegorz Gielerak, wojnę zaczynają wojskowi, ale kończą ją cywile. To oznacza, że ci wykształceni medycy pola walki pójdą za wojskiem, jeżeli armia będzie szła do przodu lub zginą w trakcie działań wojennych. I wtedy ciężar obsługi również tych rannych, poszkodowanych żołnierzy będzie spoczywał coraz bardziej na cywilnym systemie ochrony zdrowia” - wyjaśnił.

    Dlatego też, w opinii rzecznika WIM, optymalny system edukacji lekarzy wojskowych powinien być zorganizowany tak, jak to robione jest w większości krajów NATO, czyli „na cywilnych uczelniach, zapewniając dostęp do zajęć z medycyny pola walki również cywilom”. Podkreślił, że „uzyskuje się w ten sposób efekt synergii, bez ponoszenia dodatkowych kosztów organizacji specjalnych szkoleń dla nowych lekarzy z tej dziedziny medycyny”.

      Gierej zaznaczył, że „przed nami jeszcze potężny wysiłek przeszkolenia cywilnego personelu medycznego, który obecnie funkcjonuje w systemie”. Przypomniał, że przed takim dylematem staje nie tylko Polska, ale stawały inne państwa NATO i większość z nich wybrała model bazujący na uczelniach cywilnych jako dający efekt synergii.

      Rozmówca PAP podniósł, że każde państwo ma ograniczone zasoby, ograniczoną liczbę ludzi, którzy mogą kształcić z tego rodzaju medycyny. „Decyzja, jaką podejmiemy, będzie rzutowała na przyszłość wojskowej i cywilnej służby zdrowia i przygotowanie polskiego państwa do działań zbrojnych. Efekty będziemy mogli ocenić po latach, kiedy, być może dziś podejmujący te decyzje decydenci będą w zupełnie innym miejscu” - podkreślił. Dodał, że za tą decyzją „idzie odpowiedzialność za śmierć lub życie setek tysięcy ludzi”.

      Autor. st. szer. Sławomir Kozioł 18.DZ
      Źródło:PAP
      WIDEO: Podwodny Sokół od środka
      Reklama

      Komentarze

        Reklama