Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Raport: Trump musi wzmocnić odstraszanie jądrowe. Odpowiedź na zagrożenie z Rosji?

Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych powinien realizować planowane przez administrację Baracka Obamy programy modernizacji arsenału jądrowego. Pod uwagę należy wziąć też rozszerzenie ich zakresu, w tym o pociski manewrujące z głowicami nuklearnymi odpalane z platform morskich – czytamy w raporcie amerykańskiego think-tanku CSIS.

  • Czy amerykańskie okręty odzyskają możliwości użycia pocisków cruisez głowicami jądrowymi? Fot. US Navy.
    Czy amerykańskie okręty odzyskają możliwości użycia pocisków cruisez głowicami jądrowymi? Fot. US Navy.
  • Wśród programów, do kontynuacji których wezwał amerykański ekspert, jest bombowiec nowej generacji B-21 Raider. Fot. USAF.
    Wśród programów, do kontynuacji których wezwał amerykański ekspert, jest bombowiec nowej generacji B-21 Raider. Fot. USAF.
  • Istotne znaczenie ma też program modernizacji bomb jądrowych B-61. Fot. MESNARD, CHRISTOPHER J Capt USAF AFGSC PA/PA
    Istotne znaczenie ma też program modernizacji bomb jądrowych B-61. Fot. MESNARD, CHRISTOPHER J Capt USAF AFGSC PA/PA
  • Podstawowym nosicielem bomb jądrowych B61 Mod.12 mają być myśliwce 5. generacji F-35. Na zdjęciu samolot tego typu w barwach lotnictwa Holandii, fot. Lockheed Martin
    Podstawowym nosicielem bomb jądrowych B61 Mod.12 mają być myśliwce 5. generacji F-35. Na zdjęciu samolot tego typu w barwach lotnictwa Holandii, fot. Lockheed Martin

Dokument, opublikowany w ramach projektu „Defense 360” amerykańskiego think-tanku Center for Strategic and International Studies porusza kwestię modernizacji arsenału jądrowego przez amerykańską administrację po objęciu urzędu przez Donalda Trumpa. Autor raportu, Thomas Karako, wzywa do kontynuowania i rozszerzenia działań, podjętych w tej materii przez Baracka Obamę, przede wszystkim ze względu na zagrożenie ze strony Rosji.

Jak wiadomo, ustępujący prezydent był zwolennikiem redukcji broni jądrowej. Doprowadził do podpisania traktatu New START z Rosją, obowiązującego od 2011 roku i zakładającego zmniejszenie potencjałów strategicznego odstraszania przez Rosję i USA. Jeszcze wcześniej, bo w 2009 roku w Pradze Barack Obama przedstawił wizję świata bez broni jądrowej.

Czytaj też: Koniec iluzji świata bez broni jądrowej. "Trwa modernizacja arsenałów"

Z drugiej jednak strony, odchodząca administracja miała świadomość, że posiadany przez siły zbrojne USA arsenał jądrowy starzeje się w szybkim tempie i wymaga modernizacji. Przykładem są bombowce B-52H, dostarczone na początku lat 60. XX wieku, czy międzykontynentalne pociski balistyczne Minuteman III, które rozpoczęły służbę w roku 1970. Wprowadzenie nowych systemów staje się więc konieczne nawet jeśli – jak zakładał Obama – ich liczba ma być mniejsza w stosunku do eksploatowanych obecnie przez siły zbrojne USA.

Czytaj też: Broń ostateczna NATO. Zapaść, czy modernizacja?

Obecne kierownictwo Departamentu Obrony, w tym ustępujący sekretarz obrony Ashton Carter jest świadome sytuacji arsenału jądrowego. Przygotowano szereg programów modernizacyjnych, które mają doprowadzić do zmian w zasadzie w całej triadzie strategicznego odstraszania jądrowego. I tak, pociski balistyczne Minuteman III mają zostać zastąpione przez systemy opracowane w ramach programu Ground Based Strategic Deterrent, bombowce B-52 – przez maszyny B-21 (wykonawcą będzie Northrop Grumman), na których wyposażenie trafi też nowy typ pocisku manewrującego, opracowany w ramach programu Long Range Stand Off.

Raider
Fot. USAF.

Wymienione projekty są na różnych etapach, i w dużej mierze znajdują się we wstępnej fazie. Ich realizacja zapewniłaby jednak utrzymanie i zwiększenie posiadanych przez Amerykanów zdolności strategicznego odstraszania jądrowego. Thomas Karako postuluje kontynuowanie tych programów przez nowy rząd. Wzywa też do zwiększenia znaczenia odstraszania jądrowego w polityce obronnej USA.

Autor raportu stwierdza też, że działania administracji Obamy oparte były na „łagodnej” ocenie sytuacji międzynarodowej z 2010 roku, zwłaszcza w odniesieniu do Rosji. Jak wiadomo, amerykańskie władze w zasadzie nie zakładały realnego ryzyka konfrontacji militarnej z Moskwą (w tym konwencjonalnej). Obecnie takie potencjalne niebezpieczeństwo jest brane pod uwagę, o czym świadczy choćby proces wzmacniania wschodniej flanki NATO.

Rosja złamała też traktat INF zabraniający użycia pocisków średniego/pośredniego zasięgu startujących z lądu. Przyczyną jest wdrażanie nowego pocisku manewrującego odpalanego z wyrzutni lądowych (najprawdopodobniej z systemu Iskander). Autor raportu zwraca uwagę na niebezpieczeństwa płynące z działań Moskwy i postuluje wzięcie pod uwagę między innymi wdrożenia nowego pocisku cruise zdolnego do działań jądrowych, wystrzeliwanego z okrętów.

Czytaj też: Iskandery pogrzebały traktat INF. Berlin i Praga w niebezpieczeństwie

Wcześniej podobną rolę mogły pełnić pociski manewrujące Tomahawk, ale od kilku lat w służbie są tylko pociski z głowicami konwencjonalnymi. Co ciekawe autor nie przesądza, czy nowy „nuklearny” system cruise powinien zostać wdrożony, ale zaznacza iż samo wzięcie pod uwagę podobnego rozwiązania zwiększa elastyczność nowej administracji. Amerykański ekspert też o „realistyczną” ocenę możliwości dochowywania przez Rosję zapisów międzynarodowych, a także działania innych państw (Chiny, Korea Północna).

Inne rekomendacje dotyczą rozszerzenia współpracy z sojusznikami, w tym w ramach programu NATO Nuclear Sharing, zwrócenia większej uwagi na odstraszanie jądrowe w polityce obronnej USA czy większego dostosowania sił zbrojnych do współdziałania sił konwencjonalnych i nuklearnych.

B-61
Istotne znaczenie ma też program modernizacji bomb jądrowych B-61. Fot. MESNARD, CHRISTOPHER J Capt USAF AFGSC PA/PA

Podobne operacje były ćwiczone i przygotowywane na szeroką skalę w czasie Zimnej Wojny, ale po upadku ZSRR wymienione zdolności zostały w dużym stopniu utracone. W kontekście programu Nuclear Sharing czy współdziałania z siłami konwencjonalnymi szczególnego znaczenia nabiera też program modernizacji taktycznych bomb jądrowych B61 do standardu B61-12. Te ładunki, przeznaczone do przenoszenia między innymi przez myśliwce F-35A, stanowią podstawowy i w zasadzie jedyny system niestrategicznej broni jądrowej posiadanej przez NATO.

Czytaj też: Modernizacja bomb jądrowych B61. Wzmocnienie NATO Nuclear Sharing

Warto tutaj wskazać, że poszczególne programy modernizacji arsenału nuklearnego były krytykowane przez część komentatorów, jako zbyt kosztowne. Dotyczyło to przede wszystkim pocisku manewrującego LRSO i właśnie bomb B-61-12. Oba te systemy uzbrojenia są o tyle istotne, że mogą służyć do wykonywania pojedynczych uderzeń jądrowych, a nie zmasowanych ataków rakietami balistycznymi.

W obecnej sytuacji najpoważniejszym zagrożeniem wydaje się właśnie użycie przez potencjalnego przeciwnika broni jądrowej poniżej progu pełnoskalowego konfliktu (który doprowadziłby do wzajemnego zniszczenia), a więc na przykład pojedynczego ładunku w celu zastraszenia i zmuszenia do rozmów. Wyeliminowanie programów LRSO i B-61-12 znacznie zmniejszyłoby zakres opcji potencjalnego uderzenia odwetowego. Według niepotwierdzonych informacji program nowego pocisku manewrującego był krytykowany nawet przez Hillary Clinton.

F-35A
Podstawowym nosicielem bomb jądrowych B61 Mod.12 mają być myśliwce 5. generacji F-35. Na zdjęciu samolot tego typu w barwach lotnictwa Holandii, fot. Lockheed Martin

Donald Trump przed wyborem na prezydenta Stanów Zjednoczonych sugerował, że będzie dążyć do modernizacji arsenału jądrowego. W podobnym tonie wypowiada się obecnie większość amerykańskich komentatorów. Należy jednak pamiętać, iż modernizacja systemów broni jądrowej niesie ze sobą istotne koszty. Przed prezydentem-elektem stanie więc zadanie przełamania politycznego impasu, związanego z cięciami budżetowymi w Departamencie Obrony, w tym wprowadzonymi ustawą Budget Control Act (tzw. sekwestracja).

Warto też przypomnieć, że znaczenie odstraszania nuklearnego w NATO i USA zostało już w pewien sposób podniesione, o czym mówią choćby zapisy końcowe szczytu NATO w Warszawie. Jak wiadomo, stwierdzono wprost że ewentualne użycie broni jądrowej przeciwko Sojuszowi „fundamentalnie” zmieniłoby naturę konfliktu. Jednocześnie, choć okoliczności w których NATO mogłoby użyć broni jądrowej są „bardzo odległe”, to Pakt posiada środki odpowiedzi w wypadku fundamentalnego zagrożenia bezpieczeństwa NATO i jego członków.

Pomimo tego, omawiany raport jest istotnym głosem w debacie nad przyszłością broni jądrowej w USA. Sam postulat wzięcia pod uwagę wdrożenia dodatkowej, w stosunku do stanu obecnego klasy środków przenoszenia (pociski manewrujące odpalane z okrętów) jest już przełamaniem pewnego tabu. Po zakończeniu Zimnej Wojny władze USA skupiały się bowiem zawsze na zastępowaniu posiadanych zdolności, ale nie tworzeniu nowych, nawet jeśli miałaby to być odbudowa środków posiadanych jeszcze długo po 1989 roku (jak w wypadku „morskich” pocisków cruise).

Wiele wskazuje więc na to, że czas jednostronnych redukcji broni jądrowej przez USA się skończył, i to jeszcze w trakcie sprawowania urzędu przez obecnego przezydenta. Donald Trump stanie jednak przed trudnym zadaniem połączenia modernizacji arsenałów jądrowych, zapewnienia odpowiedniego finansowania, ale też umiejętnego utrzymywania kanałów komunikacji z Rosją, aby uniknąć ryzyka niebezpiecznej eskalacji sytuacji (np. w wyniku błędu), nawet jeśli ta miałaby powstać z winy Moskwy. Może to być trudne, gdyż Kreml w bezpośredni sposób łamie porozumienia międzynarodowe, jak traktat INF. Paradoksalnie jednak, odstraszanie jądrowe i dialog muszą iść w parze, aby uniknąć niebezpiecznych konsekwencji – wynikających zarówno ze słabości jednej strony i agresywnych intencji drugiej, jak i z błędu.

Czytaj też: Amerykanie wrócą do koncepcji „Gwiezdnych wojen”?

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama