Reklama

Siły zbrojne

Rakiety MLRS z precyzyjną głowicą. Zasięg: 150 km

Fot. Saab.
Fot. Saab.

Spółki Saab i Boeing opracowały wspólnie pociski dla systemów rakietowych MLRS, przeznaczone do wystrzeliwania bomb kierowanych Small Diameter Bomb I i zdolne do rażenia celów na odległości do 150 km.

Zgodnie z komunikatem Saab w Szwecji przeprowadzono strzelanie próbne systemu Ground Launched Small Diameter Bomb (GLSDB), łączącego elementy rakiety M26 wykorzystywanej w systemie MLRS oraz szybującą, małowymiarową bombę kierowaną typu SDB-I. Po odpaleniu oddziela się ona od rakiety i wykonuje lot podobnie, jak w wypadku zrzutu ze statku powietrznego.

Maksymalny zasięg rażenia GLSDB wynosi nawet 150 km. Istnieje możliwość zwalczania celów w pełnym zakresie kątów (także w tylnej półsferze wyrzutni, w odległości do 70 km). Według zapewnień Saab w trakcie testu dowiedziono, iż bomba może być wystrzeliwana z naziemnej wyrzutni. GLSDB jest również zdolny do rażenia celów znajdujących się za przeszkodami (np. w terenie górskim).

Bomby SDB I są wyposażone w system naprowadzania oparty na INS/GPS i w wypadku przenoszenia przez samoloty bojowe są zdolne do rażenia celów na odległości nawet ponad 60 mil morskich (ok. 110 km). Rakiety M26 zostały oryginalnie zaprojektowane do przenoszenia głowic kasetowych w systemie MLRS. Jednakże, po podpisaniu przez większość państw europejskich konwencji o zakazie stosowania amunicji kasetowej zostały w wielu wypadkach wycofane z eksploatacji.

Jak podaje Defense News, oferta skierowana jest między innymi do dotychczasowych użytkowników systemu MLRS, gdyż daje możliwość wykorzystania istniejących elementów wycofanych pocisków M26, które w innym wypadku byłyby całkowicie wyłączone z eksploatacji w siłach zbrojnych. W założeniu będzie istnieć możliwość odpalania GLSDB z istniejących wyrzutni rakietowych. Według komunikatu szwedzkiego koncernu porozumienie zawarte przez Saab i Boeing pozwala na oferowanie GLSDB zarówno obecnym, jak i przyszłym użytkownikom systemu MLRS.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (7)

  1. dev

    Te rakiety o zasięgu 150 km są kalibru 227mm?

    1. szakal

      Bomba to nie rakieta, tomahowk uzywa silnika emitujac cieplo, etp. Bomby o ktorych mowa to jak szybwiec vs jet, dlatego jest rewolucyjna o nieznanych dotad mozliwosciach razenia i mozliwosciach unikania obrony przeciw lotniczej

  2. michał

    Ciekawa zabawka. Warto byłoby się zastanowić - perspektywicznie - nad uzyskaniem do Homara rakiet z głowicami HE mających możliwość naprowadzania się na cel - to byłoby doskonałe uzupełnienie dla pocisków z głowicami kasetowymi i rakiet MGM-140 lub ich odpowiednika. Wykorzystanie bomb szybujących daje dodatkowy atut w postaci zasięgu - zamiast 70 km dla standardowej amunicji 270 mm mamy 150 km. W tej sytuacji możemy, bez zbędnego ryzyka, likwidować ogniem kontrbateryjnym i Uragana i Smiercza i Tornado

    1. Marek

      Najpierw kolego trzeba mieć kogoś/coś, co te ruskie Smiercze/Uragany dokładnie zlokalizuje i oznaczy. Obyśmy po wydaniu kupy kasy nie znaleźli się w sytuacji takiej jak np. polskie dywizjony NSM(ziemia-woda), gdzie rakiety maja zasięg ponad 150 km, ale polskie radary dywizjonów widzą na morzu na najwyżej ... 50 km.

  3. rolnikZpola

    A nie lepiej kupić Tomahawki z wszelkimi możliwimi sensorami i odpalać je z platformy samochodwej ? Warto by było zastanowić się nad BGM-109G i oprzeć go na opancerzonym podwoziu Jelcza. 4 rakiety Tomahawk na pokładzie o zasięgu 1700 km naprawadzane od GPS po drony, satelity , czołgi , żołnierzy czy statki. To była by ciekawa zabawka do uderzeń precyzyjnych. 7,5 $ mln sztuka.

    1. MB

      Idea słuszna jednak prawdopodobnie niemożliwa do spełnienia, gdyż łamie postanowienia traktatu INF. Chyba, że wycofamy się z niego. Wbrew pozorom nie jest to głupi, szalony pomysł. Rosjanie podczas konfliktu na pewno nie będą przestrzegać postanowień a wyjście kliku państw z traktatu INF wymusi na Sowietach wyścig zbrojeń. Moskwa go nie wytrzyma.

    2. asd

      Dziennik Gazeta Prawna pisze dzisiaj że MON zwróciło się do Amerykanów o możliwość zakupu pocisków Tomahawk.

    3. pytanie

      Z jakiego typu statków movłyby być odpalane Tomahawki:-) ?

  4. rolnikZpola

    A nie lepiej kupić Tomahawki z wszelkimi możliwimi sensorami i odpalać je z platformy samochodwej ? Warto by było zastanowić się nad BGM-109G i oprzeć go na opancerzonym podwoziu Jelcza. 4 rakiety Tomahawk na pokładzie o zasięgu 1700 km naprawadzane od GPS po drony, satelity , czołgi , żołnierzy czy statki. To była by ciekawa zabawka do uderzeń precyzyjnych. 7,5 $ mln sztuka.

    1. michał

      Obecnie nie ma w służbie Tomahawków odpalanych z wyrzutni lądowych.

    2. ••••

      Czytałem, że Polska chce kupić Tomahawki.

  5. michał

    Tak, to miałaby być przeróbka standardowej amunicji, więc podana średnica jest prawidłowa.

  6. spoza gór i mórz

    Genialne w swojej prostocie - wynieść rakietą bombę kierowaną!

  7. olhor

    Kupujemy! Kupujemy! Do Homarów jak znalazł. Na bank tańsze od klasycznej rakiety powietrze-ziemia a o ileż łatwiej (i bezpieczniej) 'pozdrowić' cel.

Reklama