- Analiza
- Wiadomości
Polsko-niemieckie wojska pancerne w praktyce
Polskie pododdziały czołgów Leopard 2A5 uczestniczą w ćwiczeniach w Niemczech, w ramach wzajemnego podporządkowania batalionów pancernego i zmechanizowanego siłom zbrojnym obydwu państw. W Żaganiu planowane są natomiast manewry w Polsce, z udziałem Bundeswehry. Oznacza to, że przełomowa decyzja o rozszerzeniu współpracy wojsk lądowych obu państw jest realizowana.
Polskie pododdziały pancerne z 1. Batalionu czołgów 34 Brygady Kawalerii Pancernej w Żaganiu uczestniczą we wspólnych ćwiczeniach wraz z żołnierzami z 411 batalionu grenadierów pancernych (piechoty zmechanizowanej) niemieckiej Bundeswehry na poligonie Jaegerbrueck, położonym w północno-wschodnich Niemczech w pobliżu granicy z Polską. Szkolenie jest istotnym krokiem w celu realizacji porozumienia o wzajemnym podporządkowaniu batalionów pancernych i zmechanizowanych.
W 2015 roku zdecydowano bowiem, że polski batalion pancerny z 34. Brygady Kawalerii Pancernej zostanie operacyjnie podporządkowany 41. Brygadzie Grenadierów Pancernych, natomiast 411. batalion z jednostki niemieckiej – polskiej 34. Brygadzie stacjonującej w Świętoszowie. Jeszcze w tym roku Niemcy będą uczestniczyć w ćwiczeniach w Żaganiu, w ramach wzmocnionej obecności NATO na wschodniej flance.
Zgodnie z informacjami przekazywanymi przez służby prasowe Bundeswehry, ćwiczenie odbywa się na poziomie kompanii. W ramach ścisłego współdziałania polskich pancerniaków i niemieckiej piechoty zmechanizowanej, na BWP Marder przećwiczono m.in. walkę w warunkach zagrożenia minowego i w terenie zabudowanym. Rolę „przeciwnika” odgrywali niemieccy żołnierze z 413. batalionu strzelców (piechoty zmotoryzowanej), również należącego do 41. Brygady.
Prowadzenie tego typu ćwiczeń pozwala na umożliwienie współdziałania również niewielkich pododdziałów, a nie tylko dużych związków taktycznych (np. brygad czy dywizji). Jest to o tyle istotne, że obecnie w przeciwieństwie do czasów Zimnej Wojny poszczególne państwa wystawiają do działań (np. w ramach sił natychmiastowego reagowania – tzw. szpicy NATO) mniejsze jednostki, i nie ma tak ścisłego rozgraniczenia pomiędzy obszarami odpowiedzialności sił poszczególnych państw. Na konieczność realizacji podobnych szkoleń zwracał uwagę m.in. Dowódca Operacyjny RSZ gen. Marek Tomaszycki, jeszcze przed ćwiczeniem Anakonda.
Wzajemne podporządkowanie batalionów wojsk lądowych Polski i Niemiec jest następstwem listu intencyjnego, podpisanego przez ówczesnego szefa MON Tomasza Siemoniaka i minister obrony Niemiec Ursulę von der Leyen jeszcze w 2014 roku. Współpracę wojskową z Republiką Federalną, jak również zaangażowanie resortu obrony w Berlinie, wysoko ocenia obecny minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Należy podkreślić, że na podstawie przyjętej formuły współpracy obydwie strony zachowują pełną swobodę wykorzystania wzajemnie podporządkowanych jednostek w wypadku zagrożenia, zarówno z prawnego, jak i z praktycznego punktu widzenia. Pododdziały wielkości batalionu, zwłaszcza o wysokim stopniu gotowości i ukompletowania, są przecież często wydzielane np. do Sił Odpowiedzi NATO, gdzie są w stanie działać jako samodzielne jednostki – i to wraz z pododdziałami z innych państw, a nie z własnych sił zbrojnych. Współpraca ma charakter wzajemny i równoważny (obie strony podporządkowują sobie po jednym batalionie).
Podstawowym celem wspólnego podporządkowania batalionów jest właśnie zwiększenie interoperacyjności (zdolności współdziałania) Wojska Polskiego i Bundeswehry. Jest to o tyle istotne, że zarówno Polska, jak i Niemcy odgrywają obecnie w NATO i w procesie wzmocnienia wschodniej flanki bardzo istotną rolę. Warszawa jest najsilniejszym państwem z Europy Środkowo-Wschodniej i posiada jedyne połączenie lądowe z krajami bałtyckimi, natomiast Berlin – decyzją obecnego rządu – bierze istotny udział w procesie wzmocnienia wschodniej flanki, pełniąc rolę państwa ramowego VJTF, czyli sił natychmiastowego reagowania NATO (podobnie jak Polska) oraz batalionowej grupy bojowej na Litwie.
Polska 34. Brygada Kawalerii Pancernej wydziela obecnie do działań „szpicy” batalion czołgów. Nie jest wykluczone, że gdy w przyszłości Polska (w 2020 roku) i Niemcy będą pełnić rolę państwa ramowego sił natychmiastowego reagowania, to w skład „szpicy” w danej rotacji wejdzie właśnie wzajemnie podporządkowany batalion. Doświadczenia z współdziałania tych jednostek mogą być też przekazane innym jednostkom sił zbrojnych obydwu krajów.
Niemcy wskazują, że np. podczas działań żołnierze mogą się porozumiewać językiem angielskim, a dodatkowo kilku żołnierzy 411. Batalionu jest polskiego pochodzenia, przez co mogą pełnić rolę „tłumaczy”. Niemiecka brygada wskutek zmian strukturalnych nie posiada własnego batalionu czołgów. Na bazie takiej jednostki sformowano 413. batalion piechoty zmotoryzowanej. Dlatego przyporządkowanie polskiego batalionu pozwoli niemieckiej brygadzie na ponowne włączenie jednostek pancernych do działań.
Na marginesie warto dodać, że planowane zwiększenie docelowej liczby czołgów w Bundeswehrze nie obejmie 41. Brygady, a jedynie jednostki, które mają dysponować czołgami zgodnie z pierwotnymi założeniami. Planowano niepełne ukompletowanie ich w sprzęt, ale ostatecznie wszystkie pododdziały czynne, rezerwowe i szkolne otrzymają czołgi Leopard 2, w tym kilkadziesiąt maszyn w wersji A4 zmodernizowanych do wariantu 2A7. Z kolei jeden z niemieckich batalionów, który pierwotnie miał mieć status jednostki rezerwowej, jest przekształcany w czynny i wraz z kompanią holenderskich Leopardów 2A6 będzie podporządkowany brygadzie holenderskiej, dzięki czemu odzyska ona zdolności do działań pancernych, utracone w wyniku redukcji.
Czytaj więcej: Niemcy: Modernizacja Leopardów ruszy w 2017 roku? Resort obrony odpiera zarzuty mediów
Z kolei ta brygada zostanie podporządkowana operacyjnie 1. Dywizji Pancernej Bundeswehry, aczkolwiek Holandia zachowuje pełną swobodę w podejmowaniu decyzji o jej użyciu w warunkach bojowych. Takie przyporządkowanie pozwala jednak na stałe i regularne ćwiczenie współdziałania i operowania w ugrupowaniu dywizyjnym, z wykorzystaniem wsparcia pododdziałów Bundeswehry, a także skokowe zwiększenie interoperacyjności.
Należy też zauważyć, że współdziałanie z niemieckim batalionem, który jest obecnie wyposażony w bojowe wozy piechoty Marder 1 w zmodernizowanym wariancie, a docelowo otrzyma najprawdopodobniej BWP Puma, może być istotnym doświadczeniem z punktu widzenia Wojska Polskiego. Niemieckie Mardery - jak i Pumy, nie posiadają bowiem zdolności do pokonywania przeszkód wodnych pływaniem, są natomiast silnie opancerzone. Polskie władze wymagają natomiast, aby również nowy Borsuk, podobnie jak BWP-1, charakteryzował się zdolnością do pływania. Polscy żołnierze będą więc mieli możliwość regularnego współdziałania z pododdziałami wyposażonymi w „ciężkie” BWP i dogłębnego zapoznania się z inną doktryną użycia pojazdów tej klasy.
Ścisła współpraca Polski i Niemiec w zakresie obronności, jakiej przykładem jest „wymiana” batalionów wojsk lądowych, jest więc bardzo pożądana w celu zapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa i zdolności współdziałania w ramach NATO. Należy też zauważyć, że oprócz czysto wojskowych korzyści, jest też istotnym sygnałem spójności i solidarności obydwu krajów w strukturach Sojuszu Północnoatlantyckiego, co ma pozytywne znaczenie polityczne w kontekście procesu wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Proces wzajemnego podporządkowywania obydwu batalionów ma trwać pięć lat.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS