Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Polska potrzebuje dodatkowej dywizji [OPINIA]

W toku prowadzonych obecnie w Polsce dyskusji dotyczących oceny zdolności bojowych polskich sił zbrojnych w kontekście zagrożenia lądowego ze strony sił zbrojnych Białorusi i Rosji, należy przypomnieć niepokojący fakt, iż na północno-wschodnim kierunku operacyjnym strona polska posiada niewspółmiernie małą liczbę stałych sił lądowych w stosunku do skali potencjalnego zagrożenia ze strony Kremla. Koniec 2016 roku wydaje się więc być dobrym momentem do przypomnienia tego istotnego mankamentu polskiej obronności - pisze dr Artur Jagnieża.

Potencjalne kierunki agresji na Polskę. Fot. Defence24.pl
Potencjalne kierunki agresji na Polskę. Fot. Defence24.pl

Nauka historii

Doświadczenie historyczne pokazuje, iż w przypadku agresji na terytorium Polski z kierunku wschodniego strona rosyjska od ponad 200 lat maszeruje w kierunku stolicy naszego państwa jednym lub dwoma tradycyjnymi szlakami tj. traktem brzeskim via Brześć - Biała Podlaska – Siedlce - Mińsk Mazowiecki - Warszawa oraz traktem smoleńskim via Grodno – Białystok - Ostrów Mazowiecka – Wyszków –Warszawa. Manewr ten Moskale zastosowali w trakcie insurekcji kościuszkowskiej w 1794 roku (vide 19 września 1794 roku bitwa pod Terespolem), w trakcie powstania listopadowego (vide 19-20 luty 1831 I bitwa pod Wawrem oraz 24-25 luty 1831 bitwa pod Grochowem) oraz w wojnie 1920 roku (vide 15 sierpnia 1920 bitwa warszawska).

Ponadto doświadczenie historyczne przekonuje nas, iż Warszawa a tym samym obszar województwa mazowieckiego nolens volens stanowią od początku każdego konfliktu militarnego cel agresji lądowej agresorów i z tego względu są istotnym elementem systemu obronnego państwa. Także fakt istnienia enklawy kaliningradzkiej, co z kolei determinuje potencjalne zagrożenie dla stolicy i Mazowsza z kierunku północnego, nie jest niczym nowym w historii polskiego teatru działań. Dla przykładu, w 1939 roku z obszaru Prus Wschodnich strona niemiecka planowała wyprowadzenie uderzenia via Mława – Modlin – Warszawa celem opanowania stolicy Polski. Należy więc uznać za dalece prawdopodobne, iż potencjalny agresor lądowy inspirowany przez Moskwę wykorzystywałby te same historyczne kierunki marszów i uderzeń.

Mało wojska na granicy wschodniej

Obecnie trzon polskich sił lądowych stanowią trzy dywizje tj. 11 Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej (Żagań) w skład której wchodzą 10 Brygada Kawalerii Pancernej (Świętoszów), 17 Wielkopolska Brygada Zmechanizowana (Międzyrzecz), 34 Brygada Kawalerii Pancernej (Żagań) oraz 23 Śląski Pułk Artylerii (Bolesławiec), 12 Szczecińska Dywizja Zmechanizowana (Szczecin) w składzie 2 Brygada Zmechanizowana Legionów (Złocieniec), 7 Pomorska Brygada Obrony Wybrzeża (Słupsk), 12 Brygada Zmechanizowana (Szczecin/Stargard Szczeciński/Choszczno) oraz 5 Lubuski Pułk Artylerii (Sulechów) i wreszcie 16 Pomorska Dywizja Zmechanizowana (Elbląg) w składzie 1 Warszawska Brygada Pancerna (Warszawa-Wesoła), 9 Brygada Kawalerii Pancernej (Braniewo), 15 Giżycka Brygada Zmechanizowana (Giżycko), 20 Bartoszycka Brygada Zmechanizowana (Bartoszyce) oraz 11 Mazurski Pułk Artylerii (Węgorzewo), któremu podporządkowany jest 14 Suwalski Dywizjon Artylerii Przeciwpancernej (Suwałki). Oznacza to, że dwie z trzech istniejących dywizji stacjonują w zachodniej oraz północnej w Polsce. Pokojowe rozmieszczenie garnizonów może sugerować, iż z uwagi na polskie członkostwo w NATO stanowią one pierwszą linią osłony dla… terytorium Niemiec.

Teoretycznie za osłonę kierunków z północy i wschodu w okresie pokojowym odpowiada 16 Pomorska Dywizja Zmechanizowana - tym bardziej, że inne jednostki brygadowe polskich sił zbrojnych stacjonują poza obszarami województw warmińsko-mazurskiego, podlaskiego oraz mazowieckiego (6 Brygada Powietrzna Desantowa - Kraków, 21 Brygada Strzelców Podhalańskich - Rzeszów, 25 Brygada Kawalerii Powietrznej - Tomaszów Mazowiecki). Problem polega jednak na tym, że gros 16 dywizji posiada garnizony zabezpieczając kierunki wyprowadzające z enklawy kaliningradzkiej głównie na obszarze województwa warmińsko-mazurskiego. Bezpieczeństwo militarne północnej granicy uzupełnia ponadto 9 Warmiński Pułk Rozpoznawczy (Lidzbark Warmiński).

W konsekwencji oznacza to, że osłonę przeciwzaskoczeniową stolicy Polski na kierunku z Brześcia i Grodna stanowią wyłącznie pododdziały 1 Warszawskiej Brygady Pancernej, którą swoją stałą obecnością wspiera 18 Białostocki Pułk Rozpoznawczy (Białystok). Wspomniana brygada z Wesołej posiada jednak garnizony nie tylko wyłącznie blisko stolicy, jej pododdziały oprócz Wesołej i Siedlec stacjonują także w odległym Chełmie oraz Zamościu. 

Krótkowzroczne decyzje i błędna ocena zagrożeń

Odziedziczona po okresie komunistycznym nikła sieć garnizonów i infrastruktury wojskowej na tzw. ścianie wschodniej (co służyło interesom ZSRR), po 1989 roku nie była w istotny sposób rozbudowywana. Mieliśmy do czynienia z procesem wręcz przeciwnym. Pod pretekstem programu uzawodowienia i profesjonalizacji armii, a także racjonalizacji wydatków w budżecie MON konsekwentnie podejmowano decyzje likwidujące kolejne garnizony i jednostki pogłębiając słabość organizacyjną wojska polskiego na kierunku wschodnim.

Do decyzji takich należy zaliczyć likwidację 2 Mińsko-Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej im. gen. dyw. F. Kleeberga stacjonującej w Mińsku Mazowieckim oraz likwidację 18 Brygady Obrony Terytorialnej im. Marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego z Białegostoku, co było efektem procesu kompleksowej likwidacji w latach 2003-2008 sformowanych wcześniej brygad obrony terytorialnej.

Decyzją MON nr Z-92/Org./P1 z dnia 5 listopada 2010 roku w sprawie integracji 1. Brygady Pancernej z 3. Brygadą Zmechanizowaną oraz sformowania Dowództwa Wielonarodowej Brygady (części polskiej) i Batalionu Dowodzenia Wielonarodowej Brygady (części polskiej) faktycznie rozformowano 3 Brygadę Zmechanizowaną, której pododdziały 3 Batalionu Zmechanizowanego włączono w struktury 1 Brygady Pancernej z Wesołej. Podjęto również decyzję o likwidacji (formalnie rozformowaniu) 1 Dywizji Zmechanizowanej w Legionowie co nastąpiło 1 września 2011 roku. Ówczesny rzecznik MON uzasadniając tę decyzję powiedział, że: „Decyzje dotyczące przyszłości wojska w garnizonie Legionowo są efektem analiz, które wskazały na zasadność rozformowania dowództwa 1. DZ z jednoczesnym pozostawieniem w strukturze wojsk lądowych brygad ogólnowojskowych wchodzących w jej skład i są one nieodwołalne”. W praktyce oznaczało to demontaż organizacyjny i bojowy jedynej dywizji jaka w obszarze swojej odpowiedzialności mogła realizować najszybciej zadanie neutralizacji lądowych zagrożeń militarnych jakie mogły dotknąć terytorium Polski na wschodniej granicy państwa. Z perspektywy czasu cały proces rozformowania 1 Dywizji Zmechanizowanej z Legionowa jawi się jako konsekwentny ciąg następujących po sobie decyzji, które przyczyniały się do dalszego osłabiania polskiego potencjału wojskowego na kierunku wschodnim. Celowo w tym miejscu nie podaję nazwisk konkretnych ministrów obrony narodowej którzy podejmowali formalnie te decyzje, ponieważ w całej sprawie chodzi mi przede wszystkim o zasygnalizowanie tego destrukcyjnego procesu.

Świadomość problemu

Rosyjska agresja na Krym w 2014 roku doprowadził do stopniowego przywracania nad Wisłą realizmu myślenia w kwestii tego, do czego może być zdolny nasz tradycyjny wschodni sąsiad jeśli chodzi o wykorzystanie narzędzi militarnych w realizacji celów politycznych Federacji Rosyjskiej. Z tego względu w listopadzie 2014 roku wizytując garnizon w Chełmie ówczesny minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak stwierdził, iż z uwagi na fakt stacjonowania blisko 80 procent jednostek wojskowych na zachodzie kraju, bez względu na okoliczności polityczne, środek ciężkości ich stacjonowania należy przesunąć na wschód. W drugiej połowie 2015 roku resort obrony zapowiedział przeznaczenie 100 milionów złotych na wzmocnienie, doinwestowanie i doposażenie garnizonów zlokalizowanych na ścianie północno-wschodniej od Elbląga do Rzeszowa.

Jednocześnie ówczesny rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Artur Goławski poinformował, iż docelowo do służby we wschodnich garnizonach będą kierowani absolwenci szkół oficerskich i podoficerskich oraz szeregowi, najlepiej z miejscowych środowisk. Ponadto na profilu społecznościowym ubiegający się o ponowną elekcję do sejmu wiceminister Czesław Mroczek poinformował, że w 2015 roku do 1. Warszawskiej Brygady Pancernej trafi 646 dodatkowych żołnierzy, a w latach 2016-2018 kolejnych 622. Trudno przesądzić na ile powyższe deklaracje spowodowane były wewnętrznym przekonaniem kierownictwa resortu obrony co do słuszności takich decyzji, a na ile wynikały one z wpływu negatywnych zmian w międzynarodowym otoczeniu Polski, wynikłej z tego presji opinii publicznej oraz zbliżających się wyborów parlamentarnych. Nie zmienia to faktu, iż samą zmianę sposobu postrzegania problemu zagrożenia z kierunku wschodniego należy uznać za pozytywną, natomiast w istocie rzeczy nie zmieniło to wiele jeśli chodzi o zwiększenie realnego potencjału wojsk lądowych na wschodzie. 

Na kłopoty OT i Amerykanie?

Obecna ekipa kierująca resortem obrony podjęła kolejne decyzje mające na celu wzmocnienie potencjału obronnego Polski na kierunku wschodnim. Tak należy ocenić zamiar powołania Wojsk Obrony Terytorialnej i decyzję budowy w pierwszej fazie brygad OT w województwach: podlaskim, lubelskim oraz mazowieckim (szkoda że w tej fazie rozbudowy OT pominięto województwo warmińsko-mazurskie). Faktyczne efekty tej decyzji i ich realny wpływ na podniesienie potencjału bojowego polskich sił zbrojnych będziemy mogli ocenić jednak najszybciej za dwa lata.

Z kolei efektem postanowień tegorocznego szczytu NATO w Warszawie jest decyzja o stałej obecności pododdziałów Sojuszu Północnoatlantyckiego, w tym wojsk amerykańskich w Polsce. W związku z tym strona polska zaczęła czynić zabiegi, aby część z tych pododdziałów stacjonowała w północnowschodniej części kraju. Zamiar ten udało się zrealizować częściowo. Według dotychczasowych informacji przekazanych przez MON, już w styczniu 2017 roku do Polski zostaną przerzucone pododdziały i sprzęt Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej (ABCT – ang. Armored Brigade Combat Team), które docelowo zostaną rozmieszczone w garnizonach w Bolesławcu, Skwierzynie, Świętoszowie oraz Żaganiu (w październiku wspominano także o Choszcznie), a więc bardzo daleko od polskiej granicy wschodniej.

Taki wybór może być podyktowany argumentem bliskości potrzebnych do szkolenia pancerniaków poligonów, jak i rotacyjnym charakterem pobytu tych sił na terenie Polski. Złośliwi zwracają jednak uwagę na fakt, iż proponowane lokalizacje w przypadku wystąpienia realnego zagrożenia rosyjskiego zapewnią Amerykanom bezpieczny odwrót do Niemiec. W tym kontekście należy wskazać, iż w teorii za optymalny obszar stacjonowania amerykańskiej ABCT należałoby uznać okolice Ciechanowa, Łomży, Ostrołęki, Ostrowi Mazowieckiej, Przasnysza, Wyszkowa i Zambrowa. Taka koncentracja pozwalałaby na natychmiastowe użycie tych jednostek zarówno na kierunku kaliningradzkim, jak i na kierunku zagrożenia płynącego z traktu smoleńskiego lub brzeskiego. Problem polega na tym, iż strona polska nie dysponuje na tym terenie odpowiednią infrastrukturą koszarową, co jest efektem polskich zaniechań w rozbudowie infrastruktury wojskowej na wschodzie Polski po 1989 roku.

Nie jest natomiast do końca jasne, gdzie mają stacjonować wydzielone elementy śmigłowcowej brygady lotnictwa bojowego sił lądowych USA, jakie mają pojawić się w Polsce w marcu 2017 roku. Wiadomo z kolei, że wielonarodowa batalionowa grupa bojowa pod dowództwem amerykańskim, będzie od kwietnia 2017 roku stacjonować w Orzyszu oraz pobliskim Bemowie Piskim, co w pewnej mierze przyczyni się do wzmocnienia potencjału obronnego terytorium Polski graniczącego z enklawą kaliningradzką, tym bardziej że batalion NATO ma współdziałać taktycznie z 15 Brygadą Zmechanizowaną z Giżycka.

14 grudnia 2016 roku minister obrony narodowej poinformował, że w związku ze spodziewanym zlokalizowaniem pododdziałów amerykańskich w Żaganiu podjęto decyzję aby przesunąć na wschód jeden z batalionów czołgów 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej do garnizonu w Wesołej. Decyzję tę należy ocenić jednak z rezerwą, ponieważ nasuwa ona oczywiste pytanie dlaczego to właśnie w Wesołej nie będą stacjonować Amerykanie przybywający do Żagania. Z okolic Wesołej możliwość szybkiego użycia komponentu amerykańskiego na kierunku wschodnim wydaje się oczywista.

Odtworzenie „warszawskiej” dywizji

Z powyższych względów w obecnej sytuacji za konieczne należy więc uznać potrzebę odtworzenia w ramach struktur wojsk lądowych dodatkowej dywizji. Przemawia za tym kilka argumentów. Po pierwsze istnieje uzasadnienie operacyjne, aby historyczne trakty rosyjskich agresji na Polskę ze wschodu znajdowały się w obszarze bezpośredniej odpowiedzialności dywizji, której dowództwo byłoby zlokalizowane w okolicach Warszawy, a nie jak obecnie w Elblągu. To dowództwo tej dywizji byłoby zobowiązane do prowadzenia zaktualizowanych studiów terenowych i operacyjnych oraz ćwiczeń, których celem byłoby przygotowanie się strony polskiej do prowadzenia efektywnej operacji obronnej na kierunku wschodnim. Istnienie dywizji (wysoko skadrowanej), rozmieszczonej w stałych garnizonach w Mińsku Mazowieckim, Siedlcach, Łomży, Ostrowi Mazowieckiej i Wesołej wzmocniłoby realnie potencjał przeciwzaskoczeniowy strony polskiej. Powstanie dywizji zwiększałoby także efektywność bojową planowanych do zorganizowania na tym obszarze pododdziałów OT. Z uwagi na charakter i przeznaczenie nowa dywizja musiałaby charakteryzować się dużymi zdolnościami do prowadzenia obrony stałej i manewrowej.

Stąd na jej uzbrojeniu powinny znaleźć się pododdziały wyposażone na przykład w samobieżne armatohaubice KRAB, samobieżne armatohaubice KRYL, wozy wsparcia ogniowego na podwoziu kołowym WILK, różne odmiany klasycznych ROSOMAKÓW, wyrzutnie przeciwpancerne SPIKE oraz bezzałogowe drony bojowe WARMATE będące nową propozycją firmy WB Electronics. Z pewnością natomiast niewłaściwym podejściem organizacyjnym byłaby próba odtwarzania dywizji za pomocą znajdujących się w magazynach wojskowych czołgów T-72, albo metodą uszczuplania w wyposażeniu sprzętu istniejących jednostek (vide casus przesunięcia batalionu czołgów z Żagania do Wesołej), co w istocie nie zwiększa całościowego potencjału polskich sił lądowych tylko je rozdrabnia. Biorąc pod uwagę fakt, iż w styczniu 2016 roku rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu zapowiedział sformowanie trzech nowych dywizji na kierunku zachodnim, jako rosyjskiej odpowiedzi na „ekspansję NATO”, to z wojskowego punktu widzenia polskie działania na rzecz sformowania nowej dywizji wydają się mieć pełne uzasadnienie. Trzeba mieć tylko świadomość, iż podjęte dziś decyzje w przedmiocie sformowania nowej dywizji, najszybciej mogłyby się zmaterializować w przedziale od dwóch do trzech lat.

Dr Artur Jagnieża

Twitter: @ArturJagnieza

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama