Reklama

Siły zbrojne

Pierwsze patenty oficerskie dla żołnierzy WOT

Dowódca WOT, gen. dyw. Wiesław Kukuła z absolwentami I edycji kursu oficerskiego Agrykola / Fot. Arkadiusz Blomka
Dowódca WOT, gen. dyw. Wiesław Kukuła z absolwentami I edycji kursu oficerskiego Agrykola / Fot. Arkadiusz Blomka

- Niezależnie od Waszego wyboru niech nic Was nie zatrzyma. Niech napędzają Was Wasze talenty, rozwijane kompetencje i ambicje. Pamiętajcie, że bycie oficerem to coś więcej niż styl życia. Ten przywilej już zawsze niech będzie dla Was synonimem odpowiedzialności za kraj i podwładnych – powiedział generał Kukuła podczas uroczystości wręczenia patentów oficerskich dla absolwentów kursu oficerskiego Agrykola.

W niedzielę, 27 października 2019 r. na terenie Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki odbyła się uroczystość wręczenie patentów oficerskich dla żołnierzy rezerwy i obrony terytorialnej. Patenty oficerskie odebrało 157 żołnierzy rezerwy oraz 46 żołnierzy obrony terytorialnej – absolwentów pierwszej edycji kursu oficerskiego Agrykola.

Żołnierze rezerwy oraz żołnierze obrony terytorialnej łączą służbę wojskową z życiem zawodowym i osobistym. – To niełatwe, dlatego podziwiam Wasz upór i determinację. Gratuluję Wam pokonania niełatwej drogi, która doprowadziła Was do celu – uzyskania stopnia oficerskiego – powiedział gen. dyw. Wiesław Kukuła, dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej.

W dalszej części swojego wystąpienia dowódca WOT przywołał postacie znakomitych dowódców: ppłk. Adama Borysa ps. „Pług” – cichociemnego, legendarnego dowódcę batalionu AK „Parasol”, który był cenionym już przed wojną inżynierem przemysłu spożywczego i rolnictwa, gen. bryg. Stefana Bałuka – cichociemnego, żołnierza batalionu „Pięść”, zgrupowania AK Radosław, który marzył o zawodowej służbie wojskowej, niestety z uwagi na stan zdrowia nie mógł jej pełnić, płk. Ryszarda Białousa ps. „Jerzy” – dowódcę batalionu „Zośka” i brygady dywersji Broda-53, uwielbianego przez podwładnych, uznanego za najbardziej skutecznego w Powstaniu Warszawskim, który był architektem i wybitnym wychowawcą harcerskim. Wszyscy wymienieni to kawalerowie orderu Virtuti Militari, wszyscy oni okazali się charyzmatycznymi przywódcami, którzy odcisnęli piętno na historii Polski i świata – powiedział gen. Kukuła.

image
Wręczenie patentów oficerskich absolwentom I edycji kursu oficerskiego Agrykola / Fot. Arkadiusz Blomka

Dalej dowódca WOT wymienił jeszcze: admirała Williama McRavena dowódcę USSOCOM i dowódcę słynnej operacji Neptune Spear, który był dziennikarzem oraz generała Jima Mattisa, ps. „Wściekły Pies” najsłynniejszego na świecie Marine, który był historykiem.

- Co łączyło opisane postacie? Oni wszyscy ukończyli Szkoły Podchorążych Rezerwy (w USA tzw. ROTC – Reserve Officer Training Corps). Czy wiecie, że większość Cichociemnych nie była żołnierzami, którzy przed wojną pełnili zawodową służbę wojskową? Czy zdajecie sobie sprawę, że 45% wszystkich amerykańskich oficerów służby zawodowej to absolwenci kursów oficerów rezerwy? Czy wiecie, że kurs oficerów rezerwy ukończył generał Mark Milley – obecny 20 Przewodniczący Kolegium połączonych Sztabów w USA?

Gen. dyw. Wiesław Kukuła, dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej

 W dalszej części swojego wystąpienia, wskazując na to jaką rolę mogą odegrać w siłach zbrojnych nowo mianowani oficerowie rezerwy i obrony terytorialnej, dowódca WOT podkreślał, że przyszli oficerowie mają możliwość wybrania wielu dróg. Mogą starać się o przyjęcie w szeregi żołnierzy zawodowych, mogą nie rezygnować z dotychczasowych aktywności i pełnić terytorialną służbę wojskową, czy też zostać oficerami rezerwy.

Niezależnie od Waszego wyboru niech nic Was nie zatrzyma. Niech napędzają Was Wasze talenty, rozwijane kompetencje i ambicje. Pamiętajcie, że bycie oficerem to coś więcej niż styl życia. Ten przywilej już zawsze niech będzie dla Was synonimem odpowiedzialności za kraj i podwładnych

Gen. dyw. Wiesław Kukuła, dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej

 Patenty oficerskie są symbolem zaszczytu i godności bycia oficerem Wojska Polskiego. Kiedyś dokument ten przechowywany był w rodzinach przez pokolenia, jako jedna z największych pamiątek po bliskich.

image
Wręczenie patentów oficerskich absolwentom I edycji kursu oficerskiego Agrykola / Fot. Arkadiusz Blomka

 Kurs Agrykola jest przeznaczony dla żołnierzy obrony terytorialnej, którzy pełnią terytorialną służbę wojskową. Trwa on 13 miesięcy i otwiera bramę oficerskiej kariery dla żołnierzy WOT – ochotników. Do tej pory przeprowadzone zostały dwie edycje kursu, obecnie trwa trzecia. Absolwenci pierwszej edycji byli promowani na stopień podporucznika w niedzielę, 27 października 2019 r., na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie.

Reklama

Komentarze (10)

  1. Polak

    St.szer z 15 letnim stazem wiedza i doswiadczeniem wystawia takiego oficera na posmiewisko...slabe to i wszyscy to wiedza ale wlasnie jest ale...zapotrzebowanie na oficerow jest i wlasnie dzieje sie to co sie dzieje prawda jest ze tak jest w innych zakatkach swiata...tylko tacy przyszli oficerowie powinni rafic na kompanie liniowe z trzy letnim procesem szkolenia cwiczenia poligony a nasepnie po rzech latach misja w warunkach bojowych i po takim okresie mozna stwierdzic czy ten oficer bedxie odpowiedni i spelniajacy wszystkie wymagania a w dzisiejszych realiach robi sie krzywde nie tylko tym mlodym ludziom ktorych wysyla sie po sztabach do przerzucania papierow

  2. Mic40

    Tak dla porządku nie każdy noszący mundur to żołnierz , żołnierz musi przejść szkolenie i być wyćwiczony w swojej specjalności z oficerami jest jeszcze trudniej bo oprócz w/w spraw dochodzi doświadczenie a jakie można mieć po 100 dniach szkolenia i to nie ciągłego tylko weekenowego ? Te 13 miesięcy to czas od rozpoczęcia do końca ale faktycznie to 100 dni . Najgorsze jest to , że wojska liniowe są ograbiane ze wszystkich elementów od sprzetu po stany osobowe .

    1. iras

      Chciałem zauważyć, że od "zawsze" w naszym wojsku są oficerowie zawodowi po około 200 dniach szkolenia, i to od cywila, a nie od żołnierza po szkoleniu podstawowym, czy nawet specjalistycznym. To się nazywa "studium oficerskie" i przeznaczone jest dla cywili z wyższym wykształceniem. Oficerowie po takim kursie jeżdżą normalnie na misje tak samo jak ci po studiach pięcioletnich. Każdy oczywiście po zdobyciu jakiegoś doświadczenia w jednostce liniowej.

  3. Anonim

    Przynajmniej dostali patent oficerski nie to co podporucznicy po AWL...

    1. Po pierwsze jak się jest podporucznikiem, to znaczy, że otrzymało się patent, a po drugie to ci WOTowcy robili kurs nigdzie indziej, tylko na AWL.

  4. Zdzisław Śliwka

    Oczywiście pełno tutaj "znafcuf" tematu. To może kilak faktów: 1. Od lat patent oficerski można zrobić na kursie który twa rok. Ba, można zrobić nawet po takim, który trwa pół roku, albo trzy, albo dwa miesiące. 2. Córka znanego z krytyki WOT generała zrobiła patent oficerski w ciągu trzech miesięcy. 3. Największa i najlepsza armia świata posiada podobne kursy. Można zostać po roku oficerem na West Point. Można tez w krótszym czasie. 4. Kandydaci na Agrykole musieli przejść ostre sito selekcji. Wybrano z prawie tysiąca kandydatów, już wcześniej wyselekcjonowanych przez dowódców kompanii, zaledwie 160 o szczególnych właściwościach psychofizycznych i przywódczych. Życzyłbym sobie takiej selekcji w jednostkach liniowych. 5. Krytyka dla krytyki to hejt. Są wybory w których partie proponują rózne programy, także dotyczące wojska - można głosować. Są portale i czasopisma fachowe- można pisać. Jak ktoś jest takim wybitnym fachowcem, może założyć własnego bloga. Można tez pisać merytoryczne komentarze,a le trzeb mieć najpierw wiedzę i argumenty.

    1. iras

      Właśnie o tym pisałem, niestety nie tak celnie jak Pan. Jeszcze dodam pewną bolączkę dotyczącą kursów dla rezerwistów (po których oczywiście można z odpowiednim plecakiem zostać oficerem zawodowym). Otóż na te kursy nie wybiera się najlepszych z całej Polski, tylko najlepszych z danego WKU. W niektórych rejonach jest z kogo wybierać, a w niektórych administracja wojskowa musi prosić potencjalnych kandydatów "na kolanach".

    2. Przemek

      Wszystko dobrze i fajnie co Pan napisał. Tylko nie zgadzam się z jednym punktem w którym tkwi jeden szkopuł... ("4. Kandydaci na Agrykole musieli przejść ostre sito selekcji. Wybrano z prawie tysiąca kandydatów, już wcześniej wyselekcjonowanych przez dowódców kompanii, zaledwie 160 o szczególnych właściwościach psychofizycznych i przywódczych. Życzyłbym sobie takiej selekcji w jednostkach liniowych.") Co do liniówki to powiem tylko 2 słowa: Brak Ludzi. Tak. Brak ludzi aby aż tak selektywnie wybierać kandydatów na żołnierza.

  5. Anonim

    Przynajmniej mają patenty oficerskie nie to co podporucznicy po AWL...

  6. Voytek

    Jaką w takim razie motywację mają mieć podchorążowie np AWL, by przez 5 lat zdobywać takie samo (?) wykształcenie? A nieraz daje się im do zrozumienia, że to WOT jest lepszy.

    1. iras

      W AWL są także podchorążowie (i byli od bardzo dawna), którzy na patent oficera zawodowego uczą się 1 (jeden) rok. Jaką mają mieć motywację studenci pięcioletni? Ano taką, że Kandydat na oficera WOT, czy oficera rezerwy to człowiek z wyższym wykształceniem, a podchorąży pięcioletnich studiów w AWL zaczyna jako nastolatek z dopiero co zdaną maturą i większość czasu na tych pięcioletnich studiach w AWL poświęca na zrobienie magisterski z zarządzania lub pokrewnych kierunków.

    2. Alex

      Dokładnie tak. Ochotnicy z WOT maja na koncie obowiązkowo wykształcenie wyższe, cywilne na koncie i niejednokrotnie kilka kierunków ukończonych, a przynajmniej studia i dodatkowe kursy, szkolenia czy licencje przydatne w służbie wojskowej. Na pewno nie są to ludzie z łapanki, tylko odpowiednio "przesiani" przez sito procedury kwalifikacyjnej.

  7. Obywatel-piechociniec-eks-wotowiec

    Witam, niestety bez podoficerów to nic z tego nie będzie - a tych jak na lekarstwo. Odchodzą podoficerowie rezerwy bo nie widzą wojska w wojsku - WOT.

    1. iras

      Spoko, tam jest tyle papierkowej roboty, że ci oficerowie będą mieli co robić, i wszystko będzie super;)

    2. Obywatel-piechociniec-eks-wotowiec

      Witam, brak jest podoficerów (WOT) do dowodzenia sekcjami a nie papierami.

    3. iras

      Spoko, rozumiem. Niestety mamy chyba w kraju więcej szkół oficerskich, niż podoficerskich, a do tego nawet podchorążowie pewną część szkolenia spędzają w Poznaniu. Niby zrozumiałe, bo większość "kursantów" musi zrobić w tym czasie jakieś wyższe, a nawet magisterskie wykształcenie, ale niesmak pozostaje ;) Ogólnie przerób jest wysoki chyba w każdej jednostce szkolnej, ale ciekawe jak z jakością.

  8. Reserved

    Kolejny gwóźdź do trumny jaką jest Wojsko Polskie. Za niedługo ci ludzie będą oficerami jednostek liniowych. Pół biedy jeśli przez lata byli kumatymi szeregowcami/podoficerami. Gorzej jak z armią mają do czynienia od kilku miesięcy. Amen.

    1. iras

      Od ładnych kilku lat oficerami zawodowymi zostają ludzie po takich, czy podobnych kursach. Takie coś miało też miejsce przez część, jeżeli nie większość PRLu. Przecież SORy, a potem SPRy istniały jeszcze na początku XXI wieku, a tam szkolenie (nie licząc praktyki) trwało max 6 miesięcy od cywila do egzaminu oficerskiego. Potem niektórzy z nich zostawali na zawodowego, i jakoś się armia nie zawaliła. W USA takie kursy też nie trwają dłużej. Jeżeli coś trapi naszą armię, to nie jest to na pewno problem takich kursantów, a jeżeli już to między innymi problem całego systemu szkolenia.

    2. bc

      Nie matura a chęć szczera... dziadzieje to wojsko w dobie RMA i małych armii zawodowych idzie w masową weekendową produkcje, ciekawe co sojusznicy na takich oficerów

    3. Ma Pan na myśli np. armię turecką?

  9. Emeryt

    Jakoś mi się to kojarzy z marcowymi docentami..

    1. sża

      Nie wiem czy to dobrze, ale wychodzi na to, że eksternistycznie też można zostać oficerem.

  10. Woola

    Co ten gen. Kukuła wygaduje? Odpowiedz sobie sam, generale, czy gdybyś był szeregowym WOT, chciałbyś być dowodzonym w czasie wojny przez podporucznika WOT, po tym kursie oficerskim?

    1. iras

      To może spytać, czy chciałby być dowodzony przez podporucznika po takim kursie, czy przez kolegę po szesnastce zrobionej rok wcześniej. Przecież jakby podporuczników było u nas dostatek, to nikt by nie robił takich kursów. Lepszy chyba taki niż żaden. A poza tym, to Pan by chciał wydać setki tysięcy złotych na szkolenie podporucznika, który podowodzi jeden weekend w miesiącu, a resztę czasu pracuje w fabryce, urzędzie, czy szkole.

Reklama