Reklama

Siły zbrojne

Odstraszanie à la MON vs. odstraszanie à la Sejm. Zadecyduje analiza

Resort obrony nie chce rakiet manewrujących na nowych okrętach podwodnych. Parlamentarzyści opowiadają się za zakupem tego strategicznego uzbrojenia. W tym sporze zadecyduje analiza, która jest przygotowywana przez Ministerstwo Obrony Narodowej.

Oficjalnie nic nie powinno być jeszcze rozstrzygnięte w sprawie rakiet manewrujących na okrętach podwodnych, ale wiceminister Obrony Narodowej Czesław Mroczek już poinformował PAP, że przegląd planów modernizacyjnych w związku z sytuacją na Ukrainie nie spowodował zmian w wymaganiach na okręty podwodne, które zgodnie z tym jak zadecydowano przed kilku laty nadal nie muszą mieć pocisków manewrujących dalekiego zasięgu. Podkreślił również „… nasze potrzeby, jeżeli chodzi o pociski rakietowe rozpatrujemy nie tylko z punktu widzenia okrętów podwodnych, ale całości sił zbrojnych. Tworzymy nasze zdolności rakietowe poprzez program Homar, Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy i pociski JASSM”.

Tymczasem w tym samym czasie, w wywiadzie opublikowanym na stronach internetowych "Rzeczpospolitej" przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej Stefan Niesiołowski (PO) wyjaśnił, że: „…Żaden przetarg nie zaważy na bezpieczeństwie narodowym. Tym niemniej z okrętami podwodnymi wiąże się potencjał odstraszający. Warto, by były to nie tylko klasyczne torpedy do zatapiania statków, lecz także dalekosiężne rakiety.

Jak widać w MON jak na razie zadecydowano, że nie jest warto.

Co to jest broń odstraszania?

Niestety problem jest o wiele większy, ponieważ istnieją duże rozbieżności nie tylko w kwestii, w co powinny być uzbrojone okręty podwodne, ale również definicji, czym jest broń odstraszania i do czego ma ona służyć. Dla ministra Mroczka są to rakiety NSM z NDR (ok. 200 km), nieistniejące rakiety z wyrzutni lądowej Homar (do 200 - 300 km) i rakiety lotnicze JASSM (do 370 km).

Tymczasem w czasie posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Wojska Polskiego w sprawie strategii odstraszania 29 maja br., Przewodniczący tego Zespołu poseł Michał Jach (PIS) wyraźnie określił, że siły zbrojne powinny posiadać „…takie możliwości, żeby nawet w starciu z potencjalnie dużo silniejszym przeciwnikiem mogły mu zadać takie straty, które każą mu się głęboko zastanowić zanim zacznie przygotowywać jakieś potencjalne zagrożenie dla Polski". 

Podobnego zdania w Sejmie był zastępca szefa Sztabu Generalnego generał Anatol Wojtan: „Polska potrzebuje wiarygodnego i skutecznego systemy odstraszania obronnego, ażeby przekonać potencjalnego przeciwnika, że wojna z Polską to zamiar niebezpieczny i nieopłacalny”. Jednak później generał Wojtan do środków odstraszających zaliczył to co przewiduje teoria, a więc: doktryny, strategie, sojusze, silną gospodarkę, itd. oraz NSR i Wojska Specjalne działające na terenie zajętym przez przeciwnika, rakiety NSM z NDR, nowy program Homar, pociski lotnicze JASSM, przyszły system polskiej obrony przeciwrakietowej oraz co ciekawe zamontowane na Rosomakach rakiety Spike – uznając je za „bliski zasięg odstraszania”.

Tymczasem jedynym systemem z wymienionych przez ministra Mroczka i generała Wojtana, które można zakwalifikować do broni odstraszania (w rozumieniu posłów) są rakiety JASSM. Według informacji generała Wojtana mają mieć wstępnie zasięg 300 km, a docelowy 1000 km i takie rakiety mają zostać pozyskane.

W rzeczywistości specjaliści wskazują, że rakiety NSM i Homar są bronią defensywną i służą do obrony już w momencie rozpoczęcia ataku i tylko przeciwko siłom wojskowym, które dokonały agresji. Przy takim podejściu, odstraszanie w rozumieniu MON ze względu na zasięg oraz platformy wykorzystywane do strzelania pocisków rakietowych, dotyczy jedynie terytorium Obwodu Kaliningradzkiego, części zachodniej i środkowej Białorusi oraz Ukrainy. Całe pozostałe terytorium Rosji w tym przypadku jest niezagrożone i mówienie tu o potencjale odstraszania w stosunku do tego państwa jest chyba przesadą. Obwód Kaliningradzki daje natomiast Rosjanom możliwość atakowanie każdego miejsca w naszym kraju (system Iskander M).

I to chyba dlatego poseł Michał Jach podsumowując posiedzenie w Sejmie na Twitterze napisał, że „Polska potrzebuje strategii odstraszania”.

Rozstrzygnięcie blisko

Na szczęście sprawa rakiet manewrujących na okrętach podwodnych już od kilku miesięcy nie toczy się tylko w zaciszu gabinetów, co potwierdził minister Mroczek w wywiadzie dla PAP zastrzegając, że „…czekam jeszcze na analizę, czy nie zaszły tutaj jakieś istotne zmiany, które wskazywałyby na potrzebę innego rozstrzygnięcia..." I nie ma tu znaczenia, czy zapadnie decyzja na tak, albo na nie, ponieważ MON ma rzeczywiście prawo decydować o takim, a nie innym rozwiązaniu (i słusznie).

Ważne jest, że decyzja ta nie zostanie podjęta przez parę osób w jakimś gabinecie, ale na podstawie wcześniej opracowanej analizy. Posłowie mając dostęp do tego dokumentu i informacji przetargowych będą mogli sami sprawdzić, czym motywowali się decydenci rezygnując lub wybierając rakiety manewrujące na kupowanych okrętach podwodnych. I to dopiero jest prawdziwy, cywilny nadzór nad siłami zbrojnymi.

Reklama

Komentarze (50)

  1. Olaf

    Niechcą , bo takiej rakiety , nieda się ukraść i sprzedać.

  2. WARS

    ...czy nie jest tak, ze torpedy...to moga tez wystrzeliwac 30to LETNIE KOBBENY ?!?...czyli chcemy zamienic "Kobbeny" obecne...na "Kobbeny nowe" za MILIARDY PLN aby powiekszyc korupcje wsrod "polskiej" generalicji ?!!!

    1. oskarm

      Podobnie jak Su-22 i MiGi-29 wystrzeliwuja pociski rakietowe, to po co je wymieniac? Niech polataja jeszcze 50 lat... WARS, chyba zapominasz o starzeniu sie materialow i o postepie w szerokorozumianych sensorach, elektronice itd.

  3. WARS

    miliardy PLN na "lodki podwodne"bez pociskow manewrujacych to SABOTAZ ! Na unieruchomienie zeglugi po Baltyku(Kaliningradu) to wystarcza NSMy...kraj biedny jak Polsce NIE MOZE sobie pozwolic na kupowanie zabawek dla skostnialej generalicji !!!Godzac sie na wariant bez pociskow dalekiego zasiegu...degradujemy nasza flote jak w 1939, czyli aby "jeneraly" mogly emigrowac miast bronic kraju !

  4. Lekomin

    Dlaczego na siłę lobbujecie za Scorpene, bo tylko on realnie może przenosić rakiety manwrujace? Jakie zdolności odstraszenie generuje JO na OP, czyli 4-6 pocisków z konwencjonalną głowica? Doczepilscie się do tego tematu jak rzep psiego ogona, a tak realnie to są dwie sprawy na rozkładzie: rodzaj napędu AIP i dostosowanie okrętu do Bałtyku. Każdy wie, ze kupimy od Niemiec, pytanie czy to będzie eksportowy model, czy w standardzie niemieckim. I stad dylemat 214 vs. 212. Zresztą Francja się skutecznie wykluczyła ze sprzedaży uzbrojenia do Polski Mistralami. System płot i śmigłowce pójdą dla USA, OP dla Niemiec. Okręty Czapla/Miecznik to będzie jakaś wariacja K130/Gawron

    1. Boruta

      Każdy producent okrętów podwodnych może bezproblemowo wyposażyć swoje okręty w rakiety.

    2. trycykl

      Dlaczego zakładasz, że z głowicą konwencjonalną? Sama możliwość, że op może przenosić rakiety z głowicami "niekonwencjonalnymi", jest sporym - i bardzo tanim - czynnikiem odstraszającym.

  5. JA

    GENERAŁOWIE -DARMOZJADY W MON NIE CHCĄ RAKIET DALEKIEGO ZASIĘGU Z KILKU POWODÓW PO PIERWSZE WEDŁUG NIE KTÓRYCH MEDIÓW W TYM ZAGRANICZNYCH PRZETARG BYŁ JUŻ USTAWIONY POD NIE NAJLEPSZE NIEMIECKIE OKRĘTY PODWODNE KTÓRE NIE MAJĄ RAKIET STRATEGICZNYCH .PO CZYM ODROCZONO DECYZJĘ ABY UCISZYĆ POWSTAŁY SMRODEK .PO DRUGIE NASI TAK ZWANI SOJUSZNICY Z USA NIE SĄ ZACHWYCENI TYM ABY POLSKA POSIADAŁA RAKIETY O ZASIĘGU POW. 300 KLM.ZE WZGLĘDU NA EWENTUALNE OPORY ROSJI ,W ZAMIAN ZA REZYGNACJĘ PRAWDOPODOBNIE ZAPROPONUJĄ NAM COŚ MAŁO NAM PRZYDATNEGO I ZŁOŻĄ KILKA OKLEPANYCH OBIETNIC .[ILE SĄ WARTE TAKIE OBIETNICE UKRAINA JUŻ WIE ] TRZECIM POWODEM DLA KTÓREGO MON NIE CHCE TAKICH OKRĘTÓW JEST MAŁA LICZBA EWENTUALNYCH DOSTAWCÓW TEGO TYPU UZBROJENIA A WIĘC CIĘŻKO BYŁO BY POZYSKAĆ DODATKOWE PROFITY Z TEGO TYPU PRZETARGU. A TEGO NASI TWÓRCY GAWRONA CZY WIELU INNYCH GENIALNYCH PRZETARGÓW BARDZO NIE LUBIĄ.

    1. nie piszę kapslokiem

      Po pierwsze: Gawron nigdy nie uzyskał statusu rządowego. Program był finansowany bezpośrednio przez MW i dlatego się posypał (rządy Milera, Belki, Marcinkiewicza i Kaczyńskiego nie chciał zapewnić stałego finansowania). Projekt korwet MEKO to dobra konstrukcja. Po drugie: Czy ty człowieku piszący caps lock'iem wiesz po co są okręty podwodne? Myślisz, że wyposażenie trzech op w pociski manewrujące bez głowic jądrowych to dobry pomysł. Dobra. Załóżmy, że każda "Orka" posiadałaby 8 pocisków manewrujących. Mamy wojnę z Rosją. Trzeba wynurzyć się na odpowiednią głębokość. OP w tym momencie zagrożony jest przez samoloty i okręty ASW. Załóżmy, że przetrwa zdradzenie pozycji i pośle 8 rakiet do celu. Pamiętajmy, że to zwykłe głowice bojowe. Zakładając, że Rosjanie rzuciliby do wojny z Polską 3 razy tyle co my, to taka salwa to śmiech na sali. Żadne odstraszanie. Okręty podwodne walczą przy użyciu torped. To ich pierwsza i główna broń. Rakiety i miny to dodatki dla bogatych. Warto się o nie starać, ale nie zapominajmy po co Polsce op. One na boga, nie mają przenosić głowic jądrowych. One mają zatopić okręty wojenne i handlowe wroga. Mają uniemożliwić desant wrogich sił.

    2. Boruta

      Weź się doucz co to jest pocisk strategiczny. Te przenoszą tylko boomery o napędzie jądrowym. Natomiast zwykłe rakiety nie są problemem dla żadnego producenta op. Niemcy to akurat najlepszy wybór, bo tylko oni maja AIP oparty o ogniwa wodorowe, a nie silnik Stirlinga.

  6. RIKI

    Cały ten przetarg i zmiana specyfikacji okrętów podwodnych bez rakiet manewrujących jest robiony pod Niemców gdyż jak wiadomo ich okręty nie spełniają tego wymogu w przeciwieństwie do francuskich scorpenów!

    1. HM

      RIKI ma racje, to wszystko jest robione pod Niemcow

    2. Boruta

      Sprawdź sobie kto zbudował Izraelowi Dolphiny i jak są uzbrojone. Każdy producent op, który jest, lub powinien być brany pod uwagę (Szwecja, Niemcy, Francja, Japonia) jest w stanie je wyposażyć w rakiety.

  7. Legion

    Osobiście twierdze ze w naszych realiach rozbudowa marynarki podczas gdy są inne ważniejsze rejony do zainwestowania jest błędem(przez II ws także). Z tego co wiem te nasze okręty maja niby kosztować 5 mld $... Już lepiej byłby włączyć te pieniądze do rozbudowy sił powietrznych i osiągnąć pułap np. . 10 mld$ z założeniem ze samoloty mogłyby służyć do ~2040 roku. Dzięki temu byłoby nas stać na 70-100 nowszych maszyn(nie f16 bo nie sa perspektywiczne). Do tego pociski strom shadow czy KEPD 350 o zasięgu około 500 km. Na JASSM 1000 km nie ma najmniejszych szans i żadne generalskie modły w tym nie pomogą... Ale jeśli się uwezmą na te okręty to już z pociskami muszą być...

    1. Boruta

      Jak są inne ważniejsze regiony, to niech te regiony sobie reaktywują Kongresówkę, albo Księstwo Warszawskie. Wybrzeże bez tytanów intelektu z interioru poradzi sobie i obroni się samo.

  8. dekert29

    Polsce potrzebne są WYŁĄCZNIE okręty podwodne uzbrojone w odpalane spod wody pociski manewrujące dalekiego zasięgu. Ich celem będzie przede wszystkim zadanie odwetowego ciosu agresorowi (w przyszłości, być może także przy pomocy broni atomowej) - czyli odstraszanie (np. możliwość uderzenia w Kreml). Zwalczanie żeglugi, czy przerwanie komunikacji morskiej wroga za pomocą okrętów podwodnych to w naszych realiach zadanie o trzeciorzędnej ważności, w basenie Morza Bałtyckiego lepiej i taniej załatwi to lotnictwo oraz nasze NDR. Jeśli polskie MON nie chce pocisków manewrujących - to jest to pośredni dowód: zdrady, skorumpowania przez określonego producenta pewnych OP bez możliwości odpalania pocisków rakietowych spod wody lub co najmniej karygodnego imbecylizmu (być może spowodowanego nadmierną ilością wychlanej wódy). Reasumując: opłaca nam się wydać pieniądze na OP jedynie z wymienionymi pociskami - bez tego nie ma co wyrzucać pieniędzy w błoto na kosztowne zabawki - lepiej np zainwestować w lotnictwo lub systemy przeciwrakietowe.

    1. aircrash

      Komentujący na tym forum dzielą się na rozważających zasadność posiadania 18 (tylko) takich rakiet na OP i próbujących sobie wyobrazić sytuację, w której by ich użyto oraz tych którzy nie wyobrażają sobie życia bez tych rakiet, a wszyscy oponenci to zdrajcy i należy ich rozstrzelać, najlepiej bez sądu - bo po co skoro ich wina jest ewidentna. Jedyna zasadność użycia tak niewielkiej ilości to atak na el. atomową, zakłady chemiczne itp. Polsce zysków to raczej nie przyniesie, że zabiją 2mln ruskich, na sowietach też nie zrobi to większego wrażenia.Proszę sobie wyobrazić jak byłaby odpowiedź. Nie lepiej jest mieć w tej cenie więcej rakiet do użycia z ziemi i powietrza (50-80) i razić nimi naprawdę wraże dla Rosji cele? Może Kremla nie sięgną, ale bliżej narobić mogłyby zdecydowanie więcej szkód. I możliwość utraty innych celów mogłaby powstrzymać agresorów.

    2. z prawej flanki - powtórka z rozrywki

      fakt ,te "zabawki" sa tak kosztowne a ilość planowanych jednostek jest tak powalajaca ,iź inwestowanie jeszcze w pociski manewrujace dla nich - nie dość źe rozmineloby sie ze zdrowym rozsadkiem ,ale takźe z najprostsza relacja ; koszt/efekt a w zasadzie ich e f e k t y w n o ś c i jako elementu odstraszania. W porywach OP zakupimy 2 (slownie ; dwa) ; przenosić moglyby max 2x 8 rakiet ,razem 16 (slownie ; szesnaście) pocisków o powalajacej mocy ich kilkusetkilogramowej glowicy. Zaiście ; sila odstraszania dla której Kreml przeorientuje od razu cala swoja strategie nastawiona na jadrowe uderzenie NATOwskiej triady atomowej. Znacznie tańszym rozwiazaniem dla owej koncepcji (bo ,neguje tylko sam pomysl podwodnych nosicieli tychźe rakiet) jest oczywiście umieszczenie kontenerów z rakietami (jak w ogóle je zakupimy) na cywilnych mobilnych platformach (plus JASSM dla "jastrzebi") i napewno nie po to ,aby atakować nimi Kreml lub i atomowe elektrownie ; pomysl na takie niekonwecjonalne podsuwaja nam pod nos przecieź sami Rosjanie. Do czego zatem potrzebne sa silom zbrojnym (MW najchetniej nabylaby caly lotniskowy zespól uderzeniowy) torpedowe OP? Jeden pewnikiem zostanie oddetaszowany do zespolów NATOwskich na m.Śródziemnym a drugi pozostanie na Baltyku z przeznaczeniem do mitycznego "paraliźowania źeglugi i blokowania podejść królewieckiego portu". Reasumujac ; tak czy kwak beda to pieniadze wyrzucone nieefektywnie w baltycka sadzawke i śródziemnomorskie patrole (być moźe deklarowana konieczność). Zastrzegam od razu ,źe jest to moja subiektywna opinia do której mam prawo jak kaźdy tutejszy komentator i prosilbym z tego tytulu o powstrzymanie sie od kontrkomentarzy pod moim adresem typu ; "pacyfista" , czy "imbecylizm spotegowany spoźywaniem gorzaly" ,itd ..,itp... . A bez dalszych inwestycji w lotnictwo i zorganizowanie nowoczesnej OPL na poziomie kompleksowej obrony nieba nad Polska i zwiazkami operacyjnymi armii - i tak sie nie obejdzie ,bez wzgledu na to czy zakupimy jeden ,dwa czy trzy OP i czy uzbroimy je "po rakietowe zeby" ,czy tylko do pasa...

    3. Boruta

      Sprawdź sobie jak wygląda obrona antyrakietowa Moskwy. Owszem, lepiej mieć okręt o większych możliwościach ofensywnych, ale strzelanie w Kreml to mrzonki. NDR nic nie załatwi, co najwyżej pare barek desantowych w zasięgu obserwacji brzegowej, bo dalej jest ślepy. I to zakładając optymistycznie, że przetrwa wystarczająco długo. Lotnictwo jest primo zbyt słabe, secundo zbyt łatwo wykrywalne. Podstawowym zadaniem okrętu podwodnego jest zabezpieczenie polskiego wybrzeża poprzez zwalczanie mogących mu zagrozić okrętów przeciwnika. Do tego rakiety też się przydadzą. Możliwość atakowania celów lądowych to przydatny bonus.

  9. Wlad

    Rakiety manewrujące na op, kupujemy i basta! Argument przemawiający "za" - tak, bo tak! Oczywiście kupimy je z niezbędnymi kodami dot. parametrów tras i celów, z korygującym ostrzał "zapleczem" tj. satelitami i AWACS-ami (Amerykanie nam je oczywiście wydzierżawią, wszak jesteśmy podstawowym sojusznikiem). Przecież, same współrzędne geograficzne celów i GPS nie wystarczą!

  10. Thorsten

    Niebywałe, jest szansa nabycia pocisków manewrujących do okrętów podwodnych, a nasi wojskowi kręcą nosem... Nie ma co, kupić im maczugi, będą zadowoleni - tanio i bez odpowiedzialności.

    1. ryszard56

      tak trzyma

  11. ryszard56

    w tym MONie pracują faktycznie sami znawcy,tylko okrety z rakietami manewrującymi dalekiego zasiegu i kropka na ten temat

  12. viggen

    Na cholerę nam op bez rakiet? Ojj wyborcy musza sie przyjrzeć ,,elicie''

  13. optymista_pesymista

    Pan Mroczek bawi się w Pinokia. Od pierwszej wersji Wymagań Operacyjnych wymaganie odnośnie rakiet wystrzeliwanych spod wody było przez MW stawiane. Próbę dokonania skreślenia tego wymagania podjął W. Skrzypczak (niesławna próba zakupu z wolnej ręki okrętu 212, który nie ma takiej zdolności). Jak widać kierunek ten nadal jest podtrzymywany

  14. Diadem

    Nasi wojskowi boją się po prostu, że nie będą mieć wystarczających umiejętności, aby w kryzysowej chwili wykorzystać argument rakiet na okrętach podwodnych. Nasze dowództwo nie ma jaj. Parlament chce im kupić drogie zabawki, a oni tak jakby się bali je przyjąć.

  15. ryszard56

    Ten Resort Obrony to pewnie nie nasz,Oni nie mają pojęcia co to jest broń odstraszania,ale jaja

    1. Razparuk

      Może trzeba i wytłumaczyć...:) Poza tym "odstraszanie" w stosunku do każdego kraju/narodu może miec inny wymiar,charakter. Nie uogólniałbym oraz nie roił "focus" na FR

  16. Rafofall

    JEST PEWIEN SPOSÓB na odstraszanie militarne. Dać ludziom wolny dostęp do broni- od razu powstanie na wschodnich granicach coś podobnego jak Nacjonalistyczna Obronna I Dobrze Uzbrojona Paramilitarna Agencja (w skrócie... NO I XXXX)

    1. zielony ludek

      Wtedy trzeba by sie bylo zaczac liczyc z obywatelami. Tak jest lepiej w razie czego znowu czmychna sobie za granice skad beda wyglaszac plomienne przemowienia do narodu zagrzewajace do walki z okupantem. Gdy burza minie szczury znowu powylaza z katow brylowac na salonach.

    2. zielony ludek

      Wtedy trzeba by sie bylo zaczac liczyc z obywatelami. Tak jest lepiej w razie czego znowu czmychna sobie za granice skad beda wyglaszac plomienne przemowienia do narodu zagrzewajace do walki z okupantem. Gdy burza minie szczury znowu powylaza z katow brylowac na salonach.

  17. Szuriam

    Jeden mądrala na tym forum który chwalił się że umie pisać bez caps locka zakwestionował celowość umieszczania rakiet manewrujących na okrętach podwodnych . Czym więc Polska ma odpowiedzieć na atak jeśli cele strategiczne i główne aglomeracje miejskie wroga są oddalone o setki kilometrów ? Tym bardziej że w pozyskanie przez Polskę rakiet naprawdę dalekiego zasięgu nie wierzą nawet autorzy artykułu.No chyba że mądrala od caps locka zamierza przestraszyć Putina poprawną pisownią no cóż życzę powodzenia .

    1. Razparuk

      Bez pozyskania rakiet nawet OP mogące je przenosić nie pomogą bo co wystrzelą, ogórki? Bardzo realne jest kupno JASSM, uderzenie F-16 z takimi rakietami jest opcją jak najbardziej realną, wystrzelenie z wyrzutni lądowych też.

  18. Gość

    Po co nam okręty podwodne bez rakiet manewrujących, albo idziemy w stronę większych możliwości naszej armii ,albo wydajemy pieniądze na sprzęt mało efektywny za ogromne pieniądze. Jeżeli mielibyśmy nabyć okręty bez rakiet manewrujących, to lepiej zainwestować w ścigacze rakietowo torpedowe. Za mniejsze pieniądze a efekt podobny. Zaoszczędzone środki można wykorzystać na inne systemy obrony.

    1. Razparuk

      18 rakiet NIC nie daje o nie ma zjawiska skali. Kasę na dostosowanie OP dla rakiet wydać na komponent rakietowy na cieżarówkach, platformach kolejowych itp...

  19. Razparuk

    OP z rakietami potrzebne nie są, można znacznie silniejszy efekt uzyskać przy pomocy standaryzowanych kontenerów z rakietami na ciężarówkach. Kwestia ilości tych rakiet aby BARDZO mocno zranić kraj o tak kulawej i rachitycznej obronie pozamilitarnej i wykrzywionej przez historię i obecną strukturę oligarchiczną gospodarce jak Russia to juz kwestia do dyskusji. Niszczysz kilka wezłów gazowych nitek, zasilanie Nord Streamu w Wyborgu, podłączenie elektrowni wodnych do sieci krajowych i raptem się okazuje że wydając 300mln zł mamy efekty bardzo dotkliwe dla Rosji. Celów mnogo a w wyniku zaszłości i filozofii "zamordzia" trwającej dalej każdy cel ma bardzo duże znaczenie dla całości organizmu takiego kraju. Dziadek mróz i odległości już teraz niekoniecznie będą oddziaływać na korzyść putlerlandu

    1. he he

      Tak wlasciwie to do czego te OP sa potrzebne Polsce (marynarce wojennej wiadomo dla etatow)? O ile jeszcze z okretami wyposazonymi w pociski manewrujace ma to jakies mgliste uzasadnienie to wydawanie tylu pieniedzy na zwykle OP w przypadku braku OPL, nowoczesnego lotnictwa jest pozbawione sensu.

  20. Wlad

    Rakiety manewrujące Tomahawk, a w takie należałoby uzbroić polskie okr. podwodne, w zależności od wersji, ma zasięg 1300-2000 km i przenosi 390-480 kg klasycznego materiału wybuchowego. Jednym słowem tyle co przeciętna bomba lotnicza. W latach 1998-99 NATO wystrzeliło na Jugosławię nie mniej niż 1,5 tys. tychże rakiet i zrzuciło kilka tys. różnej wielkości bomb. Jugosławia się poddała. Mam pytanie ile w takim razie należy wystrzelić rakiet i ile zrzucić bomb by to odczuł kraj np. wielkości Rosji? Biorąc pod uwagę, że ewentualne rakiety dla polskich okrętów na pewno nie będą miały głowic jądrowych. Chyba kilkadziesiąt tysięcy to mało! Mam pytanie ile średniej wielkości okręt podwodny, bo o takie Polsce chodzi, może jednorazowo zabrać na pokład? 4, może 6 góra 8! I po co? Taką salwą można przestraszyć Liechtenstein! Rację mają Ci, którzy sugerują uzbrojenie okrętów w nowoczesne torpedy, miny i ewentualnie jakieś rakiety przeciwokrętowe typu Sub Harpoon lub im podobne. Po kilkadziesiąt rakiet manewrujących zabierają duże, atomowe okr. podwodne lub nawodne, a tych z całą pewnością mieć nie będziemy. Więc dajcie sobie spokój z rakietami manewrującymi na przyszłych polskich okrętach podwodnych. Przypominam, że będziemy ich mieli (z tym, że nie napewno) ledwie 3, a nie 300.

    1. 1234

      Nareszcie jakaś rozsądna wypowiedź, choć pewnie Wlad będziesz za to osądzony od czci i wiary przez rakietowych oszołomów.

    2. fenix

      5 kilową siekierą można odrąbać dłoń lub igłą w skroni zabić cały organizm - nie ilość lecz precyzja i odpowiedni cel

    3. z prawej flanki

      z prawej flankich podtrzymywania przyjaźni polsko/niemieckiej ; czyli kontrakt dla kilońskiej stoczni - to raczej pewnik ,drugi to sfera poboźnych źyczeń MONu a trzeci ,to juź tylko jedna z fantasmagorii Pana ministra Siemoniaka ; to takie typowe "rzucanie kminkiem" - tak to wyglada realnie.

  21. Autor

    referendum zrobić niech ludzie się wypowiedzą bo chyba tylko paru pacanów nie chce tych rakiet manewrujących i ich włąsnie nalezy jak najszybciej odesłać do matioszki rasiji!!!!

    1. oskarm

      Zrobmy tez referendum narodowe na temat jak: "czy neurochirurg potrzebuje pily czy nie". W obu wypadkach spoleczenstwo ma identyczna wiedze...

  22. A_S

    Widać okręty podwodne będą mieć za zadanie po pierwsze odpowiednio naruszyć skarbiec RP, a w razie konfliktu jedynie zanurzyć się i przeleżeć atak agresora na dnie. Później nie niepokojąc wroga niepotrzebnymi celnymi salwami udać w miejsce, gdzie zostaną internowane. To chyba planują ludzie będący na garnuszku potencjalnego atakującego.

  23. miki89

    przecież to jasne że w ośrodkach decyzyjnych mamy sabotaż(ystów)- czytaj "agenturę" :) :):)

    1. Slezan s Polska

      Miki, twoim stwierdzeniem powinny zainteresować się służby kontrwywiadu. Zataienie takich informacji to poważne przestępstwo.

  24. dddd

    Ktoś tam miesza żeby Polska nie była w stanie się obronić przed żadnym krajem.

  25. A.S., Londyn

    Do odstraszania wystarczy bateria pocisków o zasięgu 100 km, umieszczona w Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym. Nie zaatakują nas, bo musieliby wcześniej ewakuować Berlin. A, że to niby to Rosja ma nas zaatakować? Ostatnie kilka miesięcy sprawiło, że przewartościowałem swój pogląd na ten temat i nie ulegam już tak ochoczo mainstreamowej propagandzie.

Reklama