Siły zbrojne
Obama zawetuje wzrost wydatków obronnych. Powód? „Spór o politykę wewnętrzną”
Amerykański Kongres przyjął projekt budżetu Pentagonu, zakładający zwiększenie wydatków obronnych w roku fiskalnym 2016. Ustawa zostanie jednak najprawdopodobniej zawetowana przez prezydenta Baracka Obamę z uwagi na spór z Kongresem o strukturę finansów publicznych USA.
Jak donosi Defense News, amerykański Senat przyjął znaczną większością głosów projekt ustawy o wydatkach obronnych (NDAA) na rok fiskalny 2016, zaczynający się 1 października br. (obecnie obowiązuje prowizorium budżetowe). Wcześniej został on zaakceptowany przez Izbę Reprezentantów. Projekt przewiduje znaczące zwiększenie wydatków na obronę w stosunku do roku finansowego 2016.
Ustawa zostanie jednak przypuszczalnie zawetowana przez Baracka Obamę. Zgodnie z informacją Defense News biorąc pod uwagę wynik wcześniejszych głosowań w Kongresie nie będzie wystarczającej większości, aby odrzucić weto prezydenta Obamy. Łącznie ustawa przewiduje wydanie na programy związane z obronnością 612 miliardów dolarów (w tym 585 mld dla Pentagonu i pozostałe środki dla innych departamentów, w tym energii). Jest to zgodne z kwotą wnioskowaną przez Baracka Obamę. Groźba weta (potwierdzona wcześniejszą deklaracją administracji) związana jest ze sposobem zwiększenia wydatków obronnych.
Obie izby zdominowanego przez Republikanów Kongresu, ze wsparciem części Republikanów wyraziły wolę znaczącego podwyższenia „operacyjnych” funduszy, przeznaczonych formalnie na operacje zagraniczne i nie podlegających zapisom Budget Control Act (ustawy służącej ograniczeniu zakumulowanego deficytu budżetowego). Administracja Baracka Obamy stoi jednak na stanowisku, że konieczne jest zwiększenie wydatków zarówno na obronę narodową, jak i na inne pozycje "elastyczne" (discretionary spending) objęte obecnie cięciami.
Zgodnie z deklaracją rzecznika prasowego Białego Domu amerykański prezydent jest więc gotowy do zawetowania ustawy o wydatkach obronnych, jeżeli jednocześnie Kongres nie będzie spełniał jego postulatów dotyczących polityki wewnętrznej. Oznacza to, że Obama pomimo poparcia dla wyższych nakładów na obronę nie traktuje budżetu Pentagonu jako najwyższy priorytet, pomimo drastycznych, niekorzystnych zmian w środowisku bezpieczeństwa.
Przyjęty przez Kongres projekt budżetu przewiduje postawienie do dyspozycji Departamentu Obrony 585 mld USD – czyli o 25 mld USD więcej niż w roku fiskalnym 2015. Wymieniona kwota jest zgodna z wnioskowaną przez administrację Baracka Obamy. Prezydent dążył jednak do sytuacji, w której zwiększany jest podstawowy budżet Pentagonu (z 496 do 534 mld USD).
Kongres pozostawił „bazowe” wydatki na poziomie zbliżonym do roku fiskalnego 2015, zwiększając za to fundusze „operacyjne” do 89 mld USD. Miało to na celu uniknięcie ograniczeń wysokości wydatków na obronę narodową. Było to związane z – jednorazowym – rozszerzeniem zakresu wydatków, tak aby „utrzymać” zdolności obronne Stanów Zjednoczonych.
Część komentatorów, w tym przedstawiciele Departamentu Obrony wskazuje, że taki sposób finansowania nie ma charakteru długoterminowego. Pojawiają się również kontrowersje odnośnie finansowania z „operacyjnych” funduszy zadań, które co do zasady realizowane są z podstawowego budżetu Pentagonu (na kwotę ok. 38 mld USD). Jednakże, w innej sytuacji konieczne byłoby wprowadzenie cięć budżetowych, jeszcze bardziej obniżających stopień gotowości armii i spowalniających proces jej modernizacji – do czasu osiągnięcia porozumienia odnośnie polityki krajowej.
Od czasu przyjęcia Budget Control Act na początku obecnej dekady w środowisku międzynarodowym pojawiły się „nowe” zagrożenia, w tym ze strony Rosji oraz IS. W momencie uchwalania ustawy ograniczającej wydatki Pentagonu oraz „elastyczne” fundusze przeznaczane na inne cele nie brano wymienionych ryzyk pod uwagę. Świadczą o tym choćby wypowiedzi dowódcy sił NATO w Europie gen. Phillipa Breedlove'a, który twierdzi, że w ostatnich latach nie uwzględniano zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej.
Dalsze utrzymywanie głębokich, automatycznych cięć w wydatkach Departamentu Obrony jest więc bezzasadne i nie powinno być zależne od innych kwestii politycznych (w tym polityki wewnętrznej). Wiele wskazuje jednak na to, że amerykańska administracja nie uzna obrony narodowej za bezwzględny priorytet i nadal będzie uzależniać podniesienie wydatków na siły zbrojne od zgody w sprawie innych programów. To z kolei może przyczynić się do dalszego pogorszenia stopnia gotowości bojowej służb Departamentu Obrony.
pamcy
Wydawało się, że gorszego niż H.Truman ,USA nie będzie miało prezydenta. Upsss !
7th
Chyba gorszego jak F.D. Roosvelt'a a nie H. Truman'a.
Kilo
Tak jakby budzet jakiejkolwiek instytucji w jakimkolwiek w miare demokratycznym panstwie czy instytucji nie byl efektem politycznych sporow. No ludzie, nawet w nazistowskich Niemczech pewne projekty czy instytucje dostawaly kase a inne - choc potrzebne - nie (np. projekt ich bomby atomowej miewal okresy niedofinansowania mowiac delikatnie). Wszystko zalezalo od partykularnych nieraz interesow pojedynczych osob odpowiednio wysoko I ich ukladow z decydentami. Moze Obama chce zakonczyc prezydenture inwestycjami w spoleczenstwo? W sumie az takie glupie to by nie bylo, zalatwil im juz podstawowa opieke zdrowotna (troche pozno jak na "pierwszy swiat"), teraz moze edukacje powszechna by ruszyl. Jak sobie czlowiek popatrzy, jaki poziom reprezentowalo szkolnictwo USA w latach 50-60 a jaki teraz to ciarki przechodza. O restrukturyzacji dlugu publicznego (oni maja ile, 1000%?) czy zmianie koncepcji finansow publicznych raczej nie ma co marzyc. A straszenie, ze DoD pogorszy sie stopien gotowosci to kolejny szantaz. Ich pogorszony stopien gotowosci to I tak poziom do nasladowania.
Jac
Co się tyczy edukacji. Bylem przez krótki okres czasu w USA. Przyzwyczaiłem się do pytań pokroju "co to jest Polska", lub "gdzie leży Polska", ale jak usłyszałem pytanie "co to jest Europa", to ręce mi opadły :). Wiedzę ogólną mają na zerowym poziomie.
FTR
to proste - Republikanie zawetowali pomysły Obamy i mają rewanż...
Afgan
Powiem szczerze..... Mam wrażenie, że prezydent Obama działa przeciw swojemu krajowi, wbrew jego interesom i najzwyczajniej prowadzi do osłabienia i marginalizacji znaczenia USA na świecie. Bardzo mnie zastanawia co ten gość robi i jakie ma intencje. Według mnie to najgorszy i najbardziej nieudolny prezydent USA w historii tego kraju.
Kris
Obama to prezydent antywojenny, z resztą bardziej interesują go sprawy krajowe, z którymi też nie radzi sobie zbyt dobrze. Ameryce przydałby się ktoś pokroju Reagana, który nazywa rzeczy po imieniu. O Amerykanach można dużo powiedzieć, że podchodzą z pozycji siły, że panoszą się po całym świecie w celu promowania amerykańskiego stylu życia, ale jakby nie było znacznie bliżej nam do nich niż np. do Rosji, a z kimś wielkim, trzeba trzymać.
Marine
Róbcie tak dalej Amerykanie to się z ręką w nocniku obudzicie prędzej niż się wam wydaje.
rojalista
,,Obie izby zdominowanego przez Republikanów Kongresu, ze wsparciem części Republikanów" Mała poprawka by się przydała. A co do tematu. Skoro zrypałem już politykę zagraniczną to jeszcze popsuje na koniec politykę wewnętrzną. A co mi tam. Tak to jest jak rządzi demokrata ze skrzydła lewicowego.