Reklama

Siły zbrojne

Niemieckie problemy na francuskich okrętach podwodnych

Fot. Naval Group
Fot. Naval Group

Francuski rząd jest wyraźnie zaniepokojony płynącymi z Niemiec informacjami o planowanym ograniczeniu produkcji przez zakłady firmy MAN Energy Solutions. Sprawa jest o tyle trudna dla Francuzów, że zatrzymana może być również linia produkcyjna silników awaryjnych, budowanych w Saint-Nazaire, m.in. dla francuskich, atomowych okrętów podwodnych typu Barracuda.

Ewentualne problemy z dostawą urządzeń dla atomowych okrętów podwodnych typu Barracuda zostały wykryte przez francuską Dyrekcję Generalną ds. Uzbrojenia DGA (Direction Générale de l'armement). To właśnie specjaliści DGA zaalarmowali o planach ograniczenia produkcji przez francuską filię niemieckiej grupy przemysłowej MAN Energy Solutions. Filia ta jest o tyle ważna dla francuskiej marynarki wojennej, że produkuje dla jej potrzeb silniki diesla, w tym zbudowane w specjalnej technologii, wyciszone silniki pomocnicze dla francuskich okrętów podwodnych.

Problem pojawił się w 2020 roku, gdy po zakończonej niepowodzeniem próbie sprzedaży grupy MAN Energy Solutions, jej udziałowiec, niemiecki Volkswagen, postanowił zastosować drastyczne środki mające przynieść do 2023 roku ponad 450 milionów euro oszczędności. Ma to polegać przede wszystkim na zwolnieniu ponad 2600 pracowników: w tym 1650 w Niemczech i 950 w zakładach podległych, funkcjonujących w innych państwach.

W przypadku fili Man Energy Solutions w Saint-Nazaire ma to oznaczać likwidację siedemdziesięciu sześciu z 650 miejsc pracy. Francuzi mają więc słuszne obawy, że takie cięcia mogą praktycznie wygasić linię produkcyjną silników PA4-200, w które wyposażone są francuskie okręty podwodne. Automatycznie uderzałoby to we francuską marynarkę wojenną, utrudniając terminową realizację programu uderzeniowych, atomowych okrętów podwodnych typu Barracuda.

To właśnie dlatego francuski rząd zwrócił się 12 stycznia 2020 roku do koncernu Volkswagen przypominając mu „o jego zobowiązaniach wobec francuskiej spółki zależnej Man Energy Solutions”. Sprawę prowadzi francuski minister gospodarki Bruno Le Maire, który podkreślił, że „Volkswagen jest zobowiązany do utrzymania na terytorium kraju aktywności obronnych i związanych z nimi zdolności przemysłowych”. Pomagają mu w tym francuskie związki zawodowe, które przypominają, że w kontraktach wojskowych producent sprzętu jest zobowiązany do dostarczania części zamiennych przez trzydzieści lat i że „zespół zajmujący się silnikiem Pielstick jest coraz mniejszy”.

Francuzi są jednak w o tyle trudnej sytuacji, że najprawdopodobniej już w listopadzie 2019 roku zostali poinformowani przez Niemców o zamiarze ograniczenia produkcji we Francji silników dla okrętów podwodnych. Formalnie wiedzieli więc o problemie i powinny być na niego przygotowani.

W tej całej sytuacji jest jednak stosunkowo proste rozwiązanie. Nie otrzymując satysfakcjonującej odpowiedzi ze strony kierownictwa koncernu Volkswagen, Francja mogłoby po prostu zażądać sprzedaży firmy z powodów strategicznych. Taką nadzieję mają właśnie pracownicy stoczni, którzy liczą na pojawienie się „prywatnego lub publicznego nabywcy, który utrzyma tę historyczną działalność”.

Może to wcale nie być takie trudne, ponieważ zakłady Man Energy Solutions w Saint-Nazaire odnotowały zysk w 2020 roku. Każdego roku we francuskiej części firmy produkuje się około pięćdziesięciu silników, w tym od jednego do dwóch dla okrętów podwodnych. Pozostałe są zamawiane dla potrzeb francuskich elektrowni jądrowych lub elektrowni w Afryce.

Reklama
Reklama

Komentarze