W Nepalu odnaleziono wrak śmigłowca US Marines, który zaginał 12 maja podczas misji niesienia pomocy ofiarom trzęsienia ziemi. Maszyna rozbiła się na wysokości niemal 3,5 tys. metrów i spłonęła. Nepalskie władze informują o odnalezieniu ciał trzech spośród ośmiu obecnych na pokładzie osób.
Spalony wrak śmigłowiec, który uległ katastrofie w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach, został odnaleziony na zboczu góry w rejonie Gorthali, na wschód of Katmandu. Poszukiwania maszyny wielozadaniowej Bell UH-1Y Venom trwały trzy dni i brało w nich udział ponad 400 żołnierzy, oraz trzy śmigłowce nepalskie, jeden indyjski Mi-17 i cztery maszyny należące do amerykańskiej grupy operacyjnej Joint Task Force 505.
Zaginionym śmigłowcem, należącym do JTF 505, podróżowało sześciu amerykańskich Marines oraz dwóch nepalskich żołnierzy. W obecnej chwili brak jest informacji na temat personaliów czy też choćby narodowość trzech ofiar odnalezionych w spalonym wraku, oraz los pozostałych pięciu osób.
Zgodnie z oficjalnym komunikatem Pentagonu, śmigłowiec UH-1Y prowadził we wtorek 12 maja wieczorem misję ratowniczą około 75 km od stolicy Nepalu, w rejonie bliskim epicentrum trzęsienia ziemi. Załoga zasygnalizowała problem z układem paliwowym na krótko przed tym, jak utracono z nią kontakt radiowy.
W misji humanitarnej na terenach dotkniętych skutkami trzęsienia ziemi operują obecnie zarówno śmigłowce wielozadaniowe UH-1 Venom, jak też maszyny pionowego startu MV-22 Osprey, należące do grupy operacyjnej Joint Task Force 505. Dotychczas przewiozły one ponad 80 ton sprzętu i pomocy humanitarnej, oraz pół tysiąca osób. Amerykańskie maszyny przeprowadziły też ewakuację medyczną ponad 50 ofiar żywiołu.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie