Reklama


Wielkie zmiany w tej sprawie zapowiedzieli Amerykanie. Pisaliśmy już o zniesieniu przez Pentagon zakazu udziału kobiet w walce (25 stycznia 2013). I rzeczywiście w USA mamy na co dzień do czynienia z przypadkami obsadzenia coraz większej ilości stanowisk operacyjnych (a nie pomocniczych) przez panie.

Sztandarowym przykładem takiego działania było wyznaczenie 4 stycznia br. po raz pierwszy kobiety - komandor Sary A. Joyner (Clutch) na dowódcę skrzydła lotniczego i to skrzydła CVW-3 (Carrier Air Wing) wchodzącego w skład grupy uderzeniowej lotniskowca USS „Harry S. Truman” (CVN 75).

Czytaj też: Kanadyjczycy wybiorą następcę F/A-18 Hornet na drodze przetargu

Początkowo latała ona na samolotach szturmowych A-4E Skyhawk, później przeniosła się na wielozadaniowe F/A-18A/C Hornet, a obecnie dowodzi 8 eskadrami w tym 4 uderzeniowymi. Przy czym podkreśla się, że komandor Joyner była jedną z pierwszych Amerykanek, która została przyjęta jako pilot do lotnictwa morskiego i … jest krewną aktora Jamesa Tolkana, który zagrał komandora Toma Stinger Jordana - dowódcę skrzydła lotniczego na lotniskowcu w filmie Top Gun



O innym podejściu Amerykanów do kobiet w armii może również świadczyć obchodzona 4 marca br. na Narodowym Cmentarzu Arlington uroczystość z okazji 40 rocznicy powołania służby żeńskich kapelanów. Pierwsza kobieta kapelan – porucznik Dianna Pohlman została przyjęta do US Navy w czerwcu 1973 roku. W tym samym roku to samo zrobiły amerykańskie siły powietrzne i lądowe.

 

Oficjalnie wszystko jest więc w porządku, ale w rzeczywistości konieczne jest wprowadzenie wielu zmian. Ich symbolem stała się major Mary Jennigs, która nie mogła ubiegać się o stanowisko dowódcze, ponieważ oficjalnie nie miała doświadczenia bojowego i nie brała udziału w walce. I biurokratów nie interesowało to, że jako pilot śmigłowca ratunkowego w Afganistanie 29 lipca 2009 r. Jennings została ciężko ranna i pomimo iż w jej udzie tkwiło 18 odłamków pilotowała swój helikopter dalej, co pozwoliło jej załodze zabrać rannych kolegów i ostrzelać przeciwnika. Jak się okazało stanowisko pilota śmigłowca było dostępne dla kobiet ponieważ nie miało charakteru bojowego. Dlatego Jennigs razem z czterema koleżankami zaskarżyła zakaz służby na stanowiskach bojowych dla kobiet do Sądu Najwyższego stając się symbolem walki o równe prawa dla pań w armii.



Amerykanie są na dobrej drodze o czym świadczy np. fakt utrzymania takich samych testów sprawnościowych dla kobiet jak i dla mężczyzn. W ten sposób nie różnicuje się już na początku obu płci, a jak się okazuje w praktyce nie jest to żadną przeszkodą dla często o wiele bardziej wysportowanych pań.

Niestety mentalnie duża liczba oficerów nadal traktuje kobiety instrumentalnie. Według opublikowanych w styczniu br. statystyk, przestępstwa i ekscesy seksualne są przyczyną odejścia ponad 30% zwalnianych w ciągu ostatnich ośmiu lat z armii amerykańskich wyższych dowódców (od stopnia podpułkownika). Znana jest powszechnie historia odwołanego z Afganistanu w maju ubiegłego roku generała brygady Jeffrey Sinclaira, który obecnie jest sądzony za sodomię, cudzołóstwo i pornografię.



W innych przypadkach chodziło głównie o molestowanie i niedopuszczalne związki z podwładnymi. Zarzuty takie postawiono aż dziesięciu generałom i admirałom z osiemnastu zwolnionych w ostatnich latach. W sumie 78 z 255 zwolnionych od 2005 roku dowódców straciło pracę za molestowanie i przestępstwa seksualne (z czego 32 w wojskach lądowych, 25 w marynarce, 11 w piechocie morskiej i 10 w lotnictwie).

Czytaj też: Wojsko oczami kobiet żołnierzy



Liczby te coraz bardziej niepokoją Departament Obrony, szczególnie że dotyczą one często najważniejszych osób w amerykańskiej armii. To właśnie z powodu romansu pozamałżeńskiego zrezygnował ze służby były naczelny dowódca sił koalicyjnych w Iraku a później dyrektor CIA, najbardziej szanowany żołnierz Ameryki (według Der Spiegiel) czterogwiazdkowy generał David Petraeus. Niewłaściwe relacje seksualne były również przyczyną odwołania nominacji na dowódcę sił NATO w Europie czterogwiazdkowego generała John. R. Allena, byłego dowódcę sił koalicyjnych w Afganistanie.

Z zupełnie innym podejściem do tego problemu mamy do czynienia w Rosji. Tutaj po raz pierwszy dosadnie o roli kobiet w armii wypowiedziała się 7 marca br. paradoksalnie – kobieta, zastępca komendanta Wojennej Akademii Ministerstwa Obrony Rosji generał Jelena Kniaziewa. Według niej: „Może to było i dobre, ale wydaje mi się, że dziewczynom lepiej by było się zajmować swoimi dziećmi po zamążpójściu i wychowywaniem synów, którzy staną się godnymi synami swojej ojczyzny. Myślę, że w tym przypadku korzyści dla państwa będą większe. Każdy powinien wykonywać swoją pracę. Kobiety nie powinny zastępować w armii mężczyzn, którzy uchylają się od poboru. Tak nie można rozwiązywać tego problemu.”

Tymczasem w rosyjskiej Dumie przygotowuje się ustawę o służbie ochotniczej, która ma doprowadzić do zniesienia poboru. W większości przypadków jest to związane z podniesieniem żołdu do takiego pułapu, że młodzi ludzie sami będą chcieli przyjść do armii (w 2012 roku około 250 000 mężczyzn uchylało się od tego obowiązku). I wtedy z większą siłą pojawi się problem równego dostępu do służby wojskowej dla kobiet.

Efekt obecnej polityki wobec pań w Rosji jest już widoczny. Według ostatnich badań liczba kobiet służących na kontrakcie w rosyjskiej armii zmniejszyła się od 2007 roku prawie trzykrotnie, z 30 000 do 11 000 (w tym pozostało 4,3 tysiąca oficerów). I chociaż oficjalnie twierdzi się, że jest to efekt zmniejszania armii to statystyka mówi sama za siebie.



A jak jest w Polsce? Obecnie w służbie czynnej i kandydackiej jest około 3000 kobiet co stanowi około 3,5% ogółu żołnierzy zawodowych. Na pewno nie jesteśmy więc w czołówce krajów NATO, ale nie jesteśmy też na końcu. Oficjalnie wszystko jest w porządku, jednak tradycyjnie nadal uważa się za normalne, gdy mamy kobiecych psychologów i lekarzy w mundurach, natomiast jako dziwne traktuje się panie, które chcą dowodzić i to w jednostkach operacyjnych.

Czytaj też: Samobójstwa problemem amerykańskiej armii

O naszym podejściu do pań w mundurach świadczy nawet reklama w telewizji, gdzie pan generał jest przywoływany do porządku przez kobietę adiutanta, a nie odwrotnie. Wszystko wskazuje na to, że sytuacja się zmieni, jednak minie jeszcze wiele Dni Kobiet zanim rzeczywiście równouprawnienie będzie nie tylko na papierze, ale również w męskich głowach. Czego z okazji 8 marca wszystkim paniom życzę.

Maksymilian Dura
Reklama
Reklama

Komentarze