USA redukują w Syrii wspólne patrole z Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF) - poinformował we wtorek rzecznik Pentagonu gen. Patrick Ryder. Jednocześnie dowódca SDF Mazlum Abdi powiedział agencji Reutera, że nadal obawia się tureckiej ofensywy w Syrii.
Ryder oznajmił dziennikarzom, że amerykańscy żołnierze ograniczą wspólne patrole z SDF, ponieważ sama ta organizacja ograniczyła liczbę patroli.
Abdi wyjaśnił w rozmowie z Reuterem, że SDF oczekuje od Waszyngtonu, iż wyśle on "silniejszy sygnał" Ankarze, który powstrzyma tureckie władze od ofensywy lądowej w północnej Syrii. USA zapewniały już SDF, że mimo licznych gróźb Turcja nie podejmie takiej operacji militarnej; jednak zdaniem Abdiego nagromadzenie tureckich wojsk przy granicy z Syrią w ostatnich dniach może oznaczać, że Ankara zdecyduje się jednak zaatakować.
Czytaj też
Abdi przekazał też, że otrzymał "klarowne" zapewnienia z Waszyngtonu i Moskwy, że USA i Rosja są przeciwne tureckiej inwazji w Syrii. Dodał jednak, że obawia się, iż nie stanowi to gwarancji bezpieczeństwa, ponieważ zarówno Rosja, jak i USA są zbyt zajęte wojną na Ukrainie. "Wojna rosyjsko-ukraińska ma zły wpływ na zobowiązania tych krajów wobec naszego regionu" - dodał.
Po ataku bombowym w Stambule z 13 listopada, Turcja rozpoczęła operację odwetową przeciw Kurdom w północnej Syrii i Iraku, polegającą na atakach z powietrza.
Czytaj też
Powołując się na źródła w Turcji i syryjskiej opozycji Reuters podał w ubiegły wtorek, że tureckie samoloty atakujące Kurdów wykorzystują przestrzeń powietrzną Syrii kontrolowaną przez USA i Rosję, co zostało uzgodnione z władzami obu tych krajów. Jak skomentowała agencja, oznacza to, że wrosły wpływy Ankary w Waszyngtonie i Moskwie.
Reuters zacytował też wpływową turecką dziennikarkę Hande Firat, która napisała w dzienniku "Hurriyet", że po zamachu bombowym w Stambule USA i Rosja otworzyły dla tureckich myśliwców kontrolowaną przez nie przestrzeń powietrzną nad Syrią. Również w ubiegły wtorek minister obrony Turcji Hulusi Akar zaapelował do Stanów Zjednoczonych, by przestały popierać YPG.
Czytaj też
Zdaniem agencji Reutera Turcja wykorzystała wojnę na Ukrainie do kampanii dyplomatycznej, która wzmocniła jej pozycję w relacjach z Moskwą i Waszyngtonem.
Tureckie lotnictwo atakuje pozycje Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) oraz Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) - ugrupowania Kurdów, które Ankara uważa za odpowiedzialne za zamach bombowy w Stambule, w którym zginęło sześć osób, a 81 zostało rannych. Milicje YPG stanowią trzon SDF.
Czytaj też
Turcja, Unia Europejska, Stany Zjednoczone, a także m.in. Wielka Brytania, Australia i Kanada uważają PKK za organizację terrorystyczną. Ankara i Waszyngton mają jednak różny stosunek do YPG; bojownicy tego ugrupowania współpracowali ze Stanami Zjednoczonymi w walce przeciwko dżihadystycznemu Państwu Islamskiemu w Syrii, podczas gdy Turcja uważa tę grupę za przedłużenie PKK.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie