Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Lockheed Martin: Offset z Wisły "nie tylko na potrzeby Polski" [WYWIAD]

Jay Pitman, wiceprezes programu PAC-3 w Lockheed Martin Missiles and Fire Control. Fot. Fot. Maciej Nędzyński/CO MON
Jay Pitman, wiceprezes programu PAC-3 w Lockheed Martin Missiles and Fire Control. Fot. Fot. Maciej Nędzyński/CO MON

Potencjał, o którym mówimy jest  produkcją nie tylko na potrzeby Polski, ale również  innych odbiorców PAC-3 MSE, w tym USA – wyjaśnia Jay Pitman, wiceprezes ds. programu PAC-3 w Lockheed Martin Missiles and Fire Control w wywiadzie udzielonym Defence24.pl przy okazji zawarcia umów offsetowych w programie Wisła.

Juliusz Sabak, Defence24: Niemal rok po podpisaniu umowy FMS na pierwszą fazę programu Wisła Lockheed Martin zawarł z PGZ umowy wykonania zobowiązań offsetowych. To pierwsze takie porozumienie, realizowane w największym polskim programie obrony powietrznej, w nowej formule. Jakie znaczenie Pana zdaniem ma zawarcie umowy?

Jay Pitman, wiceprezes ds. programów PAC-3 w Lockheed Martin Missiles and Fire Control: Jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni z osiągnięcia tego kamienia milowego. Myślę, że wspólnie z polskim przemysłem stworzyliśmy bardzo solidny pakiet wspierający program Wisła.

Nie chcę wypowiadać się na temat innych głównych dostawców w programie Wisła, ale cieszy nas, że Lockheed Martin był w stanie zamknąć kwestie umów offsetowych w zaplanowanych rok temu ramach czasowych.  Jestem bardzo dumny, że dotrzymaliśmy pierwotnego terminu, a zawarte porozumienie zapewnia spełnienie wszystkich zobowiązań, realizację ich pełnego zakresu.

A jak ocenia Pan zakres tego pakietu umów, jeśli chodzi o konkretne projekty? 

Kiedy patrzę na poszczególne projekty które tu zebraliśmy, to widzę, że koncern Lockheed Martin wprowadza zdolności produkcyjne i serwisowe w zakresie krytycznych elementów systemu Wisła. Dotyczy to komponentów pocisku PAC-3 MSE jak również wyrzutni, z potencjałem do udziału w łańcuchu dostaw Lockheed Martin.  Mówiąc ogólnie, wykonaliśmy bardzo dobrą pracę we współpracy z PGZ i Biurem ds. Umów Offsetowych.

Mamy pewność, że te produkty, te konkretne 15 programów o których mówimy, wspiera bezpośrednio potencjał firm z którymi zawarliśmy umowy:  PGZ, WZE, WZU, WZL-1 i WZL-2. Nasza intencją było dostarczenie im konkretnych zdolności, ale także programów które będą solidnie, realnie i bardzo namacalnie zwiększać potencjał polskiego przemysłu.

W jaki sposób podzielono zadania z pakietu offsetowego pomiędzy polskich partnerów? 

Jeśli chodzi transfer technologii i zdolności w zakresie symulacji oraz modelowania dla laboratorium mającego realizować testy i symulacje generalnie pocisków rakietowych i systemów obrony powietrznej, będziemy współpracować bezpośrednio z Polską Grupą Zbrojeniową.

Wojskowe Zakłady Elektroniczne z Zielonki, gdzie podpisywaliśmy porozumienia, otrzymały zdolności związane z produkcją i serwisowaniem kluczowych elementów pocisku PAC-3 MSE jak również wyrzutni. Natomiast w ofercie dla Wojskowych Zakładów Uzbrojenia z Grudziądza koncentrujemy się na ustanowieniu produkcji pewnych istotnych komponentów wyrzutni. Warto podkreślić, że w ten sposób stworzony zostanie potencjał do produkowania i serwisowania w Polsce kluczowych elementów wyrzutni. 

Wśród beneficjentów offsetu widzę również Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1, jak i WZL nr 2. Trafią do nich zadania związane z pociskami PAC-3 MSE, czy również inne kompetencje?

W przypadku WZL nr 1 chodzi o pewne zdolności do produkcji kluczowych komponentów pocisków PAC-3MSE jak również elementów wyrzutni. Niestety nie mogę mówić o szczegółach.

Natomiast nieco inną rolę otrzymały Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 z Bydgoszczy. Poza programem Wisła, będą one realizować pewne zadania lotnicze, w tym w zakresie wsparcia i serwisowania samolotów będących na uzbrojeniu Sił Powietrznych RP, czyli F-16. Częściowo jest to kontynuacja możliwości dalszego wspierania wcześniej dostarczonych systemów i zrealizowanych programów przez Lockheed Martin.

Pakiet zadań jest dość szeroki... 

Faktycznie, jest tu duża różnorodność zadań w zakresie kompetencji wymienionych spółek. To solidny pakiet i uważamy, że jest to bardzo szeroki transfer technologii dla polskiego przemysłu. 

W ramach tych 15 projektów przetransferujemy do polskiego przemysłu istotne zdolności. Jedną z kwestii, na które chciałbym zwrócić uwagę, to ogromne korzyści w zakresie technologii, ale kompetencji związanych z zarządzaniem i udziałem w międzynarodowym programie. Postrzegam te działania jako partnerstwo mające na celu przygotowanie polskiego przemysłu do wsparcia głównych kontrahentów amerykańskich w programie Wisła i włączenie PGZ do łańcucha dostaw koncernu Lockheed Martin.

Zawarcie umowy offsetowej było zwieńczeniem rocznych negocjacji. Jakie będą kolejne kroki? 

Przed nami jest jeszcze kilka lat ciężkiej pracy. Jak widać, w biurze Lockheed Martin w Warszawie dużo się dzieje. Już w tej chwili zbieramy ekspertów z USA i lokalnych specjalistów technicznych, aby wesprzeć PGZ w tych projektach. Mamy już zespół gotów do działania. Częścią projektów jest dostarczenie odpowiednich narzędzi technicznych, ale to dopiero początek. 

Jak wiele czasu potrzeba na wdrożenie?  

Każdy z projektów jest inny, dlatego mogę mówić bardzo ogólnie. Niektóre z programów ruszą bardzo szybko. Inne, ze względu na swoją naturę, będą wymagały nawet kilku lat. Powodem jest fakt, że w wielu kwestiach mówimy o przeniesieniu tu produkcji elementów już dostarczanych w łańcuchu dostaw Lockheed Martin. Natomiast w jednym szczególnym przypadku chodzi o zaprojektowanie komponentu przez polski przemysł. To generuje konkretne wymagania czasowe.

Jaki element powstanie w Polsce od podstaw?

Niestety nie mogę tego ujawnić.

Jeśli polskie zakłady będą dostawcą Lockheed Martin, konieczne będzie certyfikowanie ich przez administrację USA. To wymaga przygotowań. 

Jednym z tematów do którego zabraliśmy się w pierwszej fazie Wisły z dużym zapałem, było wybranie projektów o takim zakresie współpracy, aby możliwe było z naszym wsparciem uzyskanie dla nich, jak mówimy certyfikatu dostawcy tych komponentów dla Lockheed Martin. Dlatego mój zespół składa się nie tylko z ekspertów od techniki, ale też od kontroli jakości czy logistyki. Jesteśmy przygotowani do tego, aby wypełnione zostały wszystkie wymogi Stanów Zjednoczonych niezbędne dla uzyskania przez Polskę odpowiednich uprawnień. 

Jak duża część pocisków PAC-3 MSE powstanie docelowo w Polsce? 

Cóż, wbrew toczącym się dyskusjom nie chcielibyśmy podawać żadnych wartości procentowych. Nasza współpraca z PGZ i kluczowe kompetencje transferowane do Polski obejmują również przygotowanie do montażu krytycznych komponentów pocisków PAC-3 MSE.

Jaki wpływ na inne polskie programy rakietowe będzie miała realizacja umów offsetowych? Pytanie jest o tyle ważne, że są to technologie kluczowe dla Polski na wielu poziomach, także poza programem Wisła.  

Jedną z kluczowych kwestii, które mieliśmy na uwadze ponad rok temu, przystępując do rozmów offsetowych, było to, jak wesprzeć polskie pragnienie rozwoju krajowych kompetencji. Wspomniane wcześniej laboratorium zajmujące się modelowaniem i symulacjami którego powstanie będziemy wspierać, jest właśnie projektem związanym z rozwojem organicznych, polskich kompetencji. Damy w ten sposób polskiemu przemysłowi możliwość rozwijania własnych projektów. Dekady doświadczenia, jakimi dysponuje mój zespół będą, stanowić kluczowe wsparcie w tym zakresie. 

Dodatkową korzyścią są nasze prace dotyczące wykorzystania potencjału polskich firm w naszej produkcji. Ważnym krokiem do wdrożenia w nowoczesne systemy produkcyjne jest wejście przez nie w łańcuch dostaw koncernu Lockheed Martin. Musieliśmy zadbać o to, aby polskie zakłady zrozumiały, jakie wymagania stawiają przed nimi w tym zakresie amerykańskie programy obronne i instytucje, decydujące o włączeniu przedsiębiorstwa w system dostaw dla innych amerykańskich programów. 

Istnieje powiązanie pomiędzy Wisłą dla Polski i całością zamówień na pociski PAC-3MSE?

Warto pamiętać, że wejście do łańcucha dostaw oznacza udział w wypełnianiu rosnącego zapotrzebowania na pociski PAC-3MSE. Jest to sprawdzony system hit-to-kill, pożądany na rynku światowym. Potencjał, o którym mówimy jest więc produkcją nie tylko na potrzeby Polski, ale również potencjalnych innych odbiorców PAC-3 MSE, w tym USA. 

Mówimy tu wiele o dalszej przyszłości i odbiorcach zagranicznych, a tymczasem trwają rozmowy na temat drugiej fazy polskiego programu Wisła. Jak Lockheed Martin postrzega w tym zakresie swoje możliwości? 

Inspektorat Uzbrojenia i MON zmierzając do drugiej fazy będą musiały podjąć ważne decyzje, w skomplikowanym środowisku. Oczywiste jest, że w pierwszej fazie Polska podjęła pewne decyzje, które będą rozwijane w drugiej fazie, m. in. poprzez wprowadzanie kolejnych systemów. Zmierzając w stronę zdolności z zakresu LTAMDS (ang. Lower Tier Air and Missile Defense Sensor – część przyszłej, zintegrowanej architektury obrony powietrznej US Army, bazującej na systemie dowodzenia IBCS –przyp. red), nowych rozwiązań sensorów w ramach programu, ale też w zakresie nowych opcji efektorów. 

Z mojej perspektywy jest to bardzo trudna decyzja dla zamawiającego polegająca na uzyskaniu równowagi między pełną przystępnością cenową, zdolnościami i celami samego programu. O tyle trudniejsza, że powiązana z podążaniem za amerykańskimi planami zakupowymi w programie LTAMDS, które właśnie trwają. Propozycja Lockheed Martin jest jednym z potencjalnych rozwiązań, które oferujemy w programie nowego sensora. 

W Polsce chyba jeszcze więcej uwagi w kontekście drugiej fazy wzbudza nie sensor, ale pozyskanie niskokosztowego efektora.  

Kiedy spojrzymy na to jakie są zadania Wisły i jak rozwija się program w drugiej fazie, to uważam, że PAC-3MSE nadal zapewnia odpowiednie zdolności do zwalczania pełnego zakresu zagrożeń z powietrza dla Polski.  Dają one sprawdzoną bojowo technologię hit-to-kill, przeznaczoną do zwalczania obecnych i przyszłych zagrożeń. Przy tym, patrząc na koszt całego cyklu życia systemu, warto zauważyć, że PAC-3MSE jest bieżącym programem finansowanym przez US Army (ang.: US Army program of record) z gwarancją wsparcia eksploatacji, serwisowania i interoperacyjnością ze wszystkimi systemami, łącznie z LTAMDS w przyszłości. Będzie też dostępny i wykorzystywany przez wielu sojuszników tu, w Europie.

Z mojej perspektywy PAC-3 MSE zapewnia ogromną stabilność w całym cyklu życia systemu. Oznacza to spadek kosztów logistyki, ale równocześnie wzrastająca produkcja PAC-3 MSE spowoduje, że cena tego pocisku będzie dalej zmniejszana. Dlatego moim zdaniem najmniej ryzykowna opcja dostępna Inspektoratowi Uzbrojenia w drugiej fazie programu Wisła, to zamówienie kolejnych pocisków PAC-3 MSE. 

Pozostanie przy tym samym pocisku byłoby interesujące, ale PAC-3MSE jest dla Polski rozwiązaniem dość kosztownym. Dlatego MON poszukuje innych, tańszych opcji.   

Oczywiście wiem, że dziś Inspektorat Uzbrojenia analizuje drugą fazę Wisły, ale również ważną kwestią jest program Narew. Moim zdaniem system Narew w połączeniu z PAC-3 MSE w Wiśle to najlepsze podejście do problemu zwalczania pełnego zakresu zagrożeń. 

Obawiam się, że poszukiwanie kolejnego rozwiązania w ramach drugiej fazy Wisły może prowadzić do ponoszenie przez Polskę kosztów kolejnego efektora w portfolio – nie tylko jednostkowego kosztu zakupu, ale też kosztów rozwoju i integracji, przygotowania zdolności produkcyjnych, budowy systemu wsparcia. To moje zdanie, ale rozumiem, że jest to dla Polski trudna decyzja, która jest w pewnością intensywnie dyskutowana. Podawane były błędne wyliczenia dotyczące ceny PAC-3 MSE. Niestety nie mogę podać szczegółowej ceny pocisku, ale mogę powiedzieć, że w tym zakresie widzimy istotne korzyści wynikające z dużych zamówień pozytywnie wpływających na przystępność kosztową. PAC-3 MSE cieszy się nadal zainteresowaniem zarówno armii USA, jak i klientów eksportowych.

Generalnie uważam, że PAC-3 MSE zapewnia najpełniejsze rozwiązanie dla zestawu Wisła. Równie ważny jest moim zdaniem fakt, że już ruszyły przygotowania do produkcji kluczowych komponentów tego pocisku w Polsce. To ogromna szansa w wymiarze wojskowym i przemysłowym. 

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze (10)

  1. Spostrzegawczy

    Pan Pitman.. I wszystko jasne - tu nie mogło być tanio. Cóż, polscy politycy przynajmniej mają się od kogo uczyć. Tacy jak pan Pitman, na długo przed Bar Micwą są zabierani do rodzinnych biznesów i tam się uczą handlu na żywo. Polecam scenę z filmu "Żywot Briana" - właśnie tak to działa, kiedy zdjąć z negocjacji komediową otoczkę. A nasi politycy jako pacholęta co najwyżej byli zabierani przez rodziców w pole. Albo stali pod blokiem. Później zrobili studia na uczelniach humanistycznych, na których bez obciachu i cienia obawy o utratę godności profesorskiej, wykładają panowie piszący o "polskim chamie, których są miliony". Więc tacy panowie Pitmanowie kręcą nimi jak chcą..

    1. prosto w oczy

      Oj prawdziwy komentarz, prawdziwy.....

    2. mati69

      Nasi politycy to magistrzy: historii, filozofii, administracji, politologii, socjologii, etnografii i innych kierunków, po których w dzisiejszych czasach ląduje się na kasie w biedrze.

  2. andy

    jedno nie ulega wątpliwości że LM ( czyt. USA ) robi na Wiśle kokosowy interes i to na etapie zakupu ... jak i na etapie serwisu i eksploatacji systemu w Polsce i jest w idealnej pozycji zasłaniając się amerykanckim prawem ( wspaniały wytrych ) -tylko dlaczego inni kontrahenci LM czy Boeinga (np.Turcja Finlandia czy Korea itp ) zawsze uzyskują realne korzyści przy podobnych zakupach a nawet przeniesienie produkcji na swoje terytorium - skąd ta nasza poddańcza postawa i trzymanie się za wszelką cenę sojusznika który traktuje nas w skandaliczny sposób rzucając jakieś ochłapy i przekonując równocześnie że robimy wspaniały interes ...? i coś mi się wydaję że wyjdziemy na tym sojuszu jak Zabłocki ( patrz przykład Kurdów) - do ewentualnych adwersarzy i oskarżeń o ruską agenturę proszę o wcześniejsze zapoznanie sie z sytuacją roszczeń bez spadkowych sygnowanych i pilnowanych przez amerykańską administracje ...

    1. Bo kupują 150 sztuk samolotów, a nie 10 razy mniej

    2. Patcolo

      Dokładnie inni sojusznicy nie robią bieda zakupów np po dwa helikoptery

    3. Rod

      Zakup "po dwa albo cztery ... " jest spowodowany drogim, całkowicie drenującym kasę zakupem Wisły od USA nie stanowiącej żadnej wartości dodanej dla naszego przemysłu a równocześnie ograniczającym do minimum zakupy i rozwój w polskich firmach ( uważam że preferowanie PGZ kosztem sektora prywatnego jak np. WB czy Szcześniak to skandal i wina leży po wszystkich stronach politycznego sporu )

  3. prawieanonim

    Propozycję pana z LM odnośnie Wisły z jednym efektorem (PAC-3 MSE) można łatwo wytłumaczyć. Raytheon szykuje bat na PAC-3 MSE w postaci PAAC-4. To właśnie stąd taka chęć do współpracy bo trzeba szybko sprzedać PAC-3 MSE (mimo że to świetny pocisk) zanim ten zostanie wygryziony przez lepszy PAAC-4 (który bardziej będzie pasował do Wisły po połączy zdolności antybalistyczne pocisku od LM i Stunnera/SkyCeptora od Raytheona)

    1. hhh

      jak izraelczycy zrobią Raytheonowi PAAC4 to może będzie ... za kilka lat. Dlatego Skyceptor miał kosztować tyle co PAC3 MSE bo Raytheon potrzebuje pieniędzy na jego rozwój.

    2. chateaux

      LockMart pracował nad PAC-3 MSE przez 25 lat od 1994 roku. Raytheon opracuje lepszego konkurenta w ciągu 7 lat?

    3. prawieanonim

      Tak naprawdę to nie wiadomo ile czasu Raytheon pracuje nad PAAC-4 bo to po prostu nie możliwe żeby nie pracowali nad niczym widząc PAC-3 od LM. Obstawiam że skoro w ciągu kilku lat mogą produkować u nas SkyCeptora (który jest krokiem naprzód od Stunnera) to ten czas jest jak najbardziej realny. Nasz MON powinien sobie już teraz odpowiedzieć na pytanie co dalej w momencie gdy PAAC-4 wejdzie do produkcji bo może się okazać że kombo PAC-3 MSE i SkyCeptor stanie się nieopłacalne kiedy na rynku pojawi się pocisk mogący zastąpić obydwa pociski Wisły.

  4. xyz

    Rakieta Za 6-8mln do Narwi. Dla LM to byłaby bajka a dla nas tragedia. Mam nadzieję, że MON nie podziela tego głupiego pomysłu.

    1. prawieanonim

      Gdzie ty to wyczytałeś że PAC-3 MSE ma być do Narwi?

    2. FDolas

      Chyba nie o to mu chodziło. Proponował pozostanie przy jednym efektorze w systemie Wisła, zaś tańszy efektor wprowadzić w systemie Narew.

    3. PAC-3 MSE to trochę za mało do Wisły bo Wisła poza zdolnościami anty-balistycznymi powinna być zdolna do niszczenia mniej wymagających celów (samoloty, pociski) na większych dystansach niż 120km. Nie oszukujmy się. Podczas wojny pociski balistyczne będą jedynie dodatkiem do bardziej konwencjonalnych typów uzbrojenia a to dlatego że pocisk balistyczny nadaje się tylko do przenoszenia broni masowego rażenia lub do niszczenia punktowych celów gdzie zniszczenia będą minimalne. Efekty masowego zastosowania rakiet widzieliśmy w Syrii. Tego typu atak mogą przeprowadzić tylko Stany Zjednoczone bo jest on kosztowny.

  5. www

    Lepiej jakby LM przekazał nam licencję lub technologię pocisku GMRLS do Homara niż kawałka z PAC-3. I mam pytanie odnośnie testów tych rakiet. Czy w Polsce tak jak w USA ostatni test ICBM będzie można testować np. skuteczność rakiet PAC-3 puszczając wabiki do strącenia? Czy Polskie prawo na to pozwala? Czy po zakupie baterii Patriot do ćwiczeń np. jedna bateria naszego Patriota będzie wysyłana na poligon np. do Teksasu i tam testowana?

    1. bmc3i

      Tak robią Holendrzy. Wszystkie testy live, robią na White Sands Missile Range w Stanach. Ani w Holandii, ani w Polsce nie ma poligonu dla takich rzeczy. Nie mówiąc już o tym, że Polska nie ma pocisków które mogłyby stanowić cele ćwiczebne.

  6. rex

    Biorąc pod uwagę cenę zakupu Patriota w pierwszej fazie to PAC3 MSE kosztował grubo ponad 6 mln dolarów za sztukę. Zejście do 3 mln przy zakupie np 1000 sztuk nie sprawi że PAC 3 MSE stanie się LCI. Narew jest ważniejsza i z nią możemy integrować część funkcjonalności antybalistycznej. Rozumiem że Skyceptor w ofercie Raytheona nie jest tańszy stąd próba wciśnięcia nam PAC3 MSE jako LCI. Niestety wbrew pozorom tanie podwykonawstwo dla LM i wejście w łańcuch dostaw nie jest offsetem dla Narwi i nie rozwinie innych polskich programów rakietowych.

  7. KrzysiekS

    Czyżby LM miał ochotę na NAREW i dał technologię słabszego ale tańszego efektora dla Polski kiedyś o tym coś mówili (mogą zrobić tańszy efektor ale dla NARWI jak najbardziej przydatny. Warunek jest jeden musi być kupowany przez kilka państw.)-ciekawe ?

    1. KrzysiekS

      NAREW nie jest jedynym programem potrzebujemy ciężkiego pocisku przeciwpancernego na BWP czy KTO, HOMAR też dopiero się zaczyna a oni opracowują nowe pociski około 500 km dla USArmy dla HIMARS-a w konkurencji z Raytheon jeżeli przegrają mogą dostać zgodę Rządu USA na transfer technologii. Robi się ciekawie jeżeli myślą o nas poważnie.

  8. hgjhgkjk

    Pytanie, dlaczego ofsetobiorcą nie jest Mesko, czy to nie ta firma ma być polskim centrum technologi rakietowch?

    1. Chateaux

      Jest, ale Mesko jest czescia PGZ, ktory jsko koncern bieze lwia czesc pakietu.

  9. Hmmm

    Ciekawe jaki to całkowicie nowy krajowy efektor ma powstać przy pomocy LM . Podejrzewam że może chodzić o jakiś pociski pokroju PK-6 który w końcu mógłby doczeka się realizacji , bo obecny efektor na popradach jest za słaby a pocisk o zasięgu 10/12 km był by jak znalazł.

  10. KrzysiekS

    Jeżeli LM potraktuje nas jako swoje zaplecze w Europie to może być ciekawie (ale musieli by podejść do tego bardzo poważnie).

Reklama