Południowokoreański przemysł obronny nie zdoła wyeksportować do Zjednoczonych Emiratów Arabskich samobieżnych haubic K9, bo zgody na transakcję nie wyraził rząd Niemiec, a to stamtąd pochodzą zespoły napędowe tych haubic – pisze IHS Jane’s.
Jak pisze IHS Jane’s, południowokoreańskie ministerstwo spraw zagranicznych potwierdziło, że brak zgody Niemiec stanął na przeszkodzie realizacji transakcji sprzedaży haubic samobieżnych K9 do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Z Niemiec pochodzą bowiem systemy napędowe, używane w tych haubicach. Chodzi o silniki firmy MTU 881 Ka-500, takie same jak w polskich haubicach Krab.
Przypomnijmy, że Krab jest osadzony właśnie na podwoziu haubicy K9, produkowanym licencyjnie w Hucie Stalowa Wola. – Przekazana przez Samsung Techwin licencja wraz z dokumentacją techniczną i technologiczną zmodyfikowanego podwozia haubicy K9 umożliwi produkcję w kraju wszystkich jego elementów, z wyjątkiem zespołu napędowego typu „powerpack”. (…) Umowa z firmą Samsung obejmuje również wyposażenie K9 w konkretny typ silnika – w niemiecki silnik MTU 881 Ka-500, a to z kolei wpisuje się w polską strategię ustanowienia zdolności do serwisowania, montażu i produkcji silników z rodziny MTU w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Poznaniu – tak jeszcze w 2015 roku mówił o prawach licencyjnych do MTU jako elementu Kraba ówczesny podsekretarz stanu w MON Maciej Jankowski, w odpowiedzi na poselską interpelację.
Należy nadmienić, że decyzja o zmianie podwozia Kraba, podjęta w 2014 roku, była kluczowa dla powodzenia tego programu i możliwości wprowadzenia haubic do Sił Zbrojnych RP (obecnie w linii jest ich 48, cieszą się bardzo dobrymi opiniami użytkowników).
Same systemy K9 stały się swego rodzaju eksportowym hitem, obok sił zbrojnych Republiki Korei zostały zakupione m.in. przez Norwegię, Estonię, Finlandię i Indie. Na podstawie koreańskiej licencji produkuje je też – w dużej liczbie – Turcja, która wykorzystywała je w warunkach bojowych m.in. w Syrii. Wszystkie one, podobnie jak Kraby mają silnik MTU.
Decyzja Niemiec o wstrzymaniu eksportu power-packów do haubic K9 przeznaczonych dla ZEA jest jednak dowodem, że korzystanie z zewnętrznych rozwiązań we własnych systemach uzbrojenia wiąże się z pewnym ryzykiem, zwłaszcza jeśli chodzi o promocję ich na rynkach eksportowych.
Rząd federalny w ostatnich latach nieco zaostrzył swoją politykę, jeśli chodzi o eksport uzbrojenia na Bliski Wschód, w związku m.in. z wojną w Jemenie. Wcześniej bowiem eksport miał swój bardzo szeroki zakres, nie tylko jeśli chodzi o kompletne systemy uzbrojenia, ale i ich komponenty.
Przykładowo, do ZEA trafiały chociażby podwozia firmy Rheinmetall-MAN, które następnie wykorzystywano jako bazę dla rosyjskich zestawów przeciwlotniczych Pancyr-S1. Te ostatnie rozmieszczono w Libii, gdzie uczestniczyły w walkach po stronie Libijskiej Armii Narodowej (LNA) gen. Haftara. Co najmniej jeden z nich został jednak przejęty przez siły podległe wspieranemu przez Turcję Rządowi Jedności Narodowej (GNA).
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie