Reklama

Siły zbrojne

Koniec historii brazylijskiego lotniskowca "Sao Paulo"

Lotniskowiec Sao Paulo
Lotniskowiec Sao Paulo
Autor. Marinha do Brasil/Facebook

Brazylia ostatecznie postanowiła zatopić swój lotniskowiec „Sao Paulo” na Oceanie Atlantyckim – poinformowała Marynarka Wojenna Brazylii. Ignorując tym samym protesty ekologów o szkodliwości takiej decyzji, ponieważ na okręcie znajdowała się nieokreślona ilość azbestu i innych materiałów toksycznych - przekazała agencja Reuters.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Historia brazylijskiego lotniskowca „Sao Paulo" ostatecznie dobiegła końca 3 lutego bieżącego roku. Marynarka Wojenna Brazylii postanowiła zatopić wycofany okręt na Oceanie Atlantyckim u swoich północno-wschodnich wybrzeży około 350 kilometrów od brzegu, gdzie morze ma głębokość 5000 metrów, taka lokalizacja została wybrana w celu złagodzenia negatywnego wpływu na rybołówstwo i ekosystemy naturalne, poinformowała Marynarka Wojenna. Według oświadczenia ministerstwa obrony, obszar wybrany do zatopienia został wskazany przez Centrum Hydrograficzne Marynarki Wojennej, które uznało go za "najbezpieczniejszą" lokalizację, ponieważ znajdował się poza wyłączną strefą ekonomiczną Brazylii, obszarami ochrony środowiska, i był wolny od udokumentowanego kabla podwodnego. Decyzja o zatopieniu lotniskowca "Sao Paulo" zapadła po tym, jak brazylijskie władze bezskutecznie próbowały znaleźć port chętny do przyjęcia okrętu i jego zezłomowanie.

Pierwotnie lotniskowiec jak informowaliśmy na Defence24 miał trafić do Turcji, gdzie miał zostać zezłomowany za 2 mln dolarów (około 1,8 mln euro) przez tureckie firmy stoczniowe Sök Denizcilik i Ticaret Limited, które specjalizowały się w złomowaniu statków. Organizacje ekologiczne wskazywały wtedy też, że taka podróż do Turcji jest nielegalna, ponieważ narusza Protokół Izmirski z 1996 r. (w sprawie zapobiegania zanieczyszczaniu Morza Śródziemnego przez transgraniczne przemieszczanie odpadów niebezpiecznych i ich usuwanie) oraz Konwencję Barcelońską, nie pozwalającą na transport niebezpiecznych odpadów przez Morze Śródziemne do krajów nie będących w Unii Europejskiej w celu recyklingu lub unieszkodliwienia.

Reklama

Czytaj też

Lotniskowiec Sao Paulo
Lotniskowiec Sao Paulo
Autor. Marinha do Brasil/Facebook
Lotniskowiec Sao Paulo
Lotniskowiec Sao Paulo
Autor. Marinha do Brasil/Facebook

Jednak ta operacja się nie udała, ponieważ tureckie władze odpowiedzialne za bezpieczeństwo środowiska zabroniły mu wstępu, zmuszając go do zawrócenia na krótko przed dotarciem do Cieśniny Gibraltarskiej. Okręt więc udał się w podróż powrotną jednak do Brazylii również nie dotarł, ponieważ odmówiono mu zgody na dokowanie z powrotem w kraju powołując się na "wysokie ryzyko" dla środowiska, dlatego lotniskowiec "Sao Paulo" spędził około 5 miesięcy na Atlantyku. Historia lotniskowca mogła się jeszcze odmienić, ponieważ ofertę zakupu kadłuba okrętu zaoferowała saudyjska grupa Sela za 30 mln reali (ok. 5,9 mln USD), jednak brazylijski resort obrony i dowództwo floty odrzuciło tę propozycję. Były także wcześniej plany by okręt przekształcić w muzeum marynarki wojennej, jednak z tego również zrezygnowano. Przyśpieszenie decyzji o zatopieniu lotniskowca dodały informacje przekazywane przez marynarkę wojenną, że okręt ma uszkodzenia kadłuba i może zatonąć w każdej chwili.

W powstrzymanie decyzji próbowali się jeszcze włączyć federalni prokuratorzy i Greenpeace w interwencji do rządu by wstrzymać zatopienie, argumentując to tym, że zatopienie może być niebezpieczne, ponieważ lotniskowiec zawiera toksyczne, niebezpieczne materiały, w tym 9 ton azbestu stosowanego w panelach. Jednak ostatecznie zdecydowano się zatopić okręt. Greenpeace przestrzegał, że "zatopienie lotniskowca Sao Paulo wyrzuci na dno morskie tony azbestu, rtęci, ołowiu i innych wysoce toksycznych substancji". Oskarżając tym samym brazylijską marynarkę wojenną o zanieczyszczenie oceanów. Greenpeace powiedział także, że zatopienie naruszyło Konwencję Bazylejską, Konwencję Londyńską o zapobieganiu zanieczyszczeniu mórz oraz Konwencję Sztokholmską o trwałych zanieczyszczeniach organicznych. W powstrzymanie zaangażowała się także Basel Action Network, która wezwała nowo wybranego prezydenta Brazylii Luiza Inacio Lula da Silva - który objął urząd w zeszłym miesiącu zobowiązując się do odwrócenia gwałtownego niszczenia środowiska po prawicowym Jair Bolsonaro - do powstrzymania decyzji, ale to również nie pomogło. Tutaj warto przypomnieć, że w ostatniej dekadzie, według Shipbreaking Platform brazylijskie firmy pozbyły się ponad 50 okrętów w Azji Południowej, gdzie przepisy dotyczące postępowania z materiałami toksycznymi są luźne.

Czytaj też

YouTube cover video

Historia lotniskowca „Sao Paulo"

Lotniskowiec Sao Paulo służył od 15 lipca 1963 roku. Początkowo służył we francuskiej marynarce wojennej jako pełnowartościowy lotniskowiec „Foch". „Sao Paolo" to lotniskowiec typu Clemenceau o wyporności 32800 ton, długości 265 m, szerokości 31,7 m i zanurzeniu 8,6 m. Okręt brał udział w zabezpieczeniu atmosferycznych testów bomb atomowych na Pacyfiku, dlatego mógł być nawet w pewnym stopniu radioaktywny. Od lat 70. do 90. brał udział w misjach w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w byłej Jugosławii.

Lotniskowiec Sao Paulo
Lotniskowiec Sao Paulo
Autor. Marinha do Brasil/Facebook

W 2000 roku jednostka ta została wycofana i sprzedana do Brazylii, gdzie rozpoczęła swoją działalność operacyjną jako lotniskowiec „Sao Paolo". Lotniskowiec ten został jednocześnie flagowym okrętem brazylijskiej marynarki wojennej. Po kilku latach służby "Sao Paulo" doświadczył niefortunnych incydentów i usterek. 17 maja 2005 roku, doszło do eksplozji w maszynowni. Układ napędowy doznał rozległych uszkodzeń. Naprawa trwała długo, a okręt miał wrócić do służby w 2013 roku, ale w 2012 roku doszło do kolejnego dużego pożaru i maszynownia znowu została zniszczona. We wrześniu 2016 roku lotniskowiec nadal był w remoncie. Dowódca brazylijskiej marynarki wojennej, admirał Eduardo Leal Ferreira, stwierdził wtedy, że istnieją plany wymiany układu napędowego lotniskowca. Mówiono też, że katapulta okrętu jest niesprawna. Przed wycofaniem z eksploatacji lotniskowiec musiał wracać do stoczni co trzy miesiące na naprawy i konserwację. Brazil Navy nie była w stanie eksploatować "Sao Paulo" tak efektywnie, jak oczekiwano. Mimo tego dla Brazylii był to flagowy okręt Brazil Navy. Służba operacyjna „Sao Paolo" zakończyła się w styczniu 2017 roku. Zastąpił go w 2018 roku NAM „Atlântico", czyli wykorzystywany wcześniej przez brytyjską Royal Navy śmigłowcowiec desantowy ex-HMS „Ocean".

Czytaj też

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. easyrider

    Głupota ludzkości nie zna granic. Konwencję, srencje, zezłomowanie złe, to wybrali rozwiązanie najgorsze - zatopienie całości. Mnóstwo metalu do odzyskania, niebezpieczne materiały do utylizacji ale... po co? Ocean przyjmie. Swoją drogą aż dziw, że Rosja nie chce odkupić. Mieliby już dwa. Oba szroty ale po odmalowaniu prezentowałyby się ładnie. No i na ich poziomie technologicznym.

    1. Monkey

      @easyrider: 100/100. Faktycznie, zatopienie, być może nawet nieco radioaktywnego okrętu to głupota do potęgi n-tej. Ale tak to jest jak ekolodzy biorą się za zarządzanie. Złomować nie, bo konwencje. Zatopić też nie, bo konwencje. Co mieli więc z tym złomem zrobić?Rosjanom nie mogli sprzedać, bo wiadomo, bandycka napaść na Ukrainę. Najbardziej mnie rozwaliła ta Konwencja Barcelońska, która nie pozwala na transport potencjalnie niebezpiecznych przedmiotów przez M. Śródziemne do krajów nie będących w UE. Jakby tylko kraje UE leżały nad tym morzem. Paranoja. Tyle przeszkód stawiali, to teraz mają niebezpieczny złom na dnie Atlantyku.

    2. easyrider

      @Monkey Najśmieszniejsze jest to, że żeby być jakimś "logiem", trzeba studia skończyć: psycholog, stomatolog, entomolog, biolog, geolog etc. A żeby stać się "ekologiem", wystarczy przykleić się do asfaltu czy oblać zupą jakiś obraz w galerii. Ot i czasy oszołomów mieszających ludziom w głowach.

    3. Monkey

      @easyrider: Bardzo trafne spostrzeżenie:-)))

  2. Krtek

    Co za paranoja. Zezłomować nigdzie nie wolno , więc najlepiej zatopić tyle surowców wtórnych. A w Indiach i Bangladeszu zlomuja co się da na brzegu

  3. Avengers

    To Brazylijczycy uczuli CHinczykow jak obslugiwac lotniskowce. DObrze ze nie wsztsko jest w lapach amarykanow.

    1. GB

      Jasne... Brazylijczycy sami nie potrafią obsługiwać Sao Paulo. Zaliczył zaledwie parę rejsów, prawie cały czas przebywał w porcie w remoncie. Poza tym żaden chiński samolot nie wystartuje z Sao Paulo. Chińskie samoloty pokładowe potrzebują skoczni, a tej Sao Paulo nie posiada.

    2. Avengers

      Leiej slaby nauczyciel niz zaden. Organizacja pracy bardziej niz typ samoltu

    3. GB

      Jasne... Tą organizacje pracy widc było w kampanii syryjskiej gdzie z przyczyn nie bojowych Kuzniecow stracił dwa samoloty, a potem ledwo dowlokł się do bazy.

  4. Sorien

    Arabia dawała 6mln to źle .... Ocean za darmo wziął ...

    1. Monkey

      @Sorien: Arabowie oferowali jałmużnę, ale zawsze to jakieś pieniądze. A z tym wzięciem przez ocean za darmo to może jeszcze być różnie. Nie zdziwię się, jeśli ci ogłupiali ekologowie, którzy nie pozwolili na zezłomowanie Sao Paulo teraz pozwą rząd Brazylii przed jakimiś międzynarodowymi organami, a może i brazylijskim sądem za to, że okręt został zatopiony.

    2. Adr

      Prezydent się zmienił i protestów nie będzie.

  5. leśnydziad

    Do tego doprowadzają absurdy pseudoekologów. Zatopili bo przepisy uniemożliwiły jego bezpieczną utylizację. Przypomnę że ten złom wyprodukowano w Europie i odsprzedano go w wieku 37 lat by pozbyć się kłopotów przy demontażu. Brazylijczycy powinni zatopić go w Zatoce Biskajskiej by swoim "produktem" cieszyli się jego producenci.

  6. DDR

    Tak fajnie miało być nowy stary prezydent triumf postępu i ekologii a tutaj taki afront :))

Reklama