Reklama

Siły zbrojne

Herculesy lądują na autostradach. Bazy potencjalnie zagrożone

Fot. U.S. Air Force, Alejandro Peña
Fot. U.S. Air Force, Alejandro Peña

Amerykańskie załogi trenują lądowania średnich samolotów transportowych na drogowych odcinkach autostradowych. Chodzi o możliwość rozśrodkowania sił w przypadku wojny z zaawansowanym technicznie i dysponującym dużym potencjałem przeciwnikiem.

W sierpniu na autostradzie w Michigan lądował lekki samolot C-146 Wolfhound należący do amerykańskich wojsk operacji specjalnych, a we wrześniu w Wyoming średni czterosilnikowy C-130J Hercules należący do rezerwy US Air Force. W tym pierwszym przypadku lądowanie Wolfhounda ubezpieczały patrolujące w powietrzu A-10 Warhog. Drugie było elementem ćwiczenia Rally in the Rockies i wymagało zamknięcia drogi przez władze cywilne.

Ćwiczenia mają świadczyć o ponownym zainteresowaniu sił zbrojnych USA rozśrodkowywaniem sił tak, aby w jak najmniejszym stopniu były one przywiązane do podatnych na uderzenia nieprzyjaciela wielkich baz lotniczych. Zupełnie inaczej funkcjonowały one w czasie - zakończonej właśnie - tzw. wojny z terrorem. Przeciwnik był wówczas niewymagający i praktycznie nie stwarzał zagrożenia dla wielkich baz i centrów logistycznych skutkiem czego można było operować z nich w bezpieczny sposób. Przewidywane obecnie wojny, niezależnie od tego czy przeciwko Rosji czy Chinom, podobnego komfortu dawać nie będą. Jak poinformowały same USAF w komunikacie dotyczącym ćwiczenia Rally in the Rockies: „aby efektywnie wykonywać operacje bojowe, obecne scenariusze muszą zakładać, że tradycyjne bazy będą od razu zagrożone”.

Reklama
Reklama

Chodzi tutaj o bazy we względnej bliskości linii frontu albo na linii frontu. Lądowaniu i startowi Herculesa towarzyszyła symulowana ewakuacja żołnierzy, którzy utracili wcześniej łączność z własnymi siłami. Lądowanie to było tylko jednym z wielu zadań realizowanych w ramach ćwiczenia Rally in the Rockies prowadzonego w Wyoming i Colorado, pod przewodnictwem 913. Grupy Transportu Lotniczego z bazy Little Rock. W jego ramach wykorzystywanych było łącznie kilkanaście transportowych statków powietrznych US Air Force i Gwardii Narodowej, które prowadziły także zrzuty zaopatrzenia i żołnierzy z dużej wysokości, a także dostarczały w wyznaczone miejsca artylerię. Zadania objęły także dostarczanie zaopatrzenia dla walczących oddziałów a prawdopodobnie także dla samolotów bojowych - pola walki i lotnictwa taktycznego.

Zarówno trenowanie zaopatrywania rozśrodkowanych jednostek wojsk lądowych i lotniczych jak i wykorzystanie w ćwiczeniach jednostek rezerwy USAF i Gwardii Narodowej świadczą o szykowaniu się Stanów Zjednoczonych do konfliktu symetrycznego przeciw przeciwnikowi zdolnemu do osiągania przynajmniej lokalnej przewagi. Zaangażowanie jednostek rezerwowych mówi z kolei zdaniem komentatorów o potrzebie posiadania znacznej floty samolotów transportowych zdolnych do operowania z lotnisk przygodnych, a to z kolei może oznaczać branie pod uwagę takich ewentualności jak rozśrodkowanie znacznej części potencjału lotnictwa bojowego, tak aby nie mogło zostać zniszczone kilkoma zdecydowanymi uderzeniami przeciwnika w bazach, ale także aby mogło względnie bezpiecznie operować z niewielkich baz w pobliżu linii frontu. Może też oznaczać liczenie się z dynamiczną wojną na dużą skalę, taką w której amerykańskie (i sojusznicze) siły mogą znaleźć się w okrążeniu. Taka sytuacja łatwo mogłaby się zdarzyć chociażby w przypadku bronienia przez jednostki amerykańskie państw bałtyckich, ale transportowce mogłyby lądować na przygodnych polach i odcinkach autostradowych chociażby dowożąc posiłki i zaopatrzenia dla broniącego się Tajwanu.

Reklama
Reklama

Komentarze