- WIADOMOŚCI
Generał Kukuła krytykuje przemysł zbrojeniowy
Konferencja Szpejowisko 2.0, zgodnie z zeszłoroczną zapowiedzią, tym razem została otwarta także dla przedstawicieli mediów. W jej trakcie Szef Sztabu nie szczędził cierpkich, żołnierskich słów pod adresem polskiego przemysłu, który nie wywiązał się z zeszłorocznych deklaracji.
Autor. Defence24.pl
Minął rok... zaledwie
Akcja Szpej już w swoich założeniach stawiała dość duże wymagania wobec całej machiny produkującej, certyfikującej i wprowadzającej nowe wyposażenie indywidualne żołnierza. Od bielizny, poprzez mundur, wyposażenie taktyczne, aż po uzbrojenie – 30 lat zaniedbań niestety nie jest do naprawienia w rok. Plan optymistycznie zakłada trzy lata, po których realne efekty zaczną być widoczne. Jednak do tego potrzebne jest coś więcej niż puste słowa. Generał Kukuła podczas konferencji Szpejowisko 2.0 bezlitośnie zidentyfikował winowajcę. W efekcie do wojska trafią wciąż nowe karabinki Grot, jednak brakuje do nich zalecanej przez producenta „optyki”.
Jeśli chodzi o optykę, niestety wkrótce miną dwa lata od rozpoczęcia operacji, a nie mamy oferty z polskiego przemysłu w tym zakresie. Dlatego bardzo apeluję o to, aby wywiązać się z deklaracji i abyśmy jako żołnierze nie byli skazani na posiłkowanie się tymi prostymi w produkcji celownikami holograficznymi zakupywanymi za granicą.
Szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła
Zobacz też

Karabinek Grot jest na wyposażeniu zarówno jednostek operacyjnych, jak i Wojsk Obrony Terytorialnej. Jest fabrycznie wyposażony w składane (awaryjne) mechaniczne przyrządy celownicze. Współczesne pole walki wymusza jednak, o czym zresztą doskonale wie producent, wykorzystanie optoelektronicznych celowników, które pozwalają żołnierzowi szybciej i dokładniej rozpoznawać zagrożenie, a co za tym idzie, skuteczniej razić cel. Niestety braki magazynowe skutkują tym, że wielu żołnierzy o celownikach kolimatorowych jedynie słyszało, a jeśli już ich używa, to dochodzi do paradoksów – że po strzelaniach poligonowych celowniki są demontowane z broni i trafiają z powrotem do fabrycznych pudełek, gdzie czekają na ponowne użycie.
Jest, ale nie dla ciebie
Nie tylko przemysł powinien uderzyć się w pierś. Wojsko również ma swoje, od wielu lat działające praktyki. Niewydawanie nowego wyposażenia i sprzętu, bo żołnierze zgubią albo popsują, a to generuje „kwity” i problemy szefa. Dochodzi więc do paradoksów, że nawet jeśli sprzęt jest, to zalega w magazynach nieużywany. To również ma się skończyć.
Apeluję do wszystkich swoich dowódców: kiedy jeździcie do swoich jednostek wojskowych, po prostu wchodźcie do magazynu broni i zobaczcie, kiedy te pięknie wystawione na półkach dziesiątki, a czasami setki noktowizorów i termowizorów zostały wydane żołnierzom. Od razu mówię: Nie chcę widzieć nikogo w operacji „Horyzont", kto pójdzie z czystym Grotem na nocne patrolowanie! To świadectwo wystawia nam ocenę, dlatego proszę, abym nigdy więcej nie był świadkiem takiej sytuacji.
Szef Sztabu Generalnego
Komentarz redaktora naczelnego Defence24.pl Jędrzeja Grafa
Ważnym, choć wciąż kłopotliwym dla resortu obrony zagadnieniem pozostaje organizacja i sposób realizacji zamówień na sprzęt indywidualny dla żołnierzy. Zamiast stabilnych, wieloletnich umów ramowych, które pozwoliłyby producentom na planową, tańszą i efektywniejszą produkcję, system nadal opiera się na krótkoterminowym, rocznym cyklu budżetowym. W praktyce oznacza to, że MON zmuszony jest składać zamówienia w niewielkich, rozproszonych partiach, zależnych od bieżących decyzji i końcoworocznych rozliczeń.
Efektem takiego podejścia są znacznie wyższe ceny i mniejsza elastyczność dostawców. Przykładowo, zimowa kurtka – produkt w zasadzie nieskomplikowany i powszechnie dostępny na rynku – zamiast kosztować zgodnie z realiami rynkowymi, potrafi osiągać cenę nawet 1700 zł. Dzieje się tak dlatego, że zamawiający dopiero w listopadzie przypomina sobie, iż do końca grudnia potrzebuje trzech tysięcy sztuk tego typu okryć. Producent, nieprzygotowany na nagłą tak dużą partię, musi reorganizować produkcję, przyspieszać procesy i szukać dostaw materiałów „na już”, co naturalnie winduje cenę jednostkową.
Brak długofalowego planowania powoduje więc nie tylko niepotrzebne koszty, ale również destabilizuje rynek, utrudnia producentom inwestowanie w moce wytwórcze oraz ogranicza możliwość standaryzacji i unowocześniania wyposażenia żołnierzy. W konsekwencji system, który miał zapewniać sprawne i ekonomiczne zaopatrywanie sił zbrojnych, sam generuje opóźnienia, dodatkowe wydatki oraz okresowe braki podstawowego sprzętu.



WIDEO: Stado Borsuków w WP | AW149 z polskiej linii | Defence24Week #140