Reklama

Siły zbrojne

Flota tureckich samolotów wczesnego ostrzegania w komplecie

Fot. Boeing
Fot. Boeing

Boeing dostarczył Tureckim Siłom Powietrznym czwarty i zarazem ostatni zamówiony samolot wczesnego ostrzegania i dozoru powietrznego typu 737 AEW&C Peace Eagle. Maszyny noszą nazwy własne od stron świata: Kuzey (tur. północ), Güney (tur. południe), Doğu (tur. wschód) i Batı (tur. zachód). Wraz z pełną flotą samolotów wczesnego ostrzegania pełną gotowość operacyjną osiągnęło także naziemne centrum wsparcia systemu. Umożliwia to Ankarze pełne wykorzystanie możliwości kontroli przestrzeni powietrznej jakie dają „Orły pokoju” 

Boeing dostarczył Tureckim Siłom Powietrznym czwarty i zarazem ostatni zamówiony samolot wczesnego ostrzegania i dozoru powietrznego typu 737 AEW&C Peace Eagle (ang. Orzeł pokoju). Turcy zadecydowali o pozyskaniu maszyn do kontroli własnej przestrzeni powietrznej już w 2002 roku odpowiadając na analogiczną decyzję Grecji, która pomimo, że oba kraje należą do NATO uważana jest w Ankarze za głównego regionalnego rywala. Ateny zdecydowały się jednak na mniejszą konstrukcję czyli brazylijskiego Embraera EMB-145-H AEW&C ze szwedzkim radarem Erieye. 

Boeingi 737 AEW&C miały trafić do Turcji znacznie wcześniej bo pierwszy samolot miał osiągnąć gotowość operacyjną w 2010 roku. Dostawy opóźniło jednak pogorszenie się relacji dyplomatycznych pomiędzy Izraelem, a Turcją po ataku izraelskich sił specjalnych na statek Mavi Marmara z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy. W wyniku zajścia zginęło 8 obywateli Turcji, co wywołało gwałtowne protesty władz w Ankarze. Tel Awiw nałożył więc embargo na dostawy do Turcji elementów oprzyrządowania elektronicznego dla samolotów wczesnego ostrzegania. Trafiły one do Azji Mniejszej dopiero w 2013 roku pod naciskiem administracji amerykańskiej. Pierwsza maszyna 737 AEW&C Peace Eagle trafiła więc do Tureckich Sił Powietrznych dopiero w lutym 2014 roku. 

Ostatni samolot, dostarczony w grudniu br. trafił podobnie jak trzy poprzednie maszyny 737 AEW&C do Bazy Lotniczej Konya położonej na Wyżynie Anatolijskiej. Wszystkie maszyny noszą nazwy od stron świata: Kuzey (tur. Północ), Güney (tur. południe), Doğu (tur. wschód) i Batı (tur. Zachód). Wraz z pełną flotą samolotów wczesnego ostrzegania pełną gotowość operacyjną osiągnęło także naziemne centrum wsparcia systemu oraz zakończono instalację oprogramowania symulatora misji. Umożliwia to Ankarze pełne wykorzystanie możliwości jakie dają maszyny wczesnego ostrzegania i dozoru powietrznego Boeinga.

Wartość całego kontraktu wynosi ponad 1,5 mld USD.  Zgodnie z jego zapisami, pierwszy z zamówionych samolotów został przygotowany przez zakłady Boeinga w Seattle, a kolejne były doposażane w sprzęt elektroniczny w zakładach Turkish Aerospace Industries (TAI) w Ankarze, pod nadzorem inżynierów Boeinga. Poza TAI, beneficjentami wartego około 500 mln USD offsetu są także tureckie firmy: Aselsan, Havelsan oraz linie lotnicze Turkish Airlines.

Maszyna Boeing 737 AEW&C bazuje na konstrukcji pasażerskiego Boeinga 737-700 ze skrzydłami z większej wersji -800.  Najważniejszym elementem samolotu jest wielofunkcyjny radar ze skanowaniem fazowym Northrop Grumman MESA (Multi-role Electronically Scanned Array) wykrywający obiekty powietrzne z odległości kilkuset kilometrów. Radar ma umożliwiać także wykrywanie jednostek pływających. Zbudowany jest z trzech nieruchomych ścianowych anten z aktywną aparaturą. Dwie z nich ustawione są pionowo na kadłubie samolotu, a trzecia umocowana jest na ich szczycie. Dzięki takiej konstrukcji, pomimo tego, że anteny są nieruchome to zapewniają obserwację w zakresie 360° wokół samolotu podobnie jak w samolotach typu E-2 Hawkeye, E-3 Sentry lub E-767, w których zastosowano obrotowe anteny w kształcie dysku. Samolotów 737 AEW&C oprócz Tureckich Sił Powietrznych używa także lotnictwo Australii (pod oznaczeniem E-7A Wedgetail) i Korei Południowej.  

 

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. WARS

    ach ta sowiecka propaganda...z odleglosci 400km to mozna zestrzelic balon obserwacyjny a nie samolot, ktory przeciez nie stoi w miejscu i moze chocby zejsc ponizej linii horyzontu(to jakies 150km od celu co udowadnia nasz NDR...tez mamy wege...ale KAZDY twierdzi, iz zestrzelenie czegokolwiek na odleglosc 200km graniczyloby z cudem !...czy gdyby to bylo realne to koncerny typu Raytheon nie wprowadilyby do swojej oferty?...aha, pewnie sowieci bogatsi hahahaha

  2. ArtiDiTu

    Błąd : aktywna apertura a nie aparatura . Chociaż ta ostatnia też pewnie jest aktywna ....

  3. Piotr

    Cytując Wikipedię: "Na swoim maksymalnym pułapie, samolot może śledzić do 3000 celów w odległości do 400 km, " I drugi cytat: "Według źródeł rosyjskich, S-400 może jednocześnie namierzać i naprowadzać rakiety na 6 celów znajdujących się w odległości nawet 400 km"

    1. Beuzebub

      tak tylko realne szanse S-400 to 150-200 km ; 400 km to mydlenie oczu

    2. fx

      S-400 to wydmuszka propagandowa która już zakłóciły siły zbrojne Turcji na kilka minut.