- Wiadomości
- Komentarz
F-22 na kołki, wielka redukcja w Siłach Powietrznych USA [KOMENTARZ]
Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych zawnioskowały o wycofanie w roku fiskalnym 2024 aż 310 swoich samolotów wobec zakupu zaledwie 95 nowych. To jednak dopiero przygrywka do wielkiej zmiany generacyjnej USAF, która doprowadzi do oszczędności przed wielką ofensywą zakupową w najbliższych latach. Co w tym roku Amerykanie wyślą na pustynię w Arizonie?

Autor. USAF, Staff Sgt. Edward Gyokeres
Nie jest tajemnicą, że stan posiadania Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych to dzisiaj w prostej linii efekt prac rozwojowych z czasów zimnej wojny plus kilku programów ciągniętych siłą rozpędu po jej zakończeniu. Wyjątkiem jest tutaj F-35, który kilkanaście lat temu miał być remedium na większość pojawiających się potrzeb wynikających ze starzenia się maszyn 4 generacji. Zapowiedzi wielkiej zmiany generacyjnej wśród samolotów amerykańskich pojawiły się dopiero w ostatnich latach, a rok fiskalny 2024 będzie pierwszym, w którym weterani zimnej wojny będą wycofywani na taką skalę. Oczywiście jeśli wyrazi na to zgodę Kongres.
Największą niespodzianką jest wysłanie do składnicy Davis-Monthan w Arizonie 32 samolotów F-22A Block 20 Raptor. Pierwsze w historii myśliwce 5. generacji zostały już wprawdzie przewidziane do wycofania w ciągu najbliższych lat ale to pierwsza realna redukcja – ze 183 do 151 samolotów. Wycofane mają zostać maszyny, które nie służą już w jednostkach liniowych, a zostały przesunięte w ostatnich latach do szkolenia, więc nie dojdzie do obniżenia amerykańskich zdolności bojowych.
Zobacz też
Drugą niespodzianką jest plan wycofania dwóch z 20 samolotów wczesnego ostrzegania i dowodzenia E-3 Sentry, co ma bezpośredni związek z planami zastąpienia tej konstrukcji nowoczesnymi E-7 Wedgetail.
Pozostałe maszyny przewidziane do wycofania już tak nie szokują, przynajmniej jeżeli chodzi o ich typ. Co innego jednak kiedy spojrzymy na ich liczbę. Ze stanu miałoby zejść 57 zasłużonych samolotów przewagi powietrznej F-15C/D i do nawet 63 samolotów pola walki A-10 Thunderbolt II.
Część z tych pierwszych ma zostać zastąpiona 24 wnioskowanymi do zakupienia dodatkowymi F-15EX Eagle II, Orzeł więc w USA jak na razie „nie ginie". Oprócz tego USAF chce dokupić kolejnych 48 samolotów wielozadaniowych F-35A. Co ciekawe, jednocześnie nie wnioskuje się na razie wycofywania żadnych F-16, pomimo że to nadal najliczniejszy samolot w całej formacji.
Zobacz też
A-10 Amerykanie mieli wycofać planowo 21, ale USAF chce teraz żegnać je jeszcze szybciej. Główna argumentacja jest taka, że A-10 Thunderbolt II to maszyna stworzona do wypełniania w zasadzie jednego zadania – wspierania sił lądowych w prowadzonej bitwie plus ewentualnie polowanie na siły pancerne przeciwnika. Wszystko to przy zakładanej własnej przewadze w powietrzu. W ewentualnej wojnie na Pacyfiku samoloty te nie przydadzą się raczej do niczego. Jeżeli postulowana redukcja się powiedzie w służbie pozostanie jeszcze 218 A-10.
Ze służby odejdzie też jeden bombowiec B-1B, co jest niewielkim ubytkiem biorąc pod uwagę, że maszyn tego typu USAF chce się pozbyć całkowicie do połowy tej dekady, ale największe wycofanie B-1 Raider miało miejsce w poprzednich latach fiskalnych.
Zobacz też
Na pustynię trafią za to aż 24 samoloty tankowania powietrznego KC-10A Extender (postulowany jest za to zakup kolejnych 15 KC-46A Pegasus), co zakończy karierę tego typu w siłach powietrznych. Rezygnuje się też z 37 śmigłowców ratownictwa bojowego HH-60G Pavehawk (postuluje się kupno tylko siedmiu lekkich śmigłowców wielozadaniowych, mają to być MH-139A Grey Wolf), trzech ostatnich maszyn rozpoznawczych E-8 JSTARS (planowany jest zakup jednego E-11A BACN), 52 samolotów szkolnych T-1A Jayhawk, wszystkich trzech kupionych niegdyś eksperymentalnie A-29 Super Tucano, dwóch samolotów walki elektronicznej EC-130H i czterech EC-130J, które prawdopodobnie zostaną przesunięte po prostu do innych zadań.
Jak widać plany wycofania sprzętu przez USAF są ogromne, a katalog sprzętu, który trafi na pustynię wyglądają lepiej niż siły powietrzne wielu państw. W połączeniu z planami zamówienia ponad trzykrotnie mniejszej liczby statków powietrznych w tym samym czasie mogłoby budzić niepokój, gdyby nie fakt, że oszczędności służą do rozpędzania programów kolejnych statków powietrznych i systemów uzbrojenia, które będą masowo zamawiane w następnych latach. Chodzi tutaj o program bombowców B-21, samolotów przewagi powietrznej NGAD, bezzałogowców bojowych CCA i wiele innych przedsięwzięć, które powiększą przepaść techniczną pomiędzy USA a jego potencjalnymi przeciwnikami.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu