Siły zbrojne
Duda: rozmawiałem z prezydentem Trumpem o rakietach Tomahawk dla Polski
W trakcie czwartkowego powrotu ze szczytu NATO, na pokładzie samolotu z Brukseli do Warszawy prezydent Duda spotkał się z dziennikarzami, przekazał im, że rozmowy na temat obecności w Polsce dodatkowych sił amerykańskich są już bardzo zaawansowane. Prezydent mówił też, że podczas spotkań z Donaldem Trumpem poruszono temat kolejnych zakupów i doposażenia polskiej armii.
Rozmowa prezydenta z dziennikarzami miała miejsce podczas briefingu prasowego na pokładzie samolotu wracającego z Brukseli po szczycie NATO, zdominowanym przez kwestie związane z podziałem obciążeń i wydatków na obronność. Tę kwestię omawiał też najobszerniej polski prezydent, jednak Andrzej Duda nawiązał również do swoich rozmów z Trumpem, do których doszło dwukrotnie w środę podczas pierwszego dnia szczytu. Rozmowy dotyczyły m.in. zwiększenia obecności wojsk amerykańskich w Polsce.
Czytaj też: Zwiększenie wydatków na obronność zdominowało szczyt NATO. Potrzebna była dodatkowa sesja
"Powiedziałem, jak my to postrzegamy, jakie jesteśmy w stanie zaproponować warunki, jeżeli chodzi o kwestie finansowe. Oczywistą sprawą jest dla mnie, że prezydent przywiązuje do tego wagę, to widać. Więc od razu powiedziałem, że my nie tylko chcemy, żeby wojska amerykańskie były u nas, ale że jesteśmy gotowi przygotować infrastrukturę, a w związku z tym sfinansować to przygotowanie do ich obecności" - powiedział prezydent.
Prezydent Duda podkreślił, że spotkało się to z bardzo dobrym przyjęciem ze strony prezydenta USA. "Te rozmowy są już bardzo mocno zaawansowane, jeżeli chodzi o to, by dodatkowe jeszcze siły amerykańskie na naszym terytorium stacjonowały".
Mówiąc o kolejnych tematach rozmów z amerykańskim prezydentem, Andrzej Duda dodał, że omawiano również sprawy kolejnych zakupów wyposażenia dla polskiej armii, przy tej okazji padła informacja o rakietach Tomahawk.
"Rozmawialiśmy z prezydentem Trumpem także na temat kolejnych zakupów uzbrojenia i doposażenia naszej armii. Rozmawialiśmy o rakietach, o Tomahawkach. Tych tematów, które omawialiśmy było kilka i wydaje mi się, że tutaj spotykamy się z przychylnością ze strony nie tylko pana prezydenta, ale także jego administracji, bo byli też jego współpracownicy" - zaznaczył polski prezydent.
Pociski manewrujące Tomahawk są rozpatrywane jako potencjalne uzbrojenie przyszłych polskich okrętów podwodnych Orka, obok oferty francuskich rakiet MdCN, proponowanych wraz z okrętami Scorpene. Koncerny TKMS i Saab, producenci okrętów proponowanych przez Niemcy i Szwecję deklarują zdolność integracji swoich jednostek z rakietami typu Tomahawk. Do pozyskania rakiet tego typu niezbędna będzie umowa międzyrządowa w trybie FMS i zgoda władz Stanów Zjednoczonych.
PAP/AM
Davien
Kris jedyny obecnie uzytkownik BGM-109 poza USA czyli WB ma pełna swobodę w decydowaniu gdzie i kiedy odpali swoje rakiety wiec nie masz całkowicie racji.Nawet jakbysmy nie mieli map do TERCOM to spokojnie mozna odpalac tomahawki, wzrosnie jedynie prawdopodobieństwo ich wykrycia i zestrzelenia.
drobna uwaga
Tomahawki ??!?! a po co i kto za to będzie płacił ??? Acha, też na kredyt !! Cudownie, przecież trzeba USA gospodarkę ratować ...
Misza
Francja pokazała się jako państwo, które z jakichś powodów nie dostarcza klientowi okrętów (wtedy był to Krym, teraz może być jakaś lewacka demagogia typu \"zagrożenie demokracji\"), Niemcy - podobnie. Stawiam na Szwecję i ich A26!
ktos
@Kris a skad ty to wiesz kolego? Masz dostep do umow miedzyrzadowych? Czy moze sadzisz ze Tomahawk ma super przelacznik polaczony kabelkiem z Waszyngtonem? To zwykla rakieta jak nacisniesz przyslowiowy czerwony guzik to wystartuje, i nikt tego procesu nie zatrzyma.
Viggen
@ Kris - jak każdy kraj który, kupuje sprzęt z USA.
Davien
Panie dim, te 58 Tomahawk block IV rozniosło w pył baze Szajrat niszczac wszystko poza pasem startowym w który nikt nie celował Co prawda mogli tam ladowac ale tankowanie i uzbrajanie samolotów to jak sobie dowieżli w cysternach paliwo a uzbrojenie podwieszali ręcznie bo cały sprzet szlag trafił.
Polak z Polski
Nie pan pierwszy i pewnie nie ostatni o tych rakietach. Konkretnie co pan załatwił? Ile i po ile? Od 3 lat klepiecie androny, miliardy znikają, a armia nam się rozlatuje.
dim
Ale czy w końcu wiadomo coś konkretnego na temat, ile zdziałało kilkadziesiąt wystrzelonych tomahawków, atakujących jedno syryjskie lotnisko ?
Kris
To chyba żart. Nie będziemy mieli możliwości samodzielnie decydować o użyciu tych pocisków.
Box123
Jeśli wariant francuski oznaczal by przekazanie nam technologii rakiet manewrujacych, tak żebyśmy mogli je produkowac samodzielnie to jest to lepsze rozwiązanie niż branie ograniczonej liczby rakiet tomahawk od amerykanow, gdzie zawsze będziemy musieli dostać zgodę na kolejne (nie mówiąc już o tym, że wariant niemiecki wcale nie jest dużo lepszy od francuskiego zarówno ze względów politycznych jak i ewentualnego konfliktu ). Jeśli w przypadku rakiet francuskich moglibyśmy je dalej samemu rozwijać, może udało by się uniknąć negatywnych skutków ewentualnego przekazania ich technologii, naszym przeciwnikom przez francję. A przecież w tym całym zakupie łodzi właśnie o rakiety, a nie o same łodzie chodzi ( mam przynajmiej taka nadzieję, że osoby podejmujące ta decyzję to rozumieją). Podobnie w przypadku Narwii w której podstawą powinno uzyskanie samodzielności w jej dalszym rozwoju i produkcji tak żebyśmy za 20 lat nie musieli kupować znowu kolejnej wersji z półki, a może też nie musieli być juz tylko petentami np: w Wiśle II ale występować już w roli realnego kooperanta. Dlatego Narew powinniśmy brać od brytyjczyków ( camm i camm-er). Jeśli chodzi o Homara natomiast to w mojej ocenie powinniśmy wziąść go od Stanów, chyba, że Izrael przekaże nam 100% produkcji i licencję na rozwój na rakiety o zasięgu 300km ( oczywiście nawet za dodatkową dopłatą) lub ewentualnie 150 ale tylko jeśli bylo by realne, żebyśmy sami byli w stanie w miarę krótkim czasie rozwinąć ją do 300km i wyżej (co wydaje mi sie jednak średnio prawdopodobne). W przeciwnym razie kupowanie od izraela nie ma sensu, bo w przypadku tak podstawowej broni musimy albo stawiać na 100% samodzielność i możliwość produkcji i rozwijania danego sprzętu u siebie albo na kooperacię z kims kto w razie potrzeby od ręki może nam dostarczyć dowolne ilości amunicji, co może zagwarantować tylko usa, a w przypadku izraela nie jest możliwe. Dlatego jedyną karta przetargowa izraela może być pełen transfer technologii i licencji na rakiety o zasięgu 300km (względnie 150 jeśli spełniony będzie wyżej wymieniony warunek. Trzeba jednak pamiętać, że w tym przypadku wiązało by sie z kolejnymi latami opóźnień i mogło by to być rozważane tylko w przypadku stu procentowej pewnosci, że damy radę to zrealizować, żeby nie było sytuacji, że zamiast homara 300km, kupimy 150 z zamiarem samodzielnej rozbudowy, a po kilku latach się okaże, że w zasadzie to od początku było wiadomo, że nie damy rady. Pojawia sie tez kwestia ewentualnego zblizenia izraela z Moswką i wynikających z tego ryzyk, dla opierania sie na izraelskich rozwiązaniach - i tutaj znowu pojawia się kwestia możliwosci uzyskania na tyle duzej samodzielnosci i dalszego rozwijania rakiet i wyrzutni, aby zminimalizowac wynikajace z tego zagrozenia). Zresztą jeżeli udało by sie pozyskac licencje i 100% produkcji rakiet camm i camm-er w przypadku narwi to i tak byłby to duży krok do przodu i brak samodzielności w homarze można by na razie przeżyć no ale oczywiście im w większej ilości obszarów uzyska się samodzielność tym lepiej. Reasumując: w obszarach takim jak rakiety manewrujace do okrętów podwodnych oraz Narew powinniśmy przede wszystki, kierować się uzyskaniem możliwości ich dalszej produkcji i rozwoju ( oczywiście jeśli była by taka możliwości w przypadku homara również, ale nie wydaje mi się żeby Izrael, aż rąk poszedł nam na rękę i nie wiem też czy nasze umiejętności modyfikacji ich sprzętu były by wystarczające, żeby przeciwdziałać niekorzystnym sytuacjom wynikającym z ewentualnego zbyt dużego zbliżenia tego kraju np z Rosją), a amerykanie biorąc pod uwagę że i tak kupujemy u nich Wiśle, prawdopodobnie homara, a przyszłości raczej na pewno kolejne samoloty bojowe oraz kruki nie powinni narzekać. Na pewno nie powinno być tak, że powinniśmy godzić sie na zakup wszystkich wyżej wymienionych programów od usa i przynajmiej 2/3 z nich ( tj. rakiety manewrujace czyli Orki, Narew i Homar) tam gdzie jest to możliwe powinny być wybierane kierując się możliwością uzyskania w nich maksymalnej samodzielności, bo pozostałe rzeczy które u nich kupimy powinny być wystarczające żeby byli usatysfakcjonowani ze współpracy z nami, tymbardziej jeśli doliczymy do tego też np zakupy surowców jak gaz (co oczywiście samo w sobie jest w naszym interesie, ale USA też stratne nie są, więc można to wykorzystać w negocjacjach jeśli za bardzo by na nas naciskali). I zastanawiam się też czy o ile Macierewicz nie był w niektórych kwestiach zbyt dużym optymistą (sami zrobimy wszystko ) to czy Błaszczak nie podchodzi do tego zbyt ostrożnie, uznając że np: jeśli jesteśmy w jakiś obszarach za słabi to już lepiej nie kombinujmy tylko bierzmy z półki. Wydaje się, że w takiej sytuacji ( wieloletnich zaniedbań oraz ograniczonych kompetencji) powinniśmy to wyważyc i określić obszary w których chcemy uzyskać samodzielność, a które narazie bierzemy z półki. I w takich obszarach jak przynajmiej Narew oraz rakiety manewrujace lub homar (przy spełnieniu wyżej opisanych warunków), tam gdzie jest taka możliwość powinniśmy do uzyskania takiej samodzielności dążyć (nawet jesli wiazalo by sie to z dodatkową dopłatą)
zbibi
nasze śmigłowce szturmowe latają bez ppk, do fregat Kościuszko i Puławski nie mamy rakiet Harpoon, brakuje nowoczesnej amunicji do czołgów czy chociażby nowych głowic do RPG-7, o eskadrze muzealnych Su-22, czy też Mi-2, ppk Malutka nawet nie wspominam, ale co tam, Tomahawki sobie zakupimy, na bogato będzie....
Piotrek 1970
Kupimy używane okręty podwodne z braku pieniędzy a nowe będą niewiadomo kiedy. Przypomnijmy, że w bogatszych jeżeli chodzi o budżet MON kupiono tylko 1 nowy okręt podwodny Orzeł (klasy Kilo). Resztę z biedy braliśmy używaną. Jak widać na przykładzie fregat z Australii i pojedynczych korwet (Kaszub w PRL a teraz Ślązak) tradycję kontynuujemy. Przy czym informacja konieczności pozyskania używanych już się pojawiła. Trochę smutno, czasy się zmieniły a .....
Lucjan 3
O Tomahawki dla Polski. Kolejny wydatek, a na myśliwce, to nie ma. W końcu są te pieniądze czy nie … ?
buran
bez głowic jądrowych takie rakiety są niewiele warte. Kogo można zwykłą głowicą postraszyć ?
heiko
ciekawostka ! niemcy zadekralowali integracje tomachawkow na u212, nawet przeprowadzili wstepne rozmowy z usa ponoc zakonczone obopujna zgoda. ciekawie sie robi
dekko
orka moze jednak nie z niemiec ? a26 ?:D
Neo
No to pozostaje wejsc w uklad z saab i produkcja w polsce a 26 i umowa z usa na tomki i mozemy produkowac lodzie podwodne nie tylko dla nas ale i na inne rynki.
ars
Tomahawk, zawsze są sprzedawane po bardzo wysokich cenach i zawsze nie wolno ich używać bez zgody USA. Czyli rakiety sprzedawane są po bardzo wysokich cenach ale nigdy nie będziemy ich prawowitymi właścicielami i nie będziemy mogli ich użyć jeśli będzie to nie po myśli Waszyngtonu.
klops
To bardzo ładnie. A z czego będziemy je wystrzeliwać? Z procy, czy z łuku?
as
Karty już dawno rozdane teraz trwa polityczny teatr. Poza \"tanim\" zakupem Patriota, kupiono 2 powystawowe BH za cenę ponad 140 mln zł dotując tym samym Lockheed M. Do tego umowa na zakup 5 mld m3 rocznie amerykańskiego LNG po regazyfikacji przez 20 lat, pośpieszne wycofanie się z części zapisów w ustawie o IPN. W perspektywie jeszcze droższy 2gi etap Wisły, Homar jednak amerykański (wypowiedź Jacha), Orka raczej niemiecka (prezydent Duda mówi Tomahawkach), dalsze odwlekanie Narwi oznacza czekanie na Skyceptora, ew. przedpotopowego półaktywnego ESSM (Adelaidy mają 1 x Mk41). I tak zamiast aktywnego CAMMa z transferem technologii będzie stary ESSM block 1 także dla Marynarki Wojennej ale bez transferu. Słowem kanibalizacja polskiego budżetu by zachęcić Amerykanów do stacjonowania w PL zamiast realnego wzmacniania zdolności Wojska Polskiego. Najciekawsze jest to że za cenę jednego JAASMa mielibyśmy kilkadziesiąt Piranii (projekt pocisku samosterującego ITWL zbliżony konstrukcyjnie do Delilah). Projekt leży a my kupujemy amerykańskie. Przecież w małe 2 metrowe pociski o zasięgu 300km można uzbroić Kormorany, Orkany okręty logistyczne, wsparcia. Po co mrzonki o Tomahawkach i atakowaniu na zapleczu wroga gdy WP nie ma artylerii rakietowej wyposażonej w kierowane efektory, nie ma bezpośredniej osłony wojsk (Osy nawet po modernizacji to za mało) ma za to piaskowane hełmy z lat 60-tych i MANPADSy z wybuchającymi silnikami. Znowu buduje się zdolności obronne \"od góry\" czyli nie buduje się ich wcale.
LukPal
możne by tak z ministrem obrony narodowej porozmawiać jeszcze a śmigłowcach dla armii, marynarki, specjalsów .... albo o programie Mustang , Czapla , Miecznik , Orka i wielu wielu innych ? a nie o kilku Tomahawkach których nie ma na czym zabudować i jeszcze wiele lat nie będzie.
makz
Nawet jeśli kupimy znikomą ilość tomahawków to i tak będziemy mogli tylko je pomalować , co najwyżej dodać błyszczyku
Daro
czyli A26 kupujemy :) super !
Dzabi
O czym on mówi ??? My nie mamy nawet z czego tego wystrzelić !!! Takie ma pojęcie;)
arona
Podejrzewam, że do integracji pocisków Tomahawk z platformą nosiciela potrzebne są pewne informacje krytyczne. Zastanawiam się więc czy Amerykanie byliby skłonni przekazać je firmom nie amerykańskim. Sojusz sojuszem ale każdy swojego pilnuje. Przykładem są chociażby problemy i przepychanki pomiędzy USA i Airbusem w temacie integracji Eurofightera z bombami B-61.