Reklama

Siły zbrojne

"Diabelska brygada" sprawdza gotowość w Polsce

Fot. U.S. Army Sgt. Thomas Mort
Fot. U.S. Army Sgt. Thomas Mort

Amerykańscy żołnierze z „diabelskiej brygady” wzięli udział w ćwiczeniu Initial Ready Task Force (IRTF), które odbyło się na terenie Johanna Training Range, niedaleko Żagania. W jego ramach Amerykanie sprawdzili poziom gotowości jednostki do szybkiego przemieszczenia i rozmieszczenia.

Alarm rozpoczynający Initial Ready Task Force (IRTF) ogłoszono dla jednego z szwadronów (batalionów) brygady rano 20 maja br. "Tego ranka odebraliśmy alarm, by przygotować się na operację rozmieszczenia" - relacjonują amerykańscy żołnierze. Zadanie było o tyle ułatwione, że znajdowali się oni właśnie na poligonie, gdzie realizowali ćwiczenia w terenie. W ramach przygotowań do potencjalnego rozmieszczenia sprawdzono personel, a następnie sprawność systemu łączności. Kolejnym krokiem było zamontowanie systemów uzbrojenia i test ich funkcjonalności. 

IRTF to ćwiczenie polegające na tzw. rozmieszczeniu bez powiadomienia (ang. "zero notice" albo "no-notice"). Jego celem jest przetestowanie zdolności danej jednostki do postawienia w stan gotowości, uporządkowania i rozmieszczenia zarówno żołnierzy, jak i sprzętu, w celu realizacji zadań operacyjnych czy w reakcji na wystąpienie sytuacji kryzysowej. 

Jak podkreślają amerykańscy żołnierze, tego typu ćwiczenia są dla nich bardzo ważne, gdyż pozwalają sprawdzić efektywność przyjętych zasad i procedur. Pomagają również przygotować się do takich manewrów, jak Combined Resolve, gdyż "zapewniają, że każdy członek zespołu rozumie gdzie musi się znajdować jako kawałek większej układanki i jak jego czy jej działania wpływają na gotowość całej jednostki".

Jak informował Defence24.pl w maju br., Amerykanie skupiają się obecnie na maksymalizacji "aktualnej siły" i zmniejszeniu przewidywalności działań. Częścią tego planu jest m.in. zwiększenie tzw. rozmieszczeń bez powiadomienia (ang. "zero notice" albo "no-notice") w Europie Wschodniej (strategia Dynamic Force Employment), by sprawdzić i zapewnić zdolności do szybkiego rozmieszczenia jednostek w tym regionie.

Do pierwszego takiego rozmieszczenia po latach doszło w marcu br. W jego ramach 1500 żołnierzy z 1st Armored Division's 2nd Brigade Combat Team z bazą w Teksasie miało tydzień na pojawienie się w Niemczech (telefon od dowódców otrzymali dokładnie 11 marca), skąd mieli udać się do Polski, by przeprowadzić 3-tygodniowe ćwiczenia na wcześniej rozmieszczonym sprzęcie (z zapasów w Holandii). Tego typu ćwiczeń nie prowadzono od lat 90., ze względu na zaangażowanie wojsk w Iraku, Afganistanie i innych punktach zapalnych.

Na straży wschodniej flanki

Amerykańska 1 Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa z 1 Dywizji Piechoty, zwana "diabelską brygadą" (ang. Devil Brigade), objęła odpowiedzialność za amerykańską obecność wojskową za zachodzie Polski w lutym br. Stanowi ona czwartą zmianę amerykańskiej pancernej brygadowej grupy bojowej (ang. Armored Brigade Combat Team) w Polsce.

W Polsce żołnierze amerykańskich ABCT stacjonują w Żaganiu, gdzie mają swoje dowództwo oraz Świętoszowie, Skwierzynie i Bolesławcu. Część pododdziałów brygady jest kierowanych do innych państw, m.in. do Rumunii, Bułgarii i krajów bałtyckich. Podobnie jak w przypadku poprzednich zmian, do Polski i innych państw regionu została skierowana ciężka pancerna brygada licząca ok. 3,5 tys. żołnierzy wyposażonych w ok. 2 tys. pojazdów, w tym ciężkie pojazdy bojowe: czołgi Abrams, opancerzone transportery piechoty Bradley i haubice samobieżne Paladin. Amerykanie za każdym razem dokonują nie tylko rotacji samych żołnierzy ABCT, ale i całego uzbrojenia. Każda z brygad obejmujących dyżur zabiera z USA cały swój sprzęt. Każda z brygad, które kończą działalność w Europie, wraca do Ameryki wraz z całym uzbrojeniem. Logistyka związana z przerzutem do Europy jest ważnym elementem szkolenia i zarazem sprawdzeniem możliwości operacyjnych poszczególnych jednostek.

Sprzęt amerykańskich brygad dociera do Europy drogą morską. W przypadku Devil Brigade został rozładowany m.in. w belgijskim porcie w Antwerpii, a następnie transportem rzecznym, drogowym i kolejowym przemieszczony do Polski.

Reklama

Komentarze (3)

  1. Arcetron

    Tych ludzi z doświadczeniem logistycznym już w WP nie ma, są na przymusowej emeryturze, powodzenia WP. . . . . . A z drugiej strony kto w pierwszej fazie ataku będzie to robił drogą lądową za pomocą piechoty czy pojazdów ?

  2. Zbigniew

    Nadszedł czas na przejęcie obsługi transportów amerykańskiego sprzętu przez polskie porty. Musimy mieć świadomość że w stanie wojny z Rosją dostępność polskich portów będzie zwalczana z Kaliningradu i z powietrza, mimo to powinniśmy mieć przećwiczone korzystanie z nich przez sojusz.

    1. Marek1

      Człowieku, WP nie potrafi od 20 lat zorganizować alarmowego wyjścia z koszar brygady, czy natarcia batalionu czołgów w pełnym składzie, a ty chcesz organizować całą logistykę w oparciu o polskie porty ??

  3. Stary Grzyb

    Całkiem niedawno - jakieś 40 lat temu - brytyjskie bombowce strategiczne w liczbie około 100, z bombami atomowymi na pokładzie, były utrzymywane w 2-minutowej gotowości startowej. Dzisiaj nie ma ani tych bombowców, ani bomb, a gotowość alarmową "sił szybkiego reagowania" liczy się w tygodniach - nie tylko w UK, rzecz jasna. To tak ku pamięci.

    1. Po co trzymać samoloty w gotowości z bombami jeśli są rakiety?

Reklama