Reklama

Siły zbrojne

Defender-Europe 20 - ważny sprawdzian zdolności [KOMENTARZ]

Fot. kpt. Błażej Łukaszewski, szer. Piotr Pytel / 12BZ
Fot. kpt. Błażej Łukaszewski, szer. Piotr Pytel / 12BZ

Ćwiczenia „Defender-Europe 20” stały się dla Amerykanów i ich sojuszników okazją do przeprowadzenia szkoleń koncepcyjnych z nowym sprzętem oraz wypracowania kolektywnej taktyki i strategii użycia wojsk wobec nowych wyzwań współczesnego pola walki. Po ich zakończeniu w kwietniu  planowana jest wspólna ocena, która ma być podstawą dla nowej doktryny użycia i zmian w planach modernizacji poszczególnych armii.

Defender-Europe 20 to międzynarodowe ćwiczenia zaplanowane i nadzorowane przez Dowództwo Wojsk Lądowych USA w Europie. Bierze w nim udział 37 000 żołnierzy z 18 państw. Wstępem do ćwiczeń było pokonanie Atlantyku a obecnie manewr po Europie co dla Amerykanów nie jest niczym nowym, chyba  e uwzględnimy fakt iż nie robili tego na tak dużą skalę od 35 lat. Ponadto ocenili oni iż zdolności całego NATO do szerszego przemieszenia się na duże odległości obecnie poważnie zmalały. 

W trakcie ćwiczenia z USA do Europy zostanie przerzuconych blisko 20 tysięcy żołnierzy oraz 20 tysięcy jednostek sprzętu.

image
Fot. kpt. Błażej Łukaszewski, szer. Piotr Pytel / 12BZ

Wcześniejsze analizy zdolności przepustowych pod względem wielkości sił i czasu przemieszczenia (np. zdolności USAF do transportu transatlantyckiego) w wypadku związku taktycznego odpowiadającego potencjałowi tylko jednej dywizji wykazały spore braki. Podobne problemy napotkał kolejowy i drogowy transport wojskowy w centralnej i wschodniej część Niemiec. Amerykanie obawiają się też o infrastrukturę komunikacyjną Europy Środkowej. Do tego dochodzi nagromadzenie różnych przepisów celnych i transportowych, rozmiary kolei i dróg oraz ich nośność i przepustowość. A przynajmniej część tych problemów jest dobrze znana Rosjanom, którzy kontrolowali przez lata tę cześć Europy a obecnie mogą to wykorzystać.

Dobrym posunięciem ze strony NATO było ustanowienie dwóch nowych dowództw, które również nadzorują manewr wojsk sojuszniczych. Dowództwo Połączonych Sił w Norfolk  nadzoruje operacje na Atlantyku, a Wspólne Dowództwo Wsparcia z Ulm w Niemczech przemieszczenie sił w Europie.

Same ćwiczenia stały się więc doskonałą okazją do zbadani szybkości manewru większych sił poruszających się na kilku kierunkach. Manewru w skali zarówno taktycznej, operacyjnej jak i strategicznej.

Okazuje się, że sporym wyzwaniem było już wyprowadzenie sprzętu z baz, przemieszenie go do nakazanych portów i lotnisk a następnie przetransportowanie do wyznaczonych miejsc w Europie. Ponadto to sojusznicy powinni być przygotowani na przyjęcie nie tylko 20 tys. ćwiczących Amerykanów, ale i w wypadku realnego konfliktu znacznie większych sił. Tu liczy się wszystko (np. miejsca przeładunkowe, wsparcie transportu, zabezpieczenie logistyczne itp.) a przede wszystkim czas.

Ważne jest w tym przypadku również działanie wspierające ze strony Europejskiej Inicjatywy Obronnej realizowanej przez amerykański Departament Obrony. NATO i Unia Europejska również planowały przeznaczenie środków na poprawę lokalnej infrastruktury, choć jedna z propozycji UE zakładała "wyzerowanie" środków na mobilność wojskową.

Olbrzymie zmiany poczynione wcześniej w infrastrukturze wojskowej jakie zaszły w Europie Środkowej (w tym i Polsce) znacznie przyczyniły się do poprawy rozmieszczenia sił sojuszniczych w poszczególnych krajach oraz zabezpieczenia ich funkcjonowania. Jednak amerykanie planują przeprowadzenie zmian w rozmieszczeniu specjalnych składów APS (Army Prepositioned Stock) a ćwiczenia Defender-Europe 20 mają to zadanie im ułatwić. Z APS planuje się pobranie do 13 tysięcy jednostek sprzętu.

image
Fot. kpt. Błażej Łukaszewski, szer. Piotr Pytel / 12BZ

Kolejnym ważnym do przećwiczenia zagadnieniem w ramach "Swift Response" będzie operacja desantu powietrznego przeprowadzona z bazy Ramstein w Niemczech nad Łotwą, Litwą i Gruzją. Nad całością sił dowództwo sprawowała będzie amerykańska 82 Dywizja Powietrznodesantowa, prowadząc to na znacznej odległości od stref zrzutu i operowania żołnierzy. Planując ten etap ćwiczenia szczególnie wzięto pod uwagę zagrożenia związane ze środowiskiem działań typu A2/AD.

W samych manewrach wezmą udział m.in. czołgi M1A2 Abrams z aktywnym systemem ochrony Trophy (będą używane przez żołnierzy 116 Brygady Gwardii Narodowej) oraz kilka nowych systemów przekazywania danych i wsparcia procesu dowodzenia. Ponadto w ramach nowej doktryny ćwiczone będą elementy walki z systemami hipersonicznymi, rakietami manewrującymi i balistycznymi.

Ćwiczenia to również wyzwanie związane z rozprzestrzeniającym się wirusem COVID-19 i jego potencjalny wpływem na żołnierzy. Wymaga to ciągłego monitorowania bieżącej sytuacji i współpracy poszczególnych krajów, aby wypracować wspólne procedury zapobiegawcze i tym samym zapobiec rozprzestrzenianiu się tego wirusa. Wsparciem powinno tu być zabezpieczenie medyczne ćwiczeń. Wzrost rozpowszechniania wirusa jest nieprzewidzianym wyzwaniem, przed którym stanęli dowódcy i ćwiczący żołnierze.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Troll i to wredny

    Chłopcy bawią się w wojnę, a we Włoszech nie radzą sobie ze szczelnością stref kwarantanny...przydało by im się dodatkowe 20 000 zdyscyplinowanych ludzi. Takie siły przydały by się również na granicy Grecji i Turcji. Grecy by złapali oddech. Dobrze ,że są w Polsce...mogą niebawem się przydać (o ile mają zabezpieczenie sprzętowe do działań w strefie ataku biologicznego).

    1. A co, przewidujesz ze będą musieli pomagac Rosji z koronnawirusem?

  2. Baranek

    Witam amerykanów a tu kwarantanna,w Polsce!!!!!

  3. Tadziu

    Juz wystartowali s nasze chłopaki na L4 Błaszczak nie wieco robić

Reklama