Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości
  • Ważne

Defence24 DAY: Zniwelować przewagę liczebną przeciwnika: zdolności operacyjne Wojsk Rakietowych i Artylerii

Wojska Rakietowe i Artylerii przechodzą bezprecedensowy proces modernizacji i wzrostu możliwości. Na Defence24 DAY dyskutowano na temat zdolności, jakie wkrótce uzyska ten rodzaj wojsk. Wszystko dzięki wprowadzeniu na uzbrojenie nowych systemów rakietowych HIMARS i Chunmoo, ale też bezzałogowców i amunicji krążącej systemu Gladius, jak również innych przebiegających w wojsku polskim procesów. Wnioski z Ukrainy jednoznacznie wskazują, że te zmiany są konieczne.

Armatohaubica Krab w trakcie strzelania w Ustce w czasie ćwiczeń Anakonda 2023
Armatohaubica Krab w trakcie strzelania w Ustce w czasie ćwiczeń Anakonda 2023
Autor. Przemysław/KPRP
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

W panelu moderowanym przez redaktora Defence24.pl Damiana Ratkę zasiedli zarówno przedstawiciele Sił Zbrojnych, jak i przemysłu. Wojsko reprezentowali trzej pułkownicy zaangażowani w programy artyleryjskie. Byli to: płk Wojciech Dalka z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, płk Grzegorz Potrzuski, Szef Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii w DGRSZ, a także dowodzący 18 Pułkiem Artylerii płk Piotr Męczyński. Po stronie dostarczającej rozwiązania dla sił zbrojnych zasiedli: Jan Grabowski, Dyrektor Generalny MBDA w Polsce, Mirosław Iwaćkowski, Pełnomocnik Zarządu CRW Telesystem-Mesko ds. Projektów Wojskowych, oraz przybyły z Korei Billy Boohwan Lee, Executive Vice President Hanwha Aerospace.

Jak na wstępie podkreślił redaktor Ratka, "artyleria jest podczas wojny na Ukrainie jednym z głównych środków walki obu stron i jednocześnie czynnikiem powodującym największe straty, zarówno po stronie ukraińskiej, jak i rosyjskiej." To zresztą zauważyli decydenci. Od ostatnich kilku lat znaczna część inwestycji sprzętowych w Siły Zbrojne jest kierowana na zwiększenia siły ognia oraz "wydłużenie rąk" artylerii rakietowej i lufowej. Dokonuje się tego poprzez zakupy systemów HIMARS, Chunmoo czy K9. Jednocześnie wprowadzane są nowe typy środków rażenia, choćby system uderzeniowo-rozpoznawczy Gladius, a także modernizowane są istniejące, jak zintegrowany zestaw kierowania ogniem i zarządzania polem walki do standardu Topaz+. Zwiększana jest także liczba bezzałogowców FlyEye.

Reklama

Debata w cieniu Ukrainy

Reklama

Moderator zwrócił uwagę, że tego typu dostawy sprzętu wymagają wykwalifikowanego personelu, który trzeba nie tylko pozyskać, ale i wyszkolić. Szef Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii w DGRSZ płk Grzegorz Potrzuski podkreślił, że to wymaga zmian w sposobie myślenia i szkolenia, które już od pewnego czasu przebiegają w Siłach Zbrojnych. "Dla nas istotne jest, aby w Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia przygotowywać nie obsługę, ale instruktorów, którzy będą realizować szkolenia w jednostkach. Odchodzimy od szkolenia pojedynczego żołnierza. Mamy świadomość, że wśród planowanych 300 tys. żołnierzy spora część trafi do Artylerii i Wojsk Rakietowych. Dlatego tworzymy nowe oddziały i pododdziały".

Slajd z prezentacji Szefa Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii w DGRSZ płk Grzegorza Potrzuskiego.
Slajd z prezentacji Szefa Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii w DGRSZ płk Grzegorza Potrzuskiego.
Autor. DGRSZ

Pułkownik Potrzuski podkreślił, że szkolenie powinno odbywać się na sprzęcie, a nie w salach wykładowych. Musi przygotowywać żołnierzy, a przede wszystkim podoficerów i oficerów, do pełnego wykorzystania powierzanego im wyposażenia. Równie ważne jest zapewnienie sprawnego współdziałania artylerii z jednostkami, które przyjdzie im wspierać.

Reklama

Jest to wyzwanie, z którym musi sobie radzić płk Piotr Męczyński, dowódca 18 Pułku Artylerii, który, jak podkreślił Damian Ratka, jest pierwszą od bardzo dawna nowo formowana jednostką tego typu. Jej unikalność polega też na tym, że jako pierwsza będzie uzbrojona w system bezzałogowy Gladius, obejmujący zarówno amunicję krążącą, jak i bezzałogowce rozpoznawcze o zasięgu ponad 100 km. Niezbędne jest więc nie tylko wyszkolenie ludzi i dostarczenie sprzętu, ale też wypracowanie procedur użycia zupełnie nowych środków bojowych oraz ich współdziałania w ramach struktury operacyjnej i taktycznej.

Pozostając w obszarze sprzętowym, płk Wojciech Dalka z DGRSZ otrzymał pytanie dotyczące losów programu samobieżnej haubicy na podwoziu kołowym Kryl, który uległ przewartościowaniu w związku z doświadczeniami z Ukrainy. Jak wyjaśnił prelegent, "W chwili obecnej skupiamy się na dziale ciężkim, zapewniającym przewagę w pojedynkach artyleryjskich, ogniu przeciwbateryjnym. Natomiast wypracowanie koncepcji haubicy Kryl zostawiliśmy sobie na później, gdyż wniosków z konfliktu nie można wyciągać ad hoc i na gorąco wykorzystywać".

Reklama

Pułkownik Dalka podkreśla, że ważna jest wysoka mobilność, ale konflikt Ukraiński pokazuje znacznie pancerza i tego, że "Krab daje radę" nawet w konfrontacji z amunicją krążącą Łancet, nierzadko ratując życie załodze. Ryzyko ostrzału i uszkodzeń elementów mechanicznych i elektronicznych powoduje też to, że Krab radzi sobie lepiej niż bardziej zautomatyzowane systemy.

Slajd z prezentacji Szefa Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii w DGRSZ płk Grzegorza Potrzuskiego.
Slajd z prezentacji Szefa Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii w DGRSZ płk Grzegorza Potrzuskiego.
Autor. GDRSZ

Jednak zdaniem pułkownika Dalki te ostatnie stanowią przyszłość, o ile uda się zwiększyć ich niezawodność. Jak zwraca uwagę, w tym zakresie trwają już prace w Polsce, a podczas testów moździerz samobieżny Rak niejednokrotnie był sterowany zdalnie.

Reklama

Również w przyszłości umieszcza on dalsze zwiększanie zasięgu systemów rakietowych, np. poprzez zastąpienie pocisków ATACMS nowszymi konstrukcjami o większym zasięgu. Takie rozwiązania są obecnie rozwijane np. w USA. Natomiast obecnie zdaniem płk Dalki polska koncentruje się na pozyskiwaniu platform, czyli wyrzutni, które w perspektywie będą mogły korzystać z nowych systemów uzbrojenia. Zwrócił też uwagę, że nieuprawniona jest krytyka zbyt małych zakupów amunicji do systemów Homar, gdyż jest to ilość niezbędna do osiągnięcia wstępnej gotowości i szkolenia. Pozwoli to na pozyskiwanie nowych generacji amunicji.

Rewolucja i powrót do korzeni – przemysł w starciu artylerii

Automatyzacja, zwiększenie szybkostrzelności, a przede wszystkim masowe użycie artylerii pokazały, jakim wyzwaniem jest logistyka, gdy do zniszczenia celu potrzebne są dziesiątki, a czasem setki pocisków. Dlatego moderujący panel redaktor Ratka zaczął część przemysłową od przedstawiciela CRW Telesystem-Mesko, pana Mirosława Iwaćkowskiego, pytając o rozwijaną przez spółkę amunicję naprowadzają laserowo. Odpowiadając, pan Iwaćkowski wskazał na ogromne doświadczenie Polski w zakresie systemów naprowadzania, które dziś owocują gotowymi do produkcji pociskami do haubic Krab i K9 naprowadzanymi na odbity promień lasera.

Reklama
K9PL chunmoo hanwha
155 mm armatohaubice samobieżne K9A1 w trakcie prowadzenia ognia.
Autor. Robert Suchy
Reklama

Jak wyjaśnił, "Daje nam to niesamowitą precyzję trafienia. Na dystansie 20 km trafiamy w okrąg o średnicy 30 cm. Żeby trafić każdorazowo w cel, potrzebujemy zaledwie od 4 do 10 sekund podświetlania". Co istotne, system pozwala na precyzyjne trafienie również celów ruchomych. Przedstawiciel Telesystem-Mesko podkreślił też, że amunicja tego typu pozostaje równie celna nawet podczas strzelania z bardzo zużytej lufy, gdyż wystarczy, że trafi w obszar o wymiarach 1000 x 600 m, w którym zostanie pociskowi wskazany cel. "Lufa nie musi być precyzyjna, kiedy amunicja jest precyzyjna". Natomiast w warunkach wojennych przekroczenie resursów to rzecz normalna i przebiegająca bardzo szybko.

Zwrócił też uwagę na to, że opracowane przez CRW Telesystem-Mesko rozwiązania dla pocisków APR155, APR120 i Pirat pozwalają na rozwój różnej klasy i typów pocisków kierowanych, szczególnie rakiet naprowadzanych na promień lasera, zarówno do zastosowań lądowych, jak i lotniczych. Są to krajowe, dość unikalne kompetencje, które należy dalej rozwijać i wykorzystywać.

Reklama

Również przedstawiciel koreańskiego przemysłu Billy Boohwan Lee odniósł się do trwającego konfliktu, mówiąc wprost - "Z mojej perspektywy wojna na Ukrainie zmieniła wszystko. Przed wojną zamykano fabryki amunicji i uzbrojenia artyleryjskiego. Dziś wszyscy chcą jak najszybciej odtworzyć zdolności do produkcji dział i amunicji. To dziś dominujący trend w krajach UE".

Jako producent, koncern Hanwha widzi rosnące zainteresowanie zarówno systemami lufowymi, jak i rakietowymi, gdyż mają one odmienne zastosowania i możliwości. Dlatego należy zachować odpowiednią proporcję systemów takich jak K9 i K239, zapewniając oddziaływanie na krótkim, średnim, dalekim i strategicznym dystansie. Posiadając znaczne doświadczenie i stałe potrzeby w tym zakresie, Korea nie ograniczała swoich możliwości produkcyjnych w tym obszarze, co obecnie jest jej atutem. Jest również gotowa wspierać tworzenie samodzielnych zdolności w zakresie amunicji i uzbrojenia w państwach europejskich.

Reklama

Jan Grabowski, Dyrektor Generalny MBDA w Polsce, skoncentrował się na temacie niszczyciela czołgów Ottokar-Brzoza, którego uzbrojeniem będą pociski Brimstone. Ich skuteczność również została wysoko oceniona w warunkach bojowych na Ukrainie. Jak podkreślił, pociski Brimstone dla tego systemu będą powstawać w kraju. "Będzie się odbywał transfer technologii w programach rakietowych. W ubiegłym tygodniu nasi partnerzy z Mesko byli po raz kolejny w zakładach MBDA w Wielkiej Brytanii, aby wiedzieć, jakie wymagania techniczne, choćby w zakresie budynków, trzeba spełnić w Skarżysku Kamiennej".

Jeśli chodzi o dostawy, to program Ottokar-Brzoza, jak wyjaśnił dyrektor MBDA w Polsce, jest podzielony na dwa etapy. W pierwszym wraz z polskimi partnerami MBDA dostarczy do wojska sprzęt szkoleniowy i treningowy, aby przygotować personel na kolejny etap, w którym będą przekazywane systemy bojowe i amunicja. Zwrócił też uwagę na znaczenie współpracy Polski i Wielkiej Brytanii, nie tylko w zakresie rozwoju możliwości polskiej armii, ale również wsparcia dla Ukrainy.

Reklama
Wyrzutnia pocisków Brimstone osadzona na podwoziu samochodu
Wyrzutnia pocisków Brimstone osadzona na podwoziu samochodu
Autor. BlueSauron, Twitter
Reklama

Podsumowując debatę, uczestnicy zwrócili uwagę na potrzebę systematycznego działania, nie tylko w zakresie pozyskiwania sprzętu i rozwijania jego możliwości, ale również uważnej obserwacji zastosowań bojowych. Pozwala to na skorygowanie błędnych założeń, zarówno w konstrukcji, jak i użyciu czy szkoleniu. Wojna ukraińska brutalnie zweryfikowała wiele koncepcji, które pojawiły się w ostatnich latach, pokazując, jak ważne są systemy artyleryjskie i rakietowe na współczesnym polu walki. Są sytuacje, w których nie mogą ich zastąpić ani tak chwalone bezzałogowce, ani lotnictwo bojowe.

Blok prezentacji – plany wojska i propozycje przemysłu

Debacie na temat artylerii i wojsk rakietowych towarzyszyły prezentacje, które dotyczyły zagadnień poruszonych w dyskusji.

Reklama

Jako pierwszy w panelu prezentacji wystąpił przedstawiciel sił zbrojnych. "Chcę państwu w tej chwili obiecać, że ten slajd widzicie państwo po raz ostatni i po raz ostatni widzicie brak możliwości oddziaływania Wojsk Rakietowych i Artylerii na dystansie powyżej 40 km", stwierdził płk Grzegorz Potrzuski, Szef Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Jak wyjaśnił, 14 maja w Polsce wylądowały pierwsze wyrzutnie systemu HIMARS, które rozpoczynają proces osiągania przez wojska rakietowe możliwości rażenia przeciwnika na dystansie do 300 km.

"Ten slajd widzicie państwo po raz ostatni i po raz ostatni widzicie brak możliwości oddziaływania  powyżej 40 km” – płk Grzegorz Potrzuski, Szef Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii
"Ten slajd widzicie państwo po raz ostatni i po raz ostatni widzicie brak możliwości oddziaływania powyżej 40 km” – płk Grzegorz Potrzuski, Szef Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii
Autor. DGRSZ

W porównaniu do ubiegłorocznego Defence24 DAY, na którym prezentowane były mocno ograniczone możliwości WRiA, 4 istotne programy modernizacyjne ruszyły z kopyta: Homar-A, czyli systemy M142 HIMARS, Homar-K, w którym pozyskiwane są wieloprowadnicowe wyrzutnie K239 Chunmoo, haubice K9A1, a także program Gladius. Znacznie pogłębiają one możliwość oddziaływania artylerii i wojsk rakietowych na wszystkich szczeblach dowodzenia. Szczególnie ten ostatni system jest nowością, gdyż zapewnia możliwość nie tylko atakowania wybranych celów na dystansie do 100 km, ale też skuteczne rozpoznanie, wykrywanie i identyfikację, gdyż składa się zarówno z maszyn rozpoznawczych, jak też amunicji krążącej dalekiego zasięgu. Jest to kolejny obok stosowanych od dawna systemów FlyEye komponent powietrzny tego rodzaju wojsk.

Reklama

Płk Potrzuski podkreślił, że jednym z istotnych wniosków z walk na Ukrainie jest to, że ponad 70% strat zadaje artyleria. Dlatego tak ważne są takie zmiany w jej wyposażeniu i strukturze, aby zwiększyć skuteczność i dyspozycyjność. Jest to jeden z powodów, dla których planowane na ten rok jest wprowadzenie nowej instrukcji strzelania i kierowania ogniem, dostosowanej do obecnych możliwości, jakie daje obecnie stosowany system Topaz+, który, jak podkreślił Szef Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii, powinien obejmować zarządzanie i dowodzenie od szczebla korpusu do pojedynczej wyrzutni.

Jako następny wystąpił Krzysztof Skrzypiński z Grupy WB, który, jak sam powiedział, w pewnych kwestiach rozwinął poprzednio poruszone tematy, prezentując pełnię możliwości, jakie oferuje system Topaz. Przez lata rozwinął się on w skalowalny, modułowy system zarządzania polem walki (BMS), ale zaczynał jako narzędzie automatyzujące kierowanie ogniem i zapewniającego współpracę artylerii oraz bezzałogowców w ramach jednolitej architektury elektronicznej. Dziś obejmuje on wszelkie zadania z zakresu C4I, od kierowania ogniem i naprowadzania amunicji krążącej, przez dowodzenie i rozpoznanie, aż po logistykę.

Reklama
Autor. Grupa WB
Reklama

Obecnie systemy Topaz są m. in. integrowane na wprowadzanych do służby w wojsku polskim haubicach K9 i czołgach K2, a także przeznaczonych dla naszego kraju wyrzutniach K239 Chunmoo. Co istotne, system Topaz został zgłoszony przez Polskę do programu ASCA, którego celem jest ujednolicenie wymiany danych pomiędzy sojuszniczymi systemami dowodzenia artylerią. Po zakończeniu testów planowanych na jesień i dopełnieniu formalności, czyli na początku 2024 r., Topaz będzie mógł uzyskiwać i pozyskiwać dane ze wszystkich systemów objętych tym programem. Jest wśród nich system amerykański AFATDS, stosowany m. in. w wyrzutniach HIMARS.

Skrzypiński krótko zreferował też postępy w programie Gladius, informując m. in, że w grudniu 2022 r. do 18 Pułku Artylerii dostarczono systemy szkoleniowe, które pozwalają na przygotowanie personelu do bojowego użycia Gladiusa. Do 2026 r. mają zostać dostarczone 4 baterie systemu.

Reklama

Następnie Billy Boohwan Lee, Executive Vice President koncernu Hanwha Aerospace, zaprezentował możliwości koreańskiego koncernu, przechodząc od pełnej oferty koncernu po kwestii ściśle związane z Polską, a szerzej – z Europą. Katalog koreańskiego producenta obejmuje nie tylko systemy artyleryjskie (K9) i rakietowe (K239) czy pojazdy opancerzone (K21), ale też pojazdy bezzałogowe, systemy walki elektronicznej oraz silniki lotnicze czy sprzęt kosmiczny.

W kontekście Polski Boohwan Lee skoncentrował się na systemie K239. W Korei stosowane są pociski 160 mm, ale w Polsce będą to niekierowane rakiety 122. Wyrzutnia posiada dwa kontenery transportowo-startowe. Każdy z nich może pomieścić po 20 pocisków kalibru 122 mm, 6 kalibru 239 mm, 2 kalibru 400 mm lub 1 kalibru 600 mm. Wszystkie efektory o kalibrze 239 mm lub większym dysponują układem kierowania z nawigacją satelitarną i bezwładnościową. Ich donośność wynosi odpowiednio: 80 km, 180 km i 290 km.

Reklama

Jak wyjaśnia Billy Boohwan Lee, "Nasza wyrzutnia w odróżnieniu od HIMARS ma dwa moduły startowe. To zwiększa elastyczność i pozwala na konfiguracje hybrydowe. To system modułowy, a my jesteśmy otwarci na nowe możliwości w Europie. Homar-K ma szanse na ekspansję. (...) Dyskutujemy dziś ze Szwecją, Norwegią, Bułgarią, Rumunią. Dlatego chcemy kooperacji z Polską w rozwoju i produkcji systemu Homar-K. Widzimy tu hub łączący koreańską technologię i polskie możliwości produkcyjne". Realizacją tych planów miałaby się zajmować spółka joint venture Hanwha i PGZ. Na podobnej bazie stałaby też współpraca w innych wspólnych programach, takich jak nowoczesne pociski przeciwpancerne czy haubice K9PL, np. w wariancie opcjonalnie załogowym, czyli posiadającym możliwość pracy bezzałogowej dzięki automatyzacji wszystkich procesów, łącznie z ładowaniem i jazdą.

Marcin Sobieraj, dyrektor handlowy OBRUM, zaprezentował możliwości w zakresie cyfrowego szkolenia i wsparcia eksploatacji. W ostatniej prezentacji na artyleryjskim panelu skoncentrował się na zastosowaniu symulatorów, trenażerów i rozszerzonej rzeczywistości oraz obrazowania 3D w szkoleniu i treningu.

Reklama

Ciekawym wykorzystaniem tych rozwiązań jest tak zwany Remote Helpdesk, czyli zdalne wsparcie serwisowe sprzętu z wykorzystaniem bezpiecznej łączności, ale też obrazowania 3D, aby ułatwić usunięcie problemów i awarię sprzętu, nawet na pierwszej linii. Jest to szczególnie ciekawe rozwiązanie dla sprzętu wyeksportowanego. "Chodzi nam o to, aby ograniczyć awaryjność sprzętu i zachować go w dobrym stanie. (...) Nie zawsze w obszarach, gdzie sprzęt jest eksploatowany jest wysoka kultura użytkowania. Jest to stworzenie takiego środowiska wirtualnego, które stanowić będzie przedłużone ręce serwisanta z Polski".

Defence24 day, Defence24day
Autor. Defence24
Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama