Reklama

Siły zbrojne

Defence24 DAY: Biznes przedstawia propozycje dla weteranów

Fot. Mirosław Mróz/Defence24.pl.
Fot. Mirosław Mróz/Defence24.pl.

W kontekście wsparcia weteranów na rynku pracy kluczowe znaczenie ma odpowiednia komunikacja, i nakierowanie na realne wykorzystanie zdobytych w wojsku umiejętności na rynku cywilnym. Funkcjonujące mechanizmy wsparcia powinny być modyfikowane w kierunku bezpośredniej współpracy z pracodawcami, zarówno z sektora państwowego jak i prywatnego – wskazywali uczestnicy panelu konferencji Defence24 DAY poświęconego wsparciu weteranów. Koncepcję konkretnej współpracy, wraz z prezentacją praktycznych doświadczeń, przedstawiła firma Amazon.

W szóstym panelu konferencji Defence24 DAY zatytułowanym „Armia, rynek społeczeństwo. Jak wykorzystać doświadczenie i potencjał weteranów?” wzięło udział siedmiu panelistów w tym: płk Leszek Stępień - dyrektor Centrum Weterana Działań poza Granicami Pańśtwa, Daniel Grzelak - dyrektor Centralnego Ośrodka Aktywizacji Zawodowej, Magdalena Pawlak - Prezes Fundacji „Dorastaj z nami”, st. chor. szt. w st. spocz. Tomasz Kloc - Prezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych, płk rez. Dariusz Zawadka, dowódca JW Grom w latach 2008-2010, ekspert Fundacji Instytut Bezpieczeństwa i Strategii oraz Robert Stobiński – Dyrektor Zarządzający Amazon Polska. Moderatorem panelu był nasz redakcyjny kolega mjr rez. Piotr Jaszczuk, weteran misji poza granicami państwa. 

Przyczynkiem do dyskusji w tym panelu konferencji były: teza, że „dyscyplina, punktualność, zaangażowanie, sprawne działania w sytuacjach kryzysowych, niezwykła elastyczność oraz zdolności przywódcze to zalety weteranów, żołnierzy i funkcjonariuszy na rynku pracy” oraz pytanie: „czy ten potencjał jest dobrze wykorzystywany? Dyskusja ta była o tyle ważna, że toczyła się dokładnie w przeddzień „Dnia Weterana Działań poza Granicami Państwa” i „Międzynarodowego Dnia Uczestników Misji Pokojowych ONZ”.

Rozmowa pokazała wyraźne różnice w postrzeganiu sytuacji, w jakiej znajdują się żołnierze (jak również funkcjonariusze) po zakończeniu służby i zdjęciu munduru. 

Pomoc dla byłych żołnierzy z punktu widzenia MON

Z jednej strony stanęła więc opinia dyrektorów Centrum Weterana i Centralnego Ośrodka Aktywizacji Zawodowej (COAZ), instytucji podległych Ministerstwu Obrony Narodowej. Przedstawiciele obu tych ośrodków zwrócili uwagę na dużą ilość działań, których już się podjęto, albo które zostaną zrealizowane w najbliższym czasie. Przede wszystkim dyrektor COAZ nie zgodził się z uogólnianiem problemu, np. poprzez mówienie „o wielkim potencjale dla gospodarki” ze strony byłych żołnierzy. „To nie zostało na dzień dzisiejszy zbadane. Na dzień dzisiejszy nie doprowadzono do żadnej sytuacji, w której by określono naprawdę, poprzez właściwe badania, takiego potencjału”.

Dyrektor COAZ opisując pomoc dla byłych żołnierzy mówił głównie o rekonwersji (obejmującej pomoc do poziomu 8 000 zł jeżeli chodzi o samokształcenie), w której jak zaznaczył nie ma podziału na byłych żołnierzy zawodowych, weteranów czy też „weteranów poszkodowanych”. Uznał, że rozwiązanie funkcjonujące od dwudziestu lat sprawdza się bardzo dobrze, ponieważ daje możliwość przygotowania się „odchodzącym” do znalezienia pracy w środowisku cywilnym. 

Przypomniał jednak, że pomysł na rekonwersję powstał w czasie, gdy armia była reorganizowana. Po zejściu do pewnego potencjału (w latach 2002-2005), zmieniono pewne założenia, a dodatkowo upowszechniono wiedzę o rekonwersji (np. wprowadzając obowiązek prowadzenia obowiązkowych zajęć szkoleniowych w jednostkach wojskowych). Powstało osiem ośrodków rekonwersji, w których działa etatowo prawie 50 pracowników. To właśnie oni mają przynajmniej raz w roku docierać do każdej jednostki wojskowej.

Dyrektor COAZ zaznaczył przy tym, że w obszarze niektórych przepisów wyróżniono pewne osoby (np. weteranów poszkodowanych lub żołnierzy, którzy ponieśli śmierć w czasie służby), i takie wyróżnienia są również w sprawie rekonwersji (np. dla żołnierzy poszkodowanych w czasie misji wojskowej prawo do rekonwersji przysługuje bezterminowo oraz zdjęte są pewne ograniczenia, jeżeli chodzi o przebyty czas służby). Prawo do rekonwersji mają też członkowie rodzin żołnierzy, którzy zginęli w czasie służby, jednak w tym przypadku jest słabe wykorzystanie ze względu na zbyt mały przepływ informacji. Jego zdaniem MON nie ma możliwości dotarcia w tej sprawie do zainteresowanych rodzin.

image
Płk Leszek Stępień, dyrektor Centrum Weterana. Fot. Mirosław Mróz/Defence24.pl.

Z kolei Dyrektor Centrum Weterana podkreślił, że centrum nie zajmuje się aktywizacją zawodową i popularyzacją konkretnych ofert dla weteranów, ponieważ nie jest to w jego zakresie odpowiedzialności i działania. Głównie wynika to z ograniczonych możliwości osobowych (w centrum pracują tylko cztery osoby Zespołu Wsparcia Weteranów). Pewne czynności są jednak podejmowane, gdy np. jakieś firmy zwrócą się z konkretną propozycją zatrudnienia. 

Zmieniono również sposób postrzegania weteranów. Pułkownik Stępień zwrócił uwagę, że „powstaje wiele stowarzyszeń, fundacji, które wspierają weteranów po to, żeby ci ludzie usłyszeli. Dlatego najważniejszy w tym wszystkim jest pozytywny wizerunek weterana, pokazywanie się wśród społeczeństwa, mówienie o tym”. Przyznał jednak, że ważne jest również wsparcie rządowe, bo odpowiednimi ustawami, rozporządzeniami i mówieniem o tym w mediach publicznych można pomóc w dostrzeżeniu przez pracodawców, że „to jest środowisko, które można i warto wesprzeć”.

Z punktu widzenia dyrektora Centrum Weterana wsparcie rządowe w Ministerstwie Obrony Narodowej w porównaniu do wszystkich innych służb mundurowych (i nie tylko) jest największe. Według niego nie ma nie ma żadnego innego ministerstwa, które przy odejściu pracownika oferowałoby takie wsparcie finansowe na przekwalifikowanie się jak MON. Wskazał, że poza rekonwersją jest również możliwość dofinasowania studiów lub szkoły do poziomu sześciu najniższych emerytur rocznie (około 7000 zł). „Na dzień dzisiejszy jeżeli ktoś chce znaleźć pracę to ją znajdzie w przeciągu dwóch, trzech czy czterech dni. Inna sprawa, jak on się napracuje i ile dostanie za to wynagrodzenia”. 

Opinię o wyjątkowości MON potwierdził dyrektor COAZ, który wskazywał na zainteresowanie takimi rozwiązaniami wyrażane ze strony innych ministerstw (w tym ministerstwa kultury oraz ministerstwa sportu). Ale przypomniał również, że pewne ustalenia prawne nie są realizowane jak np. Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z 2007 r. na temat zatrudniania na stanowiska związane z tzw. obronnością. MON nie potrafi bowiem zmusić szefów instytucji, żeby wykonywali to rozporządzenie. Badania wykazały, że tylko 60 proc. stanowisk związanych z obronnością, reagowania kryzysowego, itp. jest obsadzonych przez „mundurowych” (z wojska, policji, straży pożarnej itd.). 

Jak problemy weteranów widzą organizacje pozaresortowe? 

Płk rez. Dariusz Zawadka z Fundacji Instytut Bezpieczeństwa i Strategii podkreślił, że wzorcem dla polskich działań powinny być Stany Zjednoczone, gdzie jest wręcz „instytucjonalne zatrudnianie weteranów, czy w ogóle byłych funkcjonariuszy”. Wskazał przy tym, że powinno się wyróżnić to, co powinien zrobić MON i to, co powinni zrobić sami odchodzący ze służby (bez względu na powód odejścia).

Zaznaczył, że w jego ocenie ze strony resortu obrony powinien być przede wszystkim realizowany PR w biznesie oraz mówienie o problemie zatrudniania żołnierzy: i to nie tylko na zamkniętych konferencjach, ale np. „na konferencjach pracodawców, konferencjach gospodarczych. Dlaczego instytucje takie jak MON nie promują tam doświadczenia i umiejętności odchodzących do cywila żołnierzy, którzy przeszli przecież wiele szkoleń, maja wielkie doświadczenia, które powinny być wykorzystywane na poziomie gospodarczym?”.

Według Zawadki potrzebne jest budowanie pozytywnego wizerunku odchodzących - w tym w ramach kampanii medialnych oraz że powinno to dotyczyć nie tylko weteranów, ale wszystkich funkcjonariuszy mundurowych, „których biznes może i powinien wykorzystywać”. W jego opinii, a wbrew temu co twierdzi MON, ten system promocji ma obecnie wiele braków, w tym również jeżeli chodzi o szkolenia ludzi odchodzących. Zgodził się jednak z tym, że ci „odchodzący” muszę mieć też świadomość, co chcieliby i mogliby robić dodatkowo ucząc się jak „sprzedać” swoją wiedzę i doświadczenie. 

„Mamy wiele umiejętności, które trzeba nazwać inaczej”. Podał przy tym konkretne przykłady, że np. zamiast pisać o przebiegu służby na misjach lepiej jest wskazać na: „umiejętności działania w zmiennym środowisku, w stresie, pod naciskiem czasu, możliwość organizowania pracy zespołów ludzi, zarządzanie projektami”. Widzi w tym ogromny potencjał do szkolenia ludzi. „Państwo nie powinno nam nic dawać, ale powinno stwarzać możliwości. A my mamy korzystać z tych możliwości albo i nie”. 

Z kolei Prezes Fundacji „Dorastaj z nami” Magdalena Pawlak potwierdziła, że zajmując się rodzinami żołnierzy (opiekując się głównie dziećmi, których rodzice zginęli w czasie pełnienia służby) współpracuje z uznanymi firmami. „My tą młodzież, która znajduje się pod naszą opieką próbujemy skontaktować z biznesem umożliwiając im staże i praktyki w firmach”. Mając odpowiednie kontakty Prezes Pawlak zaproponowała dyrektorowi COAZ pomoc w dotarciu do rodzin wojskowych i funkcjonariuszy i zaprosiła go do współpracy.

image
Magdalena Pawlak, prezes Fundacji "Dorastaj z nami". Fot. Mirosław Mróz/Defence24.pl.

 

Między innymi w tym celu, w tym roku Fundacja „Dorastaj z nami” zaczęła specjalny program „służba i pomoc” skierowany bezpośrednio do pracowników służb. „Chcemy, żeby każdy policjant, żołnierz, strażak, który pracuje czynnie mógł do nas zapisać swoją rodzinę, że gdyby coś się stało to możemy bardzo szybko zareagować i tą rodzinę przyjąć pod swoją opiekę. Może to dotyczyć również momentu odchodzenia ze służby danego funkcjonariusza lub żołnierza. Jak się do tego momentu przygotować?” 

Prezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych Tomasz Kloc wskazał, że przydatnym mogło by być stworzenie platformy komunikacyjnej, poprzez narzędzia elektroniczne, która byłaby udostępniona partnerom społecznym, takim jak fundacje i stowarzyszenia weteranów. Tam mogłaby się znaleźć informacja o wolnych etatach na obszarze całej Polski, co pozwoliłoby ją bardzo szybko rozprzestrzenić do ludzi na terenie całego kraju i do zainteresowanych firm. 

Rozwiązaniem mogłoby być też stworzenie systemu wsparcia dla weteranów w jednostkach wojskowych, którego jednym z zadań byłoby informowanie o dostępnych rozwiązaniach i tłumaczenie, dlaczego warto się podjąć takich a nie innych działań. 

Różne oceny sytuacji przez MON, byłych żołnierzy zawodowych oraz fundacje pozarządowe

Przeciwny stworzeniu platformy komunikacyjnej zaproponowanej przez Prezesa Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych był Dyrektor COAZ. „Rynek to jest rynek. Rynek weryfikuje. Będzie gospodarka rozwijała się jak należy to nie będzie problemu z pracą. Żołnierze mają się uczyć, zdobywać doświadczenie, zdobywać wiedzę i to szczeblami. Przestańmy mówić o stworzeniu jakiegoś systemu... Z armii odchodzi około 3 600 osób rocznie. Z tego przeliczmy ilu jest podoficerów i ilu szeregowych (około 50%). W skali państwa jakie to ma w gospodarce znaczenie. Żadne. My mówimy naprawdę o bardzo indywidualnych obszarach. 98% ma pracę. To o czym my rozmawiamy. O stworzeniu jakiejś platformy? Dajmy sobie spokój. Dajmy możliwości. Spowodujmy, żeby informacja dotarła. Ta informacja ona już dociera, ona już funkcjonuje. Na nowo stwarzać platformę, jak platforma tak jest stworzona do granic możliwości”. 

Dla dyrektora COAZ problemu na rynku pracy dla byłych żołnierzy tak naprawdę nie ma, a zapewniające tą sytuację programy proponowane przez MON są wystarczające.

Oczywiście konkurencyjność na runku pracownika cywilnego jest większa. Pracownik na rynku cywilnym w stosunku do żołnierza na pewno ma przewagę. I dlatego ten żołnierz musi w kompetencjach tą przewagę zniwelować. Żeby zniwelować tą przewagę musi skorzystać z tych programów co są, a są naprawdę wystarczające… System funkcjonuje dobrze, To utrzymajmy. A jak mamy jakieś pomysły troszeczkę jeszcze coś dodatkowo zrobić to proszę bardzo

Daniel Grzelak, Dyrektor Centralnego Ośrodka Aktywności Zawodowej

Organizacje weteranów nie zgadzały się z taką opinią. Da nich nie ma znaczenia, że chodzi rocznie o niewielką grupę osób (około 3 700 żołnierzy rocznie w tym kilkudziesięciu poszkodowanych). Dla nich idea stworzenia platforma jako pomysł dotarcia do pewnej grupy społecznej jest dobry i użyteczny. „Informacja, że w danym obszarze jest możliwość nawet zmiany tej pracy na lepsze jest bardzo cenna… Nie negujmy czyiś pomysłów tylko dlatego, że uważamy, że jest jedno rozwiązanie”. 

Dyskusja jaka wywiązała się po pytaniach z sali w czasie panelu wskazywała, że sytuacja z zatrudnianiem byłych wojskowych i funkcjonariuszy wcale nie jest taka klarowna. Pomimo ewidentnej wiedzy i doświadczenia wojskowi wcale nie są wszędzie preferowanymi kandydatami na te „cenniejsze” stanowiska pracy. Wynika to m.in. z faktu, że w jakiś sposób są oni zabezpieczeni proporcjonalnie wysokimi świadczeniami rentowymi (w porównaniu z innymi ludźmi, którzy poszukują pracy). 

Jednak zdaniem dyrektora Centrum Weterana „sprawa weteranów należy do weteranów. To on musi szukać odpowiedniego stanowiska, do którego jest predysponowany… Powinniśmy wrócić do edukacji i szkoleń, żeby ludzi którzy odchodzą ze służby wojskowej przede wszystkim nauczyli się logicznego analizowania swoich potrzeb i tego, co my chcemy osiągnąć”. Według niego problem jest w tym, że wielu ludzi chcących odejść ze służby nie są zainteresowani odpowiednim przygotowaniem się do tego i korzystaniem z proponowanej im pomocy. 

Dyrektor COAZ pochwalił się dużą skutecznością działań realizowanych przez MON. „Urzędy pracy nie przekraczają poziomu trzydziestu kilku procent po przekwalifikowaniu ludzi, którzy tam przychodzą, a u nas jest skuteczność po przekwalifikowaniu 89% - ma pracę. Reszta nie ma bo nie chce. Badamy 3600 – 3700 osób w ciągu roku. Problemu w tym obszarze nie ma”. „Jeżeli chodzi o poszkodowanych i weteranów to około 60% pracuje na dzień dzisiejszy” (ocena po zapytaniu ankietowym 159 osób). Część z tych osób nie może pracować z różnych przyczyn, chociażby z przyczyn zdrowotnych”.  

Przedstawiciele instytucji podległych MON podkreślali, że status weterana zaczyna się przekładać na konkretne przywileje. „Głównym celem ustawy o weteranach jest pomoc poszkodowanym i rannym w misjach realizowanych poza granicami naszego kraju”. Wiązało się to z pewnymi uprawnieniami, jak np. zwrot kosztów dojazdu i zakwaterowania (do 1 100 zł) dla weteranów uczestniczących w uroczystościach organizowanych przez MON lub jednostki wojskowe… Nawet kombatanci nie maja takiego uprawnienia”. 

Jeżeli chodzi o opiekę zdrowotną to dyrektor Centrum Weterana podkreślił, że „Nie spotkałem się z takim weteranem poszkodowanym, który nie ma możliwości kompleksowego i całościowego leczenia, mając status weterana – wliczając w to PTSD [zespół stresu pourazowego]”. Zapowiedział dodatkowo, że nowelizacja ustawy o weteranach daje nowe uprawnienia weteranom w tym np.: „bezpłatne wejścia do muzeów państwowych, możliwość bezpłatnego, na podstawie legitymacji weterana korzystania z obiektów będących w dyspozycji samorządów terytorialnych, pływalni, basenów, hal sportowych”.

Temu dobremu obrazowi sytuacji pokazywanemu przez ośrodki reprezentujące MON przeciwstawił się również jeden z obecnych na sali byłych oficerów WP, kmdr por. rez. Łukasz Boguszewski, który półtora roku wcześniej odszedł ze służby. Nie zgodził się on z wizją przedstawioną przez dyrektora COAZ.

„W tych 3 500 osób, o których Pan Dyrektor mówił jest bardzo dużo oficerów, którzy nie mają kompetencji do tego, by zajmować stanowiska menadżerskie bądź kierownicze na rynku cywilnym. Rekonwersja, to jest świetne rozwiązanie, ale rekonwersją nie zrobimy pracownika szczebla menadżera. To jest niemożliwe. Więc nie można twierdzić, że są wystarczające narzędzia... Proszę mi znaleźć pracę dla oficera dowodzącego batalionem w cywilu. Jeżeli nie będzie takich inicjatyw, jakie proponuje Amazon, czy dedykowanej ścieżki dla byłych oficerów, gdzie będzie się wykorzystywało nie tylko ich wiedzę techniczną, ale również szybkość podejmowania decyzji, zarządzanie ryzykiem, to nigdy nie będziemy ewoluować w tym kierunku wykształconych, dobrych żołnierzy. Zawsze będziemy na takim etapie, na którym będziemy meldować, że przecież mamy świetne kursy. I nie chodzi tu tylko o wykorzystanie żołnierzy w cywilu. Bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie by po zdobyciu wiedzy cywilnej ten człowiek wrócił: czy do Akademii Sztuki Wojennej, czy do ministerstwa”. 

Amazon pokazuje, jak można korzystać z wiedzy byłych żołnierzym

Wskazanie konkretnie amerykańskiej spółki Amazon w czasie dyskusji nie było przypadkowe. Dla większości osób uczestniczących w panelu pozytywnym przykładem działania w odniesieniu do byłych wojskowych (w tym również polskich) była bowiem właśnie program realizowany przez Amazona. Uczestniczący w panelu Robert Stobiński (Dyrektor Zarządzający Amazon Polska) potwierdził, że rzeczywiście w Stanach Zjednoczonych jest „ogólnonarodowe podejście do osób wcześniej pracujących w wojsku. Tam Amazon od wielu lat ma program dla byłych wojskowych, który pomaga przejść tą fazę od wojska do pracownika cywilnego”.

Amazon rozpoczął w 2018 roku podobny program w Polsce. „Amazon jest to firma logistyczna, która przewozi produkty z punktu A do punktu B. Jest to duża organizacja. W Polsce zatrudniamy 14 tys. pracowników, znajdujemy się w siedmiu lokalizacjach. Mamy również centrum nowoczesnych technologii informatycznych w Warszawie i prac rozwojowych w Gdańsku”.

Dla Amazona współpraca z wojskiem wynika z podobnych potrzeb obu stron. Firma ta na stanowiska pracowników i menadżerów, którzy zajmują się zamówieniami jej klientów „potrzebuje tych, którzy potrafią umiejętnie rozwiązywać problemy, którzy potrafią stosować różne narzędzia analityczne, którzy mają dostęp do wiedzy dotyczącej nowoczesnej komunikacji, którzy potrafią pracować w dużych zespołach ludzkich, potrafią zrozumieć wartość pracy w zespole – czyli wszystkie te umiejętności, które posiadają weterani, byli wojskowi.” Firma dostrzega więc korzyści dla biznesu, które można pozyskać ze strony byłych wojskowych oraz dostrzega „efekt synergii i połączenia wiedzy oraz doświadczenia z tym, co my jako pracodawca prywatny potrzebujemy”. 

Amazon uruchomił nawet specjalny, trwający kilka lat program, który pozwala przejść fazę „od wojska do pracownika cywilnego”.

Zaczyna się od stanowiska menadżera 4-tego poziomu (tzw. menadżer obszaru). On pracuje z około 80 do 100 pracownikami i tam nabiera umiejętności analizy problemu, (...) natomiast wykorzystujemy wiedzę, którą już posiadał. Ten program trwa około pół roku i w zależności od wyników pracy na tym stanowisku może awansować na kolejne stanowisko, operacyjnego menadżera, który ma już pod sobą kilku takich menadżerów obszarów. I znowu przez dwa-trzy lata rozwija się podnosząc już umiejętności typowo menadżerskie i potem zostaje „senior menadżerem”, który już samodzielnie prowadzi poszczególne budynki, w których pracuje około kliku tysięcy ludzi

Robert Stobiński - Dyrektor Zarządzający Amazon Polska

Przykładem działania takiego programu według Roberta Stobińskiego może być Steve Harman, który „jest wiceprezydentem Amazona odpowiedzialnym w Europie za operacje, czyli wszystkie budynki, których jest w Europie około pięćdziesięciu. To jest też były wojskowy, który ponad 18 lat temu zaczął pracę po służbie w armii amerykańskiej”. Drugim przykładem może być osoba odpowiedzialna za operacje lotnicze w Amazonie, która zarządza w sumie flotą osiemdziesięciu samolotów. „To jest była komandor RAF, która zarządzała swoją jednostką”.

image
Robert Stobiński, Dyrektor Zarządzający Amazon Polska. Fot. Mirosław Mróz

Przedstawiciel Amazon przyznał, że na początku uruchamiania programu w Polsce jego spółka „napotkała na podstawowe bariery braku informacji – z kim rozmawiać”. Jako przykładowe rozwiązanie takiego problemu wskazał uczelnie wyższe, które praktycznie wszystkie mają „biura dla studentów, gdzie jakikolwiek pracodawca może się zgłosić na uczelni, gdzie dostanie informacje, gdzie z kim rozmawiać, w jaki sposób tą informacje o potrzebach przekazać i również ma przygotowanych kandydatów, którzy wiedzą co chcą robić…Warto by więc było zorganizować coś podobnego - co by przyśpieszyło przepływ informacji pomiędzy tymi którzy potrzebują kandydatów a samymi kandydatami”.

Według dyrektora Amazon obecnie dobra sytuacja na rynku pracy może pomóc. Ale „być może Ministerstwo Obrony Narodowej powinno stworzyć taki mechanizm, który umożliwi przejście od indywidualnego przypadku do pewnej zbiorowości. Natomiast strona gospodarcza nie może być inicjatorem działania. My mamy potrzeby, my te potrzeby możemy zgłosić, ale my tak do końca nawet nie wiemy do kogo mamy je zgłosić. Dlatego ogłaszamy się w gazetach cywilnych, ponieważ każdy z pracodawców szuka pracowników na rynku pracy, który jest dostępny. I gdybyśmy wypracowali wspólnie jakieś mechanizmy, które pozwalają dotrzeć do tych żołnierzy obecnych, ale którzy spodziewają się odejść, żeby oni mieli wcześniej ta informację, być może by to pomogło”. 

Robert Stobiński nie zgodził się z opinią, że to firmy powinny tworzyć jakieś specjalne programy, „bo to nie byłoby w porządku w stosunku do pracowników cywilnych. Myślę, że większość firm będzie chciała znaleźć dobrych pracowników, przeprowadzić rzetelny proces rekrutacji, obiektywny. Ale to nie praca w wojsku powinna decydować. Czynnikiem decydującym jest dojście do kandydatów. I myślę, że tutaj mamy olbrzymie pole do współpracy”. Amazon jest więc za stworzeniem platformy komunikacyjnej.

Przedstawiciele fundacji wskazali przy tym, że byli wojskowi mają oprócz wiedzy i doświadczenia również tą zaletę, że generują mniejsze koszty zatrudnienia. „Większość z nas nie potrzebuje być na etacie, może być na własnej działalności, dzięki czemu sami płacą mniejszy podatek... Pracodawca natomiast płaci dużo mniejsze składki ubezpieczeniowe i emerytalne”.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Toudi

    Zapewne znajdziecie nowsze i bardziej aktualne dane, ale posłużę się tymi, które znalazłem (chodzi o zobrazowanie problemu, a nie o zabawę w aptekarza). Z pracy naukowej dotyczącej wykluczenia społecznego w Polsce (dr Daria Becker-Pestka Wyższa Szkoła Bankowa w Gdańsku, dr Grzegorz Kubiński Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie, dr Majka Łojko Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, recenzent dr hab.Mirosław Grewiński prof.WSP im. Korczaka w Warszawie) -polecam lekturę, zwłaszcza od str 23, tabela 7. Wg. danych GUS, które znalazłem - skrajne ubóstwo poniżej poziomu egzystencji w Polsce dotyczy 1,9 mln osób.Ubóstwo relatywne -wydatki o 50% niższe niż ogół pozostałych gospodarstw domowych 5,3 mln osób.Żyje poniżej granicy ubóstwa 4,8 mln osób. W oparciu o ostatni spis powszechny 5,5 mln osób mieszka w warunkach urągających standardom XXI w. (bez bieżącej wody, toalety -o łazience nie wspominając, bez energii elektrycznej, w budynkach o innym przeznaczeniu niż stały pobyt ludzi itd.).Z ostatnich publikacji medialnych -w Polsce 13,5 mln dorosłych osób nie pracuje. 5,7 mln w wieku produkcyjnym nawet nie szuka pracy. Z osób zatrudnionych, aż 1 896 340 to są osoby nieproduktywne (przejadające dochód narodowy), czyli osoby zatrudnione przez nasze państwo (z wyłączeniem osób pracujących w firmach, których właścicielem jest skarb państwa, lub administracja lokalna). Koszt utrzymania tych ludzi to ok 1/4 całego budżetu RP. Dodatkowo ok 6 mln osób zostało pozbawione praw konstytucyjnych i nie są nawet pracownikami, tylko płatnikami składek, co ma przełożenie na np. wysokość wpływów do ZUSu (którego kondycja finansowa jest katastrofalna). Tu dochodzimy do tematu emerytur. Żołnierz zawodowy nie wypracowuje dochodu narodowego, a jego emerytura (dużo wcześniejsza i dużo wyższa niż pozostałych) jest wynikiem (z matematycznego, czyli ekonomicznego punktu widzenia) całkowicie sztucznym. Późniejsza praca (w cywilu) nie bilansuje wcześniejszych kosztów i wypłat...ot i całe rozwiązanie.

  2. WETERAN Baaa 078406.

    Po 30 latach służby zawodowej przepracowałem 20 lat w biznesie płacąc wszelkie podatki na rzecz skarbu państwa natomiast emerytura pozostała na poziomie stałym zgodnie z wyliczeniami wojskowego biura na emerytalnego. i tu zachodzi pytanie dlaczego pracujący emeryci mundurowi nie otrzymują dodatkowego wynagrodzenia za lata dodatkowo przepracowane w cywilu? Jest to problem do rozwiązania .Może wtedy pracodawcy nie będą zatrudniać emerytów na "czarno"

  3. Weteran BAAA 2254.

    Po 30 latach służby zawodowej dodatkowo 20 lat odpracowałem w biznesie placąć wszelkie podatki na rzecz skarbu państwa ale niestety emerytura pozostała na poziomie z wojska.I tu wynika problem gdzie podziały się pieniądze wpłca

Reklama