Reklama
  • Komentarz
  • Wiadomości

Czy Rosjanie stoją za zaginięciem amerykańskich żołnierzy?

Za zaginięciem amerykańskich żołnierzy na Litwie mogą stać Rosjanie. I pomimo, że teoretycznie nie miałoby to sensu, to jednak powinno być od razu brane mocno pod uwagę przy organizowaniu poszukiwań.

Autor. U.S. Marine Corps

Po znalezieniu zatopionego w bagnie pojazdu wsparcia M88 HERCULES ARV (Armored-Recovery Vehicle) od razu przyjęto założenie, że wraz z nim utonęło czterech żołnierzy. Pojawiła się nawet informacja powtórzona przez szefa NATO Marka Rutte, że cała załoga pojazdu zginęła, jednak do tego momentu nie udało się tego potwierdzić. Co więcej – nie udało się nawet dotrzeć do Herculesa, który ma się znajdować w bagnie na głębokości około 5 m.

Reklama

Obecną sytuację najlepiej oceniła litewska minister obrony Dovile Sakaliene. Wskazała, że: „nie ma ciał poległych żołnierzy, więc mówienie, że nie żyją, jest po prostu błędne”, że „nie ma gwarancji, iż w pojeździe byli żołnierze” i co najważniejsze, że sprawdzane są również inne scenariusze. Bo jak się okazuje utonięcie czterech Amerykanów w bagnie wcale nie jest najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem tego wypadku. Po pierwsze do bagna nie wskakuje się ze skarpy, ale się do niego wjeżdża. Doświadczona, amerykańska załoga musiała się więc orientować, że wchodzą na coraz bardziej grząski grunt i powinna się zacząć wycofywać lub zwalniać.

Po drugie w bagnie zasadniczo nie tonie się w ułamku sekundy, ale jest to proces zapadania trwający nawet kilka godzin. Był więc czas, by przez radio powiadomić o całej sytuacji, a przede wszystkim, by opuścić tonący pojazd. Jeżeli jednak z jakiegoś powodu zatonięcie byłoby natychmiastowe, to dowiemy się o tym dopiero po otworzeniu pojazdu, którego do tej chwili jeszcze nie wydobyto.

Zobacz też

Nie przeszukano też jeszcze wody, chociaż takie informacje pojawiły się w niektórych mediach. I ten komunikat od razu wywołał największe zdziwienie. W przypadku zaginięcia jednego żołnierza można by to bowiem jeszcze wytłumaczyć, ale nie w przypadku czterech. Tym bardziej, że Amerykanie są przygotowywani do tego rodzaju sytuacji i niewątpliwie nie pozostawili by swoich kolegów bez pomocy, tonąc po kolei.

Reklama

Czy Rosjanie porwali amerykańskich żołnierzy? Najgorsze, że jest to możliwe

Dlatego czekając na wyniki akcji wydobywczej (związanej m.in. z usypaniem drogi dojazdowej i wypompowaniem wody) należy rozpatrywać również inne scenariusze, i to także te, powiązane z białoruskimi i rosyjskimi służbami bezpieczeństwa. Jest bowiem również prawdopodobne, że to one porwały amerykańskich żołnierzy w wyniku szczegółowo zaplanowanej akcji. I pomimo, że jest to mało prawdopodobne to na pewno Litwini sprawdzili wszystkie ślady od miejsca wypadku do granicy z Białorusią, by nie zatrzeć ewentualnych dowodów.

Pozostaje oczywiście pytanie po co by to zrobiono. W przypadku Rosjan logika nie ma jednak żadnego znaczenia. Mogą oni np. twierdzić, że amerykańscy żołnierze zostali zatrzymani na terenie Białorusi wykonując misję szpiegowską (np. rozpoznając warunki inżynieryjne). Oczywiście Amerykanie będą mówili co innego jednak historia pokazuje, że dla Rosji nie ma to żadnego znaczenia. Wystarczy tylko przypomnieć historię estońskiego oficera Policji Bezpieczeństwa (KaPo), Estona Kohvera, który został porwany z terytorium Estonii w rejonie punktu kontrolnego Luhamaa, na granicy estońsko-rosyjskiej.

Zobacz też

Oficera tego oskarżono później przed moskiewskim sądem o: nielegalne przekroczenie granicy, szpiegostwo i nielegalne posiadania broni. Teraz to samo Rosjanie mogliby zrobić z Amerykanami uzyskując kolejną kartę przetargową w rozmowach z Trumpem. W mentalności rosyjskiej działanie z pozycji siły jest bowiem o wiele bardziej skuteczne. Co ważne nawet sam przebieg zdarzenia wskazuje na udział w nim Rosjan. Po pierwsze wybrano pojazd nieuzbrojony i mało mobilny, w którym obsługa może mieć broń osobistą bez amunicji. Po drugie „zatarto ślady” topiąc pojazd w bagnie, przez co uzyskano czas na opuszczenie terytorium Litwy.

Oczywiście po wydobyciu pojazdu może się rzeczywiście okazać, że Amerykanie z jakiegoś powodu sami w nim utonęli i Rosjanie nie mieli w tym żadnego udziału. Problem Rosji jest w tym, że taki scenariusz musi być w ogóle brany pod uwagę. Federacja Rosyjska stała się bowiem krajem niewiarygodnym, a politykom Kremla nikt już tak naprawdę nie wierzy – poza administracją Trumpa.

Paradoksalnie dla Amerykanów najlepszym rozwiązaniem byłoby to, gdyby Rosjanie rzeczywiście okazali się „wredni”. Bo to oznaczałoby, że Amerykańscy żołnierze żyją, z tym utrudnieniem, że w rosyjskim więzieniu.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama