Reklama

Siły zbrojne

Cywilno-wojskowy statek desantowy dla US Marines?

Autor. US Marine Corps Photo

Amerykańskie piechota morska przygotowuje się do testu eksperymentalnego statku desantowego SLV (stern landing vessel), który może zwiększyć możliwości projekcji siły i to niewielkim kosztem. Nowa jednostka koncepcyjnie i konstrukcyjnie wywodzi się bowiem z cywilnych statków zabezpieczania przemysłu offshore.

Reklama

Amerykańska marynarka wojenna wcale nie kryje się z tym, że jej eksperymentalny „okręt desantowy" został przerobiony ze statku wsparcia przemysłu offshore OSV (offshore support vessel). Co więcej powstała w ten sposób jednostka desantowa ma być kluczem do przyszłych działań na wyspach zachodniego Pacyfiku, zgodnie z koncepcją „od wyspy do wyspy" („island-hopping").

Reklama

Czytaj też

Reklama

Po zakończeniu przeróbki OSV, ma zostać przeprowadzona seria testów, które wskażą m.in. dalsze modyfikacje, potrzebne by otrzymać najbardziej optymalną jednostkę pływającą pod kątem misji, jakie Marines mogą realizować w przyszłym konflikcie. Nowe okręty desantowe mają wejść w podporządkowanie Dowództwa Transportu Morskiego (Military Sealift Command).

Prace modernizacyjne zostały zlecone przez korpus Piechoty Morskiej firmie Hornbeck Offshore Services. Dostała ona polecenie przejęcia istniejącego statku klasy OSV i przystosowania go do wyładowywania sprzętu i żołnierzy od strony rufy. I rzeczywiście wybrano typową jednostkę do zabezpieczenia prac offshore, z dużą przestrzenią ładunkową na rufie (o powierzchni 6000 stóp kwadratowych – 560 metrów kwadratowych).

Dodano jednak także rampę do wyładunku sprzętu, specjalne podpory stabilizujące okręt podczas desantowania, jak również elementy chroniące stery i śruby przy pływaniu na bardzo małych głębokościach. Wzmocniono także pokład, by można było umieszczać na nim nawet ciągniki z 40 stopowym kontenerem.

Czytaj też

Stała załoga nowego okrętu ma się składać z 12-15 marynarzy, a przestrzeń ładunkowa ma pomieścić jak na razie 38 marines wraz z wyposażeniem. Docelowo zakłada się, że żołnierzy desantu ma być zabieranych co najmniej 75. Co ciekawe mają oni mieszkać nie we wnętrzu okrętu, ale w specjalnym kontenerze umieszczonym na rufie. Zakłada się jednak wygospodarowanie w kadłubie jednostki miejsca na kabinę dowodzenia dla Marines oraz dodatkową, większą kuchnię i mesę dla załogi z pasażerami.

Jak na razie amerykańska marynarka wojenna twierdzi, że „rufowy statek desantowy" SLV ma służyć jedynie do sprawdzenia koncepcji średniego okrętu desantowego LSM (Landing Ship Medium). I to właśnie LSM ma być docelowym środkiem do transportu piechoty morskiej między wyspami i liniami brzegowymi na Indo-Pacyfiku. W rzeczywistości może się okazać, że do tego rodzaju zadań transportowych wystarczy jedynie przystosować już istniejące statki do zabezpieczenia prac offshore, co się okaże o wiele tańsze. Limit cenowy, jaki ustalono w odniesieniu do jednego LSM to bowiem „tylko" 100-150 milionów dolarów. A zakłada się kupienie nawet 35 takich jednostek pływających.

Za przerobionymi SLV przemawia również to, że mogą być one przydatne w transporcie zaopatrzenia oraz w pracach nad taktyką użycia dronów powietrznych, nawodnych i podwodnych oraz nowej generacji amfibii desantowych. Wszystkie te działania są nadzorowane przez laboratorium Piechoty Morskiej MCWL (Marine Corps Warfighting Laboratory).

Czytaj też

Pierwszy statek SLV będzie dostarczony w marcu 2023 roku, ale rozważa się opcję leasingu dwóch kolejnych jednostek, które planuje się pozyskać w 2024 r. Prace nad opracowaniem wymagań dla okrętów desantowych LSM mają przebiegać w czterech fazach. W pierwszym dokona się oceny zachowania się SLV w warunkach oceanicznych i wytrzymałości wprowadzonych zmian – głównie rampy.

W drugiej fazie określi się najlepszy sposób, w jaki piechota morska może załadować i rozładować swoje pojazdy za pomocą „rufowego statku desantowego" oraz opracuje instrukcje dotyczące korzystania z tego rodzaju platform. Dopiero kiedy uzyska się pewność, że jednostka jest bezpieczna będzie można przejść do kolejnego etapu, a więc współdziałania z innymi okrętami marynarki wojennej. Czwarta faza badań zakłada działanie już w ramach sił połączonych, a więc także z amerykańskimi wojskami lądowymi i siłami powietrznymi.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Ma_XX

    jak to ostrzelasz to będzie larum, że to statek cywilny a jak sam zacznie ostrzeliwać to w mediach nie napiszą już,że to okręt