Siły zbrojne
Okręty desantowe San Antonio dalej potrzebne. Ale po modyfikacji
Amerykańska marynarka wojenna zamówiła pierwszy zmodernizowany okręt desantowy LPD 17 w wersji Flight II, który powstał w wyniku programu LX(R). Będzie to w sumie czternasty okręt typu San Antonio, który ma pomóc amerykańskim siłom zbrojnym w prowadzeniu działań ekspedycyjnych na całym świecie.
Amerykański departament obrony poinformował o zmianie poprzednio zawartego kontraktu ze stocznią HII (Huntington Ingalls Industries) w Pascagoula w stanie Missisipi, który dotyczy zaprojektowania pierwszego transportowca desantowego-doku LPD (Landing Platform Dock) typu San Antonio w wersji LPD 17 Flight II. Jednostka oznaczona jako LPD 30 będzie czternastym z kolei okrętem tej klasy. Zmiana w umowie kosztowała amerykańską marynarkę wojenną 1,47 miliarda dolarów.
Uwzględniając wcześniej zakontraktowane na ten cel 165,5 miliona dolarów widać, że za pierwszy okręt LPD 17 Flight II trzeba będzie w sumie zapłacić około 1,64 miliarda dolarów. Kolejne jednostki tej klasy mają już kosztować mniej - bo około 1,4 miliarda dolarów. Oznacza to znaczące ograniczenie ceny, ponieważ ostatnio za okręt typu San Antonio zakontraktowany w 2012 roku trzeba było zapłacić 2,2 miliarda dolarów.
Poza stocznią w Pascagoula prace nad LPD 17 Flight II mają być jeszcze realizowane m.in. w Crozet, (stan Wirginia), w Beloit (stan Wisconsin) i w Nowym Orleanie (stan Luizjana). Zgodnie z umową budowa nowego okrętu ma się rozpocząć w 2020 roku i zakończyć przekazaniem go do służby w lutym 2025 roku.
LPD 30 ma być okrętem specjalnie przygotowanym do przyszłych działań wojennych. Będzie on wykorzystywał kadłub i główne rozwiązania mechaniczne z trzynastu wcześniejszych jednostek LPD 17, które bardzo dobrze sprawdziły się w dotychczasowych działaniach. Wprowadzone zmiany mają pozwolić Amerykanom na realizowanie w oddaleniu od swoich baz różnego rodzaju misji, których duża część w ogóle nie jest związana z działaniami wojennymi: np. do udzielania pomocy humanitarnej i pomocy w przypadku katastrof naturalnych.
Pomaga w tym wielozadaniowość okrętów typu San Antonio, w ramach której odpowiednio zaprojektowano pokład, przestrzeń desantową, kabiny, pomieszczenia szpitalne oraz pokład lotniczy. Wszystko to pozwala spełniać potrzeby amerykańskich sił zbrojnych, jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju dziania ekspedycyjne.
W czasie działań wojennych okręty typu San Antonio mają wspierać działania lotniczo- lądowych zespołów bojowych amerykańskiej piechoty morskiej (Marine Air Ground Task Force). Dają one bowiem możliwość transportu i szybkiego desantowania marines wraz z ciężkim sprzętem na brzeg z wykorzystaniem poduszkowców i barek desantowych oraz śmigłowców i samolotów pionowego startu i lądowania MV-22 Osprey.
W nowej wersji okrętów LPD 17 nadal mają być podejmowane działania w celu zminimalizowania pól fizycznych okrętu – w tym przede wszystkim skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego, ale z pewnymi modyfikacjami zapewniającymi bezpieczeństwo załodze. Jest to duże wyzwanie biorąc pod uwagę fakt, że chodzi o okręt o wyporności 25300 ton, długości 208 m i szerokości 32 m. Zastosowanie technologii stealth spowodowało jednak, że pola fizyczne wcześniejszych jednostek San Antonia udało się zmniejszyć kilkadziesiąt razy w porównaniu do np. o ponad połowę mniejszych starszych okrętów desantowych typu Whidbey Island.
W wersji Flight II zmiany będą dotyczyły jednak przede wszystkim okrętowego systemu walki. Jedną z najważniejszych modyfikacji będzie wymiana starszej generacji, trójwspółrzędnego radaru obserwacji powietrznej AN/SPS-48 (z obrotową anteną ukrytą pod specjalna kopułą) na stację radiolokacyjną AN/SPY-6 (AMDR (Air and Missile Defense Radar). Takie same radary będą wykorzystywane na okrętach z systemem AEGIS, co może oznaczać, że Amerykanie włączą jednostki typ San Antonio do zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
Zmiana ta spowoduje usunięcie dwóch charakterystycznych masztów „kopułowych” AEM/S (Advanced Enclosed Mast/Sensor) pod którymi ukrywano sensory i zamontowanie standardowego masztu, podobny do tego jaki wykorzystuje się na niszczycielach typu Arleigh Burke.
Zmieniono zostanie tez układ nadbudówek. Na śródokręciu zostanie najprawdopodobniej wygospodarowana duża przestrzeń, gdzie zainstalowany zostanie długoramienny dźwig o udźwigi 30 ton. Usunięta zostanie duża część nadbudówki rufowej przez co zwiększy się powierzchnię pokładu lotniczego. Dla zabezpieczenia działania grupy lotniczej na prawej burcie powstanie najprawdopodobniej niewielka wieżyczka kontroli lotu.