Reklama

Siły zbrojne

Rosyjska Strzała niszczy ukraiński dron, ukraińska Osa - rosyjski

W sieci pojawiły się dwa nagrania z zestrzelenia dwóch kolejnych bezzałogowych aparatów rozpoznawczych klasy mini – rosyjskiego Orłana-10 i ukraińskiego A1-SM Fury. Do zniszczenia każdego z nich wykorzystano samobieżne systemy OPL krótkiego zasięgu. Ukraińcy strzelali z Osy, a Rosjanie ze Strieła-10M4.

Reklama

Przypomina to zabijanie muchy przy pomocy młotka, ale najwyraźniej niszczenie BSP ma w tej wojnie kluczowe znaczenie i obie strony uważają, że lepiej zużyć kosztowną rakietę na tani cel niż narazić się na niszczący ostrzał artylerii.

Reklama

A1-SM Furia to ukraiński system rozpoznawczy w układzie latającego skrzydła stworzony przez firmę Alton Avia i wprowadzony do służby w 2014 roku, a jego poprawiona wersja ulepszona dzięki doświadczeniom operacyjnym – dwa lata później. Aparat latający jest niewielki i ma maksymalną masę startową zaledwie 5,5 kg, długość 90 cm i rozpiętość skrzydeł 2,05 metra. Napęd jest elektryczny i umożliwia osiąganie zasięgu 200 km, na pułapie praktycznym 2,5 km przy prędkości przelotowej 65 km/h. Maszyna jest powszechna w ukraińskich siłach zbrojnych i na temat jej zestrzeliwania jest już wiele doniesień, przy czym jak na razie podwierdzono utratę pięciu takich aparatów.

Z kolei Orłan-10 to maszyna w układzie klasycznym górnopłata z silnikiem spalinowym, którą Rosjanie wyprodukowali w liczbie około 1000 egzemplarzy różnych wersji. W Ukrainie potwierdzono już wizualnie zestrzelenie 59 takich aparatów, które są koniem roboczym sił rosyjskich. Ostatnio spadały także aparaty tego typu w barwach rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych co może oznaczać problemy z dostępnością tych statków powietrznych.

Reklama

Aparaty tej klasy kosztują około od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu tysięcy złotych za egzemplarz, lecz mimo to obydwie strony bez wahania używają do ich niszczenia nie tylko wartych kilkaset tysięcy złotych pocisków klasy MANPADS (jak polski Piorun), a nawet, jak widzimy teraz – cięższych rakiet krótkiego zasięgu z systemów samobieżnych. Najwyraźniej w chwili kiedy nieprzyjacielski BSP pojawia się nad zgrupowaniem własnych sił każda ze stron robi wszystko aby uniemożliwić mu naprowadzanie i korygowanie ognia artyleryjskiego, ponieważ potencjalne straty w ludziach i środkach technicznych są znacznie większe niż koszt pocisku przeciwlotniczego.

Świadczy to o skuteczności bezzałogowców klasy mini i innych rozpoznawczych na współczesnym polu walki i śmiertelnym zagrożeniu jakie niosą wspólnie z artylerią dla zaangażowanych w walki sił.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. Powiślak

    Czas na konkurs NCBR - dla studentów i kółek naukowych w technikach zawodowych na opracowanie dronów myśliwskich wystrzeliwującym np. siatki obezwładniające lub taranujace wrogie aparaty.

  2. biały

    zabawka można powiedzieć a zmusza przeciwnika do potężnych kosztów aby ją zniszczyć , i dla tego Polska powinna mieć tysiące tych zabawek , szybciej skończą się wrogowi rakiety przeciwlotnicze , dodatkowo powinniśmy mieć systemy artyleryjskie do niszczenia tego zagrożenia zdolne do niszczenia dronów na dystansie do 5km

    1. sebaa

      Niby zabawka i niby koszt efekt rakieta za setki tys dolarów do zwalczania drona za tysiące dolarów wszyscy tylko patrzą na to :) ale dron za setki czy tysiące dolarów może spowodować strat materialnych na miliony o ludzkich bezcennych nie mówiąc :)

    2. szczebelek

      Ceny dronów są różne, oczywiście rozpoznawcze są o wiele tańsze niż te z możliwościami bojowymi.

    3. Valdore

      @szczebelek, cena drona zależy od wyposażenia jakei ma na pokładzie, aze rosyjskei sa tanie... a jakei mają byc jak pakuja w nie lustrzanki Nikona i zbiorniki z butelek po napojach:)

Reklama