Siły zbrojne
Chińscy żołnierze ćwiczą w Wenezueli. USA zaniepokojone
Wenezuela zorganizowała niestandardowo duże manewry wojskowe, w których wzięło udział ponad 10 000 żołnierzy. Ma to być odpowiedź na opinię wyrażoną przez prezydenta Baracka Obamę, że kraj ten stanowi „niezwykłe i nadzwyczajne zagrożenie” dla bezpieczeństwa narodowego USA i amerykańskiej polityki zagranicznej.
Manewry przy granicach Stanów Zjednoczonych zostały szczególnie nagłośnione przez Rosję, która stara się ponownie zacieśnić współprace z krajami Ameryki Łacińskiej. Moskwa wykorzystuje przy tym wyraźnie zaniepokojenie rządu Wenezueli słowami prezydenta Baracka Obamy. Wenezuelski prezydent Nicolas Maduro wcale się z tym zresztą nie krył wyjaśniając, że od miesiąca odczuwa wyraźną presję ze strony Stanów Zjednoczonych.
Trwające 10 dni wenezuelskie manewry odbywały się w obecności delegacji rosyjskich wojskowych i z wykorzystaniem uzbrojenia dostarczonego przez Federację. Dodatkowo w lutym br. Wenezuelę wizytował minister obrony Rosji Siergiej Szojgu, który rozmawiał o zwiększeniu technicznej i wojskowej współpracy z władzami w Caracas.
Dla Stanów Zjednoczonych szczególnie niebezpieczne są plany budowy w Ameryce Łacińskiej baz wojskowych dla rosyjskich okrętów i samolotów. Co ciekawe w wenezuelskich manewrach wzięli też udział żołnierze chińscy.
Siły zbrojne Wenezueli wprowadziły w ostatnich latach na wyposażenie szereg typów uzbrojenia dostarczonego przez Rosję, jak zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe Buk-M2 i S-300WM, rakietowe systemy artyleryjskie BM-30 Smiercz czy samoloty myśliwskie Su-30MKV.
pinokio
o zaniepokojeni ,a jak pchaja sie na krym to rosja ma sie podporzadkowac.
wqq
To jest taka licentia poetica w wykonaniu Rosji i Wenezueli . Przejedli wielkie góry petrodolarów nie inwestując w rodzimy przemysł i miejsca pracy. Teraz jak społeczeństwo zaczyna pytać co dalej panie prezydencie to na zasadzie propagandowego knebla szuka się zagrożenia zewnętrznego . Czy sąsiad posiadający słabo uzbrojoną 100 tysięczną armię jest zagrożeniem dla państwa mającego 845 tysięcy ludzi pod bronią i kilka tysięcy głowic jądrowych i w wypadku Wenezueli czy zagrożeniem jest sąsiad oddalony o 2000 km ?.Tylko w bardzo chorych społeczeństwach taka teza może znaleźć uznanie i aprobatę . Oczyma tych chorych przywódców widzę pancerne zagony Leopardów i Abramsów przemierzające Syberię albo lasy tropikalne !. Pytanie tylko PO CO brać sobie zdegenerowane leniwe nisko kwalifikowane miliony tubylców na utrzymanie .Kto ich będzie pilnował i żywił ?.Kto zawładnie takimi przestrzeniami skoro koszty znajdujących się tam surowców na rynkach światowych są niższe od ewentualnych kosztów prowadzenia tam wojny a potem utrzymania panowania.
AlFret
Chinczykow stac na to zeby wyeksportowac 3 mln chlopa na zewnatrz panstwa srodka i kobiety chinskie nawet tego nie odczuja. Gorzej bedzie z uzbrojeniem. Teoretycznie mozna sobie wyobrazic ekspansje chinska w Ameryce Srodkowej i Afryce. Szczegolnie ze chca zbudowac odpowiednik kanalu panamskiego, co pozwoli im na dowolne przerzucanie frachtowcow oraz okretow wojennych. Chinczycy maja koncepcje na najblizsze 100lat, nie zas na 5 jak w Europie. Swego czasy II Rzeczpospolita usilnie probowala stworzyc kolonie w Afryce i w Ameryce Poludniowej co skutecznie blokowali im Anglicy, Niemcy i Francuzi.
ito
To "pobliże" granic USA to raczej umowne- ze 2000 km? Ale rozumiem niepokój- Rosja tao chrzanienie i zwykły straszak, tysiąc kilometrów od baz utopi się w braku zaopatrzenia, za to Chiniole szybko rosną i mają długą pamięć, mogą się chcieć odwdzięczyć Amerykanom- a za parę lat mogą mieć również możliwość.
Szerszeń
A John Kerry mówił, że strefy wpływów to relikt XIX wieku i każde państwo może sobie zawierać sojusze i zapraszać wojska jakie tylko chce.
Tyberios
Wenezuela jest "niezwykłym i nadzwyczajnym" zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego USA?
nieogar
mniej więcej jak Polska dla Rosji, chodzi właśnie o udostępnianie przestrzeni większym sojusznikom.
Marcin
Eksportuje "rewolucję boliwariańską", jak niegdyś Kuba - vide FARC. Gości u siebie rosyjskie bombowce strategiczne i flotę. A teraz zaprasza Chińczyków. Obama przesadził, co mu się często zdarza, ale z punktu widzenia Waszyngtonu polityka Wenezueli jest uciążliwa. A ze zdroworozsądkowego punktu widzenia - "ciekawa". Nie ma dnia, żeby Maduro nie wymyślał Jankesom, nie wysyłał ich "do domu" i nie węszył spisków CIA skutkujących brakiem papieru toaletowego. A kraj żyje głównie z eksportu ropy do Stanów.
wojna.INFO
"Manewry przy granicach Stanów Zjednoczonych" Rozumiem że dla USA Meksyk się nie liczy, ale w Polsce wypadało by go jednak zauważać!
Riddler
Tyle się mówi, że ruskie mają hopla na punkcie tego, że ktoś ich wciąż chce zaatakować, zahaczając tym samym o paranoję. Tymczasem słyszę, że prezydent absolutnego hegemona na świecie boi się jakieś tam Wenezueli. Kto tu jest paranoikiem?
jang
Cóż,kombinują chłopaki jak by tu naciągnąć Rosję na pożyczki bo gospodarka Wenezueli dogorywa.Wiedzą,że Kubie p Putin sprezentował ostatnio umorzenie 30 mld$ długu za deklaracje dalszej współpracy militarnej to liczą,ze dostaną więcej.By im starczyło na prowadzenie socjalistycznej gospodarki jakiś czas.. Fanom Wenezueli zalecam podróż małym samolotem nad Orinoko i Puszczą./byłem/Tam widać prawdziwy problem ludzkości -rabunek zródła tlenu Planety .Nie defilady rzęchów w pancernych blachach nie nadających sie do eksploatacji w tym klimacie
olo
Niska cena ropy to młot na takie bandyckie państwa jak Rosja czy Wenezuela a jednocześnie zastrzyk wspomagający dla europejskiej gospodarki i tego powinny pilnować w USA.
Piotr
... oraz młot na amerykańskie łupki, z których wydobycie jest droższe niż z klasycznych złóż. Saudom chodzi głównie o to.