Reklama

Siły zbrojne

Budżet MON – zrealizowany czy nie zrealizowany?

W 2012 roku nie kupiono pojazdów przeciwminowych, ponieważ na rynku nie były dostępne takie, które spełniały by nasze wymagania. Jednak w tym przypadku to sąd wyjaśni, czy AUV Alister 9 ich rzeczywiście nie spełniał - fot. Maksymilian Dura
W 2012 roku nie kupiono pojazdów przeciwminowych, ponieważ na rynku nie były dostępne takie, które spełniały by nasze wymagania. Jednak w tym przypadku to sąd wyjaśni, czy AUV Alister 9 ich rzeczywiście nie spełniał - fot. Maksymilian Dura

Jak w końcu jest z budżetem MON i jego realizacją w 2012 roku.



Kiedy w imieniu redakcji Nowej Techniki Wojskowej zwróciłem się pod koniec grudnia 2012 roku do Departamentu Prasowo Informacyjnego MON o: Określenie jaka część środków budżetowych MON oraz oddzielnie w odniesieniu do Marynarki Wojennej nie zostanie wykorzystana zgodnie z planem w 2012 roku i została przesunięta na inne zadania z tego planu, zwrócona do Ministerstwa Finansów lub zablokowana w trybie określonym w art. 177 ust. 1 pkt 3 i ust. 3 pkt 2 ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych otrzymałem szybko odpowiedź, że Informacje w tym zakresie będą mogły zostać przekazane po zakończeniu roku budżetowego i otrzymaniu sprawozdań z realizacji PMT (najwcześniej luty 2013 r.). Uwierzyłem i czekałem.

Niestety odpowiedzi tej przeczy informacja podana już 1 stycznia br. przez Rzeczpospolitą, że MON w 2012 r, nie wydał około 800 milionów złotych na zakupy nowego uzbrojenia i inwestycje budowlane. I owszem wywołało to natychmiastową reakcję resortu ON, którego rzecznik pułkownik Jacek Sońta w wypowiedzi dla PAP zaznaczył, że nie ma jeszcze danych z wykonania budżetu MON za ubiegły rok, ale niesmak pozostał. Rzecznik bowiem nie potwierdził liczb podanych w artykule, ale również im nie zaprzeczył.

I tu dochodzimy do sedna sprawy – jawności informacji o działalności MON. Służyłem w armii i doskonale wiem, że już 1 stycznia można zamknąć raport na temat tego, co z w poprzednim roku zostało przez MON wydane na realizację umów, a co nie. Można to zrobić jeszcze wcześniej ponieważ większość z umów musi zostać zamknięta do 15-20 grudnia, ale już nie będę się czepiał.

Samo pytanie, dlaczego MON nie upublicznienia od razu tych danych jest już ciekawe. Jeszcze bardziej interesujące są wyjaśnienia, dlaczego wysokiej rangi urzędnicy grają sobie z mediami przekazując ich przedstawicielom fragmenty tego, co przecież oficjalnie nie istnieje. Tymczasem informacja o 800 milionach nie została przez nikogo wymyślona i nawet jeżeli jest tylko szacunkiem to powinna być dostępna dla wszystkich. A nie była.

Co więcej w polityce jawności celem powinno być nie tylko mówienie o tym co się udało, ale również o tym co się nie powiodło. Minister ON Tomasz Siemoniak ma duży kredyt zaufania i mówiąc całą prawdę mógłby wbrew pozorom ten kredyt jeszcze bardziej wzmocnić. A tu o problemach (poza Marynarką Wojenną) się nie mówi (Rzeczpospolita podała przecież konkretny zarzut, że nie udało się na czas wdrożyć wielolufowych karabinów maszynowych i systemu osłony śmigłowców uczestniczących w operacji afgańskiej), albo się je obraca w sukces.

Tymczasem przypomnijmy, że oszczędności wynikające ze zmniejszeniu kontyngentu w Afganistanie i kwotowej waloryzacji emerytur, w żadnym przypadku nie są wynikiem działania MON, ale czynników nieco wyższych (zresztą ten drugi sukces nie jest powodem do dumy dla MON bo uderzył on przede wszystkim w emerytów mundurowych, a więc w swoich). Ponadto pamiętajmy, że za przedłużające się prace badawczo-rozwojowe i niedotrzymywanie terminów przez kontrahentów wykonujących remonty i modernizacje sprzętu Marynarki Wojennej odpowiada MON, bo to jego ludzie takich kontrahentów wybrali.

Przypomnijmy też, że niezrealizowane przetargi i prace B+R nie dotyczą tylko Marynarki Wojennej, ale również innych rodzajów sił zbrojnych. Dziennikarzy mówiących o nieudolnie przygotowywanych przetargach i niekompetencji ludzi przygotowujących warunki dla przyszłych zamówień można zrozumieć, gdy się np. weźmie pod uwagę fakt, że w październiku 2012 r. unieważniono postępowania na wykrywacze min z georadarem, ponieważ wojsko chciało detektor o wadze mniejszej niż 5 kg, a dostępne były jedynie urządzenia o 1,95 kg cięższe lub o innych parametrach. Jeżeli fachowcy analizowali rynek przed ogłoszeniem przetargu to powinni wiedzieć co jest oferowane, przez kogo i za ile. Tutaj nie wiedzieli.

Ujawnienie strat (oczywiście w rozumieniu MON, a nie Ministerstwa Finansów) od razu a nie po lutym, pozwoliłoby być może już dziś znaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy. I nie ma się czym chwalić, że w październiku zmieniono kierownictwo odpowiedzialnego za zakupy Inspektoratu Uzbrojenia. Nie usunięto bowiem tych, którzy kandydatów do tego kierownictwa zaproponowali. Niestety nie łudźmy się, że są to jedyne negatywne efekty polityki kadrowej MON.

Ja osobiście wolałbym by MON nie deklarował się, że każdy przypadek problemów z wydatkowaniem pieniędzy na ten cel jest szczegółowo analizowany. Bowiem jeżeli z roku na rok sytuacja się nie poprawia (a się nie poprawia) to znaczy, że albo ludzie robiący te analizy są niekompetentni, albo nikt ich nie słucha. I w jednym i w drugim przypadku nie ma się czym chwalić.

A niezrealizowane 800 milionów wyjdzie. Nie w lutym to w marcu. Ale wyjdzie.

Maksymilian Dura
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama