Reklama

Podobnie jak w 2014 roku brytyjscy piloci biorą udział w największych i najbardziej kompleksowych manewrach lotniczych, skupiających się na symulowaniu walk powietrznych, na świecie.  Personel 1. Dywizjonu RAF dysponującego samolotami Eurofighter Typhoon FGR4 przybył do stanu Nevada po przebyciu ponad 9600 km ze szkockiej bazy RAF Lossiemouth.

Fot. Cpl Neil Bryden RAF/Crown Copyright

Przebazowanie było wspierane przez najnowsze samoloty transportowo-tankujące Królewskich Sił Powietrznych Airbus Voyager bazujące na pasażerskim A330-200.  Ćwiczenia, które rozpoczęły się 26 stycznia potrwają trzy tygodnie. Podczas manewrów lotniczych przetestowana ma zostać gotowość lotnictwa Wielkiej Bytanii, Australii i USA do udziału we wszelkiego typu potencjalnych operacjach militarnych. W ich ramach brytyjskie Eurofightery będą m.in. atakować cele naziemne przy użyciu bomb Paveway IV.

Ćwiczenia Red Flag słyną ze swego nastawienia na maksymalnie realistyczne odwzorowanie działań lotnictwa. Dla Brytyjczyków będzie to pierwszy test najnowszej modyfikacji P1Eb wielozadaniowych myśliwców Eurofighter Typhoon FGR4. Po raz pierwszy w ćwiczeniach weźmie też udział samolot rozpoznawczy Sentinel R.1.

Fot. Wg Cdr Eklund/RAF/Crown Copyright

Szkolenia z serii Red Flag odbywają się kilka razy w roku od 40 lat. Rozpoczęły się w wyniku doświadczeń wyciągniętych z wojny w Wietnamie, gdzie 80% strat amerykańskiego lotnictwa było ponoszonych przez pilotów mających na swoim koncie mniej niż 10 lotów bojowych. W założeniu dzięki realistycznemu przećwiczeniu manewrów lotniczych przeżywalność załóg amerykańskich samolotów bojowych ma w sposób znaczący wzrosnąć.

Fot. SAC Robyn Stewart/RAF/Crown Copyright.

Red Flag odbywają się nad ogromnym liczącym blisko 3 miliony akrów (ok 1,2 mln hektarów) poligonem w stanie Nevada. W szkoleniach często biorą udział piloci europejskich sojuszników USA z NATO, także Polacy ponieważ przeprowadzenie ćwiczeń o tej skali na terenie Europy nie jest możliwe ze względu na brak odpowiednio dużych terenów do treningów.

Andrzej Hładij

 

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. Pit82

    Nasi piloci powinni w tych ćwiczeniach brać regularnie udział im więcej godzin wylatają na ćwiczeniach tym lepiej wypadną w prawdziwej walce a i współpracę między różnymi armiami państw NATO trzeba ćwiczyć. Rosjanie bardzo dużo teraz ćwiczą, latają nabywają doświadczenia bojowego na Ukrainie... nie możemy tego lekceważyć, bo zdobywanie doświadczeń i umiejętności dopiero w czasie konfliktu oznacza ogromne straty i przegraną... Chcesz pokoju szykuj się na wojnę... Pilotów F-16 szkolimy w USA to trwa i kosztuje nie jesteśmy samodzielni w tym temacie, samoloty można zastąpić ale doświadczonego pilota szybko się nie da...

    1. Pan_Polak

      Nasi byli ostatni raz chyba w 2012, od tamtej pory cisza...

  2. rozsądny

    No właśnie z tym "realizmem" nad Nevadą to nie za bardzo. Level "0" na wysokości 3000 stóp nad płaską pustynią sprawia, że różne F-16 "widzą" F-5 udające MiG-21 jak na dłoni. A potem ci sami piloci jak ćwiczą na Bałkanach z Rumunami czy Chorwatami, to mówią, że na tle gór lub dolinach często sami widzą MiG-21 a radar nie potrafi go złapać lub co chwila gubi, a SKO nie potrafi wypracować warunków do otwarcia ognia!

    1. jw.

      To dziwne... Bo w dolinie Bekaa Izraelskie F-16A i F-15 "widziały" syryjskie MiGi-21 jak na dłoni.